Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Casting


Nick


-I znajdę się w nim. Prędzej niż myślisz. - odpowiedziała, a ja stałem w szoku na jej słowa.

-Ty zdziro!

Krzyknęła Emily i nie zdążyłem zareagować , a ona spoliczkowała Jessice  i zaczęła szarpać za włosy.  Podbiegłem szybko do niej i próbowałem rozdzielić, ale była jak w szale.

-Em uspokój się. - wyszeptałem jej do ucha , gdy udało mi się ją odciągnąć.

-Wyrwę jej te kudły! Zabiję Cię, jak się do niego zbliżysz! - nie ustępowała i wyrywała się nadal, a Jessica poprawiła ubranie i uśmiechała się tylko.

-Jesteś zwolniona. Zabierz swoje rzeczy. - powiedziałem do niej, na co spojrzała na mnie i wciągnęła głośno powietrze.

-Ale... proszę pana, to ona zaczęła... niech mnie pan nie zwalnia..........- prosiła i prawie płakała.

-Puść mnie As. Mam ochotę przyłożyć jej w tą zakłamaną gębę!- usłyszałem krzyk narzeczonej i przytuliłem ją mocniej do siebie.

-Natychmiast opuść mój budynek i nigdy nie wracaj!- krzyknąłem i posłałem jej surowe spojrzenie.

-Pożałujcie tego. Oboje.- powiedziała i trzasnęła drzwiami.

Spojrzałem na Emily i sprawdzałem czy nic się jej nie stało. Wyrwała mi się nagle i podeszła do drzwi, aby wyjść. Chciała jak zawsze uciec, wiec zatrzasnąłem drzwi i zablokowałem swoim ciałem.

-Nigdzie nie uciekniesz!- podniosłem głos bardziej niż zamierzałem. Odskoczyła ode mnie i zacisnęła pięści.

-Co to było Nick?! Cholera jasna! Podrywałeś ją na moich oczach! - spojrzała na mnie ze złością. Wziąłem głęboki oddech dla uspokojenia. To ja zawiniłem, więc muszę ją uspokoić.

-Przepraszam kochanie. - widziałem jak trzęsie się cała ze złości i przeklinałam sam siebie za głupotę. Chciałem jej coś udowodnić , ale nie spodziewałem się czegoś takiego.

-Co chciałeś osiągnąć? - zapytała i piorunowała mnie wzrokiem. Oddychała szybko i odsunęła się ode mnie pod ścianę.

-To było głupie wiem. Wybacz mi - prosiłem i chciałem do niej podejść, ale wyciągnęła przed siebie rękę.

-Chciałeś sprawdzić czy jestem zazdrosna?! Jestem kretynie i to piekielnie zazdrosna o Ciebie! Powinieneś już to wiedzieć Nick.- krzyknęła do mnie.

-Wiem. Nigdy więcej tego nie zrobię. Przysięgam. - obiecałem i zobaczyłem, że pomału się uspokaja.

-Mam ochotę Cię udusić za ten numer Nick. Przez ciebie zaczynam sama zachowywać się jak dzikuska.- usłyszałem i uśmiechnąłem się do niej.

-Teraz już wiesz, jak ja się czuję. - powiedziałem i uniosłem brew.

-Mam zacząć podrywać przystojniaków na twoich oczach?- zapytała i zobaczyłem te wesołe iskierki w jej oczach. Ucieszyłem się , że wróciła moja Emily.

-Spróbuj tylko. Chodź do mnie. - podeszła powoli i wtuliła się we mnie. Zaciągnąłem się jej zapachem, a później pociągnąłem na kanapę. Usiadła mi na kolanach.

-Kocham Cię Emily. - wyszeptałem patrząc jej w oczy.

-Wiem. Ja Ciebie też. - odpowiedziała i złączyła nasze usta.

Cieszyłem się , że mi wybaczyła i wszystko nie skończyło się naszym rozstaniem. Oboje jesteśmy wybuchowi, więc nie trzeba dużo, aby wywołać awanturę. Na szczęście zaczynamy coraz lepiej się dogadywać i rozmawiać.  Jeszcze nie jest idealnie, ale idziemy dobrą drogą.

-Potrzebuję nowej asystentki. Tobie też trzeba kogoś znaleźć. - powiedziałem i poczułem jak się śmieje przytulona do mojej szyi.

-Mi? Niby po co?- zaśmiała się i podniosła głowę, aby na mnie spojrzeć.

-Będziesz współwłaścicielem. Potrzebujesz sekretarki. - wytłumaczyłem , na co zmarszczyła brwi.

-Co będzie robić? Umawiać mnie do fryzjera czy makijażystki?- zapytała i pokręciła głową.

-Zrobi co jej każesz. Nie kłoć się ze mną kotek. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.

-Ok, niech ci będzie. Sama sobie wybiorę tą osobę. - spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać.

Mogłem się na to zgodzić, bo to ona będzie z nią współpracować. Sam też muszę kogoś poszukać na miejsce Jessici. Miałem już dość ładnych i młodych blondynek, więc nie wiem czy trafię szybko na odpowiednią osobę.

Reszta dnia zleciała nam w miłej atmosferze i cieszyłem się, że jest ze mną Emily. bardzo mi pomogła dziś i zrobiła wszystko co wykonywała moja sekretarka. Po pracy pojechaliśmy do domu i zjedliśmy posiłek przygotowany przez gospodynię. Wieczorem obejrzeliśmy film leżąc na kanapie przytuleni. Gdy zasnęła, zaniosłem ją do sypialni i położyłem się obok. Niedługo nasz ślub i na zawsze będzie moja. Nie mogłem się już tego doczekać.

Rano po zjedzeniu śniadania i wspólnym prysznicu z Emily, ubraliśmy się do pracy. Ja w szary garnitur , a Em w czarną spódnice przed kolano oraz jasną koszulę. Do tego zarzuciła marynarkę i zaczęła robić makijaż.

-Ślicznie wyglądasz. Jak prawdziwa pani prezes. - wyszeptałem jej do ucha.

-Staram się. Mam dziś przeprowadzić casting na sekretarkę. Zaprosiłam Vanesse, aby mi pomogła. - usłyszałem i spojrzałem na nią w lustrze.

-Ja mogłem to zrobić. - powiedziałem zawiedziony.

-Masz swoje sprawy. Dam sobie radę. - odpowiedziała i wstając pocałowała mnie.

-Jeśli tak wolisz. - wyszeptałem, ale i tak mnie usłyszała.

Dojechaliśmy na miejsce i przywitałem się z Vanessą. Pokazałem Emily jej biuro i zapewniłem, że zgłosi się dziś do niej kilka osób z agencji. Te same osoby przyjdą również do mnie na rozmowę i miałem nadzieję, że kogoś znajdziemy. Pożegnałem się, aby zająć się pracą i udałem do swojego gabinetu. Usiadłem za biurkiem i sprawdziłem pocztę, a następnie swój kalendarz. Na szczęście dziś mam tylko jedno spotkanie biznesowe, więc dzień będzie spokojny.

O godzinie 10.00 przyszła pierwsza dziewczyna , która była bardzo nieśmiała. Rumieniła się, gdy zadawałem jej pytanie i ledwo odzywała. Nie mogłem jej zatrudnić, bo potrzebuję kogoś energicznego i komunikatywnego. Następny był młody chłopak w wieku 24 lat i był bardzo pewny siebie. Potrafił mnie przekonać co do swoich umiejętności ,ale nigdy nie miałem faceta za asystenta. Kolejne osoby przychodziły i po krótkiej rozmowie zostawiały swoje papiery. Gdy weszła do gabinetu następna osoba, która bez ogródek podała mi swoje CV i zaczęła mówić, wiedziałem że znalazłem odpowiednią kandydatkę. Miała 40 lat i obrączkę na palcu. Była niską brunetką, ale nie bała się mnie. Nie onieśmielałem jej i wiedziałem, że Emily nie będzie o nią zazdrosna. Ucieszony podziękowałem jej za rozmowę i zaprosiłem do współpracy.

Zaprosiłem dziewczyny na lunch i pojechaliśmy do pobliskiej knajpki. Spoglądały na siebie zadowolone i szeptały coś cicho.

-Znalazłaś sekretarkę? - zapytałem Emily, na co wybuchnęły śmiechem.

-Tak. Spodoba ci się. A Ty?- odpowiedziała uśmiechnięta.

-Zatrudniłem Kate Morgan.  Poznałaś ją? - zapytałem i podszedł do nas kelner. Złożyliśmy wszyscy zamówienie.

-Owszem. Bardzo dobry wybór kochanie. - usłyszałem i poczułem jak złapała mnie za rękę.

-A ty kogo wybrałaś? - bardzo mnie to ciekawiło.

-Niespodzianka. Jutro się przekonasz. - zmarszczyłem brwi i nie podobała mi się taka odpowiedź. Ale powiedziała przecież, że mi się spodoba więc nie może być tak źle. Uspokoiłem się i zjedliśmy lunch rozmawiając o zbliżającym się ślubie.

Wieczorem umówiliśmy się ze wszystkimi na wspólną kolację. Chcieliśmy uzgodnić do robimy na nasze wieczory przed ślubem i zwyczajnie porozmawiać.

-Co macie zamiar robić?- zapytałem dziewczyny , aby mieć pewność, że znowu nie wywiną nam takiego numeru jak na wieczorze kawalerskim Aarona.

-Grzecznie posiedzimy w domu. - zaśmiała się Hannah i puściła oczko do Emily.

-Czemu wam nie wierzę? - odpowiedziałem i przytuliłem narzeczoną do siebie.

-Nie mam pojęcia Nick. Przecież jesteśmy aniołkami. Nie oszukałybyśmy cię.- odezwała się Vanessa i usłyszałem głośne krzyki panów.

-Wy aniołkami? To chyba jakiś żart. Gorszych diablic od was nie ma. -odpowiedział Aaron i prychnęły na niego.

-Oczywiście oprócz mojej pięknej żony. Ty kochanie jesteś... - nie dokończył, bo wtrąciła się Emily.

-Tak wiemy Aaron. To twoja słodka Sam, a tak poza tym to jak się ma Aaronek 2 moja kochana bratowo? - zapytała , na co wszystkie wybuchnęły śmiechem, a dziewczyna zrobiła się cała czerwona.

-Kto? Zdradzasz mnie?- krzyknął jej brat w stronę swojej żony.

-Nie, oczywiście że nie. - zaprzeczyła i spojrzała na Emily.

-Uspokój się braciszku, bo ci żyłka pęknie i wtedy już nic innego jej nie zostanie niż tylko mój prezent.- powiedziała i zagryzła wargę, aby się nie roześmiać. Aaron przyglądał się jej i po chwili zrobił wielkie oczy.

-To ty kupiłaś jej tego wstrętnego, sztucznego.......- wysyczał w jej stronę.

-Przyjaciela. Tak , ja. - odpowiedziała i schowała się za mnie. Domyśliłem się już o co chodzi i pokręciłem głową na pomysły mojej przyszłej żony.

-Twój kochaś ci nie pomoże siostrzyczko. I tak spiorę ci tyłek. - powiedział i ruszył w naszą stronę.

-Powinieneś mi podziękować za to. Dzięki niemu Sam może poczuć się........ spełniona. - zaśmiała się i zapiszczała, gdy zaczął ją gonić.

Pobiegła do ogrodu, a on za nią. Wszyscy przyglądali się z uśmiechem na tą scenę. Patrzyłem jak biegają wokół drzew i słyszałem śmiech Emily. Najpiękniejszy dźwięk na świecie.

-Powinienem jej pomóc?- zapytałem Johna , który stał obok mnie.

-Da sobie radę. Zawsze dawała.- odpowiedział i przyznałem mu racje. Zobaczyłem jak Aaron niesie ją do domu, przewieszoną przez jego ramię i cieszyłem się , że należę do ich wielkiej i szczęśliwej rodziny.


Świeżutki rozdziałam , więc za błędy przepraszam. Jak Wam się podoba zachowanie naszych zakochanych? Jak myślicie kogo zatrudniła Emily?

Dziękuję za tak dużo komentarzy. Każdy powoduję uśmiech na twarzy :) :) Dziękuję za 1 tys obserwujących :) To dzięki Wam i dla Was nadal powstają dalsze rozdziały :) Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro