Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pomoc? [3]

Poczekałeś jeszcze chwilę, aż lisek się uspokoi. W międzyczasie do głowy przyszła Ci pewna myśl. "Ma wyrzuty sumienia z powodu morderstwa ekstremalnie nie chcianego członka rodziny, ale po zabiciu pewnie kilkudziesięciu osób, w tym i własnego ojca, ani śladu po nich. Ale co się dziwić. W końcu oni wyrządzili mu szkody na zdrowiu fizycznym i psychicznym. A jego brat nic mu zbytnio nie zrobił. Chyba, że po prostu o czymś nie wiem." - pomyślałeś. W sumie to by się zgadzało. W międzyczasie lisek zdążył się uspokoić. Odsunął się od Ciebie. Nie patrzył Ci nawet w oczy. Nie był w stanie. Otarł ostatnie łzy łapką, wziął głęboki wdech i spojrzał na Ciebie z uśmiechem.

 - Jakieś jeszcze pytania? - zapytał
 - Uh... Jak to się w ogóle stało, że jesteście czym jesteście? W sensie, wszyscy byliście ludźmi czy ktoś stąd był czymś innym?

Nikt nie odpowiedział. Spojrzeli na siebie nawzajem. Widocznie nie znają odpowiedzi na to pytanie.

 - Oni nie pamiętają. - powiedział Floris, który jako jedyny nie patrzył na nikogo. Patrzył w ziemię ale podniósł głowę i spojrzał na Ciebie. - W pewnym momencie każdemu wymazywali pamięć o tym jak żyli przed trafieniem do laboratorium i o każdej operacji. Tylko na mnie zadziałało to na odwrót. Zamiast zapomnieć o tym co pamiętałem przez amnezję dziecięcą, wszystko sobie przypomniałem. Udawałem, że nic nie pamiętam, ale tak naprawdę wszystko pamiętałem. Już raz zdarzył sie taki wypadek, gdzie dziecko zamiast zapomnieć o wszystkim, to bardziej to zapamiętało i przypomniało sobie całe swoje dzieciństwo...
 - Co się z nim stało?
 - Zamordowali. Żeby nie brudzić sobie rąk krwią, po prostu utopili to dziecko. Zmienili tamten niebieski płyn z kapsuł na wodę. Zamknęli to dziecko. Po chwili bez tlenu i przez wodę dostającą się do płuc, po prostu umarło.
 - Dlatego nie przyznawałeś się do tego, że pamiętasz?
 - Tak. Wiedzieli jedynie, że pamiętam moment gdy dowiedziałem się, że ojciec zdradza mamę, i że będę miał brata. Za to nic mi nie zrobili, bo pamiętałem to "jak przez mgłę". A raczej tak to opisywałem. Nikt nie wiedział o tym, że pamiętam. Nawet oni. - powiedział spoglądając na swoich przyjaciół. Spojrzał z powrotem na Ciebie - Wszyscy stąd byli wcześniej ludźmi, dokładnie tak jak Olek.
 - Dlaczego Olek jest człowiekiem?
 - Był za młody by robić na nim eksperymenty. Oraz zbyt słaby. A każde dziecko, które do nich trafiało było dla nich mega cenne. Więc wiedząc, że był zbyt słaby i za młody, nic mu nie zrobili.

Na chwilę zamilkłeś. Nie wiedziałeś, które pytanie teraz zadać. Poprzednie zadawałeś bazując na wypowiedziach Eksperymentów, ale w tym momencie nic ci się samo nie nasuwa. Po chwili namysłu postanowiłeś wreszcie zadać kolejne pytanie.

 - No dobra... To może powiecie mi ile macie lat?
 - Ja 14, April 12, "Diablo" jak go określiłeś 10, Max 10, Minx prawie 11, Kania 9, Liam prawie 10, Clay prawie 12, Lucas 10, Will 11, Olek 7 i Filip prawie 6. - powiedział Floris. 

"Młodzi są..." - pomyślałeś. Faktycznie. Są młodzi. Powinni jeszcze chodzić do szkoły podstawowej. A tym czasem żyją na własną rękę w dziczy po kilku latach istnych tortur. Postanawiasz w końcu zadać finałowe pytanie, na które odpowiedź bardzo chcesz znać.

 - Dobra. Jaki jest wasz cel? - zapytałeś stanowczo, a dzieci wręcz wyprostowały się słysząc twój ton.
 - Miło, że pytasz - powiedział Floris uśmiechając się w Twoją stronę jednak jego uśmiech szybko znikł. - Chciałbym przywrócić nam wszystkim nasze ludzkie formy. A do tego potrzebny jest nam twój dziadek. I ty. Musicie nam pomóc.
 - Po co wam mój dziadek?
 - Bo tylko on wie co nam zrobili. Tylko on jest w stanie zrobić nam antidotum na to. Tylko on... Jest w stanie odkręcić to wszystko. Tylko on jest w stanie... Zatuszować czyny mojego ojca...

Nie wiesz co powiedzieć. Wcześniej mówili, że Twój dziadek był jedyny co znał litość i wiedział, że oni też są ludźmi. Więc w sumie logiczne, że go potrzebują. Ale... Co będzie, jeżeli tylko będzie chciał się ich pozbyć? Co jeżeli będzie chciał pozbyć się ostatnich śladów swojej przeszłość? Co jeżeli... Będzie chciał też pozbyć się przy okazji Ciebie? W końcu dowiedziałeś się, możesz iść rozpowiedzieć swoją wiedzę i tak wkopać swojego dziadka. Nie wiesz też czy im pomóc. Chociaż jeżeli im nie pomożesz, mogą Ciebie zabić, bo wiesz za dużo. Stoisz w ciszy przez dłuższą chwilę. Mijają minuty, a ty nie wiesz jak postąpić. Dzieci patrzą się na Ciebie z nadzieją. Jedynie Floris zauważa przechodzące przez Ciebie zwątpienie. Widać po nim, że już utracił resztki nadziei. Jego twarz nie wyrażała żadnej emocji, za to oczy zwrócone z bok krzyczały aż żalem ale i akceptacją. Spodziewał się, że nie będziesz chciał im pomóc? W sumie to kto dojrzały pokładałby jakiekolwiek nadzieje w czymś takim. W końcu decydujesz im się pomóc. Może dzięki temu te ferie zimowe nie będą aż tak nudne jak wydawało Ci się, że będą? Bierzesz głęboki oddech.

 - Pomogę wam. - powiedziałeś nawet nie patrząc na nich. Zamknąłeś oczy po to, by na nich nie patrzeć. Widząc ich reakcje byś się chyba popłakał.

Wszystkie dzieci ze szczęścia piszczą i skaczą. Wszystkie oprócz Florisa. Patrzy zaskoczony na Ciebie. "Tego się nie spodziewałeś, co?" - myślisz. W końcu gdy poczułeś, że dzieci rzuciły się na Ciebie, otwierasz oczy. Gdy zobaczyłeś tak naprawdę ich szczęście, ich łezki szczęścia w oczach, kilka łez mimowolnie wpłynęło Ci do oczu. Dziecięca radość jest czasem urocza. Gdy dzieci już się w miarę możliwości uspokoiły, usiedliście wszyscy niedaleko siebie na ziemi i zaczęliście gadać. Gadaliście ze sobą przez kilka godzin, aż zaczynało się ściemniać. Wtedy też stwierdziłeś, że czas wracać. Pożegnałeś się z dziećmi i razem z Florisem skierowałeś się w stronę wyjścia z lasu. Tam umówiliście się na kolejne spotkanie następnego dnia, około godziny 13:00. Pożegnałeś się z lisem i poszedłeś do domu dziadków, gdzie od razu po kolacji zasnąłeś.
Dzieci na polance też już spały. Każde miało przystosowane do siebie "legowisko" w którym spali. Wszystkie dzieci, prócz Florisa, spały. Lis nie był w stanie usnąć. Leżał na swoim legowisku i patrzał się zmęczonym wzrokiem w bezchmurne, gwieździste niebo. "Kłamca." - usłyszał głos w głowie. Skrzywił się przez tą myśl. Przez ostatnie 10 lat przez jego głowę przechodziły tego typu myśli. Bardzo dobrze wiedział dlaczego, jednak... Nie przyjmował tego do siebie. Ignorował prawdę by okłamywać siebie i innych wokół. Krył prawdę głęboko w sobie dla dobra swoich przyjaciół. Dla dobra wszystkich. Podniósł się i usiadł rozglądając się po całej polanie. Wszyscy spali. Wstał i poszedł na krótki spacerek. Swe kroki skierował ku jednemu pagórku, z którego idealnie widać księżyc. Gdy tam dotarł, usiadł w najwyższym punkcie i wlepił wzrok w najjaśniejszy punkt na niebie. Zaczęły ogarniać go wspomnienia, którym oczywiście się oddał. W każdym wspomnieniu była szczęśliwa rodzina, składająca się z matki, ojca i ich dziecka. Oglądali księżyc i gwiazdy. 

 - Mamo... Tato... - powiedział drżącym głosem lisek. Po jego policzku spływały łzy. 

Floris przez napływ emocji się przemienił... Już nie był lisem. A był...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro