13
Ralsa
Po półgodzinnej przerwie rozpoczęła się pierwsza seria konkursowa. Ponieważ nie bardzo orientowałam się w zasadach tego sportu postanowiłam dopingować każdego, który wydawał się mi być sympatyczny. Pierwsza seria minęła bezproblemowo. Z tego co mówił komentator wywnioskowałam, że aż dwóch Finów jest w serii finałowej, a na prowadzeniu znajduje się Danny z przewagą około dwudziestu punktów nad drugim Peterem Precem i trzecim Severinem Freundem. Później jednak nie było już tak kolorowo. Nie dość, że rozpoczęcie drugiej serii się przeciągało, to temperatura była już bliska minus piętnastu stopni. Wielu kibiców, nawet tych z mojego sektora postanowił skryć się przed chłodem w specjalnie przygotowanym budynku. Ja jednak zostałam i cały czas na własne oczy śledziłam rozwój sytuacji. Po dwudziestu minutach wiatr wreszcie nieco się uspokoił i wznowiono zawody. Do skoku Daniela wszystko było pięknie. Delikatny wiaterek pod narty, czasem z tyłu, ale zawodnicy mieli odejmowane lub dodawane w granicach trzech punktów, więc nie było źle, przynajmniej według komentatora. I wtedy nadszedł czas na skok prowadzącego po pierwszym skoku Norwega. Kiedy zapaliło się zielone światełko odepchnął się od belki i zaczął nabierać prędkości. Wybił się z progu i nagle wszystkie wiatromierze jak na komendę zaczęły wskazywać bardzo silny wiatr z tyłu. Daniel zachwiał się w powietrzu i ratując się awaryjnym lądowaniem zakończył próbę na sześćdziesiątym metrze, przez co spadł na ósmą pozycję. Załamany swoim występem przeszedł przez bramkę i ze złością cisnął kaskiem o ławkę, na której chwilę później usiadł i ukrył twarz w dłoniach. Natychmiast podbiegli do niego koledzy z drużyny i zaczęli go podnosić na duchu, jednak on wydawał się być trochę nieobecny. Po kilku minutach ogarnął się i zaczął zbierać do wyjścia, kiedy tłum z trybun zaczął prosić go to o autograf, to o zdjęcie.
-Wybaczcie, naprawdę nie mam nastroju-powiedział po angielsku do zgromadzonych fanów
-Dla mnie też nie masz humoru Dan?-udało mi się przekrzyczeć tłum
Norweg szybko się odwrócił i zaczął rozglądać jakby szukając mnie w tłumie. Już miał się poddać, kiedy udało mi się wychylić przez barierkę na tyle, żeby zobaczył moją rękę. Jego twarz zaczęła wyrażać szok i lekką radość. Szybko podszedł do miejsca, gdzie stałam i zdążył złapać mnie dosłownie w ostatniej chwili, zanim wypadłam przez barierkę, i postawić na śniegu koło siebie.
-Musimy stąd wyjść, bo Walter może nie być zadowolony, że wpuściłem kogoś bez akredytacji aż tutaj-powiedział już zdecydowanie weselej i chwytając swój sprzęt poprowadził w sobie tylko znanym kierunku
Udało nam się przemknąć w miarę po kryjomu, po czym Tande wepchnął mnie do budynku z Norweską flagą na dachu.
-Nie żeby mnie to nie cieszyło, ale co ty tu robisz Rals?-spytał dość głośno, więc wszyscy obecni w domku zwrócili swoje głowy w naszą stronę
-Ciocia zachorowała, a nie chciała stracić biletów, więc przyjechałam zamiast niej-wzruszyłam ramionami
-I nie dziwi cię, że ja też tu jestem, tylko w innej roli niż ty?-spytał zdziwiony
-Wiem, co robisz od dnia, w którym wróciłam do domu-przewróciłam oczami-Matilda widząc cię na zdjęciu uświadomiła mi, że jesteś ulubionym sportowcem mojej cioci i tak jakoś wyszło
-Więc to jest ta twoja tajemnicza ukochana Tande?-spytał podchodząc bliżej chyba Forfang-Ładniutka-zagwizdał
-Masz Celinę-warknął najniższy z tu obecnych-Jestem Anders, miło cię poznać Ralsa-przedstawił się-Dziękuję, że opiekowałaś się nim przez ten cały czas. Pewnie wiesz, że nie było mu łatwo poradzić sobie z tym wszystkim co go ostatnio spotkało-pokiwałam głową, i przez przypadek spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę osiemnastą trzydzieści
Mocno przytuliłam Daniela i powiedziałam:
-Słuchaj, posiedziałabym z tobą jeszcze, bo nie lubię cię zostawiać, kiedy jesteś smutny, ale obiecałam cioci wstąpić do niej w drodze powrotnej. Napiszę jak dojadę, dobrze?-spojrzałam w górę na jego twarz, a on pokiwał głową i puścił mnie
Miałam wychodzić, kiedy zatrzymał mnie jego głos:
-Po pierwsze poczekaj, bo sama nie trafisz do wyjścia, a po drugie nie chciałaś przypadkiem autografu?-przybiłam sobie facepalma, na widok którego Daniel zaczął się śmiać
Po kilku minutach wszyscy obecni w domku Norwegowie złożyli swój podpis na odpowiedniej karcie i razem z Danielem ruszyłam do mojego samochodu.
-Naprawdę cieszę się, że przyjechałaś-powiedział cicho
-Mnie też to cieszy-uśmiechnęłam się
-Bezpiecznej podróży-pocałował mnie w policzek i szybko się oddalił, a ja, w wybornym humorze, ruszyłam w drogę powrotną
_____________________
Ponieważ Natala456 poprosiła o drugi rozdział dzisiaj, to proszę bardzo. Miłej lektury 😘😘
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro