Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!?

Pov.: Vasquez

Minęły trzy dni odkąd pewien debil wziął sobie wolne . Jasne rozumiem wziąć wolne . Ale przez te jebane trzy dni nie spotkałem go na mieście . No jasne wiem że chce odpocząć . No ale kurwa od czego ? Rozumiem jak byśmy robili napad na kasyno albo bunkier , to miałby od czego odpoczywać ,ale my do chuja robimy jakiś napad na kuriera . Tu nie ma od czego odpoczywać, bo to przyjemny napad . Może chce odpocząć od ekipy ? Nie wiem popytam później ich .

Do jasnej Anielki przez tego debila już nawet w myślach przeklinam . No co ty Albert ze mną robisz .Najpierw się dziwnie zachowuje przy tobie ,a teraz martwię się tylko dla tego, że cię nie widzę. Już nawet o siwego się tak nie martwiłem , a byłem w nim zauroczony . To co może zaraz będę płakać przez ciebie ? Dobra Vasquez trzeba się uspokoić. Co pomoże mi się uspokoić ?

Hmm ,wiem jakaś przejażdżka. Szybko poszedłem do mojego vamos'a . I pojechałem się przejechać . Tam i z powrotem . Po drodze zaliczyłem zatrzymanie drogowe . Dostałem mandacik . Bardzo dziwne dla mnie było zachowanie Grzegorza . Nie wrzeszczał i krzyczał , wszystko spokojnie załatwił . Aż nie dowierzałem że to jest Grzesiu . Ale nie dopytywałem . Nwm może w końcu stało się coś Mii . A może został zdegradowany za coś czego nie zrobił . Moje myśli przerwał SMS od siwego czy widziałem gdzieś przez ostanie kilka dni Grzesia ? Opisałem że tak . Zaraz po chwili Erwin zaczął dzwonić .

- No - chciałem jeszcze coś powiedzieć lecz przerwano mi
- Gadaj gdzie i kiedy widziałeś Montanha'e ?- szybko powiedział Erwin
- przed chwilą na kwadraciaku , mandacik mi wlepił i dziwnie się zachowywał - powiedziałem po czym zauważyłem że siwy rozliczył się w połowie mojego zdania

- Jak zawsze- westchnąłem , i stwierdziłem że może napiszę SMS do speedo czy chce się spotkać i porobić coś razem . Odpisał ,że na razie nie ,ale w piątek już może . Napisałem szybkie ok . I dopisałem że jakby chciał coś porobić wcześniej to niech da znać .

Dobra podjechałem do mieszkania , trzeba było się przygotować na ekipowy napad . Przebrałem się w inne ciuchy . Sprawdziłem co mam w lodówce . No świeci pustkami ta lodówka . Dobra zapamiętaj po napadzie trzeba iść zrobić zakupy . W takim razie jemy dziś na mieście . Sprawdziłem godzinę i pojechałem do uwu cafe bo jako jedyne było teraz otwarte . Zjadłem jedzonko i zadzwoniłem do erwina gdzie się spotykamy na napad .

Po udanym napadzie przypomniałem sobie że miałem zakupy zrobić. Na szczęście mój vamos był cały . Wsiadając do auta zastanawiałem się co robi biało włosy . Ocknąłem się dopiero jak usłyszałem za sobą światła policyjne . Zatrzymałem się już dzisiaj po raz drugi na zatrzymanie drogowe .

O chyba to Hank . Zgasiłem silnik . Hank podszedł i tylko powiedział że dziś skończy się na pouczeniu i odszedł . Zdezorientowany jeszcze przez chwilę patrzyłem jak odjeżdża . I zastanawiałem się co go ugryzło ,że tak szybko zakończył interwencje . Odjeżdżając z miejsca jechałem w stronę mieszkania .

Wszedłem do domu i skierowałem się w stronę łóżka . I po przebraniu poszedłem spać . Następne cztery dni były prawie takie same . Jedyne co się zmieniało to mój poziom zmartwienia do pewnego białowłosego . No i to, że zacząłem odczuwać jak bardzo mi brakuje tego debila . Samotne trackery to już nie to samo co z Speedo . Nie miałem z kim pogadać lub się powygłupiać . Już nawet denerwowanie policji nie sprawiało mi tyle frajdy jak nie wiedziałem co się dzieje z białowłosym.

Na szczęście już dzisiaj się spotkamy i nie bede musiał się znowu martwić . A tym czasem zrobię porannego trackera. Nie zwracałem uwagi na model auta , ważne że było . Jak wyłączył mi się nadajnik pojechałem do miejsca oddania trackera . Oddałem , ukradłem jakieś lokalne auto . I dzisiaj po raz pierwszy zostałem zatrzymany do kontroli . Zatrzymującym był Milosevicz .

- Proszę o wyłączenie silnika i przygotowanie dokumentów prawa jazdy - powiedział Luke jak zatrzymaliśmy się na poboczu . Wysiadł z auta i zaczął iść w stronę auta . Ja zaten czas przygotowałem prawo jazdy . Otworzyłem szybę idealnie jak chciał zapukać i podałem dokument jazdy .
-Hmm, Vasquez Sindacco nie poszukiwany , dobrze w takim razie będzie tylko mandacik .- powiedział jak sprawdził czy byłem za coś poszukiwany .
- A może się skończyć na pouczeniu ? - zapytałem z cichą prośba
- No dobrze ale tylko tym razem - powiedział po czym dodał - Złóż Albertynie ode mnie kondolencje - i poszedł do swojego radiowozu .

Zaskoczony tym co powiedział Luke , nie odpowiedziałem mu nic. Zauważyłem kątem oka jak odjeżdża w przeciwnym kierunku . Stwierdziłem ,że jak się spotkam z Speedo pogadamy o tym . No właśnie tylko o czym ? Odjechałem w stronę mieszkania . Myśląc kto mógł umrzeć z bliskich osób od Alberta ? Przynajmniej dowiedziałem się że prawdopodobnie wziął sobie urlop ,bo mu ktoś umarł? Tylko kto ?

Jego matka nie żyła od kilku lat zmarła po długiej walce o życie . Podobno miała raka tylko nie pamiętał jakiego . Ojciec Speedo nie żył od kilkunastu lat . Białowłosy mówił że umarł przez wypadek samochodowy przynajmniej tak mówiła jego matka. Z tego co wiem to nie ma dalszej rodziny . Nie myśląc już o tym . Wyszedłem z auta i poszedłem do mieszkania w celu zrobienia sobie jedzenia.

Martwiąc się o stan psychiczny białowłosego . Napisałem na grupie czy ktoś przez ostatni tydzień widział Speedo na mieście czy coś . W tym momencie dostałem SMS od Speedo ,że mogę za półtorej godziny przyjechać . Każdy na grupie pisał że przez ostatni tydzień nie widział go. I pytali się czemu czy coś się stało? Napisałem żebyśmy się spotkali kto może .

Dostałem potwierdzenie że Dawid z carbo mogą się za piętnaście minut spotkać, labo może teraz ,a Erwin jak to Erwin napisał że nie może się spotkać , chociaż on pewnie nawet nie przeczytał wiadomości wszystkich. Silny napisał że teraz nie może , ale jak będzie tylko mógł to przyjedzie .

Ustaliłem że za pół godziny spotykamy się pod baza . I jak coś to później możemy pojechać do Speedo . Każdy z osób które mogły się spotkać napisał ok. No nie dosłownie . Dobra stwierdziłem ,że nic oprócz kanapek teraz nie dam rady zrobić, więc kanapki na obiad . Po zjedzeniu kanapek przebrałem się w jakiś trochę luźniejszy strój. Sprawdziłem godzinę . Za piętnaście minut mam być na bazie ,a za godzinę pod domem Speedo.

Wsiadając do auta , rozmyślałem czemu Speedo nic nie powiedział chłopakom ,a w szczególności mi . Dojechałem na miejsce w około dziesięć minut. Wszyscy co mieli się spotkać byli już na miejscu .

- Więc o co chodzi ? - zapytał labo ,stojąc przy swojej krówce
- No właśnie o co chodzi ? -zapytali Carbonara i Dawid w prawie tym samym momencie
- Dowiedziałem się dzisiaj od pewnego policj.. - nie dokończyłem gdyż ktoś mi przerwał
- Vasquez do rzeczy - powiedział carbo
- Ktoś bliski Speedo umarł - powiedziałem na jednym wdechu
- Ok , a wiesz kto ?- zapytał labo
- Niestety nie wiem - powiedziałem spokojnym głosem
- Ale to chyba da się wyliczyć kto mógł mu umrzeć ? No ,bo to był jego bliski , a my przecież nie słyszeliśmy o żadnym pogrzebie - powiedział mądrze Dawid
- Tak, Dawid to ma sens - powiedział carbo po czym popatrzył w różnokolorowe oczy . Przez chwilę zastanawiałem się się czy oni czegoś nie mówią , ale wolałem się skupić na bieżącym temacie
- No to zacznijmy od najprostszych rodzice? -powiedział labo
- Nie żyją od kilku lat - powiedziałem zgodnie z prawdą
- Rodzeństwa nie ma - powiedział Dawid
- Może jakaś ciocia czy wujek ? - zapytał labo
- Nie słyszałem nigdy ,żeby Speedo mówił coś o dalszej rodzinie - powiedział carbo odrywając się wzrokiem od Dawida
- Ja też nie - zgodziłem się z białowłosym
- Pomyślmy chwilę , może sobie zaraz coś przypomnimy - powiedział labo . Zgodziliśmy się wszyscy .

Po około siedmiu minutach myślenia . Już każdy myślał ,że się nie dowiemy o kogo może chodzić . Gdy powiedziałem :
- Jeżeli policja wie kto umarł , to może zapytamy się ich? - zadałem pytanie chłopakom
- Ej chłopaki chyba mnie olśniło - powiedział carbo , po czym każdy popatrzył w jego stronę - Czy nie było plotek że Dante i Speedo są kuzynostwem? - zapytał
- No były ,ale co z nimi ? - zapytał labo
- No że jeżeli te plotki są prawdziwe , to - zaczął carbo
- Dante i Speedo to kuzyni -skończył Dawid
- Czekajcie to chce mi powiedzieć że to capela umarł ? - zapytałem chłopaków
- No , na razie to tylko teoria - powiedział carbo
- Nie teoria , to by wytłumaczyło zachowanie Hanka - powiedział Dawid i popatrzył w stronę carbo
- i Grzesia - powiedziałem

- Dobra wiemy kto umarł ale co my z tym zrobimy ? - zapytał labo, patrząc razem ze mną w stronę chłopaków którzy chyba się zapatrzyli w siebie
- Dobra za pół godziny mam być u Speedo chcecie jechać ze mną ? - zapytałem chłopaków,
- Możemy - powiedział carbo zarumieniony, odwracając wzrok od Dawida . Labo tylko zaczął się cichutko śmiać z ich zarumienionych twarzy .
- Dobra , napiszę erwinowi że jak coś to będziemy u Speedo - powiedziałem , po czym schowałem auto do garażu . Carbo wyciągnął komodę i wszyscy wsiedli . Oczywiście carbo i Dawid siedzieli z przodu ,a ja razem z labo z tyłu.

Jechaliśmy spokojnie już piętnaście minut . Za około pięć będziemy ,więc stwierdziłem ,że zadzwonię i poinformuje ,że jednak będziemy w czwórkę. Nie odebrał . Zadzwoniłem jeszcze z kilka razy .
- Chłopaki , bo Speedo nie odbiera telefonu
- Co się tak martwisz Vasquez zakochany jesteś czy co ? -powiedział Dawid
-A co nie mogę się martwić o mojego przyjaciela - zapytałem , zastanawiając się czy się w nim nie zakochałem .
- Ty się tam Dawid utkaj , bo widać jak patrzysz na carbo - stanął w mojej obronie labo .
- Ale o co ci chodzi teraz bez płucniku? - zaczął podnosić głos Dawid
- Ode mnie też nie odbiera - powiedział carbo , kończąc kłótnie .
- Hmm dziwne przecież zawsze odbiera - powiedział labo po czym zadzwonił.

Zatrzymując się pod mieszkaniem Speedo .
- Dobra ja idę pierwszy jak zauważę coś nie normalnego to będę dzwonić - powiedziałem , po czym zacząłem kierować się w stronę klatki schodowej.
Podchodząc na odpowiednie piętro , zauważyłem rozwalone drzwi . Szybko wybrałem numer do carbo .
- Chodźcie tu , są rozwalone drzwi
- Poczekaj na nas - odpowiedział po czym się rozłączył . Wyciągnąłem broń , szybko sprawdziłem stan amunicji .

- Dobra to tak , Vasquez ty pierwszy , potem ja z dawidkiem ,a ty labo ubezpieczaj tyły.-powiedział carbo . Zacząłem iść pierwszy . Wszedłem do przedpokoju zatrzymałem się przed wejściem do kuchni . Nie słysząc nic podejrzanego wszedłem . Pokazałem ręką carbo żeby sprawdził łazienkę. A my w tym czasie podeszliśmy do sypialni białowłosego. Szybko carbo wrócił.

Stanęliśmy po dwóch stronach drzwi . Gdy nagle usłyszeliśmy nieznany nam głos .
-Nie martw się za trzy godziny dołączysz do swojego kuzyna , I lepiej zapamiętaj nie kradnie się czegoś co nie jest twoje !-powiedział nieznany nam głos . Pokazałem chłopakom ,że wjeżdżamy .

Weszliśmy i zaczęliśmy strzelać do oprawców . Było ich tylko pięciu . Wszyscy czterej zaczęli bronić chyba ich szefa . Postrzeliłem jednego . Carbo i Dawid zajęli się resztą . Labo zadzwonił chyba na Ems . Chociaż nie jestem pewien . Prawdopodobnie ich szef uciekł rozwalonym oknem . Podszedłem do Alberta i sprawdziłem puls . Był puls i to w miarę normalny . Bardzo ciężko było mi patrzeć na Alberta w takim stanie . Cienie pod oczami , pewnie nie mógł spać . Blada skóra pewnie nie wychodził w ogóle z mieszkania . Na szczęście nie musiałem się martwić ,że nie żyje . Wziąłem go w ramiona i głaskałem jego białe włosy, przynajmniej one normalnie wyglądały .

Trzymałem go w ramionach ,aż do przyjazdu pd . Przyjechała policja zebrać zeznania . Powiedziałem ,że złoże jak zobaczę ,że ratownicy biorą go na szpital . Na szczęście ems przyjechał chwilę po pd. Labo poszedł zawiadomić siwego o tym co się stało . Carbo z Dawidem poszli zeznawać przeciwko zatrzymanym czterem osobom .

Policja zabezpieczyła rzeczy które mogły być użyte przez napastników . W tym strzykawka z jakąś trucizna . Wzięli to do przebadania . Ratownicy wzięli Speedo na nosze i poszli w kierunku karetki. Ja zostałem i musiałem złożyć zeznania.

- Dobrze to w takim razie chcesz opowiedzieć jak to było czy odpowiadać na pytania - zapytał się Hank , widać było ,że już mu lepiej jest
- Opowiem . Zauważyłem rozwalone drzwi, zawołałem chłopaków. Weszliśmy do środka. Zanim wjechaliśmy w napastników . Napastnik mówił coś o tym ,że Speedo za trzy godziny spotka się z kuzynem. Wjechaliśmy i powaliliśmy czterech z pięciu .
- dobra to teraz zadam kilka pytań - powiedział Hank , któremu pogorszył się humor jak to usłyszał

Po około pół godzinie wypytywania o wszystko .
- Hank czy to prawda że capela nie żyje ? - zapytałem się go o nurtujące mnie pytanie
- Tak to prawda - powiedział Hank bez emocji i poszedł do swojej radiolki

Wsiadłem do swojego auta i zacząłem kierować się w stronę szpitala . Po drodze zadzwoniłem do laboranta zapytać gdzie jest ?. Dowiedziałem się od niego że cała ekipa jest w szpitalu i czekają na wynik testu z zdiagnozowaną trucizna . Nawet eventowy San się pojawił.

Wychodząc z auta pod szpitalem . Udałem się do recepcji .
- Gdzie jest Albert Speedo? - zapytałem jak najspokojniej mogłem recepcjonistki .
- W sali 3 . - odpowiedziała , widać było że ma już dość tej pracy.

Poszedłem pod sale trzy i zobaczyłem całą ekipę.
- I jak z nim? - zapytałem
Od razu wszyscy zaczęli mówić naraz przez co nic nie zrozumiałem .
- CISZA WSZYSCY NIECH JEDEN MOWI - krzyknął Dawid tak ,że aż lekarz przyszedł zobaczyć co się dzieje .
- Proszę się uciszyć , inni pacjenci tu odpoczywają . - powiedział i odszedł w tylko sobie znanym kierunku
- Zdiagnozowali truciznę która została mu podana , ta trucizna nie działa na niego , jest poprostu odporny na nią , ale dla pewności szybko jej się pozbyli . Nic nie zagraża jemu życiu . I coś tam lekarz mówił że może się obudzić jutro albo za tydzień .- powiedział San
- Dobra nie wiem czy ktoś już wam mówił ale Dante capela nie żyje .- powiedziałem po czym nastąpiła cisza , a po chwili niektórym nawet łzy poleciały .

Siedziałem tak już z może dwie godziny albo trzy juz sam nawet nie wiem . Wszyscy zaczęli iść już do domu , bo już noc jest . Przed chwilą pożegnałem się lucasem i bartem . Poszli bo ktoś jednak musi pilnować warsztatu . Po jakimś czasie wyszedł lekarz .
- Czy można do niego wejść ? - zapytałem
- Można tylko chciałbym prosić o ciszę - powiedział miły lekarz.

Wszedłem do pokoju . Znalazłem jakieś krzesełko . I usiadłem koło młodszego . Patrzyłem jak spokojnie śpi . Wróciły już mu kolorki chociaż dalej ma ciebie pod oczami . Tak słodko wyglada . Zmęczony złapałem rękę Speedo i położyłem głowę na materacu , i zasnąłem.

Obudził mnie nie równy oddech przyjaciela. Pewnie śnił mu się koszmar . Zacisną mocniej rękę tak , że mnie zaczęła boleć . Nosz skąd on ma tyle siły. Zacząłem lekko go potrząsać ,lecz nic to nie dało . Więc usiadłem na łóżku i zacząłem głaskać jego puszyste włosy . Po chwili zaczął się uspokajać . Jak chciałem wrócić na krzesełko zostałem zatrzymany przez rękę od Speedo . Przytulił się do mnie we śnie .

Więc nic innego jak położenie się koło przyjaciela mi nie zostało . Położyłem się . I poczułem jak białowłosy przytula się mocniej do mnie przez sen . Właśnie chyba zacząłem rozumieć swoje uczucia i moje dziwne zachowanie względem młodszego. Czemu uśmiechałem się jak ktoś coś miłego powiedział o nim , czemu rumieniłem się jak mnie przytulał lub po prostu dotykał . Czemu martwiłem się o niego tak bardzo . Czemu tak bardzo mi się podobało denerwowanie go . Dlaczego on tak przepięknie wygląda w moich bluzach . Czemu na samą myśl o nim czułem motylki w brzuchu . Po prostu się zakochałem . Ja Vasquez Sindacco zakochałem się w Albercie Speedo . W końcu mogę to przyznać . I z takimi myślami zasnąłem koło osoby którą kocham i która będzie moja .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro