Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Daj mi szanse

Emily

Do ślubu Aarona i Sam zostało już niecałe 2 miesiące , więc razem z Hannah postanowiłyśmy zacząć biegać aby zadbać bardziej o siebie. Biegamy już kilka dni i zaczyna mi się to coraz bardziej podobać. Z Nickiem układa się świetnie. Nocujemy za zmianę u siebie. Dziś ja robię kolację i śpimy u mnie. Uwielbiam mieć go blisko siebie.

Ubrałam swój strój do biegania czyli krótkie spodenki i sportowy top w niebieskim kolorze.  Umówiłyśmy się z Hannah za pół godziny w parku. Wzięłam butelkę wody i poszłam powoli w tamtą stronę. Na miejscu usiadłam na ławce i czekając rozglądałam się. Widziałam rodziców razem ze swoimi dziećmi na placu zabaw oraz staruszki siedzące na ławce. Spokojne popołudnie pomyślałam. Zamknęłam oczy i się relaksowałam.

-Wstawaj leniu!- Hannah krzyknęła mi do ucha. Podskoczyłam i uderzyłam ją lekko w brzuch.

-Wariatko chcesz żebym umarła na zawał?- zaśmiałam się i podniosłam.

-Robimy rozgrzewkę.- oznajmiła i zaczęłyśmy się rozciągać. Po 10 minutach ruszyłyśmy na naszą 7 km trasę. Sporo osób biegało tą samą ścieżką co my, więc czasami musiałyśmy biec jedna za drugą, aby się wyminąć.

-Co robicie w weekend? -zapytała mnie po chwili.

-Nick wspominał o jakiś wyjezdzie we dwoje. Chyba do Brighton. Chce pojechać na plaże. - odpowiedziałam i rozmarzyłam się na tą wizję.

-Dlaczego Twój brat nie jest tak romantyczny? Ja też chce wyjazd we dwoje!- powiedziała, a pózniej obie wybuchnęłyśmy śmiechem. John jest z nas najbardziej poważny i bardzo rzadko jest romantyczny. To praktyczny facet , który lubi konkrety, a nie serduszka i kwiatki.

-A co u Sam? - zapytałam po chwili.

-Próbuję nie zabić Twojego brata. Jeśli wtedy był opiekuńczy to teraz jest nie do wytrzymania. -mogłam to sobie wyobrazić. Aaron zawsze o nią dbał, a teraz zapewne robi to podwójnie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Hannah

-O mój boże! Co za ciacha! Jakie mają tyłeczki!- krzyczała jak głupia na tyle głośno ,że jeden z facetów się odwrócił. Spojrzałam na nich i faktycznie całkiem niezli. Umięśnieni i spoceni od biegania. Jeden był brunetem, ale biegli przed nami więc nie widziałam jego twarzy. Za to blondyn odwrócił się do nas i posłałał nam uśmiech. Spojrzałam na Hannah

-Odbiło Ci? usłyszeli Cię!- ona tylko się śmiała

-Dobrze ,że mój brat nie słyszy jak się zachwycasz innym mężczyznami.- powiedziałam, ale chyba nie zwracała na mnie większej uwagi i dalej się na nich gapiła. Blondyn powiedział coś do kolegi i zatrzymali się. Gdy się odwrócił poznałam go od razu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

-Nie wierzę.- powiedziałam sama do siebie.

-Witaj Emily.- odezwał się Brian , na co Hannah aż zakrztusiła się wodą ,którą własnie piła.

-Wy się znacie?!- zapytała i patrzyła raz na mnie raz na niego.

-Nie,  nie znamy. Hannah biegniemy.- pociągnęłam ją za rękę i zaczęłam biec. Usłyszałam śmiech blondyna i jak mówi

-Co jest Brain? Pierwszy raz widzę ,żeby laska uciekała na Twój widok.- śmiał się nadal.

-Zamknij się Paul! Emily zaczekaj!- krzyknął za mną i spojrzałam przez ramię , że biegnie w naszą stronę. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego

-Czego chcesz Brain?

-Nie rozumiem dlaczego tak się zachowujesz? Uraziłem Cię czymś? - patrzył na mnie zdezorientowany, a ja nie wiedziałam jak mam mu to wytłumaczyć. Nie wiedziałam czy naprawdę wie o tym, że jestem z Nickiem.

-Mówiłam Ci już, że jestem z kimś. - spojrzał na moją ręke i się uśmiechnął.

-Nie widzę obrączki.- odpowiedział patrząc mi w oczy. Miałam ochotę powiedzieć mu do słuchu, aby w końcu zrozumiał. Hannah przyglądała się nam i nic nie rozumiała.

-Brian daj mi spokój! Za mało masz panienek do podrywania w całym Londynie?- zapytałam i chciałam już odejść ale zatrzymały mnie jego słowa

-Ale ja chce poznać Ciebie Emily. Daj mi szanse. - podszedł do mnie i znowu wziął za rękę. Patrzeliśmy sobie w oczy i nie wiem czemu, ale nie potrafiłam sobie wyobrazić ,że mógłby chcieć mnie skrzywdzić. Wiem,że Nick tak uważa ale się myli.  Boże Nick! Szybko wyrwałam się i odsunęłam.

-Nie będzie żadnej szansy! Idziemy!- powiedziałam do Hannah i ruszyłyśmy przed siebie.
Brian stał z kolegą i coś do siebie mówili.

-Co to było Em?- zapytała mnie Hannah a ja próbowałam zebrać myśli.

-Nic. Ani słowa Nickowi o tym rozumiesz?- powiedziałam i pobiegłyśmy dalej. Parę minut pózniej dogonili nas i biegli zaraz za nami. Zaczynał mnie wkurzać.

-Dacie się zaprosić na kawę?- zapytał Paul , na co Hannah podniosła rękę i pokazała obrączkę. Zaczęłyśmy się śmiać i odezwałam się do nich

-Wystarczająca odpowiedz chłopaki?

-To tylko kawa. Dajcie się zamówić.- odezwał się Brian. Spojrzałyśmy na siebie i widziałam ,że Hannah nie ma nic przeciwko. Dobiegliśmy do końca trasy i zatrzymałyśmy aby napić się wody. Spojrzałam na panów i nie widać było po nich zmęczenia.

-Ok , kawa ale nic więcej. - powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę kawiarni. Usiadłyśmy przy stoliku na zewnątrz. Chłopaki zamówili kawę dla wszystkich i dosiedli się do nas.

-Często tu biegacie?- zapytałam

-Codziennie, ale o różnych porach. Zazwyczaj wcześnie rano.- odezwał się Paul.

-Tak poza tym jestem Hannah. - usłyszałam jej głos.

-O boże przepraszam, zapomniałam Cię przedstawić. - zrobiło mi się głupio z tego powodu. Wszyscy się przedstawili i rozmawialiśmy na różne tematy. Głównie czym się zajmujemy i gdzie pracujemy. Brian robił dokładnie to samo co Nick. Miał kilka hoteli a Paul kupował stare domy , które remontował i sprzedawał. Rozmawiało nam się całkiem miło aż usłyszałam swój telefon , który miałam w kieszeni spodenek. Spojrzałam na wyświetlacz. Nick.

-Słucham. - powiedziałam i spojrzałam nerwowo na Hannah

-Hej kotek? Gdzie jesteś? Tęsknie.- usłyszałam i uśmiechnęłam się na to.

-Jestem w kawiarni z Hannah.- czułam się zle , ukrywając z kim naprawdę jestem. Wiem jak by zareagował na to. Ostatnio pokazał mi to bardzo dokładnie.

-Za ile będziesz?

-Za godzinkę powinnam wrócić. - zauważyłam ,że przygląda mi sie Brian.

-Ok. Będę u Ciebie o 18. Kocham Cię.

-Ja Ciebie też. Pa.- rozłączyłam się i schowałam telefon. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale nie podniosłam wzroku. Wypiłam swoją kawę i powiedziałam,że pora się zbierać.

-To do jutra Emily.-  krzyknęła Hannah i pocałowała mnie w policzek. Pobiegła do wyjścia, a ja została sama z panami. Paul też powiedział ,że już ucieka i sie pożegnał.

-Mogę Cię odprowadzić? - zapytał Brian i wtedy na niego spojrzałam. Posłał mi swój uśmiech z dołeczkami na co wywróciłam oczami.

-Daj spokój. Na mnie to nie działa.- zaśmiałam się, a on złapał się za serce.

-Ranisz moje ego piękna.- poszłam do wyjścia, a on za mną. Szliśmy w milczeniu jakiś czas, ale odezwałam się pierwsza.

-Wiesz ,że marnujesz swój czas prawda? Między nami nic nie będzie Brain.- powiedziałam i chciałam aby to zrozumiał. Przyglądał mi się chwilę

-Emily, przecież nie proszę Cię o rękę. Może zostaniemy chociaż przyjaciółmi?- zapytał, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.

-Nie wiem czy to możliwe. - odezwałam się.

-Masz mój numer, gdybyś chciała pogadać albo z kimś pobiegać to zawsze możesz zadzwonić. - powiedział, a ja sobie przypomniałam awanturę Nicka o wizytówkę.

-Przykro mi , ale zgubiłam gdzieś wizytówkę.- spojrzał na mnie i pokręcił głową z uśmiechem.

-Zapisz sobie mój numer.- wyjęłam telefon i mu podałam. Wpisał swój numer i usłyszałam jak dzwoni jego komórka. Wyjął ją i z szerokim uśmiechem pokazał mi swój telefon

-Teraz ja mam też Twój numer.- otworzyłam szeroko oczy i zabrałam mu swój.

-Dupek!- krzyknęłam i zauważyłam ,że jestem już pod domem więc podeszłam do drzwi. Odwróciłam sie , a Brian stał dalej na ulicy z uśmiechem.

-Ale podobał Ci się mój tyłek, przyznaj! -krzyknął na co parsknęłam śmiechem.

-Zadufany w sobie dupek!- odpowiedziałam i weszłam do środka. Usłyszałam jak krzyczy

-Pa piękna.

-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro