22
Ralsa
"Chwilę później w całym bloku słychać było pisk Daniela"
-Boże święty, Ralsa, nie strasz mnie tak więcej-poprosił chwytając się za pierś-A tak właściwie, to co tu robisz?-spytał
-Przyjechałam dać ci wreszcie jakiś prezent na urodzinki-uśmiechnęłam się szeroko-No chyba, że nie chcesz i będę ci przeszkadzać, to mogę wrócić do siebie...-dodałam nieśmiało odsuwając się lekko od niego
Norweg chwilę pomrugał powiekami, po czym wyciągnął swoje długie ręce i szybko, jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie.
-Oczywiście, że chcę, żebyś została. Po prostu jestem zaskoczony. Kompletnie się ciebie tu nie spodziewałem-cmoknął mnie w czubek głowy-Co nie znaczy, że się nie cieszę-wyczułam, że się uśmiechnął
-Czyli mogę zostać?-upewniłam się
-Jasne, że taaaaaaaaaak-ziewnął szeroko i lekko się ode mnie odsunął
-Chyba potrzebujesz się położyć-zaśmiałam się, ale on pokręcił głową
-Chcę się tobą nacieszyć, póki tu jesteś-powiedział twardo
-Będę tu jeszcze jutro, więc spokojnie możesz odpocząć. Nie zamierzam uciekać w nocy-puściłam mu oczko
-Nie wierzę ci-skrzyżował ręce na piersi-Musiałbyś spać że mną, żebym ci uwierzył-oznajmił stanowczo rozchmurzając twarz i ponownie mnie przytulając
-Z największą przyjemnością-zaśmiałam się-Leć się umyj i hop do łóżeczka-zalecilam i z nieukrywanym smutkiem przerwałam przytulasa
Kiedy mężczyzna leżał już w łóżku przyszła moja kolej na prysznic. Szybko się umyłam, nie chcąc zostawić swojego chłopaka na zbyt długo "bez opieki", po czym ubrana w majtki i jego koszulkę wyszłam z łazienki. Nie byłabym sobą, gdybym po drodze nie zaczepiła nogą o stojące na samym środku bagaże skoczka, które wywrociły się z głośnym hukiem. Jak to ja poprzeklinałam troszkę po Fińsku i zaczęłam poprawiać pakunki, jednak w tym samym momencie z sypialni wybiegł Daniel, który chyba zastanawiał się, kto demoluje mu mieszkanie. Kiedy zobaczył mnie na ziemi koło walizek prawie się do mnie teleportował, a następnie podniósł i obejrzał że wszystkich stron.
-Gdzie cię boli Rals?-spytał podejrzanie gapiąc się na moją stopę
-Nic mnie nie boli-troszkę skłamałam-Wiesz przecież jaką jestem niezdarą. Już się uodporniłam-puściłam mu oczko-Lepiej wracaj do łóżka, a ja to ogarnę
-Nie ma nawet takiej opcji-stwierdził chwytając mnie niczym pannę młodą-Teraz idziemy spać, a tym zajmiemy się rano-jak powiedział tak zrobiliśmy
Po mimo, że rano minęło już dawno temu my dalej leżeliśmy w łóżku. To znaczy ja leżałam, od kilku godzin pozbawiona możliwości ruchu przez wciąż śpiącego Tandego, który nie zamierzał chyba szybko wstać, nie zważając na to, że zbliżała się jedenasta. W końcu jednak mój żołądek dał o sobie znać i chcąc nie chcąc byłam zmuszona ruszyć się do kuchni. Udało mi się wydostać nie budząc Norwega oraz przejść przez korytarz bez zabicia się o bagaże, jednocześnie ignorując boląca od przygody z butami narciarskim stopę. Zrobiłam jajecznicę, czyli jedno z niewielu dań, które umiem przygotowywać bez przygód i zabierałam się za jedzenie, kiedy do kuchni wparował Daniel z przestraszonym wyrazem twarzy. Po zobaczeniu, że jednak nie zniknęłam wyraźnie odetchnął z ulgą i usiadł do stołu wyjadając moją jajecznicę.
-Ej!-krzyknęłam uderzając bo w rękę-Masz swoje, to nie czepiaj się mojego jedzonka-pogroziłam mu palcem
-Dobra, dobra, bez nerwów-uniósł ręce w geście obronnym i ruszył w kierunku lodówki
-No ale nie tam-wywróciłam oczami-Przecież leży na patelni-sprawnie nałożyłam mu porcję i wróciłam do jedzenia
Po zjedzeniu zmyłam naczynia, pomimo protestów płci męskiej, którą wypędziłam do salonu. Chwilę później wyjęłam z lodówki wcześniej przygotowany biszkopt i po wbiciu oraz zapaleniu świeczek poszłam do Daniela. Kiedy weszłam do pomieszczenia śpiewając "Sto lat" Norweg zrobił oczy jak spodki do filiżanek i w zdziwieniu obserwował wszystkie moje gesty. Po wszystkim zdmuchnął świeczki, a ja poszłam do swojej torby. Wyjęłam z niej prostokątną paczuszkę, którą wręczyłam Tandemu. Ostrożnie zerwał papier, a jego oczom ukazała się rozkładana ramka z naszymi najfajniejszymi, wspólnymi zdjęciami. Spojrzał na mnie że łzami wzruszenia w oczach i delikatnie złączył nasze usta. Kiedy się od siebie oderwaliśmy mężczyzna powiedział łamiącym się głosem:
-Dziękuję-mocno mnie przytulił-Nie sądziłem, że będziesz miała czas, żeby zrobić coś takiego
-Tak właściwie do środy jestem na zwolnieniu lekarskim, więc czasu mi nie brakuje-uśmiechnęłam się
-Czyli zostajesz aż do środy?-wyraźnie się ożywił
-No nie wiem. Nie chciałam nadużywać twojej gościnności, więc planowałam pojechać dzisiaj nocnym pociągiem
-Nawet nie ma takiej opcji-zagarnął mnie ramieniem do siebie-Nikt cię stąd dzisiaj nie puści
-Skoro tak mówisz...
___________________
Ktoś ma sprawdzony sposób na naukę państw+stolic Azji? Bo już mam tego dość xd. Miłej lektury 😘
Zuzia❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro