Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Emily


Emily

Nie wiem co się dzieje i gdzie jestem , ale słyszę jakieś głosy. Nikogo nie widzę, bo nie mogę otworzyć oczu. Ktoś krzyczy bardzo głośno i wydaje mi się , że to głos Aarona.

-Dlaczego do nas nie zadzwoniłeś?! Miałeś nas informować jakby coś się działo, a Ty nie dzwonisz gdy ona umiera?!- krzyczał , a ja nic nie rozumiałam. Kto umiera? Coś się stało moim bliskim?

-Przeżyła. Jest silna i da radę. Wiesz, że Em jest uparta i się nie podda. - to był głos Nicka. Dlaczego on mówił o mnie? Chciałam krzyknąć i im powiedzieć, że nic mi nie jest, ale nie potrafiłam. Czułam jak tracę siłę i zasypiam.

Poczułam jak ktoś siada przy łóżku i bierze mnie za rękę. Nie potrafiłam jej uścisnąć , co było bardzo denerwujące. Usłyszałam głos Nicka.

-Kotek obudz się już. Chcę spojrzeć w Twoje śliczne oczy. Usłyszeć jak nazywasz mnie Asem. Możesz tak do mnie mówić do końca życia ,tylko się obudz.  -słyszałam po jego głosie , że płacze. Nie chciałam , aby się martwił. Pocałował moją dłoń, a ja starałam się z całych sił otworzyć oczy. Poczułam pocałunek w czoło i znowu zasnęłam.

Budziłam się tak co jakiś czas i słyszałam innych , ale nie mogłam dać im znać ,że ich słyszę.

Nie wiem ile czasu minęło , gdy znowu się obudziłam, ale było chyba kilka osób w moim pokoju. Słyszałam ich rozmowę o przełożeniu ślubu Aarona, bo nie wezmą go jeśli jestem w śpiączkę. Próbowałam na nich krzyknąć i ledwo udało mi się cicho jęknąć. Zaraz poczułam jak ktoś łapię mnie za rękę.

-Emily. Kotku słyszysz mnie?- zaczął krzyczeć Nick, a mnie strasznie bolała głowa. Uścisnęłam delikatnie jego rękę, ale chciałam to zrobić mocno, aby go uciszyć. Tylko nie miałam na to siły.

-Poruszyła się! Otwórz oczy kotek. Chcę je zobaczyć!- nadal się wydzierał i spróbowałam to zrobić. Światło mnie raziło i zamknęłam je znowu. Pocałował mnie w usta , a pózniej w policzek i się uśmiechnęłam.

-Widzę ten uśmiech złośnico. Obudziłaś się. Zawołajcie lekarza. - powiedział i całował mnie nadal.

Spróbowałam jeszcze raz otworzyć oczy i udało mi się. Miałam najcudowniejszy widok na świecie. Uśmiechniętą twarz mojego Nicka.  Pózniej rozejrzałam się i ujrzałam Hannah, Aarona i Mika. Chciałam coś powiedzieć , ale bolało mnie gardło i strasznie chciało mi się pić. Po chwili wszedł lekarz i się przywitał.

-Dzień dobry Emily. Cieszymy się, że do nas wróciłaś. Napędziłaś nam stracha. Muszę Cię zbadać.- kazał wszystkim wyjść, ale ja nie puszczała ręki Nicka , więc uśmiechnął się do nas i pozwolił mu zostać. Sprawdził czy reaguję i zadawał pytania, a ja tylko machałam głową , bo nie mogłam nic powiedzieć.

-Boli Cię gardło ,ponieważ byłaś zaintubowana przez jakiś czas. Twoje serce się zatrzymało, ale walczyłaś dzielnie. Ty i Twój narzeczony, który ani na chwilę nie opuścił szpitala. - mówił, a ja spojrzała na Nicka.

Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo jest zmęczony i osłabiony. Wyglądał pewnie nie lepiej niż ja , a może nawet gorzej. Gdy lekarz wyszedł znowu weszła moja rodzina i każdy przytulił mnie i mówił jak ich nastraszyłam. Widziałam jak bardzo się o mnie martwili i cieszą się ,że jest już po wszystkim.

-Ile.....- chciałam zapytać , ale zaczęłam kaszleć. Nick podał mi wodę i wolno się napiłam.

-Jesteś tu ponad tydzień. - powiedziała Hannah i wzięła mnie za rękę. Zamknęłam oczy i znowu czułam się zmęczona. Przypomniałam sobie o jeszcze jednej osobie. Wystraszyła się i chciałam przytulić do Nicka.

-Brian.....- Nick dotknął mojego policzka i spojrzałam na niego.

-Jest w więzieniu. Zostanie tam parę lat za usiłowanie zabójstwa. - odetchnęłam głośno i uspokoiłam. Brian to chory człowiek. Oszukał mnie, udając przyjaciela , a ja mu cały czas ufałam. Chciał mnie wykorzystać do swojej zemsty. Całe szczęście , że mu się nie udało.

-Powinnaś odpocząć. Przyjdziemy za kilka godzin, a Ty się prześpij. - powiedział Aaron i pożegnali się ze mną.

-Nie rozrabiajcie dzieciaki.- krzyknął John , gdy wychodzili.

Czułam bardzo duże zmęczenie i oczy same mi się zamykały. Nick uśmiechał się do mnie i ściskał moją rękę. Chciałam mieć go bliżej siebie. Chciałam żeby mnie przytulił i zapewnił ,że wszystko będzie dobrze. Musiał wyczytać to  mojej twarzy , bo wstał i ostrożnie położył się obok mnie.

-Jak zobaczą mnie pielęgniarki, to mnie stąd wygonią. Ale muszę Cię przytulić i poczuć. - przytuliłam się do niego i uśmiechnęłam. Zamknęłam oczy w cieszyłam się jego bliskością.

-Kocham Cię Emily. Teraz odpoczywaj. Porozmawiamy , gdy wyzdrowiejesz. -pocałował mnie w usta.

Bałam się tej rozmowy. Co jeśli nie wybaczy mi tego ,że uciekłam do Briana? Jeśli nie chce już ze mną być? Oświadczył mi się , ale oddałam mu pierścionek. Postanowiłam nacieszyć się jego bliskością, jeśli jest obok i zasnęłam.

Obudziłam się, ale nigdzie nie widziałam Nicka. Był już wieczór , a obok mojego łóżka siedziała Sam i Vanessa. Spojrzałam na nie i zapytałam o niego.

-Poszedł przynieść Ci coś do jedzenia i się przebrać. Prawie siłą musiałyśmy go stąd wygonić. Wyglądał już jak menel- zaczęły się śmiać , a ja razem z nimi. Cieszyłam się, że są tu ze mną. Nick powinien odpocząć skoro siedział tu cały czas.

-Jak się czujesz?- zapytałam Sam i spojrzałam na jej brzuszek , który był już widoczny.

-Dobrze. Cieszę się, że wyzdrowiałaś Em. Bardzo się martwiliśmy. Chciałam nawet....- z uśmiechem na twarzy nie dałam jej dokończyć.

-Wiem odwołać ślub. Słyszałam.- spojrzały na siebie z Vanessa, a pózniej na mnie.

-Gdzie?-

-Słyszałam wszystko cały czas. Nie mogłam nic powiedzieć i to mnie strasznie denerwowało. - zaczęłyśmy wszystkie się śmiać. Zauważyłam kwiaty poustawiane wszędzie w moim pokoju. Było kolorowo i pięknie.

-To Nick i chłopaki je kupili. Pomyśleli , że się ucieszysz. - powiedziała Sam.

-Bardzo. Są cudowne. - poczułam łzy w oczach, a dziewczyny szybko mnie przytuliły. Chwilę pózniej podniosłam się trochę na łóżku , aby usiąść. Bolała mnie klatka piersiowa, ale głowa i gardło na szczęście już nie.

Zobaczyłam, że otwierają się drzwi i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zobaczyłam w nich Lucie.

-Cześć. Słyszałam, że się obudziłaś i chciałam przyjść i jeszcze raz Cię przeprosić. - podeszła bliżej, a ja nie wiedziałam jak mam się zachować wobec niej.

-Skrzywdziłaś mnie i Nicka. Zdajesz sobie z tego sprawę? Dlaczego to zrobiłaś?- pytałam i zobaczyłam, że naprawdę żałuję.

-Potrzebowałam pieniędzy. Jestem w ciąży i nie mam pracy. Brian kazał mi to zrobić, a wtedy mi pomoże. Inaczej wyrzuciłby mnie na bruk.- zaczęła tłumaczyć, a my jej uważnie słuchałyśmy.

-A co z ojcem dziecka? Nick nim nie jest , więc kto?- zapytałam po chwili. Spuściła głowę i cicho powiedziała.

-Ojcem jest....... Brian. - byłam w szoku. Jak to możliwe? Czemu jej nie pomógł, tylko kazał zniszczyć mi życie? Jest potworem bez serca.

-Spotykałam się z nim , gdy rozstałam się z Nickiem. Zapewniał mi luksus i zabawę, ale gdy dowiedział się o dziecku wyrzucił mnie. Miesiąc pózniej zadzwonił do mnie i zaproponował pieniądze za pomoc. Zgodziłam się , bo ich potrzebowałam. Jeszcze raz Cię przepraszam. - i wybiegła z sali. Siedziałyśmy w milczeniu przez kilka minut. Biedna dziewczyna. Zmarnowała sobie życie przez tego bydlaka.

Siedziałyśmy i gadałyśmy o zbliżającym się ślubie , gdy do pokoju weszli nasi panowie. Przestałyśmy rozmawiać i uśmiechnęłam się do Nicka , a on mnie pocałował. Spojrzał na mnie i zmrużył oczy.

-Jak widzę dobrze się już czujesz. Nie chcesz mi czegoś powiedzieć?- zmarszczyłam brwi zdezorientowana. Udawał , że się zastanawia i ciągnął dalej.

-Chętnie posłucham jak mówisz,  Nick kochanie bardzo Cię kocham. Nie mogę bez Ciebie żyć........- spojrzałam na niego i uniosłam brew.  Pokręciłam głową na tą jego przemowę i wyciągnęłam rękę przed siebie. Spojrzał na nią , a pózniej mi w oczy. Z uśmiechem odezwałem się pierwszy raz do Niego odkąd sie obudziłam.

-Oddaj mi mój pierścionek AS!!- wszyscy wybuchnęli śmiechem na moje stwierdzenie.

Nick pokręcił głową i wyjął ku mojemu zdziwieniu pierścionek z kieszeni. Włożył mi go na palec i powiedział.

-Nawet nie wiesz jak za tym tęskniłem. - pocałowałam go w  usta.

- Mam Twoje pozwolenia , aby Cię tak nazywać do końca życia AS!- wyraz jego twarzy był bezcenny.

-Słyszałaś to?

-Wszystko co do słowa.  Kocham Cię Nick.

-Kocham Cię Emily. - pocałował mnie mocno i czułam , że teraz wszystko się ułoży.



Dajcie znać jak Wam się podoba:) Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro