Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy etap

Nick


Święta minęły nam bardzo przyjemnie. Ciesze się, że spotkałem na swojej drodze Emily i jej wspaniałą rodzinę. Są zwariowani , kochają się, ale uwielbiają sobie dokuczać. Zwłaszcza moja złośnica. Teraz już rozumiem skąd u niej ta pewność siebie, skoro wychowała się z samymi mężczyznami. Kocham ten jej ogień w oczach gdy się złości , nawet tego nie wie, ale jest wtedy słodka.

Na Sylwestra postanowiliśmy wrócić do Londynu i wszyscy razem wybrać się do klubu. Zostało jeszcze 3 dni, więc postanowiłem wpaść do firmy ,aby sprawdzić interesy. Jestem właścicielem kilku hoteli, ale mam swoich dyrektorów i zarząd , którzy potrafią sobie poradzić, gdy nie ma mnie jakiś czas. Wchodzę do swojego biura , które znajduję się na najwyższym piętrze hotelu InterContinental Hoult w centrum Londynu.  Przy biurku siedzi Jessica, moja sekretarka. Jest bardzo ładną blondynką o niebieskich oczach i daje mi sygnały, że się jej podobam ,ale  nigdy nie mieszam pracy z przyjemnością. Na szczęście jest bardzo pracowita i dlatego nie zwracam uwagi na jej zachowanie.

-Dzień dobry panie Hoult.

-Dzień dobry Jessico. Jak minęły święta?- pytam z grzeczności, a ona uśmiecha się do mnie i rzuca mi spojrzenie spod rzęs.

-Och dobrze ale myślę ,że mógłyby być lepsze.

-Ja nie mógłbym sobie wymarzyć lepszych.- mówię, aby nie dawać jej złudzeń. Proszę o kawę i wchodzę do biura. Siadam na moim wielkim skórzanym fotelu i przeglądam korespondencje. Słysze pukanie ,a pózniej wchodzi moja sekretarka z kawą.

-Coś jeszcze proszę pana?

-Tak, proszę zwołać zebranie z kierownikami na dziś popołudniu. Chce sprawozdanie z działalności hoteli.

-Dobrze już się tym zajmuje.- wychodzi ,a ja przeglądam papiery dotyczące hoteli.

W południe dzwoni mój telefon i widzę na wyświetlaczu uśmiechnięta twarz Emily:

-Cześć kotek. Stęskniłaś się?- pytam i uśmiecham się jak wariat

-Pewnie As, umieram z tęsknoty. -znowu zaczyna się ze mną droczyć. Och ta kobieta jest niemożliwa.

-Coś się stało?- pytam i myślę o co może chodzić

-Nic się nie stało. Chciałabym wyciągnąć Cię na lunch jeśli masz czas?

-Dla Ciebie zawsze. Na którą masz dziś do pracy? Tak poza tym to powinnaś z niej zrezygnować.- mówię jej, bo przecież jako moja dziewczyna nie musi pracować w sklepie mojego brata. Mam pieniądze i ona nie musi zarabiać. Nic się nie odzywa, ale słyszę jak ciężko oddycha.

-Em dlaczego nic nie mówisz?- zaczynam się niepokoić

-Jednak nadal jesteś pieprzonym Asem Nick! Nie zrezygnuje z pracy rozumiesz!- krzyczy i już wyobrażam sobie jak zaciska pięści.

-Ok ok porozmawiamy na ten temat innym razem. To gdzie się spotkamy? Może u mnie w hotelu?-mówię aby załagodzić sytuacje.

-Nie porozmawiamy , bo nie ma tematu. W hotelu? w tej Twojej pięciogwiazdkowej restauracji?!

-Więc gdzie? może u mnie w biurze? zamówię coś. - proponuję i czekam na reakcje.

-Będę za 2 godziny. Kocham Cię.- słyszę ,że jest już spokojniejsza.

-Co za uparciuch!- mówię sam do siebie

-Słyszałam to As- krzyczy mi do słuchawki i się śmieje.

-Też Cię kocham. Czekam na Ciebie. - rozłączyłem się i zastanawiam jak ją przekonać ,aby zrezygnowała z tej pracy. Wiem ,że nie będzie łatwo. Ona uwielbia kontakt z ludzmi i właśnie wpadłem na pomysł jak to pogodzić. Powinna pracować ze mną w hotelu. Postanowiłem jej to dziś zaproponować. Ale najpierw muszę jej coś dać, aby miała pewność, że myślę o niej poważnie.

Zamówiłem nam lunch łososia i sałatę oraz na deser ciasto. Usłyszałem krzyki na zewnątrz , a pózniej weszła zdenerwowana Jessica

-Proszę pana jakaś kobieta chcę do pana wejść , ale nie jest umówiona.

-Bo nie muszę się umawiać z Twoim szefem Barbi!- usłyszałem głos Emily i pokręciłem głową. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Stała obok biurka sekretarki z rękami na biodrach i patrzyła gniewnie na Jessice. Miała na sobie zwiewną zieloną sukienkę ,a włosy rozpuszczone. Zacząłem się śmiać , bo jest wtedy tak cholernie urocza .

-A Ty z czego się śmiejesz AS? Twoja Barbi nie chciała mnie wpuścić!- dalej nie może się uspokoić, więc podchodzę do niej i ją całuję. Od razu odwzajemniła pocałunek. Patrząc w jej oczy powiedziałem do sekretarki

-Jessica , tą panią wpuszczasz zawsze gdy tu przyjdzie. O każdej porze bez uprzedzania mnie. - widziałem zadowolenie na twarzy Emily. Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem do biura. Jessica przyglądała się jej i widziałem zazdrość w jej oczach.

-I co barbi? Głupio Ci teraz?- zapytała Em

-Mam na imię Jessica!- wysyczała sekretarka z naszą stronę. I nie wiedziałem czemu jest ,aż tak zła .

-Jasne zapamiętam.... Barbi!- krzyknęła wchodząc przez drzwi Emily, a ja przyciągnąłem ją do siebie i znowu pocałowałem. Zamknąłem drzwi na klucz i kierowałem ją na kanapę. Gdy się odsunąłem Emily wstała i podeszła do okna. Miałem stąd widok na Londyn i sam nie raz ta robiłem.

-Typowy biznesmen. Biuro na ostatnim piętrze, widok na miasto i blond pusta lala na sekretarkę!- usłyszałem jak mówi ,ale nie spojrzała na mnie.

-O co Ci chodzi Em?Jesteś zazdrosna?- zapytałem i przytuliłem ją od tyłu.

-Zazdrosna? oczywiście,że nie!- zaprzeczyła zbyt gwałtownie i mi się wyrwała. Podszedłem do niej i stanąłem przed nią. Patrzyła wszędzie tylko nie na mnie.

-Spójrz na mnie Emily. - powiedziałem i przytrzymałem ją za policzki, aby widzieć jej oczy.

-Nie masz o co być zazdrosna. Kocham tylko Ciebie i nic tego nie zmieni. Jestem tylko Twój rozumiesz?- zobaczyłem łzy w jej oczach , które popłynęły po policzkach. Starłem je kciukiem i pocałowałem ją delikatnie. Przytuliła się do mnie i wyszeptała

- Czasami nie wiem co we mnie widzisz Nick? Jestem wybuchowa, uparta i pyskata. Nie jestem blond pięknością , którą mógłbyś się chwalić. Jak ta twoja Barbi , która leci na Ciebie.- nigdy nie widziałem jej takiej kruchej. Zawsze jest twarda i walczy o swoje ,a dziś widzę słabą i niepewną Emily.

-Kotek , posłuchaj mnie. Kocham Cię właśnie za to ,że taka jesteś i nigdy się nie zmieniaj. Zakochałem się w Tobie już chyba wtedy ,gdy nazwałaś mnie dupkiem. - uśmiechnęła się na moje słowa.

-Jesteś dla mnie najważniejsza i najpiękniejsza na świecie. Przy Tobie czuję ,że żyje rozumiesz?- przytuliłem ją mocno. Miałem z tym zaczekać do wieczora ,a postanowiłem zrobić do teraz. Podszedłem do biurka i wyjąłem z niego klucze. Posadziłem Em na biurku ,a sam stanąłem między jej nogami. Włożyłem klucze do jej ręki. Przyglądała się im i spojrzała na mnie

-Co to jest?

-To są klucze od mojego domu Em. Chce żebyś się do mnie wprowadziła.- patrzyła na mnie zszokowana i nie mogła wydobyć słowa.

-Milcząca Emily to chyba nowość. - zaśmiałem się

-To za wcześnie Nick.- powiedziała i chciała mi je oddać.

-Zatrzymaj je. Gdy będziesz gotowa to się wprowadzisz ,a na razie chce żebyś ich używała ,gdy tylko będziesz miała ochotę.- powiedziałem jej i modliłem aby się zgodziła.

-Ok. Dziękuje. - pocałowała mnie i usiedliśmy zjeść lunch.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro