Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kłótnia

Nick

Obudziłem się pierwszy i patrzyłem na śpiącą obok mnie dziewczynę.Do dzisiaj nie wiedziałem, jak może być cudownie budzić się obok niej codziennie w moim łóżku. Dałem Emily buziaka w policzek, a ona przy tym uśmiechnęła się przez sen. Moja słodka dziewczyna.Postanowiłem zrobić nam śniadanie, więc wstałem , ubrałem koszulkę i zszedłem na dół. Cieszyłem się ,że jest tu ze mną. Mam nadzieję, że niedługo tu się wprowadzi.  Zrobiłem kawę , pokroiłem owoce i zamówiłem świeże rogaliki. Gdy przyjechały zaniosłem wszystko do sypialni i postawiłem na stolik. Spojrzałem po pokoju i zauważyłem rozrzucone ubrania Emily, więc je podniosłem. Z marynarki wypadła karteczka i zobaczyłem na niej numer telefonu i napis "kawa". Poczułem jak robi mi się czerwono przed oczami. Brian Smith. Mój największy rywal od kilku lat.

-CO TO KURWA JEST EMILY?!-krzyknąłem na co od razu się obudziła i patrzyła na mnie zdziwiona.
Pokazałem jej wizytówkę i rzuciłem jej na łóżko.

-Wizytówka. - udawała niewiniątko czym jeszcze bardziej mnie wkurzyła.

-To widzę! Co to za napis z tyłu?!- czekałem na jej odpowiedz, ale w środku miałem ochotę w coś uderzyć.

-Zaprosił mnie na kawę wczoraj, gdy był w sklepie.

-Słucham?! Coś Ty powiedziała?- podszedłem do niej bliżej i chyba sie mnie wystraszyła.

-Odmówiłam. Ale zostawił mi wizytówkę, gdybym zmieniła zdanie.- ona sobie ze mnie kpi?

-I co? wzięłaś ją i zachowałaś gdyby naszła Cię ochotą pieprzyć z moim wrogiem?!- nie panowałem nad sobą. Zawsze rywalizowaliśmy z Brianem i nie wiem czy to był przypadek ,że ją zaprosił.

-Jesteś dupkiem Nick! Schowałam ją odruchowo, nawet nie pomyślałam żeby się z nim umówić!- krzyczała i wstała z łóżka. Zaczęła się ubierać w swoje ciuchy i już nie wyglądała jakby się mnie bała.

-Nie spotkasz się z nim Emily!- powiedziałem i zaciskałem pięści. Odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła zadziornie. Podeszła wolno do stolika i wzięła swój telefon. Podniosła wizytówkę z łóżka i spojrzała na mnie z zaciśniętymi ustami.

-Zrobię co zechcę AS! Był całkiem niezły. - zaczęła wybierać numer ,a ja szybko do niej podszedłem i wyrwałem telefon. Rzuciłem nim o ścianę i rozbił się na drobne części. Wystraszyła się i odsunęła ode mnie. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem.

-Odbiło Ci?!- odzyska mowę i te iskierki złości w oczach.

-Owszem na Twoim punkcie!

Przycisnąłem ją do ściany i unieruchomiłem jej ręce nad głową. Mierzyliśmy się wzrokiem i nic nie mówiliśmy. Spojrzała na moje usta i nie wytrzymałem. Pocałowałem ją gwałtownie i podniosłem do góry za pośladki. Od razu mnie oplotła nogami oddając  pocałunek z pasją. Przeniosłem się z nią na łóżko i kochaliśmy się patrząc sobie w oczy z dziką namiętnością.

-Nikt mi Cię nie zabierze Emily. Bez Ciebie moje życie znowu będzie puste. Nie pozwolę Ci odejść. Nigdy. - powiedziałem i przytuliłem ją mocno.

-Kocham Cię Nick i nigdy w to nie wątp. Chce tylko Ciebie.- pocałowała mnie i lubiłem, gdy była delikatna. Gdy mogłem ją przytulać i całować.

-Em musisz uważać. Nie sądzę ,że Brian przypadkiem przyszedł do Twojego sklepu.- naprawdę tak uważałem i miałem złe przeczucia.

-Dlaczego? Kim on jest?

-Jest moim rywalem już od kilku lat. Gra nieczysto i lubi bawić się w gierki. Rywalizuje ze mną o wszystko.Nie lubi przegrywać ,a ostatnio przejąłem hotel , który chciał kupić. Pewnie szuka zemsty i wybrał na cel Ciebie. - na samą myśl o nim miałem ochotę mu przywalić.

-Rywalizowaliście  o kobiety?- zapytała cicho, a ja podniosłem się i spojrzałem na nią.

-Zdarzało się tak czasami. Chodziło o dziewczyny, z którymi się umawiałem.  Nie przejmowałem się, bo nie było takiej na której, aż tak bardzo mi zależało. Wie ,że zbliżając się do Ciebie wkurzy mnie i o to mu chodzi. - próbowałem jej to wytłumaczyć i chyba zrozumiała , bo uśmiechnęła się do mnie.

-Nie spotkam się z nim Nick. - usłyszałem jej obietnice i uśmiechnąłem się zadowolony.

-As?

-Tak kotek?

-Odkupisz mi ten telefon dupku! -roześmiałem się głośno i podniosłem ją oby zjeść śniadanie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro