Pożar? [1]
[Alex = ty. Imię musiało zostać narzucone by nie używać y/n. Jeśli Cię to drażni, zmień to sobie w mózgu]
- "Młody Moon"... Skąd znasz moje nazwisko? - zapytałeś chłopca stojącego przed tobą
- Skąd je znam? Hm... Strzeliłem, że to ty. W końcu tylko doktor Moon uszedł z życiem, a miał żonę i syna więc... - powiedział lisek.
- Doktor Moon...? Uszedł z życiem...?
- Dokładnie. Ah, pewnie twój dziadek nie opowiadał Ci, co tu się stało. Mówił ci chociaż o tym miejscu?
- Cóż... Jak byłem młodszy to zawsze opowiadał mi historie o Projekcie "Pseudoludzie", którego współzałożycielem był... Oraz mówił mi o tym, że w tym lesie jest laboratorium ale zawsze myślałem, że to tylko takie historie by mnie wystraszyć i odwieść od chęci pójścia tu...
- Historie by Cię wystraszyć, tak? Być może to miał na celu. Wystraszyć swego wnuczka, by nie dowiedział się przypadkiem o mrocznej przeszłości swojego dziadka.
- Mrocznej przeszłości swojego dziadka...?
- Wiesz czym się twój dziadek zajmował gdy twój ojciec był mały?
- Nie...
- Był doktorem. Konkretniej był naukowcem. Dogadał się z moim ojcem, który dogadał się z wojskiem. Zaczęli tworzyć Projekt "Pseudoludzie"...
Tymczasem do domu starszych Moonów powrócił "doktor Moon". Zauważył już zniknięcie wnuka(/wnuczki). Wiedział, że jedyną osobą, która może wiedzieć, gdzie on(a) się teraz podziewa jest jego żona. Poszedł do kuchni, w której to pani Moon przygotowywała właśnie obiad.
- Aniu, gdzie podział się nasz kochany wnuczek?
- Wyszedł około godzinę temu z domu. Powiedział, że idzie do kawiarni.
- Tyle że... Nie ma go w kawiarni. Byłem tam. W parku i na placu zabaw również go nie ma.
- Nie poszedł do tego swojego nowego kolegi?
- Nie. Byłem u nich zapytać się.
- To nie wiem.
- A co jeśli... - starszy Moon na chwilę zamilkł, uświadamiając sobie, gdzie może być ich wnuczek. - Poszedł do lasu?
- Nie ma mowy. Zakazałam mu, a swojej babuni zawsze się słuchał. W końcu ma tylko jedną.
- Jest już w takim wieku, że o bunt bardzo łatwo...
- Nie przesadzaj. Nie poszedł tam. Nie ma opcji.
- Pójdę sprawdzić na wszelki wypadek...
Pan Moon wyszedł z domu i skierował się do lasu. Poszedł ścieżką. Doszedł tak do starego laboratorium, w którym kiedyś pracował.
- Na czym polegał ten projekt..? - zapytałeś.
- Cóż...
- Alex! ALEEEX! - usłyszeliście wołanie
Uświadamiasz sobie, że to twój dziadek. Spojrzałeś przerażony na Florisa. Ten złapał Cię za rękę i pobiegł w stronę tylnego wyjścia z budynku.
- G-gdzie my... - zacząłeś
- Zaprowadzę Cię do wyjścia z lasu tak, by twój dziadek Cię nie spotkał. Wrócisz od razu do domu.
- N-no dobra, ale...
- Na czym polegał ten eksperyment? Odpowiedź znajdziesz na płycie i kasecie, które wziąłeś. Na obu przenośnikach jest to samo nagranie, więc nie musisz się martwić o brak możliwości odtworzenia nagrania z kasety.
Zanim się obejrzeliście, byliście obok krzaków oddzielających las od miasta.
- Jeśli chcesz poznać moich kompanów, przyjdź w to miejsce jutro około godziny 9:00. Przyprowadzę ich. Poznacie się. Wtedy odpowiemy na twoje pytania. Jeśli oczywiście jakieś będziesz miał.
- D-dobra.. - powiedziałeś i skierowałeś się do domu swoich dziadków.
Lis jeszcze chwilę patrzał na Ciebie, po czym wrócił do lasu. Spokojnie wróciłeś do domu. Zjadłeś obiad i poszedłeś do pokoju, w którym spisz. Zamknąłeś drzwi na klucz, włączyłeś swojego laptopa i podłączyłeś do niego słuchawki. Włożyłeś płytę i odtworzyłeś nagranie znajdujące się na płycie. Było to jakieś przemówienie na temat nowego projektu. "Razem z moim drogim przyjacielem, doktorem Markiem Moonem, stworzyliśmy nowy Projekt "Pseudoludzie". Stworzymy nowy gatunek, który będzie o wiele wytrzymalszy, zwinniejszy i szybszy od ludzi. Będą pomagać naszemu wojsku bronić nas i nasze rodziny...". Tu urwał się dźwięk. Była chwila ciszy, krótkie zakłócenie ewidentnie powstałe na skutek montowania i grzebania przy nagraniu i usłyszałeś kolejną ścieżkę dźwiękową. "Eksperyment 1008 wydaje się pogodzić ze swoim losem. Przestał się szarpać, walczyć z nami. Inne eksperymenty również przestały z nami walczyć. Dość podejrzane.". Znowu dźwięk się urwał. Powtórzyła się cisza i zakłócenia. Po chwili ponownie usłyszałeś dźwięk. "Eksperymenty... Wymknęły się... Spod kontroli... Wybuchł pożar a one zaczęły zabi-". Nagranie się skończyło.
- Pożar..? Zaczęli... Zabijać? To o to chodziło Florisowi, gdy powiedział, że tylko dziadek uszedł z życiem...
Zacząłeś coraz bardziej to sobie uświadamiać. Eksperymenty, o których mowa... Powybijały prawie wszystkich naukowców, którzy tam pracowali. Twojego dziadka też mogli zabić. Ale.. Dlaczego tego nie zrobili? Wtedy usłyszałeś pukanie do drzwi. Zamknąłeś laptopa, zdjąłeś słuchawki, podszedłeś do drzwi i je otworzyłeś. Stał przed nimi twój dziadek.
- Co się stało Alex? Nie przywitałeś się ani nic...
- Zmęczony trochę jestem, właśnie zbierałem się do spania.
- Ah, rozumiem. Dobrej nocy w takim razie.
Zanim twój dziadek odszedł postanowiłeś o coś zapytać.
- Dziadku.. - zacząłeś - Opowiedziałbyś mi ponownie historię o tym laboraturium w lesie..?
- Hm? Niedawno przecież mówiłeś, że jesteś na takie historie za stary.
- No tak, ale.. Słyszałem dzisiaj jakieś piski z lasu. Chciałem wtedy usłyszeć ponownie tę historię..
- Rozumiem. No dobrze. Połóż się w łóżku, opowiem ci tę historię...
Wedle prośby dziadka, położyłeś się w łóżku. Dziadek podsunął krzesło do twojego łóżka i na nim usiadł.
- Więc tak... Jakieś 30 lat temu, razem z moim przyjacielem, Julianem Armstrongiem, stworzyliśmy Projekt "Pseudoludzie". Tworzyliśmy stworzenia podobne do ludzi. Też odczuwali różne emocje, mieli te same potrzeby co my, upodobania... Jedyne czym się różnili, to umiejętnościami i wytrzymałością organizmu. Wolniej się męczyli, byli szybsi, zwinniejsi. Mieliśmy oddać ich do wojska, gdzie mieli pomagać bronić nas i nasz kraj. Jednak zaczęli się oni buntować. Zaczęło się od zwykłego szarpania się i próby ucieczki z badań kontrolnych, potem przerodziło się to w faktyczne uciekanie z placówki, a skończyło się na tym, że podpalili budynek i pozabijali prawie wszystkich lekarzy. Byłem jedyny, którego oszczędzili. Nadal pamiętam moment gdy przywódca uciekinierów, najstarszy na tamten moment i najsilniejszy, syn Juliana, zaraz po zamordowaniu go ogłosił, że są oficjalnie wolni i pokierował ich w stronę ich nowej bazy. Zanim opuścił placówkę i dogonił swoich przyjaciół, pomógł mi dojść do wyjścia z lasu. Podziękował za to, że jako jedyny byłem w stanie się nad nimi zlitować i uciekł. Podejrzewam, że nadal niektórzy z nich gdzieś w tym lesie żyją. Jednak obawiam się, że gdyby dowiedzieli się, że jesteś moim wnukiem, mogliby Cię skrzywdzić. Proszę, nie idź do tamtego lasu. Trzymaj się z dala od niego najlepiej. A teraz idź spać. Dobranoc, wnuczku - powiedział twój dziadek.
Odstawił krzesło na miejsce i wyszedł z pokoju, wyłączając światło i zamykając drzwi za sobą. Byłeś w lekkim szoku. Zmienił nieco swoje "zeznania" na temat tego laboratorium. Dowiedziałeś się nowych, potrzebnych informacji. Przede wszystkim: laboratorium powstało 30 lat temu, prowadzono tam eksperymenty dla wojska, Eksperymenty podłożyły ogień, Floris jest przywódcą i jest najstarszy. Jednocześnie nowe informacje, przynoszą ze sobą nowe pytania. Ale to załatwisz dopiero jutro, gdy spotkasz się z Florisem i resztą.
Ułożyłeś się wygodnie w łóżku i zasnąłeś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro