Niezapowiedziana wizyta
Emily
Nick mi się oświadczył. Jestem zaręczone. Cały dzień chodzę uśmiechnięta i patrzę na swój piękny pierścionek. Rano byłam na niego wściekła za to co zrobił , ale na szczęście dla niego zadziałał ten jego urok. Gdy zobaczyłam jak klęka to zapomniałam o całej złości. Jak każda kobieta zawsze marzyłam o takiej chwili. Byłam wśród najbliższych w najważniejszym momencie mojego dotychczasowego życia. Czego mogę chcieć więcej? Może trochę przesadziłam z reakcją na pierścionek na palcu, ale ten dupek chciał mi się oświadczyć bez mojej zgody! Włożył pierścionek i czekał na podziękowanie. A dostał w zamian wkurzoną kobietę. Moi bracia mieli z niego ubaw.
Zbliżał się wieczór i byłam wymęczona całym dniem. Chodziliśmy po plaży, kąpaliśmy i opalaliśmy. Pózniej poszliśmy trochę pozwiedzać, bo okolice jest cudowna. Mogłabym stąd nie wyjeżdżać.
-Zmęczona?- zapytał mnie Nick , gdy wchodziliśmy do domu.
-Bardzo , ale szczęśliwa. Tu jest tak wspaniale , że mogłabym tu zostać na zawsze. - zaśmiałam się i przytuliłam do niego.
Poszliśmy do salonu i usiedliśmy ze wszystkimi do kawy. Może ona postawi mnie trochę na nogi.
-To kiedy ślub?- zapytała Hannah. Spojrzeliśmy na siebie z Nickiem.
-Za kilka lat.-odpowiedziałam
-Za 3 miesiące.- powiedział Nick równocześnie ze mną. Otworzyłam usta ze zdziwienia i wstałam.
-Co?! Oszalałeś? A gdzie Ci się tak śpieszy?-zapytałam i położyłam ręce na biodrach. Zmierzyłam go wzrokiem. Nick oczywiście tylko się uśmiechał. W naszym związku to ja jestem ta wybuchowa, a on opanowany. Chociaż nie zawsze. Pamiętam sytuację z wizytówką. Posadził mnie sobie na kolanach i spokojnie odpowiedział.
-Mówiłem , że mi nie uciekniesz nigdy więcej. Zgodziłaś się za mnie wyjść. Ślub będzie za 3 miesiące i koniec tematu.
- Czy ja już nic nie mam do powiedzenia w tej sprawie? Mogę jeszcze zmienić zdanie i oddać Ci pierścionek. Więc nie przeginaj As.- wstałam i poszłam do kuchni. Usłyszałam jak inni się śmieją , że będzie miał ze mną ciężko i niech się lepiej zastanowi czy wytrzyma. Dobrze powiedziane, ja nie będę potulną żoneczką jeśli tak sobie to wyobrażał.
Widziałam ,że chciał do mnie podejść ale zadzwonił jego telefon. Zmarszczył brwi i wyszedł na taras. Pan biznesmen bez pracy nawet jednego weekendu nie może wytrzymać. Gdy wrócił był zdenerwowany i zamyślony. Podeszłam do niego
-Stało się coś? - spojrzał na mnie i przytulił.
-Muszę wracać. Ale Ty zostań z innymi i wrócisz z nimi jutro.- wyczułam jak jest spięty.
- Wracam z Tobą. Nie chce zostać tu sama. Coś w pracy?- nie chciałam aby wyjeżdżał, to miał być nasz weekend.
-Tak, są problemy i muszę je załatwić. Przepraszam kotek. Jutro wieczorem wrócisz i Ci to wynagrodzę. - pocałował mnie w czubek głowy i poszedł na górę. Stałam i myślałam co mam zrobić. Może faktycznie powinnam wykorzystać urlop i odpocząć. Jutro wrócę z wszystkimi i spotkamy się z Nickiem. Usiadłam na kanapę obok Hannah.
-Nick musi wracać. Ma jakieś problemy w pracy. - powiedziałam wszystkim.
-Więc jutro opalany się cały dzień na plaży. - krzyknęła Vanessa , a Hannah mnie przytuliła.
Nick zbiegł z góry z walizką i postawił przy drzwiach. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Przeczesywał swoje włosy , a tak robi gdy jest bardzo zle. Zaczynałam się martwić.
-Na pewno nie chcesz żebym pojechała z Tobą?
-Tak Em. To tylko praca. - nie patrzył mi w oczy tylko gdzieś za mną. Pożegnał się ze wszystkimi , tylko poprosił aby Tomas z nim wyszedł na chwilę. Dał mi szybkiego buziaka i już go nie było.
Stałam i zastanawiałam się o co chodzi. Podeszłam do okna i zobaczyłam ,że kłócą się z Tomasem. Nick był wkurzony, a Tomas krzyczał i pokazywał na dom. O co tu chodzi? Z moich rozmyślań wyrwała mnie Brittany i zaprowadziła do kuchni. Zaczęłyśmy szykować kolację dla wszystkich, ale ja nie mogłam przestać się martwić. Gdy Tomas przyszedł do nas to dziwnie na mnie patrzył. Kręcił tylko głową i coś mówił cicho do siebie.
-Tomas? Wszystko dobrze? - podeszłam do niego i zapytałam. Spojrzał na mnie i oparł się rękami o stół. Zwiesił głowę i powiedział cicho
-Mój brat to idiota. Nic więcej nie mogę Ci powiedzieć.- i wyszedł. Stałam i nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego tak się obaj zachowują?
Zjedliśmy kolacje , ale ja nie miałam apetytu i przeprosił ich ,a pózniej poszłam na górę do pokoju. Wzięłam prysznic i ubrałam koszulkę do spania. Gdy położyłam się sama na łóżku w głowie miałam milion myśli. Przewracałam się z boku na bok i nie mogłam zasnąć. Wzięłam telefon do ręki aby zadzwonić do Nicka , ale okazało się że ma wyłączony telefon. Zaczynałam coraz bardziej się martwić o niego. Wstałam i przebrałam się w jeansy i czarną koszulkę. Włosy związałam w kitkę i zeszłam na dół. Było cicho, więc pewnie wszyscy są już u siebie. Usiadłam na tarasie i patrzyłam na morze. Nie wiem ile czasu tak spędziłam ,aż usłyszałam hałas za sobą. Obejrzałam się i zobaczyłam Britany , która do mnie podchodziła.
-Co tu robisz sama?- zapytała i usiadła obok.
-Nick nie odbiera, a ja nie wiem co się dzieje. - zaczynałam się rozklejać , bo jego zachowanie było naprawdę dziwne.
-Em. Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć , ale ja też się martwię. Tomas cały wieczór był zły na Nicka. Pokłócili się , a to do nich nie podobne.- usłyszałam i spojrzałam na nią.
-Co mam zrobić? Stało się coś, tego jestem pewna.
-Może poproszę Tomasa i pojedziemy z samego rana do Londynu?- zaproponowała , ale ja wiedziałam że nie wytrzymam do rana tej niepewności.
-Nie Brit. Muszę jechać teraz. Pożyczysz mi wasz samochód?- zapytałam i wstałam aby iść się spakować.
-Pewnie. Nie ma problem. Powiem Tomasowi.
-Proszę nic mu nie mów. Nie chce żeby Nick się o tym dowiedział. Muszę to wyjaśnić sama.- poprosiłam i weszłyśmy do środka.
Spakowałam swoje rzeczy i założyłam bluzę. Zniosłam walizkę na dół ,gdzie czekała już na mnie Brittany z kluczykami.
-Jedz ostrożnie Em.
-Będę. Bardzo Ci dziękuje.- Uścisnęłam ją i wsiadłam do samochodu. Pomachałam jej gdy odjeżdżałam i ruszyłam w drogę. Czekało mnie kilka godzin jazdy, ale rano powinnam być na miejscu. Włączyłam głośniej muzykę , aby nie zasnąć za kierownicą. Moi bracia się wściekną gdy się dowiedzą rano ,że pojechałam sama w nocy. Musiałam to zrobić. Spojrzałam na pierścionek i się uśmiechnęłam. Zrobię mu niespodziankę. Nie tylko on potrafi zaskakiwać.
Była 8 rano gdy dojechałam na miejsce. Usłyszałam swój telefon i spojrzałam na niego. Myślałam ,że to Nick ale był to Mike.
-Tak braciszku?
-Czemu to zrobiłaś Emily? Mogłaś obudzić któregoś z nas, a nie jechać sama w środku nocy! -krzyczał do słuchawki. Mój troskliwy braciszek jak zawsze w gotowości.
-Jestem już na miejscu Mike. Nic mi się nie stało, a teraz wybacz ale idę się wyspać.- rozłączyłam się szybko.
Wysiadłam z samochodu i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je kluczem i poczułam się jak w domu. Weszłam do środka uśmiechnięta i poszłam do kuchni napić się wody. Stanęłam w drzwiach i nie mogłam się ruszyć. Właśnie przede mną stał problem w pracy Nicka. W kuchni tyłem do mnie.
-A więc to był ten pieprzony problem w pracy!- powiedziałam na głos.
Jak myślicie co Nick przeskrobał? I jak zareaguję Emily?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro