Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wspaniałe dni

Nick


Obudziłem się, gdy poczułem promienie słońca na twarzy. Chciałem przytulić Emily, ale nie było jej w łóżku. Usiadłem szybko i pomyślałem o najgorszym, że znowu mnie zostawiła.

-Ta dziewczyna mnie wykończy!- wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem w samych bokserkach do kuchni. Nie było jej tam, ale za to stół był zastawiony pysznościami na śniadanie. Trochę się uspokoiłem i wyszedłem na zewnątrz. Zobaczyłem ,że siedzi na schodach z kubkiem kawy i patrzy przed siebie. Miała na sobie moją koszulę. Oparłem się o futrynę i chwilę ją obserwowałem, taką spokojną i piękną.

-Długo masz zamiar się na mnie gapić?- powiedziała z rozbawieniem i wyrwała mnie z zamyślenia. Podszedłem do niej i usiadłem za nią, aby ją przytulić.

-Skąd wiedziałaś ,że tu jestem?- pocałowałem ją w kark i od razu zareagowała. Uwielbiam to jak na nią działam.

-Po prostu czułam. - odwróciła się lekko i mnie pocałowała.

-Czy Ty kiedyś pozwolisz mi obudzić się obok Ciebie Em? Dlaczego znowu uciekłaś?- odwróciła wzrok i znowu patrzyła na drzewa. Przez chwile się nie odzywała.

-Bo nie chce i nie potrafię.- powiedziała to bardzo cicho, ale usłyszałem.

-Em spójrz na mnie. - podniosła wzrok więc mówiłem dalej

-Czego nie potrafisz?Przecież nie byłem Twoim pierwszym, musiałaś już być w takiej sytuacji.

-Owszem byłam już z facetem ,ale nigdy nie zostawałam na noc. - teraz to mnie zadziwiła. Przecież to faceci uciekają ,a nie kobiety po seksie.

-Jak to? Wykorzystywałaś ich i uciekałaś? A to ja jestem ASEM?- byłem zdezorientowany. Chciałem,żeby mi to wytłumaczyła, bo robiło się ciekawie.

-Nie Nick , nie o to chodzi. Wychodziłam gdy zasypiali, bo nigdy nie chciałam być dziewczyną ,której się będą chcieli pozbyć rano. Widziałam to nie raz u moich braci.  - powiedziała to ze smutkiem i znowu na mnie nie patrzyła.

-Więc wolałaś pierwsza ich zostawić? Zrobiłaś dziś to samo ze mną? Ja długo tu siedzisz Em?- poczułem się zle z tym ,że potraktowała mnie tak samo jak innych.

-Wstałam godzinę temu. Zrobiłam śniadanie i wyszłam wypić kawę. Przepraszam jeśli Cię uraziłam, ale zrobiłam to odruchowo.- widziałam,że jest jej przykro.

- Emily wyjśnijmy sobie coś. Od dzisiaj nie uciekasz ode mnie, a jeśli obudzisz się szybciej to masz zostać. Chcę budzić się obok Ciebie i przestać sie bać ,że znowu uciekłaś. - uśmiechnęła się do mnie, a ja  kocham ten jej uśmiech, bo rzadko to robi przy mnie. Ale teraz to się zmieni ,mam nadzieje.

- Zgoda AS. - pocałowała mnie ,a ja byłem najszczęśliwszym facetem na ziemii. Wstawiliśmy i poszliśmy zjeść śniadanie, które było pyszne. Em wstała aby posprzątać, ale nie pozwoliłem jej na to. Podszedłem do niej i wziąłem na ręce , a ona otoczyła moje biodra swoimi nogami.

Całowaliśmy się i rozbieraliśmy  a ja chciałem, aby znowu była moja. . Chciałem jej pokazać ,że nie jest dla mnie przygoda, ani ja dla niej. Jest najważniejsza i sam nie wiem kiedy zawładnęła moim sercem. Pozniej poszliśmy pod prysznic i tam tez nie obyło się bez małej rundy. Nie mam jej dośc i wystarczy, że na nią spojrzę ,a nie potrafię utrzymać rąk. Cały dzień dużo rozmawialiśmy, przytulaliśmy sie i kochaliśmy.Lubię te naszę droczenie się i walkę o dominację nawet w łożku.Uwielbia słuchać jak jej mówię różne rzeczy wtedy i gdy to ja przejmuje władzę. Jest wtedy o wiele ciekawiej, dlaczego wieczorem zaproponowałem Emily  grę w pokera. Jak tylko to usłyszała, aż oczy jej się zaświeciły i wiedziałem,że będzie zabawnie.

-O co gramy AS?- pytała ,a usmiech nie znikał z jej twarzy. Zobaczyłem,że ma na sobie bielizne i sukienkę, więc trzy rzeczy, a ja miałem spodenki i bokserki ale byłem pewny wygranej.

-Ten kto zostanie w ubraniu będzie miał dziś władzę w łóżku. Co Ty na to kotek?- zastanawiał się chwilę i powiedziała.

-Czyli będziesz moim niewolnikiem albo ja będę Twoją uległą?  Idealnie. - zaczęliśmy grać i miałem świetne karty. Wpadła mi trojka dam i wiedziałem,że wygram. Emily udawała smutną minkę i była słodka wtedy.

-Chyba nasz za dużo ubrań kotku. Pomóc Ci?- przysunąłem się do niej i chwyciłem za dół sukienki, a pózniej powoli podnosiłem do góry ,aż zniknęła. Widziałem pożądanie w jej oczach i chciałem ją trochę podrażnić. Przejechałem wolno ręką po jej nogach patrząc jej w oczy, a gdy byłem już blisko jej kobiecości odsunąłem się.

-Drań, zapłacisz mi za to. - powiedziała i rozdała karty. Tym razem nie miałem szczęścia i ona wygrała. Podeszła do mnie z uwodzicielskim uśmiechem i zdjęła spodenki, a pózniej usiadła na kolanach. Poczułem jak ociera się o mnie. Och diablica pomyślałem. Gdy złapałem ją za biodra i chciałem pocałować uciekła mi.

-Ty mała kusicielko!- śmialiśmy sie oboje i coraz trudniej było nam się powstrzymywać. W kolejnym rozdaniu znowu przegrałem i trochę byłem zły, bo lubie widzieć jak ona reaguję na moje pieszczoty. 

-I co dalej ? Co chcesz zrobić?- usiadła mi na kolanach i pocałowała w szyję. Poczułem jej  język i byłem u kresu wytrzymałości ,żeby ją wziąć tu i teraz. Wyszeptała mi do ucha

-Twoja kusicielka zrzeka się władzy.

-Mądra dziewczynka.- szybko ja podniosłem i zaniosłem  do pokoju aby pokazać ,że postąpiła słusznie oddając mi władzę. Leżeliśmy wyczerpani ale spełnieni w łóżku i mocno ja przytulałem.

-Po czymś takim już zawsze Ty masz władzę AS!- usłyszałem i zaczęliśmy się śmiać.

-Dzięki kotku. Em pamiętasz o tym ,że rano nie uciekasz z łóżka. Inaczej Cię tu przywiąże.- spojrzała na mnie i pocałowała w policzek

-Tak As pamiętam chociaż....... te wiązanie może być całkiem fajne.

-Ojj kotek zwiąże Cię możesz być tego pewna.- powiedziałem i przytuliłem ją. Miałem nadzieje obudzić się obok niej.

-Kocham Cię Emily.

-Kocham Cię... As.- och nie mogła sobie darować ,żeby  mnie tak nie nazwać. Nawet mi się zaczyna to podobać gdy mówi to tym swoim słodkim głosikiem.

Rano to ja obudziłem się pierwszy ,a Emily spała obok. Poczułem ,że jestem na właściwym miejscu i nie chciałbym być nigdzie indziej. Miała lekko potargane włosy, ale i tak wyglądała pięknie. Nie wiem czym sobie zasłużyłem na taką dziewczynę, ale zrobię wszystko,żeby była szczęśliwa. Dziś zabieram ją do jej taty, bo wiem że wszyscy już tam zjechali i czekają tylko na nas. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i wtedy otworzyła oczy.

-Dzień dobry kotku. Jak widzę nie uciekłaś?

-Nawet gdybym chciała, to nie miałabym siły po wczorajszym. Chyba zrobiłeś to celowo.- przeciągnęła się a pózniej przytuliła do mnie.

-Szkoda,że nie masz siły, bo chciałem Cię dziś zawiezć do rodziny.- szybko wyskoczyła z łóżka i już szukała ubrania.

-Na co czekasz AS rusz się! - krzyknęła a ja nadal leżałem i patrzyłem na jej ożywienie.

-Musimy zjeść śniadanie i dopiero pojedziemy Em. Mamy kawałek drogi.- usiadła na łóżku, a ja wciągnąłem ją sobie a kolana.

-Dziękuje. Bardzo się stęskniłam za nimi.

-Mówiłem przecież ,że Cie odwiozę jak między nami się ułoży. - pocałowałem ją i znowu miałem ochotę się z nią kochać. Szybko zrozumiała o co mi chodzi i nie pozostała mi dłużna. Chyba jednak nie pojedziemy ta szybko.

Po śniadaniu zebraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do samochodu. Em patrzyła na niego i się uśmiechała

-Przecież go zepsułeś wiec jak chcesz jechać?- uniosła brew

- Już działa , sama sprawdz.- podałem jej kluczyki i wsiadła do środka. Po chwili usłyszałem silnik i sam usiadłem na miejscu pasażera.

-Mam poprowadzić?- była zaskoczona .

-Przecież chciałaś to zrobić,  gdy próbowałaś uciec.

-Wiem wtedy nie myślałam o tym ,ale teraz się boję. On jest ogromny.- wziąłem ją za rękę i pocałowałem.

-Dasz radę. - uruchomiłam silnik ponownie i zobaczyłem uśmiech ,ale też trochę strachu na jej twarzy.

Jednak dała radę. Zuch dziewczyna. Mówiłem jej gdzie ma jechać i po godzinie byliśmy już na miejscu.

-Zostaniesz ze mną na święta?- zapytała i widziałem nadziej w jej oczach.

-Jeśli tego chcesz to pewnie.- przytuliła mnie, ale po chwili odsunęła się i zamyśliła.

-Nick a co z Tomasem  i Brittany? - o tym nie pomyślałem , zawsze spędzaliśmy święta razem i będę musiał do nich zadzwonić i uprzedzić.

-Pewnie będą u siebie.

-Co??? Sami?? nie ma mowy! zadzwoń do nich i zaproś do nas na święta! I to teraz bo zostało już tylko 3 dni.- byłem zaskoczony ,że to zaproponowała i tylko na nią patrzyłem. Więc sama wyjęła swój telefon

-Tomas? cześć tu Emily chciałabym zaprosić ciebie i Brittany do nas na święta..... tak do mojego taty...... Nick? też tu jest...... tak cały i zdrowy , jeszcze go nie udusiłam ....- powiedziała i zaczęła się śmiać, a ja pokręciłem głową.

-Mało brakowało braciszku! -krzyknąłem i wyszeptałem jej dziękuje.

-Ok to czekamy na Was. Znasz adres. Jeśli nie przyjedziecie ,to sama tu was przyciągnę. - rozłączyła się

-Sprawa załatwiona. Im nas więcej tym weselej. Idziemy.- wysiedliśmy z samochodu i wziąłem ją za ręke. Bez pukania weszła do środka i usłyszeliśmy dużo głosów w środku. Czyli wszyscy już są. Em pocałowała mnie w policzek, a pózniej poszła pierwsza i wszyscy na nasz widok zrobili zdziwione miny. Ale moja kobieta nie byłaby sobą ,gdyby nie wywinęła jakiegoś numeru. Zobaczyłem jak podchodzi do Aarona , który siedział przy stolę. Położyła ręce na biodrach i zrobiła surową minę

-Cześć najukochańsza siostrzyczko!

-Nie słodz mi tu teraz, bo nic Ci to nie pomoże kretynie. Co ty sobie myślałeś pomagając dla tego ASA?- sam byłem zdziwiony , bo nie wiedziałem już teraz czy udaje czy jest naprawdę zła. Aaron wstał i patrzyli na siebie.

-Ja.... ale..... przecież się dogadaliście....prawda? skoro on tu jest.- tłumaczył się jak przed matką.

Emily odwróciła się w stronę Sam i powiedziała.

-Wybacz Sam, ale przez jakiś czas Twój facet będzie bezużyteczny!- uderzyła go z kolana w przyrodzenie, aż skulił się na podłodze. Usłyszeliśmy głośne auu od wszystkich obecnych  facetów i odruchowo zasłoniliśmy swoje.

-Zasłużyłeś dupku! - powiedziała i poszła do dziewczyn ,które przybiły jej piątki. Och nie chciałbym im podpaść w przyszłości.

-Jesteś sadystką siostra! Nie będę miał przez Ciebie dzieci!- one tylko się śmiały z niego. Podszedłem do niej i wyszeptałem

-Wróciła złośnica.- wszyscy nam się przyglądali ,a ona po chwili podeszła do starszego mężczyzny w garniturze.

-Cześć tatku. Chciałabym Ci przestawić Nicka mojego........- spojrzała na mnie

-Chłopaka. Chociaż chyba jestem za stary na takie określenie. Czuje się jak małolat. Dzień dobry panie Browning.- podałem rękę jej ojcu, a on mi się przyglądał.

-George. Mów mi po imieniu synu. Cześć córeczko. Widzę ,że jak zawsze kochacie się z rodzeństwem.- uśmiechał się i ja przytulił.

-Są jak wrzody na tyłku, ale ich kocham. Nawet Ciebie Aaron.

-Właśnie poczułem Twoją miłość Em, bardzo mocno.- wszyscy wybuchnęli śmiechem. Podeszliśmy do każdego i się przywitaliśmy.Gdy podałem ręke Aaronowi powiedział,że cieszy się ze dałem radę.

-Łatwo nie było uwierz mi. Ale dla niej poszedłbym nawet do piekła.- wszyscy usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Pózniej zjedliśmy obiad i faceci poszli na kieliszek whisky, a kobiety zajęły się plotkowaniem. Czułem ,że będą to udane święta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro