Jesteś moim życiem.
Emily
Wczoraj wróciliśmy z Nickiem z naszej spontanicznej wycieczki. To były wspaniałe trzy dni. Dużo rozmawialiśmy, śmieliśmy się , a najwięcej kochaliśmy. Poznałem jego czułą stronę, chociaż uwielbiam gdy jest taki pewny siebie. Zawsze powtarza , że to on rządzi i niech tak myśli. Faceci lubią czuć władzę, a my kobiety pozwalamy im myśleć , że właśnie tak jest.
Powinnam mieć wspaniały humor, ale go nie mam. Dziś idę na spotkanie z Brianem. Nie wiem czemu chce się ze mną spotkać. Może poczuł wyrzuty sumienia i chce mnie przeprosić? Mam tylko nadzieje, że znowu nie będzie mnie próbował oszukiwać. Chcę się dowiedzieć od niego , czy zapomni o zemście na Nicku. Nie pozwolę, aby skrzywdził kogokolwiek z moich bliskich.
Nick nie wie o moich planach i powiedziałam mu, że idę się spotkać z dziewczynami. Ubrałam jeansy i niebieską koszulę. Włożyłam nieszpilki na niskim obcesie i lekko się umalowałam. Zeszłam na dół i przytuliłam się do mojego narzeczonego.
-Jak miło. Dlaczego musieliśmy wrócić?- zapytałam , a on odwrócił się do mnie i pocałował.
-A kto nalegał? Hm? Przecież nie ja. - odpowiedział i uśmiechał się przy tym.
-Wiem wiem. Ale Ty też masz prace. Ja narazie nie pracuję, więc chociaż Ty musisz. - zaśmiałam się i wzięłam kawę. Uniósł brew i przyglądał mi się
-Czyli jesteś na moim utrzymaniu? Powinienem pobierać opłaty?- zapytał, a ja zmrużyłam oczy i czekałam na to co wymyślił.
-Co masz na myśli As?
-Mogłabyś .....hm niech pomyśle.....gdy wrócę z pracy, czekać na mnie nago w łóżku- odpowiedział , a ja zakrztusiłam się kawą.
Odstawiłam kubek i podeszłam do niego blisko. Przygryzłam wargę i wspięłam się na palce , aby wyszeptać na ucho.
-Naga, gorąca...... i napalona na Twojego....- nie skończyłam, bo szybko podniósł mnie do góry.
Pisnęłam z zaskoczenia. Posadził mnie na blat i wbił się w moje usta. Szybko rozpiął mi bluzkę i jednym ruchem zdjął spodnie z bielizną. Kochaliśmy się szybko i dziko. Takiego go uwielbiam.
Musiałam iść na górę i jeszcze raz się przebrać. Patrzyłam w lustro z uśmiechem na ustach. Nick podszedł do mnie z tyłu i przytulił.
-Kocham Cię złośnico. Jesteś moim życiem. - powiedział patrząc mi w oczy. Wtuliłam się w niego i wdychałem jego zapach. Zawsze mnie to uspokajało. Mieszanka jego żelu i jego samego.
-A Ty jesteś moim. - odpowiedziałam i pocałowałam w policzek.
Zbiegłam na dół w czarnych spodniach i żółtej koszuli. Wzięłam torebkę i wybiegłam do taksówki. Pół godziny pózniej byłam pod aresztem. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Podałam swoje nazwisko i osoby do której przyszłam. Zle się czułam z tym , że nie powiedziałam o tym Nickowi, ale wiem że nie pozwoliłby mi na to. Zostałam zaprowadzona na pokoju odwiedzin i czekałam na Briana. Wszędzie były gołe, białe ściany i na środku stół i dwa krzesła. Usiadłam na jednym z nich i nerwowo się rozglądałam. Gdy chwilę pózniej przyszedł, wyglądał kiepsko. Miał zarost i schudł. Przyglądałam mu się dokładnie. Nie wiedziałam czy powinnam się z nim przywitać. Zaprosił mnie , ale ja nadal się go bałam. Był nieobliczalny.
-Witaj Emily. Świetnie wyglądasz. Miłość Ci służy. - powiedział i usiadł po drugiej stronie stolika.
-Dziękuje. Ty za to wyglądasz słabo.- odpowiedziałam szczerze.
-To nie hotel. Nie ma luksusów. - usłyszałam i zobaczyłam jakiś dziwny błysk w jego oczach.
-Dlaczego chciałem mnie widzieć?- zapytałam po chwili.
Zmrużył oczy i uśmiechnął się sztucznie. Poprawiłam się na krześle, bo poczułam się nieswojo.
-Co słychać u Twojego ukochanego?- przełknęłam głośno i miałam ciarki na plecach. Nie podobał mi się jego wyraz twarzy.
-Nadal chcesz się na nim zemścić? - zapytałam cicho
-O niczym innym tutaj nie myślę Emily. - odparł , a ja zacisnęłam pięści. Uniosłam na niego wzrok i przyglądaliśmy się sobie chwilę.
-Dlaczego? Powiedz mi. Przecież to nie wina Nicka. To jego ojciec prowadził interesy z Twoim Brian. - próbowałam mu wytłumaczyć.
-Zamilcz, nie masz o niczym pojęcia! -krzyknął , a ja aż podskoczyłam.
-Brian , błagam to chore. Musisz zapomnieć o zemście i żyć własnym życiem. - odpowiedziałam , gdy chwilę się uspokoiłam.
-Jakim życiem? W więzieniu? Tam trafię za próbę zabójstwa Ciebie. - zaczął się śmiać.
Widziała po jego oczach , że nie mam szans go przekonać. Może to i dla niego lepsze, gdy będzie kilka lat za kratkami. Przemyśli wszystko. Zaczęłam się podnosić , bo moja wizyta tutaj nie ma sensu.
-Gdzie się wybierasz? Jeszcze nie skończyłem.- usłyszałam jego głos. Odwróciłam się i usiadłam na krześle.
-Po co kazałem mi tu przyjść?- zapytałam ponownie.
-Musisz coś zrobić. - odpowiedział spokojnie , a ja nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
-Zrobić? Co masz na myśli?-czułam, że to nie będzie nic dobrego.
-Masz zostawić Nicka Houlta. Raz na zawsze. Ma cierpieć po Twoim odejściu. Zrozumiałaś?- usłyszałam jego słowa, ale nie docierał do mnie ich sens.
Siedziałam tak milcząc i patrzyłam na swoje dłonie. Po chwili poczułam złość. Jak on śmie mówić coś takiego? Uniosłam brodę i wstałam od stołu.
-Oszalałeś?! Popieprzyło Cię kompletnie?! Nie zmusisz mnie do tego!! - krzyknęłam , a on złapał mnie mocno za nadgarstek.
-Emily Emily, dalej słodka i naiwna. Zostawisz go , bo inaczej coś mu się stanie. Chyba tego nie chcesz? -zapytał i uśmiechał się fałszywie. Wyszarpałam się i podeszłam do drzwi.
-Pieprz się Brian. Nigdy Go nie zostawię!!- krzyknęłam i otworzyłam drzwi.
-To się jeszcze okaże. -usłyszałam za sobą jego głos.
Szybkim krokiem opuściłam budynek, aby jak najszybciej znalezć się w domu. Obok moje narzeczonego. Chciałam poczuć jego silne i bezpieczne ramiona.
Jak myślicie co zrobi Emily? Powie o tym Nickowi? Posłucha Briana? Czekam na Wasze komentarze. :) Pozdrawiam.
Dziękuje za 50tys wyświetleń. To dzięki Wam :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro