Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niezapowiedziana wizyta

Emily



Nick mi się oświadczył. Jestem zaręczone. Cały dzień chodzę uśmiechnięta i patrzę na swój piękny pierścionek. Rano byłam na niego wściekła za to co zrobił , ale na szczęście dla niego zadziałał ten jego urok. Gdy zobaczyłam jak klęka to zapomniałam o całej złości. Jak każda kobieta zawsze marzyłam o takiej chwili. Byłam wśród najbliższych w najważniejszym momencie mojego dotychczasowego życia. Czego mogę chcieć więcej? Może trochę przesadziłam z reakcją na pierścionek na palcu, ale ten dupek chciał mi się oświadczyć bez mojej zgody! Włożył pierścionek i czekał na podziękowanie.  A dostał w zamian wkurzoną kobietę. Moi bracia mieli z niego ubaw.

Zbliżał się wieczór i byłam wymęczona całym dniem. Chodziliśmy po plaży, kąpaliśmy i opalaliśmy. Pózniej poszliśmy trochę pozwiedzać, bo okolice jest cudowna. Mogłabym stąd nie wyjeżdżać.

-Zmęczona?- zapytał mnie Nick , gdy wchodziliśmy do domu.

-Bardzo , ale szczęśliwa. Tu jest tak wspaniale , że mogłabym tu zostać na zawsze. - zaśmiałam się i przytuliłam do niego.

Poszliśmy do salonu i usiedliśmy ze wszystkimi do kawy. Może ona postawi mnie trochę na nogi.

-To kiedy ślub?- zapytała Hannah. Spojrzeliśmy na siebie z Nickiem.

-Za kilka lat.-odpowiedziałam

-Za 3 miesiące.- powiedział Nick równocześnie ze mną. Otworzyłam usta ze zdziwienia i wstałam.

-Co?! Oszalałeś? A gdzie Ci się tak śpieszy?-zapytałam i położyłam ręce na biodrach. Zmierzyłam go wzrokiem.  Nick oczywiście tylko się uśmiechał. W naszym związku to ja jestem ta wybuchowa, a on opanowany. Chociaż nie zawsze. Pamiętam sytuację z wizytówką. Posadził mnie sobie na kolanach i spokojnie odpowiedział.

-Mówiłem , że mi nie uciekniesz nigdy więcej. Zgodziłaś się za mnie wyjść. Ślub będzie za 3 miesiące i koniec tematu.

- Czy ja już nic nie mam do powiedzenia w tej sprawie? Mogę jeszcze zmienić zdanie i oddać Ci pierścionek. Więc nie przeginaj As.- wstałam i poszłam do kuchni. Usłyszałam jak inni się śmieją , że będzie miał ze mną ciężko i niech się lepiej zastanowi czy wytrzyma. Dobrze powiedziane, ja nie będę potulną żoneczką jeśli tak sobie to wyobrażał. 

Widziałam  ,że chciał do mnie podejść ale zadzwonił jego telefon. Zmarszczył brwi i wyszedł na taras. Pan biznesmen bez pracy nawet jednego weekendu nie może wytrzymać. Gdy wrócił był zdenerwowany i zamyślony. Podeszłam do niego

-Stało się coś? - spojrzał na mnie i przytulił.

-Muszę wracać. Ale Ty zostań z innymi i wrócisz z nimi jutro.- wyczułam jak jest spięty.

- Wracam z Tobą. Nie chce zostać tu sama. Coś w pracy?- nie chciałam aby wyjeżdżał, to miał być nasz weekend.

-Tak, są problemy i muszę je załatwić. Przepraszam kotek. Jutro wieczorem wrócisz i Ci to wynagrodzę. - pocałował mnie w czubek głowy i poszedł na górę. Stałam i myślałam co mam zrobić. Może faktycznie powinnam wykorzystać urlop i odpocząć. Jutro wrócę z wszystkimi i spotkamy się z Nickiem. Usiadłam na kanapę obok Hannah.

-Nick musi wracać. Ma jakieś problemy w pracy. - powiedziałam wszystkim.

-Więc jutro opalany się cały dzień na plaży. - krzyknęła Vanessa , a Hannah mnie przytuliła.

Nick zbiegł z góry z walizką i postawił przy drzwiach. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Przeczesywał swoje włosy , a tak robi gdy jest bardzo zle. Zaczynałam się martwić.

-Na pewno nie chcesz żebym pojechała z Tobą?

-Tak Em. To tylko praca. - nie patrzył mi w oczy tylko gdzieś za mną. Pożegnał się ze wszystkimi , tylko poprosił aby Tomas z nim wyszedł na chwilę. Dał mi szybkiego buziaka i już go nie było.

Stałam i zastanawiałam się o co chodzi. Podeszłam do okna i zobaczyłam ,że kłócą się z Tomasem. Nick był wkurzony, a Tomas krzyczał i pokazywał na dom. O co tu chodzi? Z moich rozmyślań wyrwała mnie Brittany i zaprowadziła do kuchni. Zaczęłyśmy szykować kolację dla wszystkich, ale ja nie mogłam przestać się martwić. Gdy Tomas przyszedł do nas to dziwnie na mnie patrzył. Kręcił tylko głową i coś mówił cicho do siebie.

-Tomas? Wszystko dobrze? - podeszłam do niego i zapytałam. Spojrzał na mnie i oparł się rękami o stół. Zwiesił głowę i powiedział cicho

-Mój brat to idiota. Nic więcej nie mogę Ci powiedzieć.- i wyszedł. Stałam i nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego tak się obaj zachowują?

Zjedliśmy kolacje , ale ja nie miałam apetytu i przeprosił ich ,a pózniej poszłam na górę do pokoju. Wzięłam prysznic i ubrałam koszulkę do spania. Gdy położyłam się sama na łóżku w głowie miałam milion myśli. Przewracałam się z boku na bok i nie mogłam zasnąć. Wzięłam telefon do ręki aby zadzwonić do Nicka , ale okazało się że ma wyłączony telefon. Zaczynałam coraz bardziej się martwić o niego. Wstałam i przebrałam się w jeansy i czarną koszulkę. Włosy związałam w kitkę i zeszłam na dół. Było cicho, więc pewnie wszyscy  są już u siebie. Usiadłam na tarasie i patrzyłam na morze. Nie wiem ile czasu tak spędziłam ,aż usłyszałam hałas za sobą. Obejrzałam się i zobaczyłam Britany , która do mnie podchodziła.

-Co tu robisz sama?- zapytała i usiadła obok.

-Nick nie odbiera, a ja nie wiem co się dzieje. - zaczynałam się rozklejać , bo jego zachowanie było naprawdę dziwne.

-Em. Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć , ale ja też się martwię. Tomas cały wieczór był zły na Nicka. Pokłócili się , a to do nich nie podobne.- usłyszałam i spojrzałam na nią.

-Co mam zrobić? Stało się coś, tego jestem pewna.

-Może poproszę Tomasa i pojedziemy z samego rana do Londynu?- zaproponowała , ale ja wiedziałam że nie wytrzymam do rana tej niepewności.

-Nie Brit. Muszę jechać teraz. Pożyczysz mi wasz samochód?- zapytałam i wstałam aby iść się spakować. 

-Pewnie. Nie ma problem. Powiem Tomasowi.

-Proszę nic mu nie mów. Nie chce żeby Nick się o tym dowiedział. Muszę to wyjaśnić sama.- poprosiłam i weszłyśmy do środka.

Spakowałam swoje rzeczy i założyłam bluzę. Zniosłam walizkę na dół ,gdzie czekała już na mnie Brittany z kluczykami.

-Jedz ostrożnie Em.

-Będę. Bardzo Ci dziękuje.- Uścisnęłam ją i wsiadłam do samochodu. Pomachałam jej gdy odjeżdżałam i ruszyłam w drogę. Czekało mnie kilka godzin jazdy, ale rano powinnam być na miejscu. Włączyłam głośniej muzykę , aby nie zasnąć za kierownicą. Moi bracia się wściekną gdy się dowiedzą rano ,że pojechałam sama w nocy. Musiałam to zrobić. Spojrzałam na pierścionek i się uśmiechnęłam. Zrobię mu niespodziankę. Nie tylko on potrafi zaskakiwać.

Była 8 rano gdy dojechałam na miejsce. Usłyszałam swój telefon i spojrzałam na niego. Myślałam ,że to Nick ale był to Mike.

-Tak braciszku?

-Czemu to zrobiłaś Emily? Mogłaś obudzić któregoś z nas, a nie jechać sama w środku nocy! -krzyczał do słuchawki. Mój troskliwy braciszek jak zawsze w gotowości.

-Jestem już na miejscu Mike. Nic mi się nie stało, a teraz wybacz ale idę się wyspać.- rozłączyłam się szybko.

Wysiadłam z samochodu i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je kluczem i poczułam się jak w domu. Weszłam do środka uśmiechnięta i poszłam do kuchni napić się wody. Stanęłam w drzwiach i nie mogłam się ruszyć. Właśnie przede mną stał problem w pracy Nicka. W kuchni tyłem do mnie.

-A więc to był ten pieprzony problem w pracy!- powiedziałam na głos.




Jak myślicie co Nick przeskrobał? I jak zareaguję Emily?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro