Kłótnia
Nick
Obudziłem się pierwszy i patrzyłem na śpiącą obok mnie dziewczynę.Do dzisiaj nie wiedziałem, jak może być cudownie budzić się obok niej codziennie w moim łóżku. Dałem Emily buziaka w policzek, a ona przy tym uśmiechnęła się przez sen. Moja słodka dziewczyna.Postanowiłem zrobić nam śniadanie, więc wstałem , ubrałem koszulkę i zszedłem na dół. Cieszyłem się ,że jest tu ze mną. Mam nadzieję, że niedługo tu się wprowadzi. Zrobiłem kawę , pokroiłem owoce i zamówiłem świeże rogaliki. Gdy przyjechały zaniosłem wszystko do sypialni i postawiłem na stolik. Spojrzałem po pokoju i zauważyłem rozrzucone ubrania Emily, więc je podniosłem. Z marynarki wypadła karteczka i zobaczyłem na niej numer telefonu i napis "kawa". Poczułem jak robi mi się czerwono przed oczami. Brian Smith. Mój największy rywal od kilku lat.
-CO TO KURWA JEST EMILY?!-krzyknąłem na co od razu się obudziła i patrzyła na mnie zdziwiona.
Pokazałem jej wizytówkę i rzuciłem jej na łóżko.
-Wizytówka. - udawała niewiniątko czym jeszcze bardziej mnie wkurzyła.
-To widzę! Co to za napis z tyłu?!- czekałem na jej odpowiedz, ale w środku miałem ochotę w coś uderzyć.
-Zaprosił mnie na kawę wczoraj, gdy był w sklepie.
-Słucham?! Coś Ty powiedziała?- podszedłem do niej bliżej i chyba sie mnie wystraszyła.
-Odmówiłam. Ale zostawił mi wizytówkę, gdybym zmieniła zdanie.- ona sobie ze mnie kpi?
-I co? wzięłaś ją i zachowałaś gdyby naszła Cię ochotą pieprzyć z moim wrogiem?!- nie panowałem nad sobą. Zawsze rywalizowaliśmy z Brianem i nie wiem czy to był przypadek ,że ją zaprosił.
-Jesteś dupkiem Nick! Schowałam ją odruchowo, nawet nie pomyślałam żeby się z nim umówić!- krzyczała i wstała z łóżka. Zaczęła się ubierać w swoje ciuchy i już nie wyglądała jakby się mnie bała.
-Nie spotkasz się z nim Emily!- powiedziałem i zaciskałem pięści. Odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła zadziornie. Podeszła wolno do stolika i wzięła swój telefon. Podniosła wizytówkę z łóżka i spojrzała na mnie z zaciśniętymi ustami.
-Zrobię co zechcę AS! Był całkiem niezły. - zaczęła wybierać numer ,a ja szybko do niej podszedłem i wyrwałem telefon. Rzuciłem nim o ścianę i rozbił się na drobne części. Wystraszyła się i odsunęła ode mnie. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
-Odbiło Ci?!- odzyska mowę i te iskierki złości w oczach.
-Owszem na Twoim punkcie!
Przycisnąłem ją do ściany i unieruchomiłem jej ręce nad głową. Mierzyliśmy się wzrokiem i nic nie mówiliśmy. Spojrzała na moje usta i nie wytrzymałem. Pocałowałem ją gwałtownie i podniosłem do góry za pośladki. Od razu mnie oplotła nogami oddając pocałunek z pasją. Przeniosłem się z nią na łóżko i kochaliśmy się patrząc sobie w oczy z dziką namiętnością.
-Nikt mi Cię nie zabierze Emily. Bez Ciebie moje życie znowu będzie puste. Nie pozwolę Ci odejść. Nigdy. - powiedziałem i przytuliłem ją mocno.
-Kocham Cię Nick i nigdy w to nie wątp. Chce tylko Ciebie.- pocałowała mnie i lubiłem, gdy była delikatna. Gdy mogłem ją przytulać i całować.
-Em musisz uważać. Nie sądzę ,że Brian przypadkiem przyszedł do Twojego sklepu.- naprawdę tak uważałem i miałem złe przeczucia.
-Dlaczego? Kim on jest?
-Jest moim rywalem już od kilku lat. Gra nieczysto i lubi bawić się w gierki. Rywalizuje ze mną o wszystko.Nie lubi przegrywać ,a ostatnio przejąłem hotel , który chciał kupić. Pewnie szuka zemsty i wybrał na cel Ciebie. - na samą myśl o nim miałem ochotę mu przywalić.
-Rywalizowaliście o kobiety?- zapytała cicho, a ja podniosłem się i spojrzałem na nią.
-Zdarzało się tak czasami. Chodziło o dziewczyny, z którymi się umawiałem. Nie przejmowałem się, bo nie było takiej na której, aż tak bardzo mi zależało. Wie ,że zbliżając się do Ciebie wkurzy mnie i o to mu chodzi. - próbowałem jej to wytłumaczyć i chyba zrozumiała , bo uśmiechnęła się do mnie.
-Nie spotkam się z nim Nick. - usłyszałem jej obietnice i uśmiechnąłem się zadowolony.
-As?
-Tak kotek?
-Odkupisz mi ten telefon dupku! -roześmiałem się głośno i podniosłem ją oby zjeść śniadanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro