Daj mi szanse
Emily
Do ślubu Aarona i Sam zostało już niecałe 2 miesiące , więc razem z Hannah postanowiłyśmy zacząć biegać aby zadbać bardziej o siebie. Biegamy już kilka dni i zaczyna mi się to coraz bardziej podobać. Z Nickiem układa się świetnie. Nocujemy za zmianę u siebie. Dziś ja robię kolację i śpimy u mnie. Uwielbiam mieć go blisko siebie.
Ubrałam swój strój do biegania czyli krótkie spodenki i sportowy top w niebieskim kolorze. Umówiłyśmy się z Hannah za pół godziny w parku. Wzięłam butelkę wody i poszłam powoli w tamtą stronę. Na miejscu usiadłam na ławce i czekając rozglądałam się. Widziałam rodziców razem ze swoimi dziećmi na placu zabaw oraz staruszki siedzące na ławce. Spokojne popołudnie pomyślałam. Zamknęłam oczy i się relaksowałam.
-Wstawaj leniu!- Hannah krzyknęła mi do ucha. Podskoczyłam i uderzyłam ją lekko w brzuch.
-Wariatko chcesz żebym umarła na zawał?- zaśmiałam się i podniosłam.
-Robimy rozgrzewkę.- oznajmiła i zaczęłyśmy się rozciągać. Po 10 minutach ruszyłyśmy na naszą 7 km trasę. Sporo osób biegało tą samą ścieżką co my, więc czasami musiałyśmy biec jedna za drugą, aby się wyminąć.
-Co robicie w weekend? -zapytała mnie po chwili.
-Nick wspominał o jakiś wyjezdzie we dwoje. Chyba do Brighton. Chce pojechać na plaże. - odpowiedziałam i rozmarzyłam się na tą wizję.
-Dlaczego Twój brat nie jest tak romantyczny? Ja też chce wyjazd we dwoje!- powiedziała, a pózniej obie wybuchnęłyśmy śmiechem. John jest z nas najbardziej poważny i bardzo rzadko jest romantyczny. To praktyczny facet , który lubi konkrety, a nie serduszka i kwiatki.
-A co u Sam? - zapytałam po chwili.
-Próbuję nie zabić Twojego brata. Jeśli wtedy był opiekuńczy to teraz jest nie do wytrzymania. -mogłam to sobie wyobrazić. Aaron zawsze o nią dbał, a teraz zapewne robi to podwójnie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Hannah
-O mój boże! Co za ciacha! Jakie mają tyłeczki!- krzyczała jak głupia na tyle głośno ,że jeden z facetów się odwrócił. Spojrzałam na nich i faktycznie całkiem niezli. Umięśnieni i spoceni od biegania. Jeden był brunetem, ale biegli przed nami więc nie widziałam jego twarzy. Za to blondyn odwrócił się do nas i posłałał nam uśmiech. Spojrzałam na Hannah
-Odbiło Ci? usłyszeli Cię!- ona tylko się śmiała
-Dobrze ,że mój brat nie słyszy jak się zachwycasz innym mężczyznami.- powiedziałam, ale chyba nie zwracała na mnie większej uwagi i dalej się na nich gapiła. Blondyn powiedział coś do kolegi i zatrzymali się. Gdy się odwrócił poznałam go od razu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-Nie wierzę.- powiedziałam sama do siebie.
-Witaj Emily.- odezwał się Brian , na co Hannah aż zakrztusiła się wodą ,którą własnie piła.
-Wy się znacie?!- zapytała i patrzyła raz na mnie raz na niego.
-Nie, nie znamy. Hannah biegniemy.- pociągnęłam ją za rękę i zaczęłam biec. Usłyszałam śmiech blondyna i jak mówi
-Co jest Brain? Pierwszy raz widzę ,żeby laska uciekała na Twój widok.- śmiał się nadal.
-Zamknij się Paul! Emily zaczekaj!- krzyknął za mną i spojrzałam przez ramię , że biegnie w naszą stronę. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego
-Czego chcesz Brain?
-Nie rozumiem dlaczego tak się zachowujesz? Uraziłem Cię czymś? - patrzył na mnie zdezorientowany, a ja nie wiedziałam jak mam mu to wytłumaczyć. Nie wiedziałam czy naprawdę wie o tym, że jestem z Nickiem.
-Mówiłam Ci już, że jestem z kimś. - spojrzał na moją ręke i się uśmiechnął.
-Nie widzę obrączki.- odpowiedział patrząc mi w oczy. Miałam ochotę powiedzieć mu do słuchu, aby w końcu zrozumiał. Hannah przyglądała się nam i nic nie rozumiała.
-Brian daj mi spokój! Za mało masz panienek do podrywania w całym Londynie?- zapytałam i chciałam już odejść ale zatrzymały mnie jego słowa
-Ale ja chce poznać Ciebie Emily. Daj mi szanse. - podszedł do mnie i znowu wziął za rękę. Patrzeliśmy sobie w oczy i nie wiem czemu, ale nie potrafiłam sobie wyobrazić ,że mógłby chcieć mnie skrzywdzić. Wiem,że Nick tak uważa ale się myli. Boże Nick! Szybko wyrwałam się i odsunęłam.
-Nie będzie żadnej szansy! Idziemy!- powiedziałam do Hannah i ruszyłyśmy przed siebie.
Brian stał z kolegą i coś do siebie mówili.
-Co to było Em?- zapytała mnie Hannah a ja próbowałam zebrać myśli.
-Nic. Ani słowa Nickowi o tym rozumiesz?- powiedziałam i pobiegłyśmy dalej. Parę minut pózniej dogonili nas i biegli zaraz za nami. Zaczynał mnie wkurzać.
-Dacie się zaprosić na kawę?- zapytał Paul , na co Hannah podniosła rękę i pokazała obrączkę. Zaczęłyśmy się śmiać i odezwałam się do nich
-Wystarczająca odpowiedz chłopaki?
-To tylko kawa. Dajcie się zamówić.- odezwał się Brian. Spojrzałyśmy na siebie i widziałam ,że Hannah nie ma nic przeciwko. Dobiegliśmy do końca trasy i zatrzymałyśmy aby napić się wody. Spojrzałam na panów i nie widać było po nich zmęczenia.
-Ok , kawa ale nic więcej. - powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę kawiarni. Usiadłyśmy przy stoliku na zewnątrz. Chłopaki zamówili kawę dla wszystkich i dosiedli się do nas.
-Często tu biegacie?- zapytałam
-Codziennie, ale o różnych porach. Zazwyczaj wcześnie rano.- odezwał się Paul.
-Tak poza tym jestem Hannah. - usłyszałam jej głos.
-O boże przepraszam, zapomniałam Cię przedstawić. - zrobiło mi się głupio z tego powodu. Wszyscy się przedstawili i rozmawialiśmy na różne tematy. Głównie czym się zajmujemy i gdzie pracujemy. Brian robił dokładnie to samo co Nick. Miał kilka hoteli a Paul kupował stare domy , które remontował i sprzedawał. Rozmawiało nam się całkiem miło aż usłyszałam swój telefon , który miałam w kieszeni spodenek. Spojrzałam na wyświetlacz. Nick.
-Słucham. - powiedziałam i spojrzałam nerwowo na Hannah
-Hej kotek? Gdzie jesteś? Tęsknie.- usłyszałam i uśmiechnęłam się na to.
-Jestem w kawiarni z Hannah.- czułam się zle , ukrywając z kim naprawdę jestem. Wiem jak by zareagował na to. Ostatnio pokazał mi to bardzo dokładnie.
-Za ile będziesz?
-Za godzinkę powinnam wrócić. - zauważyłam ,że przygląda mi sie Brian.
-Ok. Będę u Ciebie o 18. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. Pa.- rozłączyłam się i schowałam telefon. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale nie podniosłam wzroku. Wypiłam swoją kawę i powiedziałam,że pora się zbierać.
-To do jutra Emily.- krzyknęła Hannah i pocałowała mnie w policzek. Pobiegła do wyjścia, a ja została sama z panami. Paul też powiedział ,że już ucieka i sie pożegnał.
-Mogę Cię odprowadzić? - zapytał Brian i wtedy na niego spojrzałam. Posłał mi swój uśmiech z dołeczkami na co wywróciłam oczami.
-Daj spokój. Na mnie to nie działa.- zaśmiałam się, a on złapał się za serce.
-Ranisz moje ego piękna.- poszłam do wyjścia, a on za mną. Szliśmy w milczeniu jakiś czas, ale odezwałam się pierwsza.
-Wiesz ,że marnujesz swój czas prawda? Między nami nic nie będzie Brain.- powiedziałam i chciałam aby to zrozumiał. Przyglądał mi się chwilę
-Emily, przecież nie proszę Cię o rękę. Może zostaniemy chociaż przyjaciółmi?- zapytał, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie wiem czy to możliwe. - odezwałam się.
-Masz mój numer, gdybyś chciała pogadać albo z kimś pobiegać to zawsze możesz zadzwonić. - powiedział, a ja sobie przypomniałam awanturę Nicka o wizytówkę.
-Przykro mi , ale zgubiłam gdzieś wizytówkę.- spojrzał na mnie i pokręcił głową z uśmiechem.
-Zapisz sobie mój numer.- wyjęłam telefon i mu podałam. Wpisał swój numer i usłyszałam jak dzwoni jego komórka. Wyjął ją i z szerokim uśmiechem pokazał mi swój telefon
-Teraz ja mam też Twój numer.- otworzyłam szeroko oczy i zabrałam mu swój.
-Dupek!- krzyknęłam i zauważyłam ,że jestem już pod domem więc podeszłam do drzwi. Odwróciłam sie , a Brian stał dalej na ulicy z uśmiechem.
-Ale podobał Ci się mój tyłek, przyznaj! -krzyknął na co parsknęłam śmiechem.
-Zadufany w sobie dupek!- odpowiedziałam i weszłam do środka. Usłyszałam jak krzyczy
-Pa piękna.
-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro