Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 36!


Macie całkowite prawo być na mnie okropnie źli przez to że się nie odzywałam. I jak najbardziej należą mi się słowa krytyki za moją ciszę. Nie proszę nawet o wybaczenie bo naprawdę zawaliłam:(

Jedyne co mogę powiedzieć to PRZEPRASZAM!

Udało mi się jednak cos wyskrobać ;)

Nie za długo ale jest :)

Ja i tak was kocham za te wszystkie komentarze i opinie. Jesteście po prostu cudowni:* 

Miłego czytania kochani <3


Bruno!

Kurwa!

Nie wytrzymam tego!

Wpadam w istny szał i taranuje wszystko co tylko napotkam na drodze. Krzesło, wazon, fotel wszystko w drodze na dół ląduje z wielkim hukiem. Mam ochotę rozpieprzyć wszystko dookoła w drobny mak!

Jak ja zobaczę to nie wiem co jej zrobię! Lepiej niech przez najbliższą godzinę nawet nie wraca do domu bo nie będę w stanie utrzymać nerwów na wodzy i chyba rozszarpie ją na strzępy.

Pieprzona gówniara!

Przez cały czas mnie okłamywała... bez zająknięcie, patrząc mi prosto w oczy kłamała! Przez cały czas robiła ze mnie idiotę... Skończonego kretyna!

Nie przypuszczałem, że moja żona jest taka odważna. No ale cóż po raz kolejny mnie zaskoczyła... Przecież musiała doskonale zdawać sobie sprawę z tego w jaki szał wpadnę gdy się dowiem...

Nie podejrzewałem, że moja żona okaże się skończoną idiotką skoro myślała, że uda jej się przede mną ukryć fakt, że bierze tabletki. Przecież prędzej czy później musiałem się zorientować, że coś do cholery jest nie tak! Ile razy można się pieprzyć bez zabezpieczenia i nie wpaść!

Nie wiem czy ona jest aż tak głupia i miała zamiar mnie przez cały czas tak oszukiwać?

Nalewam sobie wódki do szklanki od whiski i wypijam ją niemalże duszkiem, ocieram usta dłonią i próbuje choć na moment się uspokoić. Biorę raz za razem głębokie oddech, ale to nie pomaga. Ciskam z całej siły szklanka o podłogę, która rozbija się na miliony kawałków po całym salonie.

Wszystko, aż w środku we mnie dygocze i coraz bardziej czuje, że nie umiem tego kontrolować. Wychodzę z butelką wódki na taras i praktycznie odpalam jednego papierosa za drugim. Próbuje jakoś zebrać myśli ale w żaden sposób mi się to nie udaje! Nie mam pojęcia co ja mam teraz zrobić, jak mam załatwić tą sprawę.

Mam wypieprzyć te tabletki w cholerę i wziąć sobie Laurę siłą? Mam ją zgwałcić i wtedy osiągnąć swój cel? Widzieć ją potem zapłakaną dzień i noc ? Widzieć jak patrzy na mnie z nienawiścią? To też kurwa nie jest rozwiązanie. Chociaż za to jak mnie potraktowała powinienem może i tak zrobić.

Reszta udziałów w firmie nie może pójść w inne ręce niż moje! Po moim trupie! Muszę zacząć kombinować na wszelki wypadek jakoś inaczej... na pewno da się jakoś obejść ten pieprzony testament. Musi być jeszcze jakiś inny sposób, nie wiem jaki ale go znajdę. Ale to już jest ostateczność.

Po tym co Laura zrobiła nie podaruje jej i choćbym miał ją zmusić urodzi mi dziecko! Urządzę jej takie piekło, że sama dobrowolnie już teraz się zgodzi na dziecko. Mnie w ogóle teraz przestało interesować czy ona chce dziecka czy nie. Jej zdanie w tym temacie przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znacznie. O ile wcześniej miało teraz nie!

Żadna inna kobieta względem mnie nie odważyła by się mnie tak potraktować... tak oszukiwać. Zwyczajnie zabrakło by im odwagi. Ale nie moja żona... Gówniara myśli, że jest taka cwana i może sobie ze mną pogrywać?

Dobrze to teraz zobaczymy kto jest cwańszy. Teraz ja zacznę sobie z nią pogrywać... Zacznę nią manipulować jak marionetką. Zobaczymy jak długo wytrzyma... Nie wiem czy ona w ogóle zdaje sobie całkowicie sprawę z tego jak bardzo uzależniłem ją od siebie. Jak bardzo przyzwyczaiłem ją do siebie. Jeśli nie to teraz jej pokaże...

Gaszę papierosa, upijam kolejny siarczysty łyk palącego alkoholu i wracam do środka. Choć wszystko w dalszym ciągu rozrywa mnie od środka a gula w gardle wciąż niebezpiecznie podskakuje zaczynam szybko sprzątać pobojowisko jakie przez chwilą urządziłem w połowie domu. Laura nie może zauważyć efektów mojego szału. Dzisiaj ją przetrzymam jeszcze... ale jutro rano gdy nie będzie mogła znaleźć tabletek zacznie się jej piekło.

Chociaż cholera nie wiem jak ja wytrzymam do jutra! Kiedy tylko zobaczę tą jej kłamliwą niewinną buźkę szlag mnie trafi! Najchętniej od razu tak bym zlał jej tyłek, że nie mogłaby na nią usiąść przez miesiąc! Choć to i tak nie była by wystarczająca kara! Ukażę ją bardziej dotkliwie niż fizycznie...

****

Siedzę w gabinecie przy biurku i cały czas w kółko myślę tylko o jednym... Muszę powstrzymywać się z całych sił, żeby nie pójść do niej i wykrzyczeć, że wiem o tym jakiego idiotę ze mnie robiła.

– Bruno choć na kolację, zrobiłam zapiekankę. – Laura wchodzi do mojego gabinetu a ja z całych sił zaciskam pięści pod biurkiem na jej widok i ten pierdolony słodki głos. Ukradkiem biorę głęboki oddech i w myślach wręcz zmuszam się aby nie wybuchnąć na nią od razu.

– Nie jestem głodny. – staram się odpowiedzieć chłodnym obojętnym tonem udając, że zacięcie coś robie na laptopie, choć w rzeczywistości zmuszam się do utrzymania nad samym sobą kontroli.

– Jak to nie jesteś? Przecież ty zawsze jesteś głodny. – zaczyna się śmiać.

– Pracuje, był bym wdzięczny gdybyś mi nie przeszkadzała. – mówię nonszalanckim tonem spoglądając na nią spod przymrużonych powiek. Sam jestem w podziwie, ze udało mi się zachować taki spokój udzielając jej odpowiedzi. Laura patrzy na mnie zdezorientowanym wzrokiem i przygryza wargi. Myślę, że doskonale zrozumiała mój bezdyskusyjny ton głosu. Zdążyła się już nauczyć rozpoznawać, ton mojego głosu.

– Dobrze. – odpowiada łagodnie i po prostu wychodzi. Gdy tylko drzwi za jej plecami się zamykają trzaskam klapą laptopa i uderzam dłońmi w biurko. Jak ja mam z nią żyć pod jednym dachem, skoro nawet sam jej widok teraz prowadzi mnie do szewskiej pasji!

Jak ja mam iść i położyć się koło niej w jednym łóżku? Zawsze jej zapach był dla mnie kojący, wręcz uspokajający. A teraz? A teraz działa na mnie jak płachta na byka.

Ale przecież muszę zachować pozory...

Laura

Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi Brunowi... nagle z dnia na dzień zrobił się nie do nieniesienia. Nie mogę się nawet do niego odezwać bo obdarza mnie takim wzorkiem, że od razu odechciewa mi się jakiejkolwiek rozmowy z nim. Nie dość, że mam wrażenie że dziś już kompletnie unikał mnie jak tylko mógł to w dodatku kiedy coś do niego mówiłam spuszczał mnie po brzytwie. Rano myślałam, że naprawdę ma kaca i dlatego się zachowuje. Ale bez przesady nie wypił wczoraj aż tyle, żeby teraz cały dzień mieć kaca. Musi mu o coś chodzić, tylko o co ? Czy to ja coś źle zrobiłam? Czy może coś się stało w firmie i po prostu wyżywa się na mnie. Ta opcja jest bardzo prawdopodobna, bo przecież ja nic nie zrobiłam.

Mam mu teraz nadskakiwać na każdym kroku? Czy to w ogóle ma jakiś sens skoro on mnie odpycha?

Zjadam w samotności kolacje i resztę zapiekanki wstawiam do piekarnik. Pewnie Bruno jeszcze zgłodnieje ale na pewno nie przyjdzie zjeść kiedy ja będę w kuchni. Po skończonym posiłku wstawiam brudne naczynia do zmywarki i idę na górę do sypialni. Wezmę sobie długą relaksującą kąpiel a ten buc niech robi co chce. A podobnież to kobiety mają z niewiadomego powodu humory.

Kąpiel zajęła mi znacznie więcej czasu niż przypuszczałam, ale gorąca woda i relaksujące zapachy olejków sprawiały, że nie byłam w stanie szybko opuścić tego błogiego stanu. Obwinięta w ręcznik wracam do sypialni i jak co wieczór wmasowuje starannie w nogi kokosowy balsam.

Dokładnie rozczesuje włosy przed lustrem w łazience i wklepuje delikatnie krem nawilżający na całą twarz. Zakładam do spania nową koszulkę, tą którą mój mąż bardzo lubi. Blado różową na cienkich ramiączkach z wykrojonym dekoltem i ledwo sięgającą mi za tyłek.

Kładę się do łóżka i wyciągam z szafki nocnej francuski romans, który już dawno czeka aby go dokończyć. Dziś raczej nie zapowiada się aby mój mąż był mną wieczorem zainteresowany więc mam okazje go dokończyć.

Przeczytałam zaledwie dwie strony a odgłos mocnych kroków na korytarzu od razu wybija mnie z rytmu. Nie mija kilka chwil a Bruno staje w drzwiach naszej sypialni i choć nie chciałam na niego spoglądać nie mogłam się powstrzymać. Patrzę na niego ukradkiem za to on w ogóle nie zwraca na mnie uwagi tylko patrząc przed siebie prosto kieruje się do łazienki.

Cholera jasna! O co mu chodzi? Zresztą nie będę się przejmować kretynem. Jeśli chce się tak zachowywać niech się tak zachowuje. Mam to gdzieś bo ja nic nie zrobiłam. Wracam do czytania książki i przestaje się nad tym zastanawiać. Nie wiem ile czasu zajmuje mu kąpiel ale ja zdążyłam już przebrnąć przez dziesięć kolejnych stron.

Znów kiedy idzie przez sypialnie nie mogę się powstrzymać i muszę kątem oka rzucić na jego sylwetkę. Widząc jego umięśnione ciało w samych czarnych bokserkach i delikatnymi kroplami wody na ramionach mimowolnie przygryzam wargę. Jego ciało jest po prostu doskonałe w każdym calu! Od razu jego widok przysparza mnie o różne myśli i chcąc czy nie zaczynam mieć ochotę na zupełnie coś innego niż czytanie książki...

W sumie przecież nic się nie stanie kiedy się do niego trochę po przymilam... a po za tym nic tak nie poprawia Brunowi nastroju jak seks i akurat tego nigdy nie odmawia.

Kiedy kładzie się koło mnie na łóżku, odkładam książkę na szafkę i dopiero teraz sobie przypominam, że zapomniałam o tabletce. Całe szczęście, że sobie przypomniałam o niej! Nie zwlekając dłużej podnoszę się z łóżka i idę do garderoby gdzie zawsze mam skrzętnie ukryte tabletki. Otwieram szufladę z bielizną ale cholera jasna ich tam nie ma!

Od razu ciśnienie podnosi mi się to góry....

Nie spokojnie Lauro gdzieś muszą być! Przecież się nie rozpłynęły.

Jeszcze raz powoli i dokładnie przeglądam szufladę i kilka kolejnych ale nic w nich nie znajduje. Opieram dłonie o komodę i miarowo oddychając staram się sobie przypomnieć co mogłam zrobić z tabletkami, skoro ich tu nie ma. Czyżbym odłożyła je w jakieś inne miejsce?

Nie, przecież dokładnie pamiętam, kiedy je brałam. Nie mam nigdzie zapasowych tabletek... Zaczynam się coraz bardziej denerwować. Nigdy przecież nie zdarzyło mi się jeszcze cos takiego. Wracam do sypialni i sprawdzam dla pewności jeszcze dokładnie szuflady przy nocnej szafce, choć wątpię aby tu były.

– Szukasz czegoś ? – słyszę za swoimi plecami przeciągły głos Bruna.

– Nie tylko chciałam coś sprawdzić. – odpowiadam najbardziej naturalnym tonem na jaki mnie teraz stać. Naprawdę zaczynam się denerwować... i to wcale nie chodzi mi to, że z dzisiejszego potencjalnego seksu z Brunem nici. Ale co jeśli gdzieś mi wypadły i Bruno je znajdzie? Przecież gdyby on je znalazł to nawet nie chce myśleć co by mi zrobił... Wpadł by w istny szał i na pewno by mi tego nie podarował. Sama myśl o tym sprawia, że zaczynam znacznie szybciej oddychać.

– Może poszukać z tobą? – pyta nad wyraz miłym głosem i chwytając mnie za biodra wciąga mnie na łóżko i układa pod swoim ciałem.

– Nie, nie trzeba. Bruno poczekaj. – kładę dłonie na jego klatce piersiowej i próbuje go od siebie odepchnąć kiedy zaczyna składać zachłanne pocałunki na mojej szyi.

– Na co? – odpowiada między pocałunkami i mocniej przyciska mnie do materaca, abym nie mogła go odepchnąć.

– Nie dziś Bruno! Po za tym najpierw cały dzień się na mnie wyżywasz a teraz chcesz żebym szła z tobą do łóżka. Nie uważasz, że to nie porządku? – podnoszę nieco głos i w dalszym ciągu próbuje go od siebie odepchnąć.

– Ty też jesteś wobec mnie nie w porządku. – warczy do mojego ucha, tonem który niemalże przyprawia mnie o dreszcz na całym ciele.

– O co ci chodzi? – pytam wprost.

– Zamknij buźkę i spełniaj swój małżeński – mówi aroganckim tonem i nie zwracając uwagi na mój protest podrywa moją koszulkę nocną do góry i wciska dłoń między moje uda.

– Bruno zwariowałeś? Ja naprawdę nie chce. – krzyczę na niego próbując się wyrwać, ale mój protest jest na nic. Chwyta mocno w dłoń moje nadgarstki przyciska je nad moją głową. Brutalnie rozszerza moja nogi i umiejscawia się między nimi.

– Nie interesuje mnie już czego ty chcesz. Oczywiście nawet mnie nie proś, żebym się zabezpieczył bo i tak tego nie zrobię. – stwierdza i czuje jak zdejmuje z siebie bokserki.

– Bruno błagam cię, proszę nie rób mi tego. Proszę cię. – zaczynam panicznie płakać dławiąc się łzami.

– Nie szarp się tak to będzie mniej bolało. Po za tym wczoraj bardzo chętnie chciałaś seksu bez gumek. – mówi do mnie patrząc mi prosto w oczy ze skurwysyńskim uśmiechem na usta. Zaczynam cała się trząść. Co mu się stało? Dlaczego tak się zachowuje. Spływające łzy i ból w klatce nie pozwalają mi oddychać. Niemalże dławię się powietrzem. Chce z nim walczyć ale brakuje mi sił. On i tak jest silniejszy.

Dlaczego on mi chce to zrobić? Co ja mu zrobiłam?

– Błagam cię nie zachowuj się tak. Puść mnie. – ledwo co udaje mi się z siebie wydusić. Moje błagania nie mają na niego absolutnie żadnego wpływu, wręcz jeszcze bardziej go podjudzają. Wyraz jego twarzy wręcz mnie przeraża... Cała się trzęsę ze strachu przed nim. Co w niego wstąpiło? Ja się go nie boje... ja jestem teraz nim przerażona.

– Teraz dostaniesz za swoje kochanie. – syczy mi złowieszczym głosem do ucha i mocno łapiąc mnie za włosy i biodro podciąga mnie wyżej, aby moja twarz znalazła się na wprost jego.

– Bruno...– chce powiedzieć coś więcej ale dosłownie strach uniemożliwia mi mówienie. Gardło mam do granic możliwości ściśnięte. Wiem co zaraz się stanie... mój mąż mnie zgwałci i jeżeli zajdę w ciąże, wtedy już całkowicie zniszczy moje życie...

– Gotowa na danie mi potomka? Teraz przez 9 miesięcy będziesz chodziła z brzuszkiem. Cieszysz się? – jego słowa mnie paraliżują, nie mogę załapać oddechu a jego męskość między moimi nogami którą teraz czuje, wręcz wypala dziurę na mojej skórze.

Zamykam oczy i mimo paraliżującego strachu wszystko zaczyna układać mi się w jedną całość...

– Przepraszam. – łkam ale wiem, że to i tak go już nie powstrzyma.

– Czego szukałaś? – krzyczy na mnie i mocno wbijając palce w moje biodra podnosi mnie do pozycji siedzącej. – CZEGO KURWA SZUKAŁAŚ? – potrząsa mną kiedy nie odpowiadam.

– Tabletek. – ledwo udaje mi się z siebie to wydusić. Teraz już jestem pewna, że Bruno o wszystkim się dowiedział. Nie wiem jak ale się dowiedział... dlatego tak się zachowywał przez cały dzień... dlatego chce mi to teraz zrobić.

– Jakich? – pyta przez zaciśnięte zęby.

– Antykoncepcyjnych. – wymawiam drżącymi ustami. Oczy mam tak zamglone od płaczu, że praktycznie nawet przestaje widzieć jego twarz nad sobą. Zresztą nie była bym teraz i tak w stanie spojrzeć w te rozwścieczone oczy.

Bruno rzuca mną o łóżku i podrywa się z niego. Zamykam oczy i z całych sił zaciskam wargi w innym wypadku wybuchnę głośnym szlochem. Słyszę jak przez mgłę mocne trzaśnięcie szuflady a po chwili czuje jak jego ręka mocno zaciska się na moim szczęce.

– Patrz na mnie! – wrzeszczy, a ja choć panicznie się boję otwieram oczy. Wiem, że gdy tego nie zrobię będzie jeszcze gorzej. Gdy tylko otwieram oczy i udaję mi się złapać jakąkolwiek ostrość widzę przed oczami opakowanie z moimi tabletkami antykoncepcyjnymi...

– Kochanie porozmawiajmy spokojnie proszę cię. Wszystko ci wytłumaczę tylko uspokój się. – proszę go lecz pewnie na marne.

– Nie mów tak do mnie! – syczy przez zaciśnięte zęby i podrywa się z łóżka w końcu uwalniając moją twarz od jego mocnego uścisku. Naciąga na siebie bokserki i rozszarpuje opakowanie moich tabletek. – Co ty sobie gówniaro myślałaś? – wrzeszczy.

– Ja po prostu...

– Co kurwa ty po prostu? Myślałaś, że będziesz robić przez cały czas ze mnie idiotę, że przez cały czas uda ci się mnie oszukiwać? – z całej siły zaciska dłonie na poręczy łóżku, a wyraz jego twarzy jest tak groźny, że nawet nie mam odwagi na nią patrzeć.

– Nie, tylko... – zaczynam mówić ale nie pozwala mi dokończyć.

– Jesteś aż tak skończoną idiotką, żeby myśleć że o niczym się nie dowiem? Myślałaś ze nie umiem połączyć faktów? Ciągle cię pieprzyłem bez zabezpieczenia dochodząc w tobie, a nagle jak każę ci zrobić test, ty stwierdzasz, że nigdy więcej nie pójdziesz ze mną bez gumek do łóżka. Później dostajesz okresu, a kiedy po imprezie jesteś pijana sama nagle chcesz, żebym się nie zabezpieczał. – on ma racje... on mi tego nie daruje, nie wybaczy mi tego.

– Posłuchaj mnie, proszę cię. – przerywam mu.

– Milcz! Myślałaś, że jesteś taka cwana? Że będziesz sobie ze mną pogrywać? Bardzo szybko ci udowodnię, że byłaś w cholernie wielkim błędzie. Pozwolę ci sobie wybrać sposób w jaki chcesz zajść w ciąże. Mimo wszystko jesteś moją żoną, czasem muszę ci dać prawo wyboru. – mówi szyderczym głosem. Zakłada dłonie na piersiach i wyczekująco patrzy na mnie. Nie wierzę w to co się teraz dzieje... Nie umiem wydusić z siebie ani słowa...

– No wybierz sobie kochanie. Sama dobrowolnie mi się oddasz czy mam cię zgwałcić? Z góry uprzedzam, żebyś nie patrzyła na moje upodobania mi jest to obojętne w jaki sposób zrobię ci dziecko. – zawsze wiedziałam, że jest kawałem skurwysyna... ale nie sądziłam, że aż takim. Boże błagam niech on tego nie mówi poważnie...

– Nie dajesz mi żadnego wyboru!– wykrzykuje w jego stronę, na co on podchodzi do mnie i znów łapiąc mnie za twarz zmusza mnie abym na niego spojrzała.

– Nie podnoś na mnie głosu! Dałem ci wybór, więc dobrze się nad nim przez noc zastanów. I z góry cię uprzedzam, nawet nie próbuj uciekać bo z posesji i tak nie będziesz w stanie uciec.

– Dlaczego taki jesteś ? – zbieram się na odwagę i patrzę mu w oczy.

– Widzisz taka już moja natura, a ty czy tego chcesz czy nie będziesz musiała się ze mną męczyć do końca życia. Wiesz co teraz gdy tak myślę mój ojciec o dziwo jednak miał racje. Mogłem nie brać sobie za żonę rozwydrzonej gówniary, którą na każdym kroku muszę przywoływać do porządku, chyba pierwszy raz żałuję swojego wyboru. – jeśli chciał żeby mnie zabolało to udało mu się to w stu procentach...



Zaskoczeni szałem Bruna? Myślę że nie :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro