Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Naszyjnik

Vampire knight - Shatter me AMV  

— Katerina —

Dotknęłam naszyjnika, — dokładniej zawieszki — wiszącego na mojej szyi i spojrzałam na otaczający mnie las. Według mojego opiekuna — mowa o królu, oczywiście — ten wisiorek należał do mojej zmarłej matki i miał za zadanie ukrywać tożsamość posiadacza. Wygląda na to, że i ona zapragnęła kiedyś być kimś innym niż była. Czerwone serce, wykonane z jakiegoś kamienia szlachetnego — najprawdopodobniej diamentu. Musiałam przyznać, że było przepiękne... Wyglądało jakby ktoś umieścił w nim cały swój smutek i rozpacz. Ciekawe czy te uczucia należały do mojej matki? Pokręciłam przecząco głową. Te informacje nie są mi w ogóle potrzebne — uznałam, po czym przeniosłam swoje spojrzenie na kierowcę. Od początku naszej podróży był zestresowany, choć ja nie wiedziałam dlaczego. Przecież król nic mu nie powiedział — mam bynajmniej taką nadzieję. Dodatkowo specjalnie wsiadłam do tej taksówki w ludzkim mieście by ktoś nie powiązał sobie żadnych faktów. Postanowiłam jednak wyjaśnić powód jego zestresowania.

— Mam wrażenie, że od początku tej podróży jesteś jakiś speszony — zaczęłam, śledząc jego poczynania wzrokiem.

Puls mu przyśpieszył, a do moich nozdrzy dotarł zapach jego krwi. Nie powiem była to dla mnie wielka pokusa, lecz dzięki samokontroli opanowałam pragnienie.

— To tylko twoje wymysły, panienko — oznajmił speszony, a ja zmarszczyłam brwi.

Po chwili jednak uśmiechnęłam się przebiegle. Moje tęczówki zaszły czerwienią, a on podskoczył przerażony.

— J-Jesteś... w-wampirem? — zapytał, a ja nie odpowiadając wskazałam dłonią na otaczający nas las.

Mężczyzna zrozumiał moje nieme polecenie bezbłędnie i już po chwili samochód zatrzymał się. W chwili kiedy chciał wysiąść — i zacząć zapewne uciekać — ja zablokowałam drzwi. Pochyliłam się do przodu tak bardzo, że moja twarz znalazła się naprzeciwko niego. Dotknęłam palcem wskazującym jego czoła i pozmieniałam jego wspomnienia — przeczesując tym samym dokładnie jego umysł. W chwili kiedy skończyłam jego głowa opadła bezwładnie na siedzenie, a ja usiadłam spokojnie na swoim miejscu czekając. Potrwa parę minut za nim się obudzi i będzie zdolny do dalszej rozmowy — uznałam z żalem. Wyciągnęłam z torby — znajdującej się obok — jedną z książek o ludzkiej historii. Nie powiem od chwili, w której postanowiłam się zaznajomić z losem tych istot wzrósł mój szacunek do nich. Mimo, że są najsłabszą z czterech ras nigdy się nie poddali. Zawsze walczyli, nie zważając czy poświęcą swe życie. To dość... niezwykle? Chyba właśnie tak powinnam mówić o ich odwadze i miłości do swojej ziemi. Mimo to uważam, że w niektórych sytuacjach są żałośni — zresztą tak samo jak i inne nacje. W chwili kiedy usłyszałam, że serce kierowcy się uspokoiło, uniosłam wzrok.

— Powinnaś panienko, przefarbować ponownie włosy — oznajmił, a ja przez chwilę byłam zdziwiona jego słowami. Dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, że to co powiedział jest w jakimś stopniu odpowiedzią na zadane przeze mnie pytanie. — Wampiry mogą cię przez ten kolor prześladować.

Zmarszczyłam brwi.

— Niby dlaczego miały by to robić? — zapytałam, a w moich głosie zabrzmiała nutka ciekawości.

Taksówkarz spojrzał na mnie jak na wariatkę po czym przemówił z duszonym głosem:

— Powiedź mi jakiego koloru są włosy pierwotnych wampirów?

Zadane przez niego pytanie było co najmniej żałosne. Każdy przecież zna odpowiedź na to pytanie.

— Ich włosy są koloru fioletowego, a co? — Nagle zrozumiałam.

Moi pobratymcy, widząc człowieka o włosach w kolorze królewskim mogliby poczuć się urażeni. Uważaliby, że ich rasa została okpiona. Moją twarz wykrzywił grymas. Nie ważne co nigdy się nie przefarbuję. Zbyt bardzo przywiązałam się do tego koloru.

— Wnioskuję, że już doszłaś dlaczego powinnaś zmienić ich kolor?

Prychnęłam lekceważąco.

— To nie twój interes co zrobię — syknęłam głosem przesiąkniętym chłodem.

Kierowca pokręcił z rezygnacją głową.

— Ach, ta młodzież... — mruknął cicho, lecz ja dzięki swoim wyostrzonym zmysłom wszystko usłyszałam.

Postanowiłam zignorować jego słowa i kontynuować czytanie książki. Za jakąś godzinę powinnam być już na miejscu — spostrzegłam, spoglądając na swój telefon. Za godzinę posmakuję szkolnego życia, lecz czy wszystko będzie tak jak tego pragnę?

CDN

Mówiąc szczerze ciekawi mnie co sądzicie o naszej Katerinie? To ostatni rozdział w tym roku, tak więc życzę udanego sylwestra! Kolejny już w wtorek, bądź na weekendzie. Do kolejnego moi kochani!

(Data opublikowania tego rozdziału: 29.12.16r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro