Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przyjęcie

Emily

Po pracy byłam wykończona i chciałam iść już do domu , ale Tomas zatrzymał mnie na chwile. Kolejny przystojniak, tylko niestety szczęśliwie żonaty. Dobrze , że chociaż inni mają udane życie. Jest ode mnie starszy o 3 lata, dlatego kazał mi się zwracać do niego po imieniu. Nie wygląda nawet na swoje 30 lat i ma powodzenie u dziewczyn tylko, że żadnej poza żoną nie zauważa.

-Emily wiesz , że dogadujemy się bardzo dobrze i jesteś świetną pracownicą...- spojrzałam na niego niepewnie.

-Ohoho nie podoba mi się ten cały wstęp. Chcesz mnie zwolnić? To przez tego ASA? Znasz go?- zadawałam szybko pytania,a on uśmiechnął się do mnie i trochę mi ulżyło.

-Nie , to nie ma z nim nic wspólnego. Należało mu się. Jest jak to powiedziałaś"sztywny", przyda mu się taka lekcja od dziewczyny. - jasne pomyślałam , za dzisiejsze zachowanie ten facet mnie popamięta.

-Więc o co chodzi?-zapytałam już rozluźniona.

- W sobotę mam urodziny i chciałbym razem z Brittany, abyś na nie przyszła.- wyglądał słodko, gdy był lekko zdenerwowany.

-Jasne , że przyjdę szefie. Gdzie i o której?- widziałam , że się ucieszył. Jego żona stała się moją dobrą koleżanką , jest wyluzowana tak jak ja.

- Będziemy świętować w klubie  One Club o 20. Więc zapraszam.- podziękowałam i poszłam do domu.

Następne 3 dni minęły mi spokojnie , nie widziałam ASA na całe szczęście. Może porwali go kosmici i dzięki temu świat stanie się lepszy.

W  dniu imprezy ubrałam małą czarną i pasujące do tego szpilki. Włosy upięłam w kok , lekki makijaż i byłam gotowa. Kupiłam Tomasowi koszulę i krawat ,bo wiem, że lubi je nosić. O rozmiar zapytałam Brittany. Gdy weszłam do klubu i chwilę się rozejrzałam zobaczyłam gospodarzy przy wejściu , więc  złożyłam życzenia dla solenizanta. Podeszliśmy do baru po drinka i wtedy zobaczyłam ASA. Wyglądał nieźle,  biała koszula  rozpięta pod szyją, czarne dopasowane spodnie. Elegancja i władza pomyślałam. Obok niego stała blondynka i pierwsze skojarzenie "Barbi". Och czego się można spodziewać po takim facecie. Oczywiście pustej blond  lali u boku. Podeszłam do nich:

-Cześć AS. Domyślam się , że ta Barbi to Twoja bliska znajoma.- udałam smutną i ciągnęłam dalej-

-Łamiesz mi serce. A ja zakochałam się, gdy tylko na ciebie spojrzałam. - aż poczerwieniał ze złości. I dobrze, ze mną się nie zadziera. Dziewczyna wciągnęła głośno powietrze i patrzyła raz na mnie, raz na niego. Zaczęłam się śmiać.

-Ty..- nie dałam mu dokończyć.

- Nie musisz prawić mi komplementów i poćwicz całowanie, bo słabo ci wychodzi. Chętną jak widzę już znalazłeś. Na pewno będzie zadowolona, nie to co prawdziwa kobieta. - zbliżyłam się do niego i wyszeptałam:

-Nie igraj z ogniem AS , bo się sparzysz.- posłałam mu zadowolone spojrzenie i poszłam do Tomasa.

Odeszłam kilka kroków , gdy poczułam jak ktoś mnie szarpie za łokieć. Stanęłam twarzą do Niego. Czułam jakbym stała oko w oko z rozjuszonym bykiem. I chyba tak się czuł, tylko że ja się go nie bałam. Patrzył mi w oczy i chyba sam nie wiedział co ma zrobić.

-O co chodzi? Chcesz mnie znowu pocałować, a  może masz inne propozycje? - wytrzymałam jego spojrzenie, a tego chyba się nie spodziewał.

- Wiesz , że jestem bratem Tomasa i wystarczy jedna rozmowa ,a wylecisz z pracy?- powiedział i uśmiechał się zadowolony z siebie.

- Czyżby? Może spytajmy go od razu?- udawałam teraz twardą , bo nie spodziewałam się tego, ale nie chciałam mu pozwolić się zdominować. Podeszłam do mojego pracodawcy  i z uśmiechem zapytałam:

- Szefie, poznałam twojego brata. To naprawdę czarujący i słodki facet. Zakochałam się jak nigdy wcześniej i on chce ,żebym zrezygnowała z pracy. Co Ty na to?- puściłam mu oczko, ale gdy się odwróciłam miałam już poważna minę.

-Co?? Nie ma mowy! Jesteś moim najlepszym pracownikiem! Zapomnij o tym Emily.- podeszłam do ASA z uśmiechem.

-Przykro mi kochanie, ale jak widzisz  to niemożliwe. Musisz się z tym pogodzić. - i dałam mu buziaka w policzek.

Był tak zaskoczony , że nawet nie zareagował. A ja pociągnęłam Britanny na parkiet i poszłam tańczyć. Emily jeden, As zero. Gratulowałam sobie w myślach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro