2
Ralsa
Pod koniec czerwca, kiedy wszyscy moi studenci mieli już sesję z biologi za sobą rozpoczął się mój upragniony urlop. Zazwyczaj kiedy tylko kończę pracę na uczelni zaczynam pracować w pobliskiej kawiarence aby pod koniec sierpnia pojechać gdzieś na wakacje, ale w tym roku drugi tydzień wakacji, a pierwszy lipca miał wyglądać nieco inaczej. Dwa dni przed planowaną podróżą do Polski rozpoczęłam pakowanie się i, jak zwykle zresztą, okazało się, że znowu wszystkiego mi brakuje. A to kremu od słońca, który u nas czasem dość ciężko dostać, a to krótkich spodenek, które zakładam bardzo rzadko, czy bluzek na ramiączka. Kiedy udało mi się wreszcie skompletować wszystkie rzeczy zostało mi ułożyć wszystko w walizce, po uprzednim sprawdzeniu pogody w Ustroniu Morskim. Siadałam właśnie wieczorem drugiego dnia przed wyjazdem przed laptopem kiedy zadzwonił mój tato.
-Rals, córeczko, nie zajęłabyś się siostrzyczką? Muszę jutro rano wyjechać na kilka dni-powiedział
-Niestety tato, po jutrze wyjeżdżam na te wakacje, które wygrałam ze "Złotej Finlandii". Nie mogę jej zabrać ze sobą, a samej jej nie zostawię-wyjaśniłam na pozór smutnym tonem
-Kochanie, nie bądź taka-przymilał się-Weź ją chociaż na jutro, a wieczorem przyszłaby po nią opiekunka, co ty na to? Wyjdzie mi prawie dobę taniej-powiedział błagalnie, a ja westchnęłam ciężko
-Ale przed dwudziestą nie może jej tu być, bo będę wyłączała wodę, prąd i gaz, okey?-spytałam wywracając oczami
-Jesteś wielka córciu!-wykrzyknął uradowany ojciec-Matilda już do ciebie wchodzi. Powodzenia skarbeczku-szybko cmoknął do słuchawki
Dosłownie w chwili kiedy się rozłączył usłyszałam dzwonek do drzwi i zaczęłam w duchu przeklinać moje dobre i miękkie serduszko. Niechętnie podniosłam się z krzesła i szurając nogami w zielonych kapciach podeszłam do drzwi. Kiedy tylko je otworzyłam na mojej szyi uwiesiła się Mat krzycząc:
-Tak się cieszę, że cię widzę Ras!
Ponieważ musiała się trochę natrudzić, bo w porównaniu do moich stu siedemdziesięciu czterech centymetrów wzrostu, jej sto trzydzieści osiem wyglądało mierniutko.
-No już, uspokój się-z trudem odczepiłam sobie jej ręce z za karku
Niestety ta operacja nie mogła obyć się bez strat, bo dziewczynka mocno się opierała, i tym sposobem straciłam całkiem sporo moich rudych włosów.
-Matilda!-krzyknęłam zła-Jak tak dalej pójdzie to będę przez ciebie łysa-zrobiłam surową minę
-Przepraszam-spuściła głowę i wbiła wzrok w podłogę-Po prostu będę za tobą bardzo tęsknić jak pojedziesz-wyjaśniła
-No już dobrze, nie gniewam się. Chodź już dzisiaj spać, a jutro pomożesz mi się spakować, co ty na to?-spytałam, na co dziewięciolatka z entuzjazmem przystała i pobiegła do łazienki rzucając uprzednio na środku korytarza swoją torbę
Następnego ranka, o nieludzkiej godzinie jaką jest ósma przed południem w dni wolne, zostałam brutalnie wyrwana z pięknego snu o jakimś robaczku morskim przez spory ciężar Matildy, która skoczyła na mnie.
-Ras, Ras, jestem głodna, zrób śniadanie-poprosiła robiąc swoje słodkie oczka, więc nie mogłam jej odmówić
Po zjedzeniu płatków z jogurtem naturalnym wygrzebałam z szafy wielgachną, a przynajmniej dużą, walizkę i położyłam ją na środku salonu. Potem wzięłam kartkę w kratkę i zrobiłam listę potrzebnych mi rzeczy. Matilda w tym czasie układała jakieś puzzle, ale kiedy tylko zauważyła, że zbieram się, żeby zacząć przynosić rzeczy zerwała się ze swojego dotychczasowego miejsca i popędziła ze mną. W ten sposób spędziłyśmy czas do jakiejś piętnastej, z krótką (prawie półtorej godzinną) przerwą na obiad. O trzeciej po południu wreszcie byłam spakowana. Do dołożenia zostały mi tylko rzeczy, których jeszcze będę potrzebować, więc postanowiłam zająć czymś Matildę, aby się nie nudziła. Z odmętów szafy wygrzebałam jakieś stare kolorowanki i rozkładając cztery i pół opakowania kredek na stole zasiadłam obok siostry. Po krótkiej, acz zaciętej dyskusji doszłyśmy do wniosku, że o tym, która z nas dostanie obrazek, o który tak zażarcie walczyłyśmy zadecyduje jedna rozgrywka w papier-kamień-nożyce. Dziwnym trafem to właśnie ja wygrałam, co się nie za często zdarza i szczęśliwa odtańczyłam taniec zwycięstwa. Potem oglądałyśmy telewizję, robiłyśmy kolację i grałyśmy w chińczyka, co naprawdę przypadło Mat do gustu. O dziewiętnastej trzydzieści zabrzmiał dzwonek do drzwi.
_____________
Miał być jutro, ale mam info. Zauważyłam dzisiaj, że przestałam przykładać się do nauki, więc muszę się ogarnąć. W przyszłym tygodniu mam mnóstwo różnych testów itp, więc jeśli ich nie zawalę rozdziały będą się pojawiać tak jak do tej pory. Jak nie pójdzie mi tak jakbym chciała, to prawdopodobnie będą rzadziej bo i ja będę na siebie zła i rodzice na mnie. Miłego tygodnia 😘
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro