Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powiedz, że to żart.

Emily

Patrzyłam jak wychodzi z baru i ledwo trzymałam się na nogach. Zamknęłam oczy i poczułam jak ktoś mnie obejmuję. To był Aaron. Dzięki niemu jeszcze to wytrzymuję.

-Dasz radę Em. To niedługo się już skończy. - uspokajał mnie i tulił do siebie.

Trzymałam się go mocno, bo potrzebowałam wsparcia. Inaczej pobiegłabym za Nickiem i wszystko mu powiedziała. Nie potrafiłam znieść bólu w jego oczach , który sama mu zadaję. Najbardziej boję się tego, że naprawdę wróci do dawnego życia. Imprezowanie i łatwe panienki, a tego bym nie zniosła. Jest dla mnie wszystkim i nie mogę go stracić.

-Obiecaj, że on do mnie wróci. Błagam Aaron obiecaj mi to!- krzyknęłam i zaczęłam płakać.

-Obiecuję siostrzyczko. Wszystko się ułoży. - wyszeptał i wyszliśmy na zewnątrz.

Zawieźli mnie do mojego mieszkania, bo chciałam zostać sama. Jednak mój brat powiedział, że przyjedzie do mnie Hannah i dotrzyma towarzystwa. Zgodziłam się, bo potrzebowałam wygadać się jakieś dziewczynie, która mnie zrozumie. Hannah była idealna do tego. Nie jest cicha i nieśmiała jak Samantha , ale też nie jest aż tak szalona jak Vanessa. Będzie potrafiła mnie zrozumieć i mi pomóc.

Poszłam wziąć gorącą kąpiel, aby się uspokoić. Pół godziny później wyszłam w samym ręczniku i zobaczył swoją bratową , która już na mnie czekała. Przytuliła mnie mocno i pokazała , że ma ze sobą zapas wina. Poszłam szybko się ubrać i dołączyłam do niej.

-Mów co się dzieje. - powiedziała, a ja po chwili opowiedziałam jej wszystko.

-Zerwałam z Nickiem przez Briana. Grozi, że zabiję go jeśli tego nie zrobię. Nie miałam wyjścia Hannah. On jest moim życiem, jeśli coś mu się stanie to.......- nie dokończyłam, a ona szybko mnie przytuliła.

-Spokojnie Em. Dlaczego nie powiedziałaś o tym Nickowi?- zapytała po chwili.

-Nie mogę. Znasz go i wiesz co zrobi. Będzie chciał wziąć sprawy w swoje ręce , a to skończy się tragedią. Nie pozwolę, żeby resztę życia spędził w więzieniu. - wytłumaczyłam jej.

-Rozumiem. Jak się trzymasz?- uśmiechnęłam się do niej i wzięłam kieliszek z winem.

-Tęsknię za nim jak diabli. Chcę żeby mnie przytulił, pocałował i powiedział że mnie kocha. - powiedziałam spokojnie i wypiłam całe wino, aby zagłuszyć ból.

-Zrobi to, gdy wszystko się skończy. Brian zapłaci za każdą Twoją łzę Emily. - odpowiedziała i nalała nam więcej alkoholu.

-Nie widziałaś go dzisiaj. Nigdy nie zapomnę jego twarzy, gdy pomyślał że go zdradzam. Hannah znam Nicka i boję się, że zrobi coś głupiego. - powiedziałam jej swoje obawy i naprawdę żałowałam , że musiałam to dziś zrobić.

Jason mi pomógł i udawał że jesteśmy na randce. Nic między nami nie ma i nigdy nie będzie. To Nick jest mężczyzną , z którym chce być do końca życia i nie będzie nigdy nikogo innego. Odzyskam go choćbym miałam go przepraszać na kolanach. Musi mi to wybaczyć i zrozumieć.

Wypiłyśmy razem trzy butelki wina i zaczynało mi szumieć w głowię. Teraz jeszcze bardziej tęskniła za Nickiem i potrzebował mieć go blisko. Wpadłam na inny pomysł , aby był zawsze ze mną. Powiedziałam o tym Hannah i śmiała się, że oszalałam. Zgodziła się jednak jechać ze mną i mnie wspierać.  Pojechałyśmy na miejsce taksówką i trzy godziny później wróciłyśmy. Zrobiłam sobie tatuaż przy sercu.  Byłam szczęśliwa, że mam go bliżej siebie. Poszłyśmy spać nad ranem.

Następne dni mijały mi spokojniej. Otworzyłam swój sklep i skupiłam się na nim. Musiałam zając swoje myśli czymś innym. Pomagała mi dużo Hannah i bardzo wspierała.

Od spotkania z Nickiem minął ponad tydzień i nie odezwał się do mnie ani razu. Brian też dał mi spokój i zaczynałam się zastanawiać czy to już koniec mojego koszmaru. Dziś byłam w sklepie z Hannah i miałyśmy spory ruch. Zrobiłyśmy sobie kawę i rozmawiałyśmy, gdy do sklepu weszła ładna blondynka. Odwróciła się i poznała, że to dziewczyna z którą był Nick na urodzinach Tomasa.

-Kochanie wejdziemy tutaj. Jeszcze tu nie byłam. - usłyszałyśmy jej piskliwy głosik.

Później zobaczyłyśmy jak do sklepu wchodzi nikt inny jak Nick. Śmiał się i przytulał ją. Przełknęłam głośno i przytrzymałam się blatu. Wyglądał wspaniale w czarnej koszuli i materiałowych spodniach. Nawet nie spojrzał w naszą stronę , tylko skupiał się na swojej Barbi.

-Powiedz, że to żart. Hannah.......- wyszeptałam , a ona wyglądała na przerażoną tak samo jak ja.

-Przykro mi. - odpowiedziała i złapała mnie za rękę.

Podeszła do dziewczyny i zapytała w czym pomóc , a ja stałam jak sparaliżowana. Gdy Nick ją zauważył zaczął się rozglądać i nasze spojrzenia się spotkały. Oddychałam ciężko i zaciskałam usta. Musiałam wziąć się jednak w garść i udawać obojętność. Dotknęłam miejsca na swoim ciele, które dawało mi siłę przez te wszystkie dni.

-Nickuś? Pomożesz mi? - usłyszałam , a on przyglądał się mojej twarzy. Później odwrócił się i odszedł.

-Oczywiście Jane. O co chodzi?- zapytał i położył jej rękę na dole pleców.

Dziewczyna przytuliła się do niego i pocałowała w policzek. Wbijałam sobie paznokcie z całych sił, aby jej nie wyrwać wszystkich włosów.

-Nie wiem co mam kupić? Może sukienkę?- zapiszczałam i uśmiechała się do niego kretynka.

Spojrzał ponad jej ramieniem na mnie i odpowiedział patrząc w moje oczy

-Kup co tylko chcesz. Możesz wykupić wszystko. Uwielbiam kobiety, które potrafią wydawać pieniądze.

Uśmiechnął się do niej , a ona aż skakała z radości. Dała mu szybkiego buziaka w usta i pobiegła do wieszaków. Zamknęłam oczy i nie potrafiłam udawać , że mnie to nie boli. Wybiegłam i zamknęłam się na zapleczu. Osunęłam się przy drzwiach i próbowałam wymazać z głowy obraz ich razem. Usłyszałam pukanie do drzwi i głos Nicka.

-Emily? Otwórz drzwi. Co się stało?- zapytał , a ja miałam dość.

-Odejdź. Idź do Barbi i zostaw mnie w spokoju As!- krzyknęłam i uderzyłam w drzwi.

-Płaczesz? Nie mogło Cię to zranić , bo nic do mnie nie czujesz. - krzyczał na całe gardło.

-Nie kocham Cię. Nie kocham , nic.........- powtarzałam i płakałam jak małe dziecko. Niech to wszystko się skończy.

-Nick odejdź. Daj jej spokój. - usłyszałam głos Hannah po drugiej stronie.

Zwinęłam się w kulkę. Chciałam aby to przestało tak boleć. Chciałam Nicka i żyć z nim w spokoju. Słyszałam jak przeklinał i jego głośne kroki, więc poszedł. Musiałam się uspokoić. Wiedział, że tu pracuję i chciał mi zrobić na złość. Czułam w środku, że mnie nie zdradził. Kochał mnie i chciał mnie sprowokować. Prawie mu się to udało. Gdybym nie miałam gdzie uciec, wszystko by przepadło. Odczekałam kilka minut i wyszłam do sklepu. Poszłam do łazienki, aby się ogarnąć i zauważyłam, że Nick zniknął.

-Poszli. Był wściekły. Nawet nie zaczekał na tą dziewczynę. - usłyszałam Hannah za plecami i spojrzałam na nią w lustrze.

-Zrobił to specjalnie. Chciał abym była zazdrosna. Miałam ochotę dać nauczkę tej laluni. Chociaż to nie ona jest tutaj winna. Sama ponoszę za to odpowiedzialność. - powiedziałam spokojnie.

-Nie Ty, tylko ten psychol Brian. - krzyknęła i wyszła.

Umyłam twarz i poprawiłam makijaż. Wytrzymasz Emily. Mimo tego co zrobił jest tego wart. Powtarzałam sobie.

Minęło kilka następnych dni i nic się nie wydarzyło. Dostałam za to kilka wiadomości od Briana, gdzie cieszył się, że Nick jest na dnie. Śmiał się, że zabawia się z innym panienkami i o mnie już zapomniał. Udawałam załamaną z tego powodu, aby go sprowokować. Od kilku dni zastanawiam się nad tym , aby znowu iść do niego do aresztu. Może uda mi się mieć kolejny dowód jego winy. Najlepiej byłby świadek albo któryś z jego ludzi. Tak mówi nam Jason i zapewne ma rację. Tylko że do tej pory nikogo nie zauważyłam.

Dziś jest 10 kwietnia i miał to być nasz szczęśliwy dzień. Od rana nie wychodzę z łóżka, bo nie mam na to siły. Niedługo minię miesiąc od naszego rozstania. Jestem u kresu wytrzymałości, a ten dzień jest najgorszy ze wszystkich. Popołudniu usłyszałam głośne pukanie do drzwi i wstałam wolno, aby otworzyć. Były to dziewczyny i zaczęły krzyczeć jedna przez drugą.

-Hej spokojnie. Nic nie rozumiem.- powiedziałam i zamilkły.

-Zabieramy Cię. Jedziemy do klubu. - krzyknęła Vanessa i pociągnęła mnie do łazienki.

Nie miałam szans na protesty. Kazały mi wziąć prysznic, a później uczesały i pomalowały. Zobaczyłam Hannha , która wybrała dla mnie sukienkę. Czułam się jak marionetka w ich rękach. Jednak dzięki temu przestałam myśleć o ślubie. Godzinę później siedziałyśmy w klubie Mika popijając drinki. Panowie przyłączyli się do nas i był wśród nich nawet Jason. Mój prywatny ochroniarz jak nazywał go Aaron.

-Dziś nikt się nie smuci. Pijemy i bawimy się. Emily to Ciebie też dotyczy. - usłyszałam Mika i uśmiechnęłam się do niego.

-Zdrowie. - odpowiedziałam i uniosłam szklaneczkę.

Odwracali moją uwagę skutecznie i z każdym kolejnym drinkiem czułam się bardziej rozluźniona. Chciałam się dziś upić do nieprzytomności. Jutro tego pożałuję, ale tym się nie martwiłam. Kilka godzin później rozmawiałam z Jasonem o jego pracy i pytałam czemu nie ma żony. Śmiał się i żartował jak dobry kolega. Był fajnym facetem, ale zbyt spokojnym jak dla mnie. Ja uwielbiam temperament Nicka i te jego iskry w oczach, gdy sobie dogadujemy. Poczułam wibrację telefonu i go wyjęłam. Dostałam smsa od Briana.

Niedługo się zobaczymy słodka Emily.

Zmarszczyłam brwi i pokazałam go Jasonowi. Pomyślałam, że znowu każe mi do niego przyjść. To będzie okazja , aby coś od niego wyciągnąć. Powiedziałam o tym Jasonowi , a on wyglądał na zdenerwowanego. Szybko jednak o tym zapomniałam , gdy zobaczyłam Nicka przy barze. Był nie z kim innym jak z Barbi. Dziewczyna miałam rękę pod jego podkoszulkiem i dotykała jego pleców. On trzymał rękę na jej udzie i uśmiechał się. Zacisnęłam pięści.

-Wydrapię jej oczy. Przysięgam. Możesz mnie aresztować za to, ale powyrywam jej te blond kudły. - wycedziłam i wstałam z miejsca.

-Co się dzieje?- zapytał Aaron i spojrzał w tą samą stronę.

Szybko do mnie podszedł, więc zdążyłam zrobić tylko trzy kroki. Szarpałam się z nim, bo nic mnie nie obchodziło w tej chwili. Przez alkohol zapomniałam , że powinnam się opanować. Zaczęłam krzyczeć w jego stronę.

-Ty pieprzony dupku! Dotknij jej jeszcze raz As , a nie ręczę za siebie!! Zabierz te łapy kretynko!- zwróciłam na siebie ich uwagę i zauważyłam jak mi się przyglądają.

-Emily uspokój się. Nie daj się sprowokować. - Aaron szeptał mi do ucha i trzymał mocno w pasie.

Tylko , że miałam za dużo emocji w sobie i nie mogłam się uspokoić. Chciałam komuś przyłożyć i wyładować się. Musiałam to w końcu z siebie wyrzucić. Dziewczyny mnie uspokajały i kazały głęboko oddychać. Zasłoniły mi widok na tych dwoje, licząc że to pomoże. Nie pomagało, bo kątem oka widziałam uśmiech na twarzy Nicka. Cieszył się z mojej reakcji, bo udowodniłam mu że kłamałam. Zobaczyłam jak wstaję i podchodzi do nas, a wtedy szybko pobiegłam na zewnątrz. Nie mogłam z nim rozmawiać. Nie teraz , bo wszystko mu powiem. Nie oglądałam się za siebie i pobiegłam do wyjścia. Na zewnątrz poczułam zimne powietrze na ciele i zadrżałam. Poczułam jak ktoś mnie łapie za łokieć i zatrzymuje.

-Emily, to ja Jason. - spojrzałam na niego i poczułam łzy.

-Prawie wszystko spieprzyłam. -wyszeptałam.

-Będzie dobrze. - odpowiedział i poszliśmy na parking.

Szliśmy nic do siebie nie mówiąc, a gdy byliśmy prawie przy jego samochodzie to usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos.

-Witaj Emily. - odwróciłam się i byłam przerażona.

-Brian......- wyszeptałam.



Jak podoba Wam się rozdział? Kto bardziej cierpi Emily czy Nick? Jak to się zakończy?

Jak myślicie jaki tatuaż zrobiała sobie Emily, aby mieć Nicka blisko? :):) Jestem ciekawa czy ktoś zgadnie :)

Ciesze się, że komentujecie i że książka wzbudza emocje :):):) Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro