Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Będzie dobrze.


Emily


Obudziły mnie delikatne pocałunki w ramię i szyję. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na zaspanego Nicka. Miał włosy w nieładzie, ale wyglądał bardzo seksownie.

-Dzień dobry kotek. - usłyszałam jego zachrypnięty głos.

-Dzień dobry As- odpowiedziałam, a on zaczął nie łaskotać.

-Przestaniesz mnie kiedyś tak nazywać?- zapytał z uśmiechem i przytrzymał mi ręce nad głową.

-Nigdy. Kochasz jak mówię tak do Ciebie. - krzyknęłam i próbowałam się uwolnić.

-Kocham w tobie wszystko. -powiedział i spojrzeliśmy sobie w oczy.

-Ja w tobie też, nawet jak zachowujesz się jak jaskiniowiec. - odpowiedziałam i zaczął się głośno śmiać.

-Wiedziałem. Celowo mnie prowokujesz. - krzyknął i mocno mnie pocałował.

-Oczywiście, że tak. Jesteś przewidywalny. - zaśmiałam się , gdy uniósł wysoko brwi.

-Tak uważasz? Nie potrafię Cię zaskoczyć? - zapytał i uśmiechał się przebiegle.

-Co kombinujesz As?

Nie zdążyłam zareagować, bo podniósł mnie i wszedł do łazienki ze mną na rękach. Próbowałam się wyrwać, ale był zbyt silny.

-Chcesz wziąć wspólnie prysznic? Nie mam nic przeciwko. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.

Wstawił mnie do kabiny i sięgnął do kranu. Czekałam na przyjemny prysznic , a dostałam lodowatą wodę. Zaczęłam krzyczeć i próbowałam wyjść , ale zamknął drzwi od kabiny i śmiał się za nimi. Trzęsłam się na całym ciele z zimna i ledwo stałam na nogach. Po chwili woda przestała lecieć i podniosłam głowę.

-Zapłacisz mi za to As!- krzyknęłam i zobaczyłam jak wybiega z łazienki.

Pobiegłam za nim na dół , ale uciekł za kanapę. Ganialiśmy się tak kilka minut, aż zobaczyłam przerażoną gospodynie Nicka w drzwiach do kuchni, która nam się przyglądała. Zdałam sobie wtedy sprawę , że mam na sobie tylko majtki , a mój narzeczony jest goły. Co ta kobieta sobie o nas pomyśli? Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy uciec z krzykiem? Jedak gdy zobaczyłam jak Nick próbuję się zakryć i mu to nie wychodzi , to wygrało rozbawienie.

-Przepraszam państwa. Nie powinnam była....... Już wychodzę- gospodyni była cała czerwona i nie wiedziała gdzie ma patrzeć.

-Proszę nam wybaczyć. Pan Hoult bawi się dziś w dzikusa, tylko zapomniał założyć liść na.........- nie dokończyłam, bo zobaczyłam jak biegnie na górę.

-As, kochanie  nie uciekaj! Chętnie jeszcze się pobawię. - krzyknęłam za nim.

Zobaczyłam jak pani Jonas próbuję powstrzymać śmiech i uśmiechnęłam się do niej. Przeprosiłam ją i poszłam do naszej sypialni. Nick ubierał koszulkę i miał na sobie spodnie od piżamy. Stanęłam w drzwiach i przyglądałam mu się. Przeklinał pod nosem i był bardzo zdenerwowany. Podeszłam do niego i wyszeptałam.

-Nawet ja nie wymyśliłabym lepszej zemsty As. Nie zadzieraj ze mną więcej. -ugryzłam go w ucho i klepnęłam  w tyłek.

-To była najbardziej żenująca sytuacja jaką miałem. - powiedział cicho i usiadł na łóżko.

-Biedna pani Jonas. Będzie jej się to śniło w nocy i obudzi się z krzykiem. - udawałam poważną , ale miałam ochotę się głośno śmiać z jego zachowania.

-Ejjj, nie jestem taki straszny! Ty nie narzekasz.- odpowiedział i przyciągnął mnie na swoje kolana.

-Ja Cię kocham. Na mnie już to nie działa. - wyszeptałam i chciałam się z nim podroczyć.

-Nie działa?! Odwołaj to!- krzyknął i położył mnie szybko na łóżku, a sam położył się na mnie.

-Nie!

-Przekonajmy się czy już na Ciebie nie działam. - odpowiedział i mnie pocałował.

Dotykał mnie na całym ciele i całował każdy kawałem mojego ciała. Chciał mi udowodnić, że to on ma rację. Na taką reakcje liczyłam i uwielbiam tą jego gwałtowność w łóżku i walkę o dominację.

Później zjedliśmy śniadanie , a Nick unikał wzroku swojej gospodyni jak tylko mógł. Pierwszy raz widział go tak zakłopotanego. Pożegnaliśmy się i pojechał do pracy.

Od kilku dni mam zawroty głowy i mdłości. Myślałam , że to osłabienie albo zatrucie, ale teraz nie jestem już tego taka pewna. Odkąd dziewczyny wspomniały o ciąży, to nie mogę przestać o tym myśleć. Jestem na zastrzykach antykoncepcyjnych i to raczej nie możliwe. Do tego widziałam reakcje Nicka gdy usłyszał słowo ciąża, był przerażony. Powiedział, że chce mieć dziecko za kilka lat, ale co jeśli jestem w ciąży? Jeśli rozwija się we mnie mała cząstka nas oboje? Zostawi mnie? W głowie miałam mnóstwo wątpliwości. Zadzwoniłam do Hannah i poprosiłam ,aby przyjechała. Pół godziny później zeszłam na dół ubrana w czarne spodnie i niebieską bluzkę. Włosy związałam wysoko i nałożyłam lekki makijaż. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i zauważyłam moją bratową. Miała na sobie szarą ołówkową spódnice i żółtą koszulę.

-Cześć Em. Co się dzieje?- zapytała jak tylko weszła. Wzięłam głęboki oddech , aby nie stracić odwagi.

-Mam problem. Musisz mi pomóc. - powiedziałam cicho. Spojrzała na mnie zaniepokojona.

-O co chodzi? Możesz na mnie liczyć , wiesz o tym. - uśmiechnęłam się delikatnie i odetchnęłam z ulgą.

-Pamiętasz jak zasłabłam w klubie? Pytałyście czy nie jestem w ciąży. - tłumaczyłam spokojnie.

-Oczywiście, że tak. Zaprzeczyłaś temu. - odpowiedziała i spojrzała na mnie uważnie.

-Właśnie........teraz to już......... nie jestem tego pewna- wydukałam w końcu i spojrzałam na swoje buty.

-Zrobiłaś test?-zapytała szybko i usiadła obok mnie.

-Nie. Jeszcze nie. - wyszeptałam i miałam ochotę uciec. Bałam się wyniku tego testu.

-Ok. To ja idę kupić i zaraz się przekonamy. - powiedziała i szybko wstała. Złapałam ją za rękę.

-Hannah, co jeśli będzie pozytywny? Ja nie mogę być w ciąży. Nick nie chce teraz dziecka. - mówiłam i byłam coraz bardziej zdenerwowana.

-Uspokój się. Najpierw sprawdźmy , później pomyślimy co dalej. - uspokoiłam mnie i poszła do drzwi.

Siedziałam na kanapie jak na szpilkach i czekałam na jej powrót. Po chwili wstałam i zaczęłam chodzić po salonie z miejsca na miejsce. Czas dłużył mi się bardzo i byłam kłębkiem nerwów. Gdy tylko wróciła i podała  mi pudełeczko z testem, ręce mi się trzęsły i ledwo je utrzymałam.

-Idź na łazienki, ja tu poczekam. - powiedziała i popchnęła mnie lekko.

-Nie dam radę. - krzyknęła i spojrzałam na nią.

-Dasz. Jesteś najodważniejszą dziewczyną jaką znam. Będzie dobrze. - odpowiedziała spokojnie.

-Łatwo powiedzieć. - wyszeptałam sama do siebie i zamknęłam drzwi.

Wyjęłam instrukcję i szybko ją przeczytałam. Zrobiłam wszystko według niej i ubrałam się. Z testem w ręku wyszłam do salonu i podałam go Hannah.

-Musimy poczekać chwilę. - usłyszałam i poszłam usiąść na kanapę. Czekałam jak na wyrok.

-I co?- zapytałam i zobaczyłam jak przygląda się testowi.

-Jesteś w ciąży. Gratuluję. Pozytywny. O Boże będę ciocią!- krzyczała i uścisnęła mnie.

-Jak? Cholera to niemożliwe!- odpowiedziałam i byłam w szoku.

-Mam ci wytłumaczyć jak się robi dzieci?- zaśmiała się do mnie. Obie zaczęłyśmy się z tego śmiać i wstałam powoli. Położyłam rękę na swoim brzuchu i zaczęłam płakać.

-Będziemy mieli dziecko. Będę mamą Hannah. Co teraz?- zapytałam, bo uświadomiłam sobie , że nie mam pojęcia co powinnam zrobić.

-Musisz iść do lekarza, aby to potwierdził. Zrobisz badania i będziesz się cieszyć z istnienia tego maleństwa w tobie. - powiedziała i wyciera łzy tak samo jak ja.

-Dziękuje. Jestem najlepszą przyjaciółką jaką mogłam mieć. - przytuliłam ją i zapytałam o nazwisko lekarza. Gdy podała mi telefon  swoje ginekologa , zadzwoniłam i umówiłam się na jutro.

-Pójdziesz ze mną?- zapytałam , a ona uniosłam brew.

-Powinnaś zabrać Nicka. - usłyszałam i zagryzłam wargę.

-Chcę się upewnić. Później mu wszystko powiem. Hannah ja boję się jego reakcji. Co jeśli...- nie dała mi dokończyć i mi przerwała.

-Będzie szczęśliwy. Świata poza tobą nie widzi. - uspokajała mnie , a ja nie byłam tego taka pewna.

-Mam nadzieję. - wyszeptałam.

Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy na jutro w gabinecie lekarza. Poczułam się zmęczona i poszłam na górę się położyć. Zadzwoniłam jeszcze do salonu i poprosiłam aby suknie wysłali do domu Vanessy. To u niej będę się szykować , więc może tam na mnie zaczekać. O ile do tego ślubu dojdzie. Co jeśli zostanę sama z dzieckiem? Dasz radę Em, cokolwiek się stanie. Mówiłam sama do siebie i położyłam się do łóżka.

Następnego dnia pojechałam do kliniki i weszłyśmy razem do gabinetu. Podałam wszystkie dane i kazano mi się przygotować do usg. Doktor Muller przyłożył urządzenie do mojego brzucha i czekałam na to co powie. To straszny mężczyzna , którego poleciła mi Hannah. Usłyszałam głośny równy dźwięk i spojrzałam na lekarza.

-Gratuluję. 8 tydzień ciąży. A to co słyszymy to serduszko pani dziecka. - wstrzymałam oddech na chwilę i rozpłakałam. Gdy odzyskałam głos zapytałam.

-Ale jak to możliwe? Jestem na zastrzykach. - przecież nie powinno się to wydarzyć myślałam.

-Przyczyny mogą być różne. Lek mógł wcześniej przestać działać z wielu powodów. Stres , leki, choroba. -wymieniał, a ja spojrzałam na Hannah.

-Emily była w szpitalu. Została postrzelona i ledwo uszła z życiem - wyjaśniła lekarzowi, na co pokiwał głową.

-I mamy prawdopodobną przyczynę. - uśmiechnął się do nas.

Podał mi wydruk ze zdjęciem dziecka i kazał przyjść za miesiąc na kolejną wizytę. Podziękowałam i poszłyśmy do samochodu. Usiadłam na siedzenie i patrzyłam na  zdjęcie dziecka mojego i Nicka. Pokochałam je w chwili, gdy usłyszałam bicie serduszka i zrobię wszystko aby je ochronić. Położyłam rękę na brzuchu i wyszeptałam.

-Oby twój tatuś ucieszył na tą wiadomość.



Jak Wam się podoba? Myślicie, że jak zareaguję Nick? Czekam na Wasze opinię.

Dziękuje za dużo miłych słów w komentarzach i każdy głos. Pozdrawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro