Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

-Harry-

Czuję się... dziwnie dobrze. Dawno się tak nie czułem, a to wszystko zasługa Lizzie. Dziewczyna leży na łóżku, opiera się o mój tors, a ja masuję ją po ramieniu. Odkąd pierwszy raz zobaczyłem ją w gabinecie, od razu wiedziałem, że prędzej czy później będzie leżała ze mną w łóżku - lub robiła cokolwiek innego.

Problem w tym, że wydarzyło się to później niż chciałem. Lizz jest inna. Nie lubiła mnie, unikała i obrażała na każdym kroku. Każda inna dziewczyna rzuciłaby mi się na szyję, a potem zaciągnęła do łóżka, ale z nią jest inaczej, i to jest tak bardzo podniecające.

- Wiesz, że mogę pójść do domu na piechotę? - pyta, a ja mruczę niezadowolony.

- Nie rób mi tego.

- Nie zrobię - mówi, a ja uśmiecham się.

Ona sprawia, że mam ochotę cały czas być przy niej. Mógłbym siedzieć tak przez kilka godzin i nie znudziłoby mi się to.

- Pożyczysz mi ładowarkę?

- Ughh - jęczę i wstaję z łóżka - Ty to potrafisz zepsuć moment.

Lizz chichocze i opiera się o ścianę, a ja otwieram szafkę w celu znalezienia ładowarki. Podaję Lizzie biały kabel i wskazuję palcem na kontakt, do którego może go podłączyć.

- Zrób mi coś do jedzenia - odzywa się, a ja marszczę brwi.

- Mm, jaka stanowcza - mruczę i oblizuję usta, a ona wybucha śmiechem.


Podaję jej talerz z kanapkami i szklankę z sokiem pomarańczowym, który z tego co wiem, uwielbia.

- Dziękuję - mówi i siada na barowym krześle, a ja obok niej.

- Kiedy idziemy spać? - pytam i zerkam na zegar ścienny, który wskazuje po drugiej w nocy.

- Mnie bardziej interesuje gdzie będę spać - bełkocze, a ja uśmiecham się szeroko.

Zauważyłem, że odkąd ją poznałem coraz częściej się uśmiecham. Wcześniej nie wiem co musiałoby się stać, żeby wywołać uśmiech na mojej twarzy. Teraz pojawia się on często.

- Kanapa jest strasznie niewygodna - informuję - Ale moje łóżko jest w sam raz.

- O co to to nie - wymachuje palcem przed moją twarzą i zatrzymuje go na moich ustach, ale szybko go odrywa - Przepraszam.

- Skoro tak Ci się podobają to możesz ich spróbować - poruszam znacząco brwiami, a ona wzdycha i kręci głową.

- Przyjaciele - powtarza.

Wywracam oczami i wstaję z miejsca.

- Przygotuję Ci kilka poduszek i koców na kanapie.


Wyciągam z szafy koc, kołdrę i poduszkę i niosę wszystko do salonu. Rzucam pościel na kanapę i włączam TV.

- Gotowe - mówię, wchodząc do kuchni.

Lizz stoi przed zlewem i myje naczynia, z których jadła.

- Daj spokój, nie myj tego - wzdycham i odciągam ją od blatu - Jest późno, idź spać.

Lizzie kiwa głową i wyciera dłonie w ręcznik.

- Harry, czy.. nie wiem.. może masz jakieś ubrania.. które mógłbyś mi dać do spania? - pyta nieśmiało, a ja od razu ściągam z siebie mój biały t-shirt i jej go podaję.

- Proszę - mówię i widzę lekki uśmiech na jej twarzy, który za wszelką cenę próbuje ukryć.

Nie ukrywam - mi też podoba się to, że będzie nosiła moje ubrania.


Lizz idzie do salonu, a ja do sypialni. Ściągam z siebie spodnie wraz z bokserkami, i zakładam nową bieliznę.

Rzucam się na łóżko i nie wiem co zrobić, by Lizzie przyszła do mnie. Na pewno nie pójdę do niej i nie będę jej o to błagać.

Chowam twarz w poduszkę i zastanawiam się, gdzie do cholery jest mój ojciec. Oby wyjechał gdzieś na kilka dni, bo jeśli wróci rano, gdy Lizz będzie w domu, to go zabiję.

Po chwili słyszę szuranie jakiegoś mebla i ciche kroki, które z sekundy na sekundę stają się coraz głośniejsze.

- Harry - szepcze Lizz, otwierając drzwi mojej sypialni, a ja zrywam się z poduszki.

- Hm?

- Kanapa jest strasznie niewygodna.. i wiesz..

- Wiedziałem - uśmiecham się i odkrywam kołdrę - Właź.

Dziewczyna niepewnie siada na łóżku i okrywa się kołdrą.

Wspominałem jak bardzo seksownie wygląda półnaga, ubrana jedynie w mój za duży t-shirt?

- Co dostanę w zamian? - pytam cwaniacko i układam rękę nad jej głową.

- Mogę pocałować Cię w te usta, które tak bardzo mi się podobają - mamrocze i oboje wybuchamy śmiechem.

- Okay, mi pasuje - wzruszam ramionami.

Lizz unosi się na łokciu i przybliża swoją twarz do mojej. Jej oddech parzy moją szczękę i szyję, ale nie dbam o to. Najważniejsze są teraz jej usta, które są niesamowicie pełne i różowe.

- No dalej - zachęcam ją i łapię w palce jej podbródek, przybliżając bliżej nasze twarze.

Lizzie przymyka oczy i delikatnie muska swoimi ustami moje. No co jest, do cholery? Nie mogąc dłużej czekać na upragniony pocałunek, wpijam się w jej usta i oblizuje językiem jej dolną wargę, prosząc o wejście.

Rozchyla swoje wargi, tym samym wpuszczając mnie do środka i od razu zaczyna jęczeć. Cholera, ona tak kurewsko dobrze całuje.

Dotykam językiem jej podniebienia, a ona natychmiast oplata swoje dłonie wokół mojej szyi. Jej palce delikatnie ciągną moje loki, co sprawia, że z moich ust wydobywa się kilka mruknięć i jęków.

Obejmuję ramionami jej talię i unoszę w górę, by mogła ułożyć się na moich udach. Lizz wygodnie siada na mnie i napiera na mnie swoim ciałem tak mocno, że muszę oprzeć plecy o ścianę.

Odgarniam kosmyki włosów z jej twarzy i czuję niemały problem w moich bokserkach. Podejrzewam, że Lizz też to poczuła, bo odchyliła się trochę w tył, by być jak najdalej od uwypuklenia moich bokserek.

- Harry - mruczy między pocałunkami i odpycha dłonią mój tors.

Odrywam się od niej i uspokajam oddech, który nienaturalnie zaczął przyspieszać.

- Pójdźmy spać, bo to co robimy, nie jest dobre - mamrocze, a ja kiwam głową.

Kurwa dziewczyno, zostawiłaś mnie z narastającą erekcją w moich gaciach!

Poprawiam swojego kutasa i odwracam się plecami do Lizz.

Jeśli tak dalej będzie to będę musiał sam sobie dogodzić.

- Przepraszam za Twoje bokserki - odzywa się Lizzie i wybucha śmiechem, a ja prycham.


________________________________________

40 votes = next x

i co sądzicie? :) lepiej pisać z perspektywy Harrego czy Lizz?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro