Co zrobiłeś Nick?
Pisałam ten rozdział słuchając tej piosenki :)
Nick
Wybiegła z domu i nie chciała słuchać wyjaśnień. Dlaczego ona zawsze musi być taka wybuchowa? Chociaż raz mogłaby najpierw posłuchać, a pózniej działać. Ale oczywiście moja narzeczona taka nie jest. Narzeczona. Spojrzałem na pierścionek. Zostawiła go i skreśliła tym naszą przyszłość. Zacisnąłem usta i wbiegłem do pokoju. Lucia stała w tym samym miejscu i mi się przyglądała. Minąłem ją i chwyciłem ubrania. Muszę znalezć Emily i przemówić jej do rozsądku. Nie ucieknie ode mnie tak jak to zawsze robi.
-Gdzie idziesz?- usłyszałem Lucie , gdy byłem w garderobie.
-A jak myślisz? Jesteś aż taką idiotką?- krzyknąłem i straciłem do niej cierpliwość. Gdy wychodziłem z pokoju złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią zaskoczony.
-Zostaw tą dziwkę. Przecież masz mnie. - powiedziała , a mi aż zrobiło się czerwono przed oczami ze złości.
-Jedyną dziwką jesteś Ty Lucia. Świadczy o tym to, że nie wiesz nawet z kim masz dziecko. Jeszcze raz obrazisz Emily, a zapomnę że jesteś kobietą, rozumiesz?!- krzyknąłem i zaciskałem pięści.
Spuściła głowę i zaczęła płakać , tylko że na mnie już to nie działało. Pomogłem jej wczoraj i to był mój największy błąd.
-Jest Twoje. - powiedziała po chwili.
-Nie jest i dobrze o tym wiesz. Nie spałem z Tobą od pół roku, a jesteś w 3 miesiącu więc wytłumacz mi do cholery jak może być moje?!- czy ona miała mnie za, aż takiego kretyna? Czy sama była skończoną idiotką?
-Ale mogłoby być nasze. Wiesz , że Cię kocham. Było Ci ze mną dobrze.- ciągnęła dalej, a ja miałem ochotę nią potrząsnąć.
-Kochasz moje pieniądze , a nie mnie. Moim życiem jest Emily i to się nigdy nie zmieni! Gdy wrócę ma Cię tu nie być. Wynajmę Ci pokój na kilka dni w moim hotelu. Masz zniknąć z mojego życia!- wybiegłem i nie czekałem na jej odpowiedz.
Na dole schowałem pierścionek do kieszeni i wybiegłem na ulicę. Zaglądałem wszędzie w okolicy. Każdą ulicy, a pózniej pobiegłem do parku. Po Emily nie było ani śladu. Godzinę pózniej wróciłem do domu i wsiadłem do samochodu aby pojechać do jej mieszkania. Na szczęście miałem ze sobą klucze. Otworzyłem i zastałem ciszę. Poszedłem do jej sypialni i też jej tam nie było. Za to na łóżku leżało kilka ubrań. Zmarszczyłem brwi i zajrzałem do szafy. Była pusta.
-Przecież nie zabrała wszystkich ubrań na nasz weekend. Co tu się dzieje?- zastanawiałem się na głos i usiadłem na łóżko. Postanowiłem na nią zaczekać, bo przecież kiedyś musi wrócić do domu.
Chwilę pózniej usłyszałem swój telefon i szybko go wyjąłem z nadzieją ,że to ona. Spojrzałem na wyświetlać i okazała się ,że to Tomas.
-Słucham.
-Coś Ty zrobił Nick?- krzyknął na powitanie. A ja wstałem na nogi.
-O co Ci chodzi?- zapytałem. Skąd on wie o naszej kłótni. Może Emily pojechała do nich?
-Właśnie dzwoniła Oliwia. Moja pracownica i powiedziała, że Em złożyła rezygnacje z pracy. Dlatego pytam jeszcze raz, co zrobiłeś idioto?- już go nie słuchałem , rozłączyłem się i osunąłem się na podłogę. Zrezygnowała z pracy? Przecież ją kocha. Zawsze broniła tego ,że chce pracować. Na prawdę mnie zostawiła. Uciekła i dlatego nie ma jej ubrań. Myśli zalewały moją głowę. Wybiegłem z mieszkania, bo poczułem że brakuję mi powietrza. Strach mnie sparaliżował. Stanąłem na ulicy i się załamałem. Poczułem łzy pod powiekami.
Nie wiedziałem gdzie mam jej jeszcze szukać. Wróciłem do domu i na całe szczęście Lucii już nie było. Nalałem sobie pełną szklankę whisky. Potem kolejną i jeszcze jedną. Chciałem aby przestało to tak boleć. Ona nie może mnie zostawić i uciec. Jutro wróci i wszystko sobie wyjaśnimy. Wyjąłem pierścionek i zacisnąłem go w ręku.
-Dlaczego mnie zostawiłaś Emily?- mówiłem sam do siebie i piłem dalej.
Musiałem zasnąć , bo obudziły mnie krzyki. Do salonu wbiegł Aaron i Tomas. Było już ciemno, więc musiałem przespać kilka godzin. Głowa mnie bolała jak cholera, a oni wydzierali mi się nad uchem.'
-Znalazłeś ją?- zapytał Tomas , a ja pokręciłem głową.
-I co? upiłeś się kretynie zamiast jej szukać?- krzyknął i patrzył na mnie z pogardą. Po chwili odezwał się Aaron
-Co tu się stało Nick?- znowu się załamałem i miałem ochotę się upić aby zapomnieć.
-Zostawiła mnie! Wyszła i nie chciała słuchać!- odpowiedziałem i sięgnąłem po butelkę. Tomas mi ją wyrwał i wyrzucił przed siebie. Rozbiła się , a ja nie poznawałem mojego brata. To ja zawsze byłem wybuchowy , a on ten spokojny.
-Co zrobiłeś Nick?- wycedził przez zęby i zacisnął usta. Widziałem ,że miał ochotę mi przyłożyć. I dobrze, może mi się należy za moją naiwność. Usiadłem i oparłem głowę na rękach.
-Przyjechała rano gdy spałem. Nie powinno jej tu być! Miała być z wami!
-Pojechała w nocy bez naszej wiedzy. Martwiła się o ciebie.- odezwał się Aaron.
- Zastała u mnie Lucie. Nocowała tu.- nim zdążyłem zareagować Aaron już trzymał mnie za gardło.
-Zdradziłeś ją skurwysyny!? Już nie żyjesz!- zamierzył się aby mi przyłożyć , ale Tomas go odciągnął.
-Nie zdradziłem! Pomogłem jej tylko.- odpowiedziałem szybko. Nie spuszczał ze mnie wzroku i widziałam ,że miał ochotę ze mną skończyć.
-Mów prawdę. Wszystko, rozumiesz?!- krzyknął. Przełknąłem i zacząłem chodzić po salonie.
-Lucia zadzwoniła do mnie wczoraj, gdy byliśmy w domu Tomasa. Płakała ,że nie ma pieniędzy ani nic ze sobą. Stała pod moimi drzwiami i prosiła o pomoc. Co miałem zrobić? Ona jest w ciąży i nikogo tu nie zna! Mieszka w Hiszpanii i nie mam pojęcia po co tu przyjechała.- mówiłem szybko, aby znowu się na mnie nie rzucił.
-To Twoje dziecko? -zapytał i zaciskał pięści.
-Nie. Owszem kiedyś z nią sypiałem i wydaje jej się ,że mnie kocha, ale to nie jest moje dziecko. - odpowiedziałem patrząc mu w oczy.
-Jesteś pewny?- dalej mi nie wierzył i rozumiałem go.
-Tak , na 100%. Byłem z nią pół roku temu, a ona jest w 3 miesiącu. Po prostu szuka frajera , który zgłosi się na ojca. Ja nim na pewno nie będę. Kocham Emily i muszę ją odzyskać.- odpowiedziałam szczerze.
-Czemu nie powiedziałeś tego wszystkiego Em? - zapytał Tomas i wszyscy się rozluznili. Usiedli na kanapie i przyglądali się mi.
-A jak myślisz?- odpowiedziałem ,na co Aaron zaczął się śmiać i spojrzałem na niego zdziwiony.
-Jak znam moją siostrzyczkę, nie dała Ci dość do głosu prawda? - uśmiechnąłem się i przypomniałem jak wpadła do mojego pokoju wkurzona.
-Owszem. Nawet krzyczała coś o trzymaniu kutasa w spodniach i prezerwatywach. Jeszcze tak wściekłej jej nie widziałem. - odpowiedziałem mu i pokręciłem głową. Wstałem aby zrobić sobie kawę skoro nie mogę napić się alkoholu. Muszę wytrzezwieć i zastanowić gdzie jej szukać.
-Dzwoniła do Was? Gdzie ona może być?- zapytałem po chwili , gdy weszli do kuchni za mną.
-Odezwała się do Hannah. Powiedziała ,że wyjeżdża na jakiś czas i mamy jej nie szukać , bo skopie nam tyłki. Nie powiedziała gdzie jedzie. - odpowiedział Aaron , a ja głośno westchnąłem.
-Dam jej kilka dni na ochłonięcie. Jeśli potrzebuję spokoju , to niech tak będzie. - powiedziałem i podniosłem kubek z kawą. Dam Ci wszystko czego potrzebujesz Emily , tylko mnie nie zostawiaj.
Zacisnąłem znowu rękę na pierścionku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro