Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Ku mojemu zdziwieniu nie odsuwam się. Spokojnie stoję sobie pod ścianą i całuję się z Harrym. Czy to takie złe?

Chłopak odsuwa się ode mnie i przejeżdża palcem po moim policzku.

- Teraz mi dasz szansę? - pyta, a ja kiwam głową - Okay, wrócę po Ciebie po pracy.

- Mhm - uśmiecham się i wracam do obowiązków.

Ugh, co to do cholery miało być?

Dlaczego tak mu uległam, dlaczego pozwoliłam na to, by pojawiał się w moim życiu? On zdecydowanie ma na mnie za duży wpływ.


Dokańczam picie kawy, która jest już obrzydliwie zimna i zbieram swoje rzeczy. Za kilka minut wróci tu Harry i kompletnie nie wiem jak mam mu powiedzieć, że jednak nie daję mu tej szansy. Chcę żeby zniknął i nigdy nie pojawiał się już w moim gabinecie.


Zjeżdżam windą na dół i zachodzę na chwilę do pokoju Carrie.

- Cześć! - uśmiecha się wesoło i zaprasza mnie do środka.

- Widziałaś gdzieś szefa? - pytam, a ona kiwa przecząco głową.

- Wyszedł rano i ma wolne do piątku.

- Ugh, okay.


Żegnam się z nią i wychodzę na zewnątrz. Co mam mu powiedzieć? Będzie bardzo wkurzony i nawet nie chcę myśleć co mógłby mi zrobić. Już wiem czym się zajmuje i jaką ma w sobie siłę, więc wolę nie ryzykować.

- Lizz! - krzyczy z daleka i widzę jak biegnie w moją stronę z bukietem kwiatów w dłoni.


O mój Boże, tylko nie to. Czy on nie może tak po prostu mnie nie lubić? Nienawidzić? Nie cierpieć?

- Um, cześć - mówię i lekko się uśmiecham.

- To dla Ciebie - podaje mi białe róże, które swoją drogą uwielbiam i całuje lekko w policzek.

Co z nim jest nie tak? Nie widzi, że go nie lubię?

- Ja.. dziękuję - mamroczę i odbieram od niego bukiet.

Harry prowadzi mnie w stronę swojego samochodu i otwiera przede mną drzwi. No kurwa mać! Dlaczego on to robi?

Gryzę się w język, żebym przypadkiem nie powiedziała czegoś głupiego i zamykam oczy.

Zauważyłam, że odkąd poznałam Harrego, przeklęłam więcej razy niż w całym swoim życiu.

- Lubisz Starbucks'a? - pyta, a ja mam ochotę krzyknąć "Tak! Jedźmy do Starbucks'a".

- Oczywiście - parskam i wywracam oczami - To takie.. oryginalne.

- Tak, wiem, przepraszam - mruczy i skupia się na drodze, a ja karcę siebie w myślach.

Po co to mówiłam? No po co? Chłopak się stara!


Podjeżdżamy pod moje ulubione miejsce, a dokładnie Starbucks. Wysiadam z auta, nie czekając na to, aż on mi otworzy i idę przed siebie.

- Poczekasz? - słyszę jego pomruki za sobą i wzdycham.

Zatrzymuję się i czekam, aż do mnie dołączy. Lekko się uśmiecha i otwiera mi drzwi lokalu, wpuszczając mnie pierwszą.

- Dzięki - mówię i wchodzę do środka.

Wszędzie roznosi się zapach kawy. Mój Boże, tak bardzo uwielbiam kawę.

Siadamy przy jednym ze stolików i nikt się nie odzywa. Cholerna cisza, której nienawidzę.

- Chcesz coś? - pyta, a ja kiwam głową.

- Zamów mi, to co sobie - odpowiadam i gapię się w okno.

- Cóż.. okay.

Harry wstaje z miejsca i rusza do kasy, a ja spoglądam na jego telefon, który leży sobie spokojnie na stoliku.

Klikam przycisk i zerkam na jego tapetę. Kto to do cholery jest?*

Ma na tapecie siebie z jakąś dziewczyną w okropnych, kolorowych włosach. Leci na dwa fronty? O nie, nie pozwolę mu na to.

Zabieram z krzesła swoją torebkę i ruszam do wyjścia.



*zdjęcie, które Harry miał na tapecie, macie na górze/z boku.

______________________________________________

30 votes = next

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro