Podróż
Nick
Obudziliśmy się rano wyczerpani po maratonie przyjemności przez prawie całą noc. Nadrobiliśmy te 10 dni z nawiązką, a to jeszcze nie koniec. Dziś wyjeżdżamy w podróż poślubną, więc poszedłem nas spakować. Moja śliczna żona smacznie śpi, więc nie będę jej budził. Nie wiem czym sobie zasłużyłem na taką kobietę. Jest idealna pod każdym względem. Ma w sobie mnóstwo miłości i ciepła, a zaraz jest wulkanem energii. Nasze życie razem nigdy nie będzie nudne, dzięki naszym charakterom. Spakowałem walizki i zszedłem na dół po śniadanie i kawę. Przywitałem się z gospodynią i poinformowałem, że dziś wyjeżdżamy i nie musi przychodzić codziennie. Z pełną tacą i świeżutką kawą, a dla Emily herbatką wszedłem do naszej sypialni. Postawiłem wszystko na stoliku i wszedłem powoli na łóżko. Pocałowałem ją w ramię i odsunąłem jej włosy z twarzy, a ona słodko się uśmiechnęła.
-Kotek wstawaj. - wyszeptałem jej do ucha i lekko ugryzłem.
-Daj mi spokój napaleńcu. Całą noc nie dałeś mi spać.- powiedziała i machnęła ręką , a następnie naciągnęła sobie kołdrę na głowę. Zacząłem się śmiać z jej zachowania.
-Nie byłaś w tym bierna żono.- odpowiedziałem, a ona wysunęła głowę i zobaczyłem jej wesołe oczy.
-Żono....hmmm jak to cudownie brzmi mężu.- usłyszałem jej seksowny głos i już miałem ochotę na coś innego niż śniadanie. Zbliżyłem się do niej i już miałem pocałować, ale mnie lekko odepchnęła.
-Nawet o tym nie myśl As. Ja i nasze dziecko jesteśmy bardzo głodni. - usiadła i wzięła miseczkę z owocami. Zmrużyłem oczy i przyglądałem się jej.
-Emily.....- zacząłem, ale ona wtedy wepchnęła mi winogrono do ust i zaczęła się śmiać. Spojrzała po chwili na mnie i zagryzła wargę.
-Musisz iść pod prysznic kochanie..... ewidentnie masz problem tam.....- pokazała na moje spodenki, a ja uniosłem brew.
-Znam inne sposoby. - odpowiedziałem i wciągnąłem ją sobie na kolana, na co zapiszczała zaskoczona.
-Podobno medytacja pomaga. Powtarzaj za mną , wdech....wydech....- wyszeptała przy moich ustach, ale zamknąłem je pocałunkiem. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej i zdjąłem z niej swoją koszulkę, w której spała. Zjechałem pocałunkami na szyję i obojczyk, a ona cicho jęknęła.
-Dobrze to robię?- zaśmiałem się i chciałem odsunąć, ale mi nie pozwoliła.
-Idealnie. Nie przestawaj.- krzyknęła, a ja wykonałem jej rozkaz. Mam wrażenie, że nasza noc poślubna trochę się przedłuży. Pozbyliśmy się reszty ubrań i zajęliśmy sprawianiem przyjemności sobie nawzajem.
Po południu ubrani i spakowani pojechaliśmy na lotnisko. Wybraliśmy Teneryfę na miejsce naszego odpoczynku. Chcieliśmy pobyć sami i nacieszyć się sobą. Jak urodzi się dziecko to jemu poświęcimy większość czasu na początku, więc teraz skupimy się na sobie. Lekarz pozwolił Emily podróżować , tylko unikać opalania i przebywania długo na słońcu. Ja osobiście mam nadzieje, że nie będziemy wychodzili z łóżka. Przecież na tym polega miesiąc miodowy.
Na miejscu czekał na nas wspaniale wyposażony pokój w hotelu z widokiem na ocean. Emily pobiegła od razu na taras i zachwycała się wszystkim.
-Już sobie wyobrażam nas tutaj przytulonych i oglądających zachód słońca. - powiedziała, a ja stanąłem za nią i objąłem z tyłu.
-Napatrz się , bo szybko go nie zobaczysz. - wyszeptałem, a on odwróciła się do mnie.
-A to niby czemu?- zapytała i położyła ręce na biodrach. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak seksownie teraz wygląda. Podniosłem ją do góry, a ona oplotła mnie nogami w pasie.
-Łóżko to jedyne co zobaczysz przez najbliższy czas. - powiedziałem i zaniosłem ją do sypialni.
-Obiecanki cacanki - wyszeptała mi do ucha, a ja wiedziałem że się ze mną droczy.
Resztę wieczoru i kilka następnych dni spędziłem na dotrzymaniu swojej obietnicy. Nie słyszałem aby Emily narzekała, ale dziś chciałem ją zabrać na plaże i spacer. Musieliśmy zrobić kilka zdjęć dla rodziny, aby nie posądzili że spędziliśmy ten czas w naszej sypialni w Londynie. Moja żona miała na sobie śliczną kremową sukienkę na ramiączkach i nie obyło się bez komentarza, że za dużo odsłania. Ale Em odwróciła moją uwagę od niej i po chwili szliśmy już ulicami miasta. Ja nałożyłem luźną koszulkę i spodenki, a do tego okulary przeciwsłoneczne. Przytuleni oglądaliśmy wszystko po drodze i robiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Na jednej z głównych ulic zebrało się kilka osób i słuchało gry na gitarze młodego chłopaka.
-Jest genialny. -krzyknęła Emily i uśmiechała się do niego. Przysunąłem ją bliżej, aby każdy wiedział że jest moja. Wiem, że czasami zachowuję się jak głupek ale to silniejsze ode mnie. Poza tym wiem, że jej się to podoba. Odwróciła się do mnie i pocałowała w usta.
-Przyznaj, że świetnie gra.- powiedziała po chwili.
-Przyzwoicie. - odpowiedziałem, a ona pokręciła głową. Chłopak skończył piosenkę i ludzi zaczęli wrzucać mu monety do kapelusza. Wyjąłem portfel i chciałem zrobić to samo, ale usłyszałem krzyk mojej żony.
-Nick spójrz tam! Czy to Aron i Samantha? O Boże co oni tu robią?!- zacząłem się rozglądać dookoła.
-Gdzie? Mieliśmy być sami, czy twój brat nie może nas zostawić w spokoju?- mówiłem wkurzony, ale nigdzie ich nie widziałem. Odwróciłem się znowu do Emily i zobaczyłem jak przytula ją ten uliczny grajek.
-Zostaw moją żonę! Zaraz Ci przyłożę!- krzyknąłem, a Emily schowałem za swoimi plecami.
-Ma pan cudowną kobietę. - powiedział, a ja traciłem cierpliwość.
-Naprawdę chcesz oberwać szczeniaku!- wysyczałem i zacisnąłem pięści.
-On nic nie zrobił As! Chciał podziękować. - usłyszałem głos Emily za sobą i spojrzałem na nią.
-Co? Niby za co?- zapytałem, bo nie wiedziałem co mogła mieć na myśli.
-Dzięki tej pięknej pani pójdę na studia. -odezwał się chłopak i pokazał mi kapelusz pełen pieniędzy na co oczy mi prawie wypadły.
-Przecież dopiero był pusty.- wyszeptałem i nagle wpadłem skąd wziął tyle kasy. Spojrzałem na swój pusty portfel w rękach mojej żony, a ona się do mnie niewinnie uśmiechała.
-Pamiętasz jak mówiłeś, że uwielbiasz kobiety które potrafią wydawać pieniądze? -zapytała, a ja uniosłem brew i czekałem na to co powie.
- Więc właśnie to zrobiłam. Wybacz kochanie, ale wzięłam sobie Twoje słowa do serca. - skończyła i widziałem, że jest bardzo zadowolona z siebie. Milczałem nadal i patrzeliśmy sobie w oczy.
-Jest pani cudowna. Nie wiem jak mam dziękować. - krzyknął chłopak i chciał znowu ją przytulić, ale go odsunąłem.
-Wystarczy tych podziękowań. Grasz świetnie i w pełni zasłużyłeś, aby spełniać swoje marzenia. Ciesz się tym i nie zmarnuj szansy. - powiedziałem do niego i podałem mu rękę. Uścisnął ją i zadowolony pobiegł zabrać swoje rzeczy.
-Jesteś na mnie zły? Oddam Ci te pieniądze- usłyszałem cichy głos Emily i uśmiechnąłem się do niej, a następnie pocałowałem.
-Kocham Cię moja cudowna żono. - wyszeptałem jej do ucha.
-O Boże też Cię kocham. - krzyknęła i wskoczyła na mnie.
-Ale żeby tak kłamać własnemu mężowi?- powiedziałem i udawałem złego.
-Byłam niegrzeczna proszę pana i zasługuję na karę. Dasz mi klapsa? - odpowiedziała i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jesteś szalona.
Wróciliśmy do hotelu, a wieczorem poszliśmy na spacer po plaży. Usiedliśmy i patrzeliśmy na ocean w ciszy. Chciałem aby tak było zawsze. Żebym miał obok siebie kochaną kobietę i nasze dziecko. Niedługo poznamy płeć i będziemy mogli przygotować pokoik. Położyłem rękę na brzuchu Emily i robiłem małe kółeczka.
-Jest idealnie Nick. Czasami boję się, że to zbyt piękne. - wyszeptała i wtuliła się bardziej we mnie.
-Nic się nie stanie. Zasługujemy na szczęście. Po tym co razem przeszliśmy, teraz czekają nas tylko same radosne dni. - odpowiedziałem i położyliśmy się na piasku patrząc w niebo. Pocałowałem ją i widziałem miłość w jej oczach. Miłość, zaufanie i szczęście. Mam nadzieję, że ona widzi w moich to samo.
Kolejne chwilę szczęścia. Na razie nie mam pomysłu, ale może wpadnie mi do głowy coś za jakiś czas. Teraz skupie się na "Poskromić złośnika" i mam nadzieję , że też Wam się spodoba. Są już 3 rozdziały napisane wczoraj, więc mam już początek.
Miłego czytania i spokojnego wieczorku. Pozdrawiam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro