Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Telefon


Emily


Dziś ślub mojego najmłodszego braciszka. Po wczorajszym wieczorze wszyscy mają świetne humory. Chciałyśmy zrobić im niespodziankę i nam się udało. Nie mogli oderwać od nas wzroku , gdy tańczyłyśmy. A ich miny , gdy się zorientowali , że to my były bezcenne. Wiedziałam , że się wkurzą ale nie sądziłam , że zaczną się bić z facetami pod sceną. Są naszymi jaskiniowcami i nawet za to ich kochamy. Uwielbiamy wyprowadzać ich z równowagi i nie przepuścimy żadnej okazji do tego.

Dziś na ślub ubieram długą suknie bez pleców. Nie chciałam mieć znowu problemów z Nick. To był dzień Aarona i Sam.

Dziewczyny umówiły się , że fryzjer i makijażysta przyjadą do domu Samanty i Aarona. Tam miałyśmy się wszystkie wyszykować, a panowie byli w domu Mika. Rano pożegnałam się z Nickiem i pojechałam taksówką na miejsce. Gdy weszłam do środka, panowało zamieszanie. Ludzie biegali w każdą stronę i krzyczeli do siebie. Domyśliłam się, że to rodzina Samanty i ekipa , która jest odpowiedzialna za ślub. Weszłam na górę i ujrzałam dziewczyny. Jedne już się ubierały, a inne były malowane  i czesane.

-Cześć wszystkim. - powiedziałam i przywitałam się z każdą. Hannah pociągnęła mnie przed duże lustro i zgromiła wzrokiem.

-Czemu tak pózno? Zostały tylko 3 godziny do ślubu Em. A Ty jesteś w rozsypce.- krzyczała i już machała do fryzjera, który natychmiast pojawił się obok nas. Zaczęłam chichotać na jej reakcje i pokręciłam głową.

-Uspokój się Hannah, bo pomyśle że to Twój ślub. Samantha jest spokojna, a to jest jej dzień.

Pokazałam na moją przyszłą bratową, która siedziała spokojnie w samej bieliznie. Miała zrobiony makijaż oraz fryzurę i wyglądała jak oaza spokoju. Po chwili przypomniało mi się co powiedział wczoraj Aaron i zawołałam do niej

-Sam. - spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.

-Jak tam noc poślubna? Wymęczył Cię?- zapytałam i wybuchnęłam śmiechem. Razem ze mną reszta dziewczyn, za to Sam była cała czerwona. Rozglądała się na wszystkie strony. Usłyszałam głos starszej kobiety.

-Samanthą czy noc poślubna nie odbędzie się dzisiaj? O czym mówi ta dziewczyna?- zapytała i spojrzała na mnie surowo. Próbowałam zachować powagę i odwróciłam wzrok.

-Emily tylko żartuję mamo.  To siostra Aarona i moja druhna. - odpowiedziała, a ja podeszłam i się przedstawiłam. Jej mama była bardzo elegancką kobietą, ale strasznie sztywną. Przyjrzała mi się bardzo uważnie i powiedziała.

-Twój brat jest wspaniałym mężczyzną. Cieszę się, że zostaniem mężem mojej Samanthy. Ona potrzebuje spokojnego mężczyzny u swojego boku. - parsknęłam śmiechem na jej stwierdzenie. Mój brat i spokój to dwa odległe bieguny.

-Przepraszam, ale mój brat to wulkan , który bardzo szybko wybucha. Daleko mu do spokojnego faceta. - odpowiedziałam i dostałam pod żebro od Hannah.

-Emily Browning zamilcz!- krzyknęła , ale matka Sam była chyba w szoku. Patrzyła raz na mnie , a raz na swoją córkę. Samantha uśmiechnęła się do niej niewinnie i powiedziała

- Mamo powinnaś iśc sprawdzić , czy na dole wszystko jest gotowe. Ogród musi wyglądać perfekcyjnie. - kobieta posłuchała i wyszła z pokoju, a ja zaczęłam się śmiać.

-Oszalałaś?! Aaron Cię zabiję!- krzyczała Hannah do mojego ucha , a reszta patrzyła na mnie jak wariatkę.

-Przecież nie mogłam oszukiwać Twojej mamy. Aaron to wariat , a nie aniołek za jakiego go uważa.

-Wiesz , że gdy on tylko przyjedzie, to moja mama go o to zapyta?- odezwała się Sam i zaciskała usta. Zmarszczyłam brwi i nie wiedziałam w czym problem.

-Przecież Cię nie zostawi z tego powodu.- odpowiedziałam i usiadłam na krzesło, aby zrobiono mi włosy.

-Oczywiście , że nie. Ale martwię się co zrobi Tobie. On przy mojej rodzinie zachowuję się zawsze wzorowo. - usłyszałam i otworzyłam szerzej oczy.

-Żartujesz prawda? Udaje grzecznego chłopca przed Twoimi rodzicami? Przecież to największy furiat jakiego znam. - krzyknęłam głośno.

-Jasne, bo Twój Nick to aniołek. Widzieliśmy jak reaguję , gdy jest zazdrosny. I nie zapomnę jak wyglądał jego dom , gdy uciekłaś z Brainem.- powiedziała Hannah.

- Ja też mam temperament i dlatego nigdy się nie nudzimy. - odpowiedziałam po chwili.

-Lubisz ich prowokować Em, ale kiedyś się doigrasz.- ostrzegła mnie Sam ,ale tylko wzruszyłam ramiona.

Dwie godziny pózniej byłyśmy już gotowe i zeszłam na chwilę na dół.  Zauważyłam, że nasi panowie już są. Każdy z nich ubrany w bardzo elegancki smoking.  Podeszłam do nich i przytuliłam się do Nicka. Pocałował mnie delikatnie w usta na powitanie.

-Wszystko gotowe? - zapytałam i się rozejrzałam.

Goście siadali już na miejscach, a Aaron szedł w naszą stronę. Śmiał się do nas, więc odetchnęłam że nie jest na mnie zły. Przywitał się ze mną.

-Hej moja kochana siostrzyczko. Chcesz mi o czym powiedzieć?- zapytał, a ja pokręciłam głową na nie i bardziej wtuliłam się w Nicka.

-Napewno? Może wiesz coś na temat wulkanów ?- zaśmiał się i pokazał głową w stronę gdzie stała jego przyszła teściowa. Parsknęłam śmiechem.

-O co chodzi?- odezwał się Nick i spojrzał mi w oczy.

-Nasza siostrzyczka ma za długi język.-  Reszta chłopaków się nam przyglądała i nie wiedziała o co chodzi.

-Możesz nam to wytłumaczyć? - powiedział Mika do niego.

-Emily powiedziała mojej teściowej , że jestem wybuchowy jak wulkan. - uniósł brew i położył rękę na sercu. - A ja tak się starałem pokazać im , że jestem bardzo dobrym i spokojnym facetem. Na szczęście myślą, że to żart z jej strony.

-Nick będziesz miał z nią problem. Zastanów się jeszcze czy chcesz taką żonę?- usłyszałam Mika i zmrużyłam oczy. Spojrzałam na mojego uśmiechniętego narzeczonego.

-Emily nigdy nie będzie potulną żoną. Jest niezależna, gwałtowna, uparta i piekielnie o mnie zazdrosna z wzajemnością.  Nie zgadza się się ze mną tylko po , aby doprowadzić mnie do szału. Ale kocham ją właśnie za to wszystko i nie zmieniłbym jej na nikogo innego. Uwielbiam jej temperament.- odpowiedział, a ja poczułam wzruszenie i wtuliłam się w niego. Moi bracia zamilkli , co było dla nich nietypowe.

Odsunęłam się i szybko go pocałowałam.

-Kocham Cię As , ale skopie Ci tyłek za mój rozmazany makijaż. - odpowiedziałam i chciałam pobiec na górę, ale zatrzymały mnie słowa Aarona.

-Em, szuka Cię tata. Dowiedział się, że byłaś w szpitalu. - odwróciłam się szybko do niego.

-Słucham?! Skąd?

-Ups. - usłyszałam jak mówi i się śmieje.

-Poważnie?! Tylko tyle masz mi do powiedzenia Aaron?!- krzyknęłam

-Zemsta jest słodka siostrzyczko.- odpowiedział, a ja miałam ochotę go uderzyć.

Poczułam jak Nick łapie mnie w pasie, gdy chciałam podbiec do tego kretyna.

-Em uspokój się. To jego ślub. Pózniej to załatwicie.- wyszeptał mi na ucho. Wtedy usłyszałam stanowczy głos mojego ojca.

-Emily musimy porozmawiać. Natychmiast.- skinęłam mu głową, ale odwróciłam się jeszcze do Aarona.

-Zemsta..... najlepiej smakuje na zimno ......braciszku. Jeszcze dziś tego pożałujesz. - i podeszłam do taty.

Przywitałam się z nim i spokojnie wszystko opowiedziałam. Zapewniłam, że nic mi nie jest i nie ma powodów do zmartwień. Kazał mi na przyszłość nie ukrywać przed nim takich rzeczy, a ja obiecałem poprawę.

Wzięłam głęboki oddech i weszłam do pokoju. Poprosiłam o poprawienie makijażu i zobaczyłam, że pora schodzić już na dół. Kilka minut pózniej ,dziewczyny jedna po drugiej schodziły i stawały obok swoich partnerów. Gdy wzięłam Nicka pod rękę, spojrzałam w jego oczy i się w nich zatraciłam jak zawsze.

-Niedługo ja będę czekał przed ołtarzem na Ciebie. Nie uciekniesz mi już więcej.  - powiedział

-Zawsze mogę zwiać sprzed ołtarza. - droczyłam się z nim.

-Mam sposób i na to. - uniosłam brew i nie wiedziałam o czym mówi.

Pociągnął mnie do przodu i ruszyliśmy przed siebie . Ceremonia była wspaniała. Było dużo łez przy przysiędze, którą sobie składali. Nie wiedziałam , że mój brat potrafi tak pięknie mówić. Złożyliśmy życzenia młodej parze, a pózniej wspólny toast. Były tańce , zabawa , dużo śmiechu i przemówienia. Gdy przyszła pora na mnie , stanęłam przy mikrofonie.

-Nareszcie dali mi dojść do głosu. Czekałam na to cały wieczór braciszku.-  spojrzałam znacząco na Aarona i widziałam jak poruszył się nerwowo.

-Cześć Sam, moja nowa siostro. Wyglądasz dziś fantastycznie tak w ogóle. Chcę Ci podziękować za to, że uszczęśliwiasz mojego brata. Gdy nie ma Cię obok niego , jest nie do wytrzymania. Chodzi i powtarza jak bardzo tęskni za swoją słodką Sam. Zrób nam wszystkim przysługę i nie oddalaj się daleko. - wszyscy zaczęli się śmiać. Sam patrzyła na męża z miłością , a on ją pocałował.

-Ok ,teraz poważnie. Aaron, gdy byliśmy dziećmi Twoje pierwsze słowa po przebudzeniu brzmiały "Emily ,cholera daj mi spać".  Pózniej nadszedł czas, gdy trochę podrosłeś i nie potrzebowałeś już tyle snu. Miałeś ciekawsze zajęcia w nocy od tego.- uniósł brew na moje słowa i pokręcił głową, a ja ciągnęłam dalej.

-Miałam dzięki Tobie wiele atrakcji. Wpadanie do Twojego pokoju i mówienie o wszystkim tacie, było moją misją. Uwielbiałam wyprowadzać Cię z równowagi i cieszyłam się, zwracając na siebie Twoją uwagę. Moje najczęstsze słowa brzmiały.' " Zemsta najlepiej smakuje na zimno ,braciszku"- powiedziałam, a on zakrztusił się szampanem.

-Emily, siostrzyczko wiesz , że Cię kocham. - powiedział i posyłał mi znaczące spojrzenia. Obawiał się tego, co mogę powiedzieć na jego temat. Nie miałam zamiaru nic mówić. Chodziło mi o to , aby wiedział , że mogę to zrobić.

-Też Cię kocham braciszku. Dorośliśmy i zostaną nam już tylko wspomnienia. Teraz mamy obok siebie nie tylko siebie nawzajem, ale osoby które kochają nas i akceptują takimi jacy jesteśmy. Jesteś porywczy, wybuchowy, ale masz wielkie serce. Troszczysz się i chronisz tych, których kochasz.  Nie mogłabym wymarzyć sobie lepszego brata. Samantha to najlepsza osoba dla Ciebie. Jest dla mnie jak siostra, więc jeśli ją skrzywdzisz to razem z dziewczynami sprawimy, że gorzko tego pożałujesz!- powiedziałam , a reszta dziewczyn krzyknęła potwierdzenie.

-Życzę Wam pięknego i szczęśliwego życia razem. I oczywiście gromadki dzieci.  Kocham Was.Witaj w naszej zwariowanej rodzinie Sam. - skończyłam i podniosła kieliszek do góry.

Aaron podszedł i mnie przytulił. Sam płakała i też się do mnie przytuliła. Cieszyłam się, że mamy ją w rodzinie.

Nick przytulił mnie i powiedział , że jestem wspaniała. Chciał ze mną zatańczyć , więc poszliśmy na parkiet. Jest genialnym tancerzem i bawiłam się świetnie. Godzinę pózniej byłam wyczerpana i poszliśmy usiąść do stolika.

-Już się nie mogę doczekać naszego ślubu. - powiedział i pocałował mnie w usta.

-Ja też. Chce, żebyś był mój już na zawsze. - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.

-Jestem Twój. -wyszeptał.

Bawiliśmy się do rana i byłam wykończona. Była 7 rano , gdy wróciliśmy do domu. Nick poszedł odrazu spać ,a ja wzięłam prysznic.  Marzyłam tylko o łóżku, ale ko mojemu rozczarowaniu  usłyszałam jednak swój telefon i z głośnym jękiem poszłam odebrać.

-Słucham.

-Czy rozmawiam z Emily Browning?- usłyszałam kobiecy głos po drogiej stronie i zmarszczyłam brwi.

-Tak, o co chodzi?

-Musimy się spotkać. Same, bez świadków. Przyjdz jutro o 16. Wyśle Ci adres. To ważne. - rozłączyła się, a ja patrzyła na telefon oniemiała.

-Co jest do cholery???- powiedziałam sama do siebie.




Ja myślicie kto zadzwonił? Czekam na Wasze pomysły:)  To koniec pierwszej części książki. Nie wiem czy kontynuacja będzie tutaj czy powstanie oddzielna książka. Dam Wam o tym znać. Chyba , że mi poradzicie jak wolicie, abym zrobiła.


Chciałabym bardzo podziękować Kesi82  Kasiu, gdyby nie Ty, nie skończyłabym tej książki. Zmotywowałaś mnie do pisania jej dalej i bardzo Ci za to dziękuje.

Gdy zaczynałam ją pisać to nawet przez chwilę nie pomyślałam, że może ją przeczytać tyle osób. Byłam bardzo zaskoczona, że książka się spodobała. Dziękuje Wam i każdemu z osobna za każdy głos i komentarz. Czekam na sugestie co chcielibyście , aby się wydarzyło w drugiej części. Mam już pewne pomysły, ale chętnie posłucham też Waszych. Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro