Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Inna twarz

Nick



Patrzyłem jak odchodzi z Brittany i nie potrafiłem zdecydować, czy powinienem być na nią wściekły czy wręcz przeciwnie. Gdy przypomniała mi się jej zadowolona miną , zaśmiałem się głośno . Ona jest niemożliwa. Każda dziewczyna próbowałaby być miła, abym zwrócił na nią uwagę. Emily , bo właśnie tak zwrócił się do niej mój brat  jest inna. Bezczelna, odważna ,zna swoją wartość. Tomas spojrzał na mnie i nie wiedział o co chodzi.

-Nick co to było? O co chodzi między tobą, a Emily?- sam chciałbym wiedzieć.

-Ta dziewczyna jest tak bezczelna , że aż niesamowita. Długo ją znasz? Zawsze jest taka?- chciałem się czegoś o niej dowiedzieć.

-Znam ją 1,5 roku i tyle u mnie pracuje. Jest najlepszym pracownikiem, a także świetna dziewczyną. Żartuje z klientami, potrafi z nimi rozmawiać. Niektórzy przychodzą do nas, tylko aby z nią porozmawiać.- tłumaczył spokojnie, a ja nie mogłem uwierzyć w to co on mówi.

-Pożartować? Przecież ona jest tak nieznośna , że dziwię się, że ktokolwiek do ciebie przychodzi! - on chyba był ślepy ,albo przed nim grała grzeczną.

-Nie wierzysz mi? Przyjdź jutro do sklepu, tak żeby cie nie widziała, a sam się przekonasz.- spojrzałem na nią. Jest naprawdę ładna i jeśli to prawda co mówi Tomas, to chyba ma dwie osobowości.

-OK będę.-odpowiedziałem po chwili.

Zostałem jeszcze godzinę, gdy miałem już wychodzić podszedłem do Emily się pożegnać.

-Hej złośnico! Dasz buziaka na dobranoc?-posłałem jej uśmiech , który potrafi zmiękczyć każdą laskę. Uniosła brew i mi się przyglądała.

-Już to przerobiłam i nie mam ochoty na powtórkę. Byłam, widziałam, kupiłam koszulkę na pamiątkę, nie ma czego wspominać.- czy ona ma na wszystko odpowiedz? 

- Oj, a mi się wydaje ,że masz bardzo dobre wspomnienia z chwil ze mną.- zaśmiałem się i nie dawałem za wygraną.

- Jasne, tak dobre , że aż się boje iść spać, żebyś mi się nie przyśnił AS!- krzyknęła i się odwróciła.

-Jestem Nick i wolałbym ,żebyś tak mnie nazywała.- spojrzała na mnie z rozbawieniem.

- Och będę Cię nazywać jak mi się podoba......AS!- i poszła do stolika.

Wyszedłem z baru, a po pół godz byłem już w domu. Ta dziewczyna zalazła mi za skórę i ciągle mam ją w głowie. Nie wiem co się ze mną dzieje, bo zawsze lubiłem bezproblemowe panienki. Szybko seks i nic więcej.

Następnego dnia wieczorem przyjechałem do Tomasa. Emily mnie nie widziała i chciałem zobaczyć czy naprawdę jest inna .

-Hej braciszku. Co słychać? Głowa boli po imprezie?- zapytałem jak tylko wszedłem do jego biura.

- Żyje i to najważniejsze! Nie jest źle. Przyszedłeś przekonać się o tym co mówiłem?- i drań śmiał się ze mnie.

-Uważaj, bo oberwiesz! Jest w pracy?- uniósł brew i się uśmiechnął.

-Oczywiście, że jest, jak zawsze. Spójrz.-pokazał na monitory.

Wtedy spojrzałem na ekran gdzie były pokazem kamery ze sklepu. Czułem się dziwnie ,jak podglądacz. Emily obsługiwała jakiegoś starszego mężczyznę i śmiali się oboje. Mówiła mu jak poszłaby z nim chętnie na dyskotekę i bawiliby się do rana. Facet uśmiechnął się tylko nieśmiało i powiedział ,że gdyby był młodszy to już by ja podrywał , tak ładna i słodka dziewczyna nie powinna być sama. Żartowali jakiś czas, a ja poczułem zazdrość ,że ze mną tak się nie zachowuje. Spojrzałem na brata

-To niemożliwe! Dla mnie wcale nie była miła!-krzyknąłem zdezorientowany.

- Jak w ogóle się poznaliście?  Co się stało , że jest taka dla ciebie?- przypomniałem sobie tamten wieczór.

-Parę minut przed zamknięciem wpadłem tutaj do ciebie, a ona stała za ladą i tańczyła. Muzyka grało głośniej ,więc mnie nie zauważyła. Wtedy powiedziałem jej , że na miejscu jej szefa zwolnił bym ją i żeby nie udawała ,że tańczy bo nie potrafi.- Tomas patrzył na mnie z niedowierzaniem.

-Naprawdę zachowałeś się jak dupek i nie dziwię się już, dlaczego tak cię nazywa! Ona uwielbia tą pracę, kontakt z ludźmi. Ja sam pozwałam jej włączyć muzykę, gdy zamyka.- spojrzałem jeszcze raz na jej roześmianą twarz i postanowiłem , że zaproszę ją dziś na kolacje, abyśmy zaczęli od nowa.

Wypiłem kawę w jego biurze i rozmawialiśmy o zbliżających się świętach. Wyszedłem z biura, gdy Emily zamykała sklep. Podszedłem blisko niej i wyszeptałem.

-Hej piękna!-podskoczyłam na mój widok, ale szybko doszła do siebie.

-Jeszcze tego tu brakowało! Co tu robisz AS?- odpowiedziała i przewróciła oczami.

-Chcę cię zabrać na kolacje.-widziałem jak zaciska pięści i próbuje nie wybuchnąć.

-Zapomnij!- wzruszyłem ramionami udając obojętność.

-Och rozumiem, nie chcesz ze mną wyjść na miasto, bo najchętniej zabrałabyś mnie do swojego łóżka. Nic dziwnego , że zgrywasz niedostępną jak tchórz.- powiedziałem z udawaną obojętnością.

-Jesteś nieznośny! Nie jestem tchórzem i z całą pewnością nie mam na ciebie ochoty!- na to czekałem. Uniosłem brew i spojrzałem jej oczy.

-Udowodnij!- uniosła podbródek i widziałem , że się zgodzi.

-Ok to tylko kolacja , darmowa pizza nikomu nie zaszkodziła.- wyszliśmy na zewnątrz i gdy podeszliśmy do samochodu usłyszałem jak mówi.

-Mój Boże jesteś taki przewidywalny!- odwróciłem się, a ona się śmiała i patrzyła na mój sportowy samochód.

-O co ci chodzi?- otworzyłem jej drzwi i słyszałem jak szeptała ;

-Pewnie do tego masz jeszcze skórzaną kurtkę...- cholera faktycznie mam pomyślałem.

Pojechaliśmy do centrum. Spoglądałem na nią od czasu do czasu, a ona patrzyła w boczna szybę.  Zatrzymałem się od restauracją. Emily się rozejrzała i zaczęła się śmiać.

-Restauracja?  Nic z tego!- nie wiedziałem o co znowu chodzi.

-Dlaczego? Co tym razem ci nie pasję?- zapytałem i wziąłem głęboki oddech.

- Przepraszam, ale zapomniałam zabrać swojej sukni balowej i korony księżniczki.- pokazała na swoje jeansy i koszulkę.

-Wyglądasz świetnie. Chodź.- wysiadłem i otworzyłem jej drzwi.

-Idziemy tam na Twoje ryzyko AS!- podałem jej rękę, ale mnie zignorowała i poszła pierwsza.





-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro