Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"To już naprawdę koniec"

-Hinata, czy mogłabyś zająć się przez jakiś czas dziećmi? Potrzebuję pomocy Naruto i nie chciałbym zostawić ich samych.- powiedziałem przez szparę w drzwiach, wciąż przytrzymując Kimi swoim piaskiem.

-Dobrze, Gaara... um znaczy Kazekage-sama.- uśmiechnęła się granatowowłosa.

-Może być Gaara.- odparłem, ale żaden mięsień mojej twarzy nie poruszył się ani o milimetr- Naruto chodź tutaj.

-Ok, już idę.

Zamknąłem za chłopakiem drzwi i wskazałem na wiszącą nad ziemią Kirishime.

-Co się jej stało? Czyli jednak technika ożywienia? Wiedziałem!- zaczął blondyn jednak szybko umilkł widząc moją poważną twarz. Jakoś nie bawiły mnie jego podejście do obecnej sytuacji.- Wybacz Gaara, więc co mam robić?

-Razem z twoimi trzema klonami przytrzymaj Kimi, a ja zablokuję jej przepływ czakry...

-Na tę chwilę prawdziwa Kimi jest nieosiągalna.- powiedziała brązowowłosa, jednak jej głos nie był taki jak zwykle... on był męski, szorstki i podgardliwy. W dodatku, chwile później, zaśmiała się gardłowo co spotęgowało moją niepewność.

-Wszystko w porządku?- zapytał Uzumaki podchodząc bliżej dziewczyny. Ta zaśmiała się pod nosem podnosząc wzrok na Hokage.

-Wyśmienicie wręcz, Naruto Uzumaki.-odparła z pochyloną głową. Widziałem jej chytry uśmieszek. Zbyt późno zrozumiałem do czego zmierza, gdyż chwile później blondyn leżał znokautowany u jej stup. -Dezorientacja rzeczą łatwą do rozpoznania.

Udało jej się oswobodzić z mojego piasku i wyskoczyła przez zamknięte okno, wybijając przy tym szybę.

-Cholera jasna!- krzyknąłem tylko podbiegając do ledwo przytomnego chłopaka- Dałeś się martwej lasce, Naruto... Też mi Hokage...- prychnąłem

-A ty dałeś jej uciec szanowny Kazekage.- odgryzł się niebieskooki, łapiąc się na głowę.- Gonimy ją.

-Tak, ale najpierw trzeba poinformować straże na murze.- wstałem i pomogłem stanąć na równe nogi Uzumakiemu. Blondyn użył Kage Bushin no Jutsu i wysłał około dziesięć klonów na poszukiwania i dwa, aby poinformowały strażników o ucieczce Kirishimy.

-No to idziemy!- krzyknął Naruto wyskakując przez, wcześniej zrobioną przez Kimi, dziurę. Przewróciłem oczami i podążyłem za chłopakiem.

Magia czasu

Kimi
Biegłam ile sił w nogach, a tak naprawdę byłam prowadzona przez mojego ożywiciela- Haruo.
Nie wiem czego on chce, ale muszę się jakoś oswobodzić z jego techniki. Niestety nie posiadam sharingana i nie potrafię przezwyciężyć Kuchiyose: Edo Tensei, tak jak to zrobił Itachi podczas czwartej wielkiej wojny shinobi.

-Gdzie mnie prowadzisz, zdrajco.- wysyczałam przez zęby.

-Zobaczysz. Obiecuje ci, że to będzie niezapisanych zjazd rodzinny.- odpowiedział głos w mojej głowie. Kuzyn zaśmiał się obleśnie.

-Dzieci w to nie mieszaj! Mów co zaplanowałeś, Haruo!

-To już ciebie nie powinno obchodzić.- znów usłyszałam jego okropny rechot. Skrzywiłam się w myślach.

Chwilę później wybiegłam na główny płac Wioski Ukrytej w Piasku. Zobaczyłam, że niedaleko przechadza się Hinata wraz z dziećmi Kazekage i Hokage. Wstrzymałam powietrze, aby tylko Kirishima nie zobaczył ich moimi oczami. Niestety, na próżno.

Nogi same pobiegły w tamtą stronę. Złapałam czerwonowłosą dziewczynkę i ruszyłam w stronę głównej bramy wyjściowej z osady. Strażnicy nie zdołali mnie powstrzymać, a Mizurio ani drgnęła po tym, jak zablokowałam kilka węzłów na jej karku, usypiając ją przy tym.

-Gaara mnie znajdzie i odbierze naszą córkę.- wysyczałam wściekła.

-Na to właśnie liczę.- wyszeptał kuzyn po czym złowieszczo się zaśmiał. Chwile zajęło mi przetworzenie jego słów jednak w końcu zrozumiałam. On nie chce mnie, czy Hikariego lub Mizurio. On chce Gaarę. Jego celem jest Kazekage. Tylko po co mu przywódca wioski? Wiem, że to pytanie nie trzyma się kupy, ponieważ raczej każdy czarny charakter chciałby, aby któryś z ważniejszych osobistości został przez nich złapany. Jednakże nie potrafię zrozumieć toku myślenia Haruo... zastanowię się nad tym później.

Kilkadziesiąt dobrych minut zajęło mi dotarcie do byłej kryjówki Akatsuki, którą, zaraz po upadku Obito, przejął Kirishima. Wygląd nie zmienił się przez te wszystkie lata. Jedynie dorobione zostały dodatkowe pokoje dla "gości", którzy mieli nas odwiedzić. Wtem znowu to zobaczyłam. Jego obleśny uśmiech oczy z szalonymi iskierkami.

-Co chcesz z nią zrobić, Haruo?- zapytałam przyciągając dziecko do swej piersi. Na chwilę odzyskałam panowanie nad ciałem, więc odblokowałam kanaliki czakry dziewczyny. Czerwonowłosa uchyliła powieki. Nie wiedziała co się dzieje, jednak po usłyszeniu ode mnie "nie odzywaj się" nawet nie drgnęła.

-Daj ją tutaj.- wskazał na kamienny stół za sobą. Niepewnie podeszłam do niego bacznie przyglądając się jego rękom i nogom, w razie jakby próbował wywinąć mi jakiś numer.

-Proszę, ja nie chcę.- usłyszałam błagalny szept dziewczynki. Chwilę później moja bluzka nasiąknięta była słonymi łzami dziecka.

-Ja też nie chcę, aby coś ci się stało.- powiedziałam na tyle głośno, żeby usłyszała, ale na tyle cicho, aby nie słyszał tego kuzyn. Położyłam ją na kamiennej płycie.

-Dobra, rozpoczynamy rytuał!- krzyknął rozpościerając ręce nad głową. Przestraszona szybko zabrałam dziewczynkę ze stołu i kazałam jej uciekać jak szybko zdoła. Ta tylko kiwnęła główką i ruszyła przed siebie.

-Coś ty najlepszego zrobiła?!- wrzasnął Haruo- Masz ją teraz złapać! Rozkazuje ci!

Znowu moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Niekontrolowanie moje kroki zwróciły się w stronę uciekającej czerwonowłosej.

-Zostaw mnie!- usłyszałam jej szloch. Chwilę później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wściekła i przestraszona Mizurio nastała na mnie dwie dłonie z leżącego na ziemi piasku. Twarz dziewczynki przyjmowała coraz bardziej zdeterminowaną twarz. Zapewne chciała mnie zatrzymać, lub co gorsza zabić.

-Nie jesteś moją matką.- wyszeptała tak, że tylko ja ją usłyszałam.- Mama nie zrobiłaby czegoś takiemu swojemu dziecku!

-Mizurio posłuchaj, proszę.- zaczęłam błagalnym tonem starając się na powrót przejąć kontrolę nad własnym ciałem. Jak na złość Haruo coraz bardziej wzmacniał naszą więź i swoją dominację.

-Nie zbliżaj się!- krzyknęła odsuwając się kilka kroków w tył, jeszcze trochę i napotka opór w postaci ściany.

-Nie mogę kontrolować swojego ciała! To co robię jest wbrew mojej woli! Proszę cię, nie obwiniaj mnie, a mojego byłego kuzyna, o porwanie...

-Jak to byłego? Nadal jestem twoją rodziną. W dodatku obawiam się, że ostatnią!- Kirishima zaśmiał się cicho.

-Wydziedziczenie, coś ci to mówi?- zauważyłam, że podczas rozmowy ze mną jego więź ze mną znacznie osłabła, jestem niemalże pewna, że podczas walki nie będzie miał żadnej kontroli nad moim ciałem!- Mizurio zaatakuj go.- wyszeptałam, gdy znajdowałam się wystarczająco blisko dziewczynki.

-A-ale po co?!

-Dzięki temu jest szansa, że wyrwę się spod jego władzy. Może i na chwile, ale to wystarczy, aby go obalić.- wytłumaczyłam stojąc pół metra od córki.

-Zaufam ci, ale tylko z obawy przed tamtym chorym brunetem.- wskazała palcem na mojego byłego kuzyna. Uśmiechnęłam się ciepło do czerwonowłosej, gdy piasek szczelnie oplótł łydki chłopaka, który wyraźnie nie spodziewał się ataku od istotki.

-Dobra robota. Teraz wystarczy, że go powalę...- powiedziałam czochrając włosy Mizurio. Odzyskałam kontrolę.

Bardzo szybko znalazłam się tuż przy Haruo i zmusiłam do wyjawienia mi jak zdjąć jego technikę ożywienia. Brunet wyraźnie utracił zdolność logicznego myślenia, po zbytnim uszczerbku na zdrowiu i psychice, więc jego krzywo uśmiechnięta twarz nie robiła na mnie wrażenia.

Zaczęłam wykonywać pieczęci.

Ptak- usłyszałam głośne szmery przy wejściu kryjówki.
Świnia- mogłabym przysiąc, że słyszałam głos Gaary.
Małpa- Kazekage wchodzi do jaskini i widzi mnie. Zdezorientowany przytula Mizurio i odprowadza do stojącego przy wejściu do groty.
Wół- Zrozpaczony Sabaku podbiega do mnie i mocno przytula. Chwilę tak ze mną stoi, aby uwierzyć, że to nie sen.
Baran- Czerwonowłosy złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.
Szczur- przerwaliśmy, aby móc porażka ostatni spojrzeć sobie w oczy.
Wąż- Powiedz dzieciom, że mimo, że nie spędziłam z nimi czasu, wiem, że są wspaniałe. Nie h rozwijają swoje pasje i poznają przyjaciół. Proszę, Gaara zaopiekuj się nimi.- wyszeptałam uśmiechając się szeroko.
Tygrys- ostatnie spojrzenie, ostatni pocałunek, ostatnia łza, ostatnie tchnienie.
- Niech nasze dzieci zaznają od ciebie naszej miłości, której my nie mogliśmy zaznać w dzieciństwie.- spojrzałam po sobie. Moje ciało rozpadało się właśnie na tysiące małych piaskowo-żółtych krysztalików.

-Co się dzieje?!- krzyknęła Mizurio podbiegając do nas. Z trudem udało mi się do niej jeszcze bardziej zbliżyć.

-Możesz nie wierzyć, że jestem twoja mamą -zaczęłam- jednakże pamiętaj, że zawsze będę w waszych sercach. Będę was chronić choćby nie wiem co. Zawsze będę o tu- dotknęłam klatkę piersiową dziewczynki w miejsce, gdzie znajduje się serce.

-Kimi, znowu musisz odchodzić?- wychlipał Sabaku roniąc kilka łez.

-Gaara, jesteś przecież Kazekage! Nie rozklejaj się w tak.- z kącików moich oczu również popłynęło kilka słonych kropli.

-Pamiętaj, że nigdy o tobie nie zapomnę.- wyszeptał mi do ucha miętowooki.- Dlaczego muszę cię stracić porażka drugi?!- żalił się.

-Nie tracisz mnie. Zawsze byłam, jestem i będę przy tobie i dzieciach... - uśmiechnęłam się ciepło. Spojrzałam masowej ciało, które stawało się coraz bardziej sypkie.- Kończy mi się czas. Do zobaczenia, Gaara- krzyknęłam tylko zanim zamarłam po raz drugi.

Gaara
-Do zobaczenia, Gaara.- krzyknęła po czym padła na ziemię. Po upadku jej ciało zmieniło się w piękny, miednicy się różnymi kolorami piasek. Z zachwytem i tęsknotą wpatrywałem się w rozwiewaną przez wiatr materię.

-Chodź Mizurio, Hikari pewnie się martwi.- złapałem za rękę dziewczynkę. Jednak ta zamiast się ruszyć wyrwała mi się i podbiegła do leżącego na ziemi kolorowego piasku. Zbierała go garściami, a gdy było go na tyle mało, że nie mogła go już wyzbierać w dłoniach, użyła mocy kontroli piasku i nakierowała go do naczynia p, którego przyniosłem.

-Teraz mama będzie z nami nie tylko w sercach!- krzyknęła uradowana. Uśmiechnąłem się do niej ponownie łapiąc ją za rękę. Przy wyjściu z jaskini zobaczyłem Naruto, który iście wzruszony opłakiwał ponowną śmierć Kimi.

Mnie też jest smutno, nawet bardzo..., ale je mogę tego pokazać przy córce. Muszę być silny i wychować ich na wspaniałych shinobi.

To jest misja jaką nadała mi Kirishima.

I mam zamiar za wszelką cenę ją wykonać!

Ostatnim co mi po niej pozostało, prócz niezwykłego piasku, jest to zdjęcie:

Nigdy nie zapomnę naszych razem spędzonych chwil.



Teraz to już naprawdę koniec. *ociera chore czoło z potu* mimo dosyć dużego spóźnienia jest ostatni rozdział tego ff. Nie mam pomysłu na dalsze kontynuowanie tej serii, więc to już koniec. 😂 Dziękuję wszystkim za wsparcie, które jak widzicie zaowocowało tym opowiadaniem. Teraz piszę inne opo, ale tym razem opublikuje go z dosyć dużym wyprzedzeniem i zrobię kilka rozdziałów na zapas...
Tak więc BARDZO DZIĘKUJE ZA WSPARCIE KOCHANI!
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia wkrótce!
Anonimek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro