Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 Zniszczę cię

  AMV//Diabolik Lovers & Vampire Knight  

— Katerina —

Nie powiem drażnił mnie, więc nie myśląc o konsekwencjach uderzyłam go pięścią w twarz. Chłopak zatoczył się, — co było spowodowane jego nie przygotowaniem na nadejście ciosu — po czym spojrzał na mnie wściekły. Już miał się na mnie rzucić, gdy nagle na korytarzu pojawił się dyrektor — byłam pewna, że to ten samym mężczyzna, którego widziałam w sali tronowej. Nie powiem. To może być dość zabawne... Właściciel placówki, stanął obok mnie i westchnął. Ciekawe jak rozwinie się ta sytuacja.

— Erin, co się tu dzieję? — zapytał. — I kim jest ta młoda dama?

Zaśmiałam się w duchu. Już on dobrze wie, kim jestem. Wiedziałam jednak, że musi udać, że jest inaczej. Przecież, jestem nową uczennicą, która dopiero, co doszła do tej szkoły.

— Ta idiotka, wpadła na mnie, po czym uderzyła mnie. Żądam byś wywalił ją z szkoły — oznajmił wskazując na mnie,

Prychnęłam. To ta ciota na mnie wpadła, a teraz rzuca całą winne na mnie. Choć, do uderzenia go przyznaję się. Zresztą mam ochotę zrobić to ponownie. Starszy wampir westchnął, masując swoje czoło.

— Wybacz mi chłopcze, ale nie mogę tego zrobić.

Fioletowo włosy wyprostował się, a jego mięśnie spięły się pod wpływem gniewu.

— Co to ma znaczyć na krew Pierwszego?! — wrzasnął, a reszta uczniów na korytarzu spojrzała w naszą stronę. — Jestem potomkiem Drugiego i musisz się mnie słuchać! — Wyraźnie i dobitnie zaakcentował to jedno słowo.

Pokręciłam z rezygnacją głową. Fakt, jest Czystokrwistym i nieśmiertelni powinni mieć do niego szacunek i wykonywać jego rozkazy, lecz pierwszeństwo ma król, który wyraźnie powiedział temu mężczyźnie jak ma mnie traktować. Zresztą z wszystkich żyjących istot to ja jestem dla wampirów najważniejsza.

— Erinie, nie będę nikogo faworyzował. Chodząc do tej szkoły jesteś takim samym uczniem jak reszta, a zasady ich obowiązujące tyczą się również ciebie! — warknął.

Chłopak zaczął coś tam mamrotać pod nosem, po czym odszedł — trącając starszego wampira w ramię. Postanowiłam trochę mu uprzykrzyć życie. Za pomocą swoich zdolności sprawiłam, że na jego czarnych jensach pojawiła się wielka plama. Nie minęło wiele czasu, a reszta uczniów zaczęła chichotać. Wyglądało to tak jakby czerwonooki się zmoczył. Na początku nie wiedział, co się dzieję, lecz zauważając plamę wziął jednego z stojących wampirów za ubrania i pobiegł gdzieś. Zapewne go pobiję — pomyślałam.

— Katerino... — szepnął mężczyzna, dotykając dłonią mojego ramienia — chodź ze mną — poprosił.

Uśmiechnęłam się wrednie. Zapewne w stosunku do innych użyłby rozkazującego tonu, lecz ja byłam wyjątkowa. Byłam jego królową, a obrażenie mnie mogło zakończyć się śmiercią. Z niechęcią podążyłam za czarnowłosym wampirem. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, które zapewne było jego gabinetem. Wystrój tego pokoju różnił się znacząco od korytarza. Tu ściany były szare, a meble zostały wykonane z ciemnego drewna. Panował tu naprawdę mroczny klimat, co mi nie przeszkadzało. Żyłam w podobnym miejscu przez osiem lat i przyzwyczaiłam się do ciemności. Czarny kolor jest i będzie odcieniem mej samotnej duszy, mojego życia, pochodzenia i wątpię by coś potrafiło to zmienić. W chwili, kiedy drzwi się za mną zamknęły, czarnowłosy ukląkł przede mną.

— Królowo... — W jego głosie pobrzmiewał szacunek, a mi jego uległość się podobała. Machnęłam dłonią by wstał, od razu wykonał mój rozkaz. — Wybacz mi za Erina. Jak zapewne wiesz jest potomkiem Drugiego co powoduję, że zachowuję się jak napuszony dzieciak.

Usiadłam na czarnej sofie — stojącej pod szafą — i spojrzałam na niego wyczekująco.

— Uważam, że nie przystoi mu się tak zachowywać, lecz cóż można uczynić... — mruknęłam. — Nie chcę tracić twojego czasu dyrektorze, więc od razu przejdę do sedna — oznajmiłam, a on się wyprostował. — Jak się domyślasz przyszłam tu po plan zajęć. Klucz do szafki i pokoju dostałam już podczas naszej pierwszej wizyty — przypomniałam.

— Ach, tak. Masz rację. — Podszedł do biurka, a ja zmrużyłam oczy. Najwidoczniej był przygotowany na moje przybycie. Wziął leżący na wierzchu kawałek papieru i wrócił do mnie — podając mi go. — Oto twój plan zajęć. Nauczyciele nic nie wiedzą o twoim pochodzeniu tak, więc nie masz, co się martwić.

Prychnęłam, chowając plan do kieszeni. Wstałam i podeszłam do drzwi.

— Ja się niczym nie martwię. Nie mogę obawiać się tak błahych rzeczy, lecz jeśli pan powie komukolwiek o tym, kim jestem przysięgam, że cię zniszczę — syknęła.

Uśmiech zniknął z jego twarzy.

— Oczywiście, rozumiem. Lecz... mam jedno pytanie. Kiedy masz zamiar zdradzić swoją tożsamość? — zapytał, a ja westchnęłam.

— W dogodnym momencie — rzekłam wymijająco.

Nie czekając na nic opuściłam gabinet, po czym skierowałam się w kierunku swojego pokoju. Obejrzę ten plan później — postanowiłam. Teraz muszę się rozpakować.

CDN

Co sądzicie? Czy Erinowi się należało? Ja uważam, że tak, ale jakie jest wasze zdanie? Kolejny już w wtorek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 05.01.17r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro