9
Ralsa
Ponieważ wszystkie interesujące zabytki w pobliżu zwiedziliśmy w ciągu jednego dnia, następnego musieliśmy już pójść na plażę. O ile mi to nie przeszkadzało, to Daniel, którego skóra mimo smarowania chłodzącą i regenerującą pianką dalej niemiłosiernie piekła, nie był tym faktem zachwycony. Udało mu się jednak wypożyczyć z recepcji parasol, który rozbił nad naszym miejscem "biwaku". Ja poszłam pływać, a on posmarowany od stóp do głów, w koszulce i krótkich, przewiewnych spodenkach rozsiadł się w cieniu rzucanym przez parasol. Po jakimś czasie, kiedy zaczęło mi się robić chłodno wyszłam na ląd. Od razu po opuszczeniu morza owionęło mnie gorące, polskie powietrze. W niemiłosiernym skwarze i piaskiem parzącym w stopy doszłam do naszego koca. Daniel siedział pod parasolem i przeglądał coś w telefonie.
-Co robisz?-spytałam sięgając po ręcznik i wycierając się nim, aby móc usiąść na kocu bez większego zmoczenia go
-Nudziło mi się, więc zacząłem porządkować galerię i pisałem trochę z kumplami-pokazał ekran, na którym wyświetlone były foldery z galerii
-Muszę się teraz trochę zagrzać, więc możemy pograć w karty, które wzięłam tu ze sobą. Co ty na to?-spytałam wyciągając talię schowaną w metalowym pudełeczku i potrząsnęłam z nim
-Z wielką przyjemnością!-krzyknął rozentuzjazmowany-To będzie miła odskocznia od samego siedzenia i wpatrywania się na przemian w wodę i piasek-puścił mi oczko
Pograliśmy trochę, a potem udało mi się przekonać Norwega, żeby poszedł pływać w koszulce. Ponieważ temperatura do samego wieczora była wysoka zebraliśmy się z plaży dopiero około godziny dziewiętnastej. Nie spieszyliśmy się do pokoju, bo na plaży najedliśmy się do syta, więc po drodze zaszliśmy jeszcze na rynek. Ponieważ oboje trochę dzisiaj popływaliśmy, pozwoliliśmy sobie na loda, po którym zebraliśmy się w drogę powrotną. Na nasze nieszczęście kiedy tylko ruszyliśmy z nieba runął gwałtowny deszcz. Ponieważ cały dzień był prawie bezchmurny nikt się nie spodziewał, że w ciągu ledwie dwudziestu minut całe niebo zasnują chmury i zacznie padać. Nie chcąc przemo czyć rzeczy w torbach szybko na siebie spojrzeliśmy i ruszyliśmy biegiem do budynku, w którym mieszkaliśmy. Cudem udało nam się nie przemoczyć spakowanych rzeczy, ale kiedy tylko weszliśmy przez drzwi rozpętała się jeszcze większa ulewa. Po kilkudziesięciu sekundach staliśmy już przed drzwiami do naszego lokum. Szybko ogarnęliśmy mokre ciuchy, które bardzo ściśle przylegały do ciał i rozwiesiliśmy je na prysznicu w łazience. Ponieważ nie chciało mi się szukać kolejnych ubrań w walizce postanowiłam, że od razu ubiorę piżamę. Tak też zrobiłam i już około dwudziestej siedziałam na swoim łóżku i przeglądałam Instagrama. Porozmawialiśmy trochę i po jakichś dwóch godzinach leżeliśmy grzecznie pod kołderką. Obudziłam się w nocy. Było ciemno, na zewnątrz wiał silny wiatr, a wielkie krople deszczu bębniły o szyby. Czułam suchość w gardle, więc zeszłam na podłogę, aby zaspokoić pragnienie. Gdy tylko się napiłam, poczułam nagłą potrzebę do skorzystania z łazienki. Ponieważ jednak nie było jej w tej malutkiej łazieneczce którą mieliśmy, aby jej użyć musiałam przejść ciemnym korytarzem. Zupełnie nie wiedziałam, czy przypadkiem nie czyha tam na mnie jakiś zbok. Lekko zdenerwowana zaczęłam budzić Daniela. O dziwo w środku nocy nie było to tak trudne jak rano, więc już po kilkunastu sekundach Norweg siedział na posłaniu przecierając zaspane oczy.
-Co się staaaało?-ziewnął przeciągle
-Muszę do łazienki, a żeby się tam dostać trzeba przejść korytarzem, do którego jest dostęp ze wszystkich pokoi. Pójdziesz ze mną? Bo sama się boję-drugą część wypowiedzi powiedziałam bardzo cicho
-Tak, masz rację. Nie powinnaś iść tam sama-zgodził się-Poczekaj chwilkę, naciągnę jakąś koszulkę i możemy iść-powiedział wstając
Chwilę później byliśmy już z powrotem w pokoju.
-Bardzo dziękuję, że ze mną poszedłeś-przytuliłam go lekko, aby nie podrażnić jego skóry
-Żaden problem Rals-uśmiechnął się-Śpij dobrze i nie przejmuj się, nikt z tych co mieli na ciebie chrapkę cię tu nie dostanie-puścił mi oczko i pocałował w czubek głowy
-Wzajemnie Danny-wdrapałam się na górę-Idziemy rano na plażę?-spytałam jeszcze, ale nie uzyskałam odpowiedzi, więc również poszła spać
___________________
No cześć hehehe. Miał być wczoraj, ale moja kochana skleroza się odezwała hehehe. W każdym bądź razie jest, i powinniśmy się radować 😁😁😁 Miłej nocy ty, którzy wybierają się teraz spać.
Zuzia❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro