Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wysłuchaj mnie


Emily


Zamknął mi drzwi przed nosem i zostawił mnie samą na deszczu. Stałam tak kilka sekund w szoku. Jedyne czego chciałam od miesiąca to, aby mnie przytulił. Chciałam wreszcie poczuć się bezpiecznie w jego ramionach, a on nie chciał mnie słuchać. Jeśli myśli , że sobie pójdę to chyba stracił rozum!

Zaczęłam walić w drzwi i krzyczeć na całe gardło

-As Ty pieprzony dupku otwórz te drzwi! Nie odejdę stąd kretynie, aż mnie nie wysłuchasz!- kopnęłam w drzwi i chwyciłam za klamkę.

Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu były otwarte. Na szczęście nie zamknął ich za sobą. Szybko wbiegłam do środka i teraz czułam wściekłość na niego. Zacisnęłam pięści i rozglądałam się wszędzie. To co zobaczyłam mnie przeraziło. Salon wyglądał jak po huraganie. Wszystko rozbite i przewrócone. Przeszłam ostrożnie dalej i szukałam Nicka.  Zobaczyłam go w kuchni opartego o szafkę. Chyba nawet nie usłyszał , że tu jestem.

-Wysłuchasz mnie czy tego chcesz czy nie As!- powiedziałam, a on odwrócił się i zgromił mnie wzrokiem

-Jak tu weszłaś?- zapytał, a ja się uśmiechnęłam.

-Nie zamknąłeś drzwi, Twój błąd. - zaśmiałam się. Patrzył na mnie jak na wariatkę i tak się trochę czułam w tej chwili.

-Wyjdź! Między nami koniec! Nie chcę Cię...........- nie dałam mu dokończyć.

Podbiegłam do niego i wskoczyłam mu w ramiona. Odruchowo mnie złapał, a ja szybko go pocałował. Zesztywniał, ale po kilku chwili oddał mi pocałunek i mocniej mnie przytulił. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.

-Kocham Cię dupku! Kocham Cię najbardziej na świecie!  - wyszeptałam i patrzeliśmy sobie w oczy.

-Miesiąc temu mówiłaś coś innego. Patrzyłaś mi w oczy i zapewniałaś , że tak nie jest Emily. - powiedział i chciał mnie postawić.

Nie miałam zamiaru go puszczać przez najbliższy czas. Muszę być blisko niego i zrobię wszystko, aby tak było. Zacisnęłam nogi na jego biodrach i go pocałowałam.

-Nie rób mi tego Em. Zdradziłaś mnie. Nie możemy być razem. - wyszeptał mi cicho.

-Nie zdradziłam Cię. Musiałam to wszystko zrobić, aby Cię chronić!- krzyknęłam i odetchnęłam z ulgą, że mogę mu wreszcie wszystko powiedzieć.

-Mnie? Przed czym? Co to za głupoty?- pytał i znowu wyglądał na wkurzonego.

-Przed.....Brianem. - spojrzałam na niego , a on postawił mnie na podłogę i odszedł kilka kroków.

Chciałam znowu do niego pobiec i przytulić  ale dałam mu chwilę na zebranie myśli. Chodził po kuchni i przeczesywał włosy. Nagle stanął w miejscu i spojrzał na mnie.

-On jest w areszcie. Nic nie rozumiem. - powiedział po chwili.

-Nick.  Brian nie żyje. - wyszeptałam i poczułam się słabo.

Zakręciło mi się w głowie i pewnie bym upadła, ale złapał mnie. Wziął na ręce i poszedł w kierunku schodów. Chwilę później położył mnie na łóżku w sypialni. Chciał odejść, ale złapałam go za koszulkę.

-Błagam nie zostawiaj mnie. Przysięgam, że Cię nie zdradziłam. Błagam...- zaczęłam płakać.

Przytulił mnie do siebie i położył się obok. Trzymałam się go mocno i szybko oddychałam. Poczułam panikę, że może mnie zostawić przez moje kłamstwa. Sprawiłam ból sobie i jemu, ale mam nadzieję że mnie zrozumie. Próbował mnie uspokoić, ale ja czułam strach. Z drugiej strony cieszyłam się, że mam go obok siebie.

-Em, uspokój się. Wytłumacz mi to wszystko, bo nic nie rozumiem. - powiedział i podniósł się na łokciu, aby mnie widzieć.

Wzięłam głęboki oddech i wtuliłam się niego , aby mieć siłę mu to wszystko powiedzieć. Przytulił mnie i cieszyłam się, że mnie nie odpycha.

-Jakiś czas temu poszłam do Briana. Do aresztu. - zaczęłam i poczułam jak zesztywniał.

-Co?! Oszalałaś?!- krzyknął i podniósł się z łóżka. Zamknęłam oczy i czekałam, aż się uspokoi.

-Nick. Uspokój się i wysłuchaj mnie do końca. Zamknę Ci usta taśmą jeśli będziesz mi przerywał.- zaśmiałam się , a on zmrużył oczy. Usiadłam i złapałam go za rękę.

-Ok. Mów dalej. - powiedział i usiadł obok mnie.

-Poszłam tam, bo myślałam że chce mnie przeprosić. Myliłam się. Kazał mi Ciebie zostawić. - znowu mi przerwał i zaczął krzyczeć.

-Temu to zrobiłaś?! Jak mogłaś go posłuchać?!- uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam głową.

-Idę po taśmę, bo tak do niczego nie dojdziemy As. - powiedziałam spokojnie i wstałam z łóżka. Szybko przyciągnął mnie do siebie i nie pozwolił odejść.

-Już nic nie mówię. Przysięgam. - zaczęłam się śmiać, bo znam go na tyle , że będzie to robił dalej. 

-Kazałam mu iść do diabła i nie posłuchałam go. Zrobiłam błąd i zapłaciłeś za to prawie życiem. To Brian kazał Cię potrącić Nick.- poczułam łzy na policzku, a on szybko je wytarł.

-To był wypadek. - wyszeptał.

-Nie. Gdy byłam u Ciebie w szpitalu, zadzwonił o mnie i powiedział, że to on. - powiedziałam i wtuliłam się w niego.

-Czemu mi nie powiedziałaś?- zapytał i podniósł mi brodę, aby widzieć twarz.

-Spanikowałam. Byłeś nieprzytomny i ten widok złamał mi serce. Musiałam zrobić wszystko, aby nic więcej Ci nie zrobił. - tłumaczyłam mu spokojnie i modliłam się, aby mnie zrozumiał.

-Dlatego skłamałaś?  Złamałaś mi serce tymi słowami Emily.

-Wiem. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Każde słowo czułam jakby wbijano mi nóż w serce. Cierpiałam tak samo jak Ty Nick. - wyszeptałam i zamknęłam oczy na wspomnienie tych chwil.

Poczułam jego usta na swoich i przyciągnęłam go bliżej siebie. Usiadłam mu na kolanach i całowaliśmy się nadal. Boże jak mi brakowało jego pocałunków i dotyku.

-Nawet nie wiesz jak za tym tęskniłem. Nie rób mi tego więcej Em. Moje serce tego nie wytrzyma. - spojrzałam mu w oczy i się uśmiechnęłam. '

-Nigdy więcej. Jestem Twoja i będę na zawsze. - znów mnie pocałował i cieszyłam się jego bliskością.

-Ok. Mów dalej.- odezwał się i odsunął po chwili.

-Aaron skontaktował się ze swoim kolegą policjantem i poprosił go o pomoc. Poznałeś go swoją drogą i życzyłeś mu powodzenia. - uniosłam brew i zaczęłam się śmiać z jego miny.

-Poważnie? To był policjant?- był w szoku.

-Zacząłeś do mnie dzwonić i mówić o ślubie. Musiałam coś zrobić, więc razem z Aaronem wymyśliliśmy tą całą randkę z Jasonem. - wytłumaczyłam spokojnie.

-Miałem ochotę go zabić. Nie wiem jakim cudem się powstrzymałem. Wtedy uwierzyłem, że to koniec.

-Wiem. Z jednej strony cieszyłam się, że dasz mi spokój, a z drugiej bolało mnie , że tak łatwo mi uwierzyłeś. Dla mnie liczysz się tylko Ty i nie będzie nigdy nikogo innego. - powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Zaślepiła mnie złość. Nie myślałem logicznie, ale kilka dni później zrozumiałem, że coś jest nie tak. Dlatego pokazywałem się z Jane. - usłyszałam i zacisnęłam pięści. Na wspomnienie łap tej blondi na jego ciele czułam furie.

-Wiedziałam! Byłam pewna, że robisz to specjalnie. Prawie Ci się udało w klubie. Za dużo wypiłam i za bardzo za Tobą tęskniłam. Gdybyś za mną poszedł ......- urwałam, bo mi znowu przerwał.

-Chciałem, ale Twój kochany braciszek mnie zatrzymał. Obiję mu za to gębę. - krzyknął.

-Na parkingu czekał na mnie Brian. Porwał mnie i Jasona. Zabrał nas do domku w lesie.  - powiedziałam, aby skupił się na czymś innym. Udało mi się i zobaczyłam przerażenie w jego oczach.

-C.....Co? Boże co on Ci zrobił? Emily...........- uspokoiłam go pocałunkiem.

-Nic mi nie jest, ale Jason został ranny. Pomógł nam jeden z ludzi Briana. - powiedziałam i zobaczyłam, że nie odrywa ode mnie wzroku. Był przerażony.

-Byłaś sama z tym psychopatą. Matko Boska , wiesz co mogło się stać?! Mogłem Cię stracić! - krzyczał i oglądał mnie z każdej strony czy nic mi nie jest.

-Jestem cała. Przetrwaliśmy. - wyszeptałam.

-Czekaj , czekaj powiedziałaś , że Brian nie żyje? Co się tam stało?- zapytał

-Ja.........on.........ja go zabiłam. - powiedziałam i zaczęłam się trząść na całym ciele.

-O czym Ty mówisz? - wyszeptał.

-Postrzelili Jasona gdy byłam w górze. Zbiegłam i go zauważyłam. Pomogłam mu i zatamowałam krwawienie. Kazał mi wziąć jego broń. Postrzeliłam Matta, a gdy Brian sięgnął po broń........... strzeliłam i ............go zabiłam. - przytulił mnie mocno do siebie.

Płakałam głośno i przeżywałam wszystko do nowa.  Brian w pokoju na górze. Jak mnie dotyka i całuję.Strach i obawa , że nie wyjdziemy z tego żywi. Jego nieżywe ciało na podłodze. Nigdy nie zapomnę tego widoku.

-Zabiłam go Nick....... zabiłam.......- szeptałam, a on przytulam mnie mocno.

-Już dobrze. Jesteś bezpieczna. Nigdy więcej nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. -próbował mnie uspokoić.

-Nie zostawiaj mnie..... Jesteś dla mnie wszystkim Nick........Błagam nie zostawiaj mnie...- prosiłam i trzymałam go mocno.

-Nigdy Cię nie zostawię. Jesteś tylko moja, a ja jestem Twój. - powiedział do mojego ucha.

-Nie zdradziłeś mnie prawda? Nie zrobiłeś nic głupiego?- zapytałam i spojrzałam mu w oczy.

-Nie. Wszędzie widziałem Ciebie. Nie potrafiłem o Tobie zapomnieć. Wierzysz mi?- widziałam miłość w jego oczach i wiedziałam, że teraz będziemy szczęśliwi.

-Tak. Kocham Cię Nick.

-Kocham Cię Emily. - pocałował mnie , a ja zaczęłam się śmiać.

-O co chodzi?- zapytał po chwili.

-Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Aaron obiecał nam miesiąc na bezludnej wyspie jak ten koszmar się skończy. - powiedziałam ze śmiechem.

-Więc czekają nas wspaniałe wakacje. Ty , ja , plaża i nikogo więcej. Idealnie. - odpowiedział i pocałował mnie mocno.

Położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną. Zaczął całować moją szyję i obojczyk. Włożył rękę pod bluzkę i zaczął ją zdejmować. Gdy rzucił ją za siebie, spojrzał na mnie i zamarł.

-Co to jest do cholery?! Zrobiłaś sobie tatuaż?!- krzyknął i zaczął go dotykać.

-Dzięki niemu miałam Cię blisko siebie. - powiedziałam i pocałowałam go.

Przyjrzał się dokładnie rysunkowi i się zaśmiał.

-Poważnie? Wytatuowałaś sobie moje imię i kartę Asa kier? Jesteś szalona.

Chciałam mieć coś co będzie mi go przypominać. Gdy go poznałam nazwałam go As i ta karta przypominała mi o tym, że mimo że jest arogancki to potrafi kochać całym sercem. Jestem największą szczęściarą, że jego serce należy do mnie.

-Wiem i za to mnie kochasz.- powiedziałam.

Kochaliśmy się całą noc. Chcieliśmy nadrobić czas , który nie byliśmy razem. Nigdy więcej go nie zostawię i nie pozwolę mu odejść.



Jak Wam się podoba happy end? Co czeka ich dalej? Czy nareszcie będą szczęśliwi?

Obiecany rozdział :) Mam nadzieję, że nie jest taki zły? Pisałam go szybko, abyście długo nie czekali. Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro