Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spotkanie

Ona- Emily- młoda, wygadana, twardo stąpająca po ziemi.

On-Nick- pewny siebie, bogaty z przeszłością.

Połączy ich uczucie, którego nie wiedzieli , że potrzebują aby być szczęśliwym.

Emily


Niedługo miałam kończyć swoją zmianę w sklepie, więc  włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać. Wieczorem jest mały ruch i dzięki temu Tomas nie ma nic przeciwko. Muzyka mnie uspokaja i daje pozytywnej energii.. Stałam tyłem do lady na stołku, gdy usłyszałam głos za sobą.

- Na miejscu twojego szefa ,zwolnił bym cię i to natychmiast!!- odwróciłam się przez co  prawie spadłam. Stał przede mną wysoki , przystojny brunet z piwnymi oczami. Uroda bardzo męska i na pewno nie jedno kobiece serce złamał. Przyglądaliśmy się sobie chwile.

-Słucham?!- zapytałam, bo myślałam że może się przesłyszałam.

-Powiedziałem, że...- zaczął z bezczelnym uśmiechem na twarzy, ale nie dałam mu dokończyć.

-Słyszałam co powiedziałeś! Dlaczego miałby mnie zwolnić?- spojrzałam na niego ze złością i gdyby wzrok mógł zabijać facet już by nie żył.

-Powinnaś pracować, a nie się wygłupiać i udawać ,że umiesz tańczyć.- oznajmił pewnym siebie głosem i widziałam zadowolenie w jego oczach.

- Za kogo się uważasz dupku?!-wysyczałam w jego stronę zapominając, że to klient i powinnam być uprzejma.

-Coś ty powiedziała?!-przysunął się bliżej i oparł o ladę. Usłyszałam w jego głosie groźbę, ale ją zignorowałam.

-Nie dość , że dupek to jeszcze głuchy!Tylko ja mam takie szczęście!- opowiedziałam równie pewna jak on i czekałam na jego reakcję. Patrzył na mnie z pogardą i widziałam w jego oczach że był wściekły, ale ja też i to bardzo.

-Wiesz z kim rozmawiasz?- przyjrzałam mu się i zeszłam wolno ze stołka. Podeszłam bliżej i patrząc mu prosto w oczy powiedziałam.

-Patrze na największego ASA na naszej planecie!

-ASA?? W końcu zrozumiałaś z kim masz do czynienia. -  uśmiechnął, jakbym mu powiedziała komplement. Po prostu idiota jakich mało. Zaczęłam się śmiać z jego zachowania, bo zaczęło mi być go żal.

- Owszem wiem, z największym pieprzonym ASEM. Tak więc AS, zostaw mnie w spokoju i daj mi pracować!- oznajmiłam i odwróciłam się aby  zająć się swoim sprawami.

-Gdybym był twoim szefem, nie miałabyś prawa tak się odezwać!- usłyszałam za plecami i wzruszyłam lekceważąco ramionami.

- Na całe szczęście mój szef to najwspanialszy facet na świecie, a nie zapatrzony w siebie kretyn! Masz 10 min do zamknięcia sklepu, więc się pośpiesz! -odpowiedziałam rozbawiona i pokazałam ręką w stronę wieszaków.

Widziałam w jakim był szoku na moje słowa. Sama się sobie trochę dziwiłam ,ale nie znosiłam takich aroganckich facetów. Myślą, że wygląd i pieniądze dają im władze, aby obrażać innych. Po chwili wrócił do lady z zakupami. Pakując do torby skarpetki i koszulkę czułam na sobie jego wzrok. Spojrzałam na niego i z udawaną słodyczą powiedziałam:

-Miłego wieczoru AS.-

-Dlaczego mam wrażenie , że to wcale nie jest komplement? - odezwał się, a ja pomyślałam cóż za inteligencja.

-Może dlatego, że tak właśnie jest.- puściłam mu oczko, a on przyglądał mi się podejrzliwie.

-W takim razie co to oznacza?- zapytał i uniósł brew czekając na moją odpowiedź.

- Może kiedyś ktoś ci to wyjaśni, jak staniesz się mniej zapatrzonym w siebie.  Miłego wieczoru.  Nikt mi nie płaci za rozmowy z kretynami!- podałam mu reklamówkę i patrzyłam prosto w oczy.

-Jesteś bezczelna i twój szef się o tym dowie!- krzyknął i był aż czerwony ze złości.

-Osobiście przekaże mu pozdrowienia. Dobranoc.

Gdy wyszedł poszłam zamknąć drzwi i oparłam się o nie. Już dawno nikt mnie nie wyprowadził z równowagi. Potrzebuje kąpieli. Długiej z duża ilością piany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro