Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pozory czasami mylą

Rozdział dopiero dzisiaj:) Wczoraj się nie wyrobiłam :) Mam nadzieję, że się spodoba:)


Emily



Usłyszeliśmy strzały na dole ........Brian zesztywniał i spojrzał na mnie......

Dziękowałam Bogu, bo dzięki temu przestał mnie dotykać i całować. Czułam mdłości jak tylko o tym pomyślałam. Wstał i nakładając koszulę podszedł do drzwi.

-Zostań tu. - powiedział i otworzył drzwi.

Gdy wyszedł nasłuchiwałam chwilę, ale nie mogłam usiedzieć w miejscu, więc poszłam zobaczyć co się dzieje. Na schodach usłyszałam krzyki Briana i jeszcze jednego mężczyzny. Zapewne któregoś z jego ludzi pomyślałam.

-Durnie, nie umiecie upilnować jednego faceta?!- krzyczał i chodził po pokoju.

-Zaskoczył nas. Zabrał jednemu z nas broń i zaczął strzelać. - usłyszałam drugi głos i zrozumiałam co się stało.

Pobiegłam szybko na dół i zobaczyłam na podłodze Jasona.  Zwijał się z bólu i wyglądało to bardzo źle. Miał postrzeloną nogę i ramię, a wszędzie było dużo krwi. Obok niego leżał inny facet i się nie ruszał.

-Coś Ty zrobił Brian?! Zabiję Cię za to!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego.

Zaczęłam okładać go pięściami, ale szybko mnie unieruchomił. Trzymał mnie mocno, a ja szarpałam się na wszystkie strony. Rzucił mnie na kanapę i spojrzał na mnie z góry.

-Uspokój się, bo skończysz jak on!- powiedział i podszedł do barku po alkohol.

-Szefie spokojnie. Ona nie jest niczemu winna. - usłyszałam głos za plecami i zobaczyłam, że to ten sam brunet, który przyniósł nam kanapki. Uśmiechnął się do mnie, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Zwróciłam się do Briana.

-Zapłacisz mi za to! Rozumiesz?! Nie wywiniesz się z tego Brian!- krzyknęłam i szybko poszłam zobaczyć co z Jasonem.

Dotknęłam jego policzka i otworzył oczy. Oddychał ciężko i widziałam, jak cierpi. Pobiegłam po swoją sukienkę i podarłam ją na kawałki. Przyłożyłam je do jego ran i próbowałam zatamować krwawienie.

-To nie miało się wydarzyć. Gdyby siedział spokojnie, to nic by się nie stało.- usłyszałam głos Briana.

Spojrzałam na niego i zmroziłam go wzrokiem. Nienawidzę tego dupka z całego serca! Mam nadzieję, że zginie w męczarniach i to szybko.

-Gdybyś trzymał swojego kutasa w spodniach, on by nie musiał tego robić psycholu!- powiedziałam i zaczęłam płakać.

Jeśli Jason umrze, to ja zostanę sama z tymi ludźmi. Nikt mi nie pomoże i nikt mnie nie znajdzie. Usłyszałam jak mówi mi coś cicho , abym tylko ja usłyszała.

-Emily, w kieszeni mam broń. Weź ją, bo inaczej zginiesz. Ten chłopak.....  -spojrzałam mu w oczy i się przeraziłam. Zaczął kaszleć i nie skończył.

Ja mam tego użyć? Nie dam radę! Co prawda kiedyś bracia nauczyli mnie obsługi broni na strzelnicy, ale to była zabawa. Brian nam się przyglądał i nie wiedziałam o czym myśli. Musiałam wykorzystać moment zaskoczenia, bo inaczej Jason się wykrwawi. Wolno sięgnęłam do jego kieszeni i wyczułam pistolet. Schowałam go za plecy i dalej uspokajałam rannego.

-Jakim cudem zabił trzech z moich ludzi? Przecież to zwykły chłoptaś. - usłyszałam głos Briana  jak zwraca się do bruneta. Ten wzruszył ramiona.

-Pozory czasami mylą Brian. - odpowiedziałam i wycelowałam w niego pistolet.

Wstałam i nie odrywałam od niego wzroku. Widziałam jak przerażony otworzył szerzej oczy, a pózniej spojrzał na Jasona.

-Kim on do cholery jest?!- krzyknął i zaczął nerwowo przeczesywać swoje włosy.

-Policjantem. - odpowiedziałam, a oni zamarli i spojrzeli na siebie.

-Kurwa mać! Idioci, przez was nigdy nie wyjdę z więzienia!- zaczął się wydzierać i miał rację , że spędzi tam resztę życia.

-Emily oddaj mi to , bo zrobisz sobie krzywdę. - zwrócił się do mnie, a ja odbezpieczyłam broń.

-Jedyną krzywdę robisz mi Ty!- krzyknęłam i patrzyłam na nich obu.

Brunet sięgnął do kieszeni marynarki i wiedziałam , że chcę  wyciągnąć pistolet. Pociągnęłam za spust i trafiłam go w kolano. Upadł i krzyknął z bólu. Brian odwrócił się do niego i zaklął.

-Cholera Emily co Ty wyprawiasz?! Chcesz nas zabić?!- usłyszałam przerażonego Briana i spojrzałam na niego.

-Daj mi telefon. Rzuć go w moją stronę. - powiedziałam i próbowałam się uspokoić.

Ręce mi się trzęsły i nie mogłam ich uspokoić. Nigdy w życiu nie strzelałam do człowieka, a teraz to zrobiłam. Wiem, że inaczej to oni by nas zabili i pozbyli się nas. Brian chciał mnie zgwałcić i w ten sposób zemścić się na Nicku. Teraz chce zadzwonić na policję, aby ten koszmar się skończył. Wyciągnął telefon i rzucił go na kanapę obok mnie. Wolno podeszłam nie odrywając od niego wzroku za kanapę i sięgnęłam po niego. Wybrał numer alarmowy i czekałam na połączenie.

-Komenda policji słucham.- usłyszałam i odetchnęłam z ulgą.

-Proszę nam pomóc. Zostaliśmy porwani. Jest ze mną ranny policjant. Błagam pomóżcie nam. - mówiłam i ledwo powstrzymywałam łzy.

-Gdzie jesteście? - zapytała kobieta po drugiej stronie.

-Nie wiem. Wywieziono nas do domku w lesie. - tłumaczyłam , ale nie wiedziałam w jakiej miejscowości jesteśmy.

-Proszę się uspokoić. Jest pani ranna? Gdzie są porywacze?- zadawała pytania, a Brian próbował do mnie podejść.

-Stój! Nie zbliżaj się do mnie psycholu! Mów gdzie jesteśmy!- zatrzymał się w miejscu.

-Myślisz , że Ci powiem?- zaśmiał się, a ja strzeliłam mu w nogę.

Upadł i zawył z bólu. Kobieta w słuchawce zaczęła krzyczeć i wołać mnie , ale ja byłam skupiona na Brianie. Podniósł na mnie wzrok i widziałam w nim tylko nienawiść. Dobrze, bo ja nienawidzę go całą duszą.

-Mów, bo Cię zabiję!- krzyknęłam i podeszłam krok bliżej.

-Maidstone 83. - usłyszałam i podałam adres kobiecie.

Zapewniła , że będą za kilka minut i zapytała czy chce aby pozostała na linii. Powiedziałam, że nie bo chciałam być skupiona na tym co się dzieje tutaj. Rozłączyłam się i podeszłam do Jasona. Był cały blady i miał zamknięte oczy.

-Wytrzymaj. Pomoc jest już w drodze. - powiedziałam cicho. Otworzył oczy i uśmiechnął się.

-Jesteś najodważniejszą dziewczyną jaką znam. - usłyszałam i usiadłam obok niego.

Poczułam, że wszystko dobrze się skończy i wyjdziemy z tego cało. Brian trafi do więzienia na długie lata i da nam spokój. Nareszcie będę mogła przytulić się do Nicka i już nigdy się z nim nie rozstawać.

Kątem oka zobaczyłam ruch i usłyszałam krzyk Jasona.

-Emily uważaj!

Spojrzałam na Briana, który wstał i próbował wyjąć broń z marynarki bruneta. Odwrócił się i nim zdążył wycelować strzeliłam do niego. Tym razem dostał w brzuch i złapał się za niego.

-Ty suko! - krzyknął i podniósł pistolet w moją stronę.

Znowu strzeliłam i kolejny raz, aż padł i już się nie podniósł. Trzęsłam się cała i rzuciłam broń na podłogę. Nie potrafiłam jej już utrzymać. Stałam i patrzyłam na jego nieruchome ciało. Zabiłam go! Zabiłam.

-Emily już po wszystkim. - usłyszałam spokojny głos Jasona.

Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego ciała. Zabiłam człowieka. Brian nie żyje. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Brunet , który był z nim odzyskał przytomność. Spojrzał na ciało swojego szefa, a później na mnie. Widziałam w jego oczach, że nie zrobi mi krzywdy. Był młodym chłopakiem, który wykonywał tylko polecenia tego psychola. Oparł się o ścianę i wykrzywił z bólu.

-Zabiłaś go?- zapytał, a ja kiwnęłam głową.

-I dobrze. Nie zasłużył na to by żyć. - usłyszałam i podniosłam na niego wzrok.

Zobaczyłam z jaką nienawiścią patrzy ma Briana. Nie robił tego z własnej woli jak się domyślałam. Chciałam mu pomóc, aby nie spędził długich lat w więzieniu. Tylko musiałam się dowiedzieć czy moje podejrzenia są słuszne.

-Dlaczego mu pomagałeś?- zapytałam

-Miałem u  niego dług. Potrzebowałem pieniędzy na operacje matki , a on mi je dał. - powiedział cicho.

Zamknęłam oczy i współczułam temu chłopakowi. Zwrócił się o pomoc do niewłaściwej osoby. Brian to człowiek bez serca i nic by nie zrobił , gdyby nie miał z tego zysku. Podniosłam się i podeszłam do niego.

-Powiemy z Jasonem, że nam pomogłeś. Wrócisz do rodziny. - spojrzał na mnie zaskoczony.

-On nam pomógł Emily.- usłyszała cichy głos Jasona za sobą.

Zmarszczyłam brwi i patrzyłam raz na jednego, a potem na drugiego. Nic z tego nie rozumiałam.

-Jak?- zapytałam i podeszłam do przyjaciela.

-To on pomógł mi zabić tamtych ochroniarzy Briana. Sam nie dałbym radę. - otworzyłam szeroko oczy i nie mogłam w to uwierzyć.

-Czemu mi nie powiedziałeś?! Mogłam go zabić!- krzyknęłam w jego stronę.

-Próbowałem. - tylko tyle usłyszałam i zamknął oczy.

Słyszałam w oddali radiowozy i usiadłam obok niego. Już po wszystkim powtarzałam sobie. Przeżyliśmy i jesteśmy bezpieczni. Ten koszmar wreszcie się skończy. Jedyne o czym teraz marzyłam to znaleźć się w ramionach Nicka. Powiedzieć mu o wszystkim i błagać aby mi wybaczył i zrozumiał.

Do domku weszli policjanci i lekarze. Zabrali Jasona na noszę, a ja usiadłam na kanapie i próbowałam odpowiadać na pytania. Pomógł mi brunet , który miał na imię Matt. Miał 24 lata i całe życie przed sobą. Powiedziałam, że nam pomógł i dlatego nie został aresztowany. Usłyszałam od policjanta , że działałam w obronie własnej i że dzięki mnie nie zginął policjant. Wszyscy mi dziękowali i gratulowali odwagi. Powiedzieli, że Jason z tego wyjdzie. Jest silny i młody, więc szybko wydobrzeje. Zabrali też Matta , a mnie zapytali gdzie chce jechać. Było tylko jedno miejsce, gdzie chciałam się znaleźć.


Spodziewaliście się tego? Emily walczy do końca o swoje szczęście. :):) Czy Nick ją zrozumie? Czy wybaczy, że go okłamała i nie powiedziała o wszystkim? :):)


Dziękuję Wam bardzo za 100tys wyświetleń!!! Nigdy nie pomyślałam, że tak książka tak się spodoba. Jesteście wspaniali i uwielbiam czytać Wasze komentarze i miłe słowa. Dają mi ogromnego kopa do pisania. :):) Jeszcze raz Bardzo Dziękuję :)

Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro