!?
Pov.: Vasquez
Minęły trzy dni odkąd pewien debil wziął sobie wolne . Jasne rozumiem wziąć wolne . Ale przez te jebane trzy dni nie spotkałem go na mieście . No jasne wiem że chce odpocząć . No ale kurwa od czego ? Rozumiem jak byśmy robili napad na kasyno albo bunkier , to miałby od czego odpoczywać ,ale my do chuja robimy jakiś napad na kuriera . Tu nie ma od czego odpoczywać, bo to przyjemny napad . Może chce odpocząć od ekipy ? Nie wiem popytam później ich .
Do jasnej Anielki przez tego debila już nawet w myślach przeklinam . No co ty Albert ze mną robisz .Najpierw się dziwnie zachowuje przy tobie ,a teraz martwię się tylko dla tego, że cię nie widzę. Już nawet o siwego się tak nie martwiłem , a byłem w nim zauroczony . To co może zaraz będę płakać przez ciebie ? Dobra Vasquez trzeba się uspokoić. Co pomoże mi się uspokoić ?
Hmm ,wiem jakaś przejażdżka. Szybko poszedłem do mojego vamos'a . I pojechałem się przejechać . Tam i z powrotem . Po drodze zaliczyłem zatrzymanie drogowe . Dostałem mandacik . Bardzo dziwne dla mnie było zachowanie Grzegorza . Nie wrzeszczał i krzyczał , wszystko spokojnie załatwił . Aż nie dowierzałem że to jest Grzesiu . Ale nie dopytywałem . Nwm może w końcu stało się coś Mii . A może został zdegradowany za coś czego nie zrobił . Moje myśli przerwał SMS od siwego czy widziałem gdzieś przez ostanie kilka dni Grzesia ? Opisałem że tak . Zaraz po chwili Erwin zaczął dzwonić .
- No - chciałem jeszcze coś powiedzieć lecz przerwano mi
- Gadaj gdzie i kiedy widziałeś Montanha'e ?- szybko powiedział Erwin
- przed chwilą na kwadraciaku , mandacik mi wlepił i dziwnie się zachowywał - powiedziałem po czym zauważyłem że siwy rozliczył się w połowie mojego zdania
- Jak zawsze- westchnąłem , i stwierdziłem że może napiszę SMS do speedo czy chce się spotkać i porobić coś razem . Odpisał ,że na razie nie ,ale w piątek już może . Napisałem szybkie ok . I dopisałem że jakby chciał coś porobić wcześniej to niech da znać .
Dobra podjechałem do mieszkania , trzeba było się przygotować na ekipowy napad . Przebrałem się w inne ciuchy . Sprawdziłem co mam w lodówce . No świeci pustkami ta lodówka . Dobra zapamiętaj po napadzie trzeba iść zrobić zakupy . W takim razie jemy dziś na mieście . Sprawdziłem godzinę i pojechałem do uwu cafe bo jako jedyne było teraz otwarte . Zjadłem jedzonko i zadzwoniłem do erwina gdzie się spotykamy na napad .
Po udanym napadzie przypomniałem sobie że miałem zakupy zrobić. Na szczęście mój vamos był cały . Wsiadając do auta zastanawiałem się co robi biało włosy . Ocknąłem się dopiero jak usłyszałem za sobą światła policyjne . Zatrzymałem się już dzisiaj po raz drugi na zatrzymanie drogowe .
O chyba to Hank . Zgasiłem silnik . Hank podszedł i tylko powiedział że dziś skończy się na pouczeniu i odszedł . Zdezorientowany jeszcze przez chwilę patrzyłem jak odjeżdża . I zastanawiałem się co go ugryzło ,że tak szybko zakończył interwencje . Odjeżdżając z miejsca jechałem w stronę mieszkania .
Wszedłem do domu i skierowałem się w stronę łóżka . I po przebraniu poszedłem spać . Następne cztery dni były prawie takie same . Jedyne co się zmieniało to mój poziom zmartwienia do pewnego białowłosego . No i to, że zacząłem odczuwać jak bardzo mi brakuje tego debila . Samotne trackery to już nie to samo co z Speedo . Nie miałem z kim pogadać lub się powygłupiać . Już nawet denerwowanie policji nie sprawiało mi tyle frajdy jak nie wiedziałem co się dzieje z białowłosym.
Na szczęście już dzisiaj się spotkamy i nie bede musiał się znowu martwić . A tym czasem zrobię porannego trackera. Nie zwracałem uwagi na model auta , ważne że było . Jak wyłączył mi się nadajnik pojechałem do miejsca oddania trackera . Oddałem , ukradłem jakieś lokalne auto . I dzisiaj po raz pierwszy zostałem zatrzymany do kontroli . Zatrzymującym był Milosevicz .
- Proszę o wyłączenie silnika i przygotowanie dokumentów prawa jazdy - powiedział Luke jak zatrzymaliśmy się na poboczu . Wysiadł z auta i zaczął iść w stronę auta . Ja zaten czas przygotowałem prawo jazdy . Otworzyłem szybę idealnie jak chciał zapukać i podałem dokument jazdy .
-Hmm, Vasquez Sindacco nie poszukiwany , dobrze w takim razie będzie tylko mandacik .- powiedział jak sprawdził czy byłem za coś poszukiwany .
- A może się skończyć na pouczeniu ? - zapytałem z cichą prośba
- No dobrze ale tylko tym razem - powiedział po czym dodał - Złóż Albertynie ode mnie kondolencje - i poszedł do swojego radiowozu .
Zaskoczony tym co powiedział Luke , nie odpowiedziałem mu nic. Zauważyłem kątem oka jak odjeżdża w przeciwnym kierunku . Stwierdziłem ,że jak się spotkam z Speedo pogadamy o tym . No właśnie tylko o czym ? Odjechałem w stronę mieszkania . Myśląc kto mógł umrzeć z bliskich osób od Alberta ? Przynajmniej dowiedziałem się że prawdopodobnie wziął sobie urlop ,bo mu ktoś umarł? Tylko kto ?
Jego matka nie żyła od kilku lat zmarła po długiej walce o życie . Podobno miała raka tylko nie pamiętał jakiego . Ojciec Speedo nie żył od kilkunastu lat . Białowłosy mówił że umarł przez wypadek samochodowy przynajmniej tak mówiła jego matka. Z tego co wiem to nie ma dalszej rodziny . Nie myśląc już o tym . Wyszedłem z auta i poszedłem do mieszkania w celu zrobienia sobie jedzenia.
Martwiąc się o stan psychiczny białowłosego . Napisałem na grupie czy ktoś przez ostatni tydzień widział Speedo na mieście czy coś . W tym momencie dostałem SMS od Speedo ,że mogę za półtorej godziny przyjechać . Każdy na grupie pisał że przez ostatni tydzień nie widział go. I pytali się czemu czy coś się stało? Napisałem żebyśmy się spotkali kto może .
Dostałem potwierdzenie że Dawid z carbo mogą się za piętnaście minut spotkać, labo może teraz ,a Erwin jak to Erwin napisał że nie może się spotkać , chociaż on pewnie nawet nie przeczytał wiadomości wszystkich. Silny napisał że teraz nie może , ale jak będzie tylko mógł to przyjedzie .
Ustaliłem że za pół godziny spotykamy się pod baza . I jak coś to później możemy pojechać do Speedo . Każdy z osób które mogły się spotkać napisał ok. No nie dosłownie . Dobra stwierdziłem ,że nic oprócz kanapek teraz nie dam rady zrobić, więc kanapki na obiad . Po zjedzeniu kanapek przebrałem się w jakiś trochę luźniejszy strój. Sprawdziłem godzinę . Za piętnaście minut mam być na bazie ,a za godzinę pod domem Speedo.
Wsiadając do auta , rozmyślałem czemu Speedo nic nie powiedział chłopakom ,a w szczególności mi . Dojechałem na miejsce w około dziesięć minut. Wszyscy co mieli się spotkać byli już na miejscu .
- Więc o co chodzi ? - zapytał labo ,stojąc przy swojej krówce
- No właśnie o co chodzi ? -zapytali Carbonara i Dawid w prawie tym samym momencie
- Dowiedziałem się dzisiaj od pewnego policj.. - nie dokończyłem gdyż ktoś mi przerwał
- Vasquez do rzeczy - powiedział carbo
- Ktoś bliski Speedo umarł - powiedziałem na jednym wdechu
- Ok , a wiesz kto ?- zapytał labo
- Niestety nie wiem - powiedziałem spokojnym głosem
- Ale to chyba da się wyliczyć kto mógł mu umrzeć ? No ,bo to był jego bliski , a my przecież nie słyszeliśmy o żadnym pogrzebie - powiedział mądrze Dawid
- Tak, Dawid to ma sens - powiedział carbo po czym popatrzył w różnokolorowe oczy . Przez chwilę zastanawiałem się się czy oni czegoś nie mówią , ale wolałem się skupić na bieżącym temacie
- No to zacznijmy od najprostszych rodzice? -powiedział labo
- Nie żyją od kilku lat - powiedziałem zgodnie z prawdą
- Rodzeństwa nie ma - powiedział Dawid
- Może jakaś ciocia czy wujek ? - zapytał labo
- Nie słyszałem nigdy ,żeby Speedo mówił coś o dalszej rodzinie - powiedział carbo odrywając się wzrokiem od Dawida
- Ja też nie - zgodziłem się z białowłosym
- Pomyślmy chwilę , może sobie zaraz coś przypomnimy - powiedział labo . Zgodziliśmy się wszyscy .
Po około siedmiu minutach myślenia . Już każdy myślał ,że się nie dowiemy o kogo może chodzić . Gdy powiedziałem :
- Jeżeli policja wie kto umarł , to może zapytamy się ich? - zadałem pytanie chłopakom
- Ej chłopaki chyba mnie olśniło - powiedział carbo , po czym każdy popatrzył w jego stronę - Czy nie było plotek że Dante i Speedo są kuzynostwem? - zapytał
- No były ,ale co z nimi ? - zapytał labo
- No że jeżeli te plotki są prawdziwe , to - zaczął carbo
- Dante i Speedo to kuzyni -skończył Dawid
- Czekajcie to chce mi powiedzieć że to capela umarł ? - zapytałem chłopaków
- No , na razie to tylko teoria - powiedział carbo
- Nie teoria , to by wytłumaczyło zachowanie Hanka - powiedział Dawid i popatrzył w stronę carbo
- i Grzesia - powiedziałem
- Dobra wiemy kto umarł ale co my z tym zrobimy ? - zapytał labo, patrząc razem ze mną w stronę chłopaków którzy chyba się zapatrzyli w siebie
- Dobra za pół godziny mam być u Speedo chcecie jechać ze mną ? - zapytałem chłopaków,
- Możemy - powiedział carbo zarumieniony, odwracając wzrok od Dawida . Labo tylko zaczął się cichutko śmiać z ich zarumienionych twarzy .
- Dobra , napiszę erwinowi że jak coś to będziemy u Speedo - powiedziałem , po czym schowałem auto do garażu . Carbo wyciągnął komodę i wszyscy wsiedli . Oczywiście carbo i Dawid siedzieli z przodu ,a ja razem z labo z tyłu.
Jechaliśmy spokojnie już piętnaście minut . Za około pięć będziemy ,więc stwierdziłem ,że zadzwonię i poinformuje ,że jednak będziemy w czwórkę. Nie odebrał . Zadzwoniłem jeszcze z kilka razy .
- Chłopaki , bo Speedo nie odbiera telefonu
- Co się tak martwisz Vasquez zakochany jesteś czy co ? -powiedział Dawid
-A co nie mogę się martwić o mojego przyjaciela - zapytałem , zastanawiając się czy się w nim nie zakochałem .
- Ty się tam Dawid utkaj , bo widać jak patrzysz na carbo - stanął w mojej obronie labo .
- Ale o co ci chodzi teraz bez płucniku? - zaczął podnosić głos Dawid
- Ode mnie też nie odbiera - powiedział carbo , kończąc kłótnie .
- Hmm dziwne przecież zawsze odbiera - powiedział labo po czym zadzwonił.
Zatrzymując się pod mieszkaniem Speedo .
- Dobra ja idę pierwszy jak zauważę coś nie normalnego to będę dzwonić - powiedziałem , po czym zacząłem kierować się w stronę klatki schodowej.
Podchodząc na odpowiednie piętro , zauważyłem rozwalone drzwi . Szybko wybrałem numer do carbo .
- Chodźcie tu , są rozwalone drzwi
- Poczekaj na nas - odpowiedział po czym się rozłączył . Wyciągnąłem broń , szybko sprawdziłem stan amunicji .
- Dobra to tak , Vasquez ty pierwszy , potem ja z dawidkiem ,a ty labo ubezpieczaj tyły.-powiedział carbo . Zacząłem iść pierwszy . Wszedłem do przedpokoju zatrzymałem się przed wejściem do kuchni . Nie słysząc nic podejrzanego wszedłem . Pokazałem ręką carbo żeby sprawdził łazienkę. A my w tym czasie podeszliśmy do sypialni białowłosego. Szybko carbo wrócił.
Stanęliśmy po dwóch stronach drzwi . Gdy nagle usłyszeliśmy nieznany nam głos .
-Nie martw się za trzy godziny dołączysz do swojego kuzyna , I lepiej zapamiętaj nie kradnie się czegoś co nie jest twoje !-powiedział nieznany nam głos . Pokazałem chłopakom ,że wjeżdżamy .
Weszliśmy i zaczęliśmy strzelać do oprawców . Było ich tylko pięciu . Wszyscy czterej zaczęli bronić chyba ich szefa . Postrzeliłem jednego . Carbo i Dawid zajęli się resztą . Labo zadzwonił chyba na Ems . Chociaż nie jestem pewien . Prawdopodobnie ich szef uciekł rozwalonym oknem . Podszedłem do Alberta i sprawdziłem puls . Był puls i to w miarę normalny . Bardzo ciężko było mi patrzeć na Alberta w takim stanie . Cienie pod oczami , pewnie nie mógł spać . Blada skóra pewnie nie wychodził w ogóle z mieszkania . Na szczęście nie musiałem się martwić ,że nie żyje . Wziąłem go w ramiona i głaskałem jego białe włosy, przynajmniej one normalnie wyglądały .
Trzymałem go w ramionach ,aż do przyjazdu pd . Przyjechała policja zebrać zeznania . Powiedziałem ,że złoże jak zobaczę ,że ratownicy biorą go na szpital . Na szczęście ems przyjechał chwilę po pd. Labo poszedł zawiadomić siwego o tym co się stało . Carbo z Dawidem poszli zeznawać przeciwko zatrzymanym czterem osobom .
Policja zabezpieczyła rzeczy które mogły być użyte przez napastników . W tym strzykawka z jakąś trucizna . Wzięli to do przebadania . Ratownicy wzięli Speedo na nosze i poszli w kierunku karetki. Ja zostałem i musiałem złożyć zeznania.
- Dobrze to w takim razie chcesz opowiedzieć jak to było czy odpowiadać na pytania - zapytał się Hank , widać było ,że już mu lepiej jest
- Opowiem . Zauważyłem rozwalone drzwi, zawołałem chłopaków. Weszliśmy do środka. Zanim wjechaliśmy w napastników . Napastnik mówił coś o tym ,że Speedo za trzy godziny spotka się z kuzynem. Wjechaliśmy i powaliliśmy czterech z pięciu .
- dobra to teraz zadam kilka pytań - powiedział Hank , któremu pogorszył się humor jak to usłyszał
Po około pół godzinie wypytywania o wszystko .
- Hank czy to prawda że capela nie żyje ? - zapytałem się go o nurtujące mnie pytanie
- Tak to prawda - powiedział Hank bez emocji i poszedł do swojej radiolki
Wsiadłem do swojego auta i zacząłem kierować się w stronę szpitala . Po drodze zadzwoniłem do laboranta zapytać gdzie jest ?. Dowiedziałem się od niego że cała ekipa jest w szpitalu i czekają na wynik testu z zdiagnozowaną trucizna . Nawet eventowy San się pojawił.
Wychodząc z auta pod szpitalem . Udałem się do recepcji .
- Gdzie jest Albert Speedo? - zapytałem jak najspokojniej mogłem recepcjonistki .
- W sali 3 . - odpowiedziała , widać było że ma już dość tej pracy.
Poszedłem pod sale trzy i zobaczyłem całą ekipę.
- I jak z nim? - zapytałem
Od razu wszyscy zaczęli mówić naraz przez co nic nie zrozumiałem .
- CISZA WSZYSCY NIECH JEDEN MOWI - krzyknął Dawid tak ,że aż lekarz przyszedł zobaczyć co się dzieje .
- Proszę się uciszyć , inni pacjenci tu odpoczywają . - powiedział i odszedł w tylko sobie znanym kierunku
- Zdiagnozowali truciznę która została mu podana , ta trucizna nie działa na niego , jest poprostu odporny na nią , ale dla pewności szybko jej się pozbyli . Nic nie zagraża jemu życiu . I coś tam lekarz mówił że może się obudzić jutro albo za tydzień .- powiedział San
- Dobra nie wiem czy ktoś już wam mówił ale Dante capela nie żyje .- powiedziałem po czym nastąpiła cisza , a po chwili niektórym nawet łzy poleciały .
Siedziałem tak już z może dwie godziny albo trzy juz sam nawet nie wiem . Wszyscy zaczęli iść już do domu , bo już noc jest . Przed chwilą pożegnałem się lucasem i bartem . Poszli bo ktoś jednak musi pilnować warsztatu . Po jakimś czasie wyszedł lekarz .
- Czy można do niego wejść ? - zapytałem
- Można tylko chciałbym prosić o ciszę - powiedział miły lekarz.
Wszedłem do pokoju . Znalazłem jakieś krzesełko . I usiadłem koło młodszego . Patrzyłem jak spokojnie śpi . Wróciły już mu kolorki chociaż dalej ma ciebie pod oczami . Tak słodko wyglada . Zmęczony złapałem rękę Speedo i położyłem głowę na materacu , i zasnąłem.
Obudził mnie nie równy oddech przyjaciela. Pewnie śnił mu się koszmar . Zacisną mocniej rękę tak , że mnie zaczęła boleć . Nosz skąd on ma tyle siły. Zacząłem lekko go potrząsać ,lecz nic to nie dało . Więc usiadłem na łóżku i zacząłem głaskać jego puszyste włosy . Po chwili zaczął się uspokajać . Jak chciałem wrócić na krzesełko zostałem zatrzymany przez rękę od Speedo . Przytulił się do mnie we śnie .
Więc nic innego jak położenie się koło przyjaciela mi nie zostało . Położyłem się . I poczułem jak białowłosy przytula się mocniej do mnie przez sen . Właśnie chyba zacząłem rozumieć swoje uczucia i moje dziwne zachowanie względem młodszego. Czemu uśmiechałem się jak ktoś coś miłego powiedział o nim , czemu rumieniłem się jak mnie przytulał lub po prostu dotykał . Czemu martwiłem się o niego tak bardzo . Czemu tak bardzo mi się podobało denerwowanie go . Dlaczego on tak przepięknie wygląda w moich bluzach . Czemu na samą myśl o nim czułem motylki w brzuchu . Po prostu się zakochałem . Ja Vasquez Sindacco zakochałem się w Albercie Speedo . W końcu mogę to przyznać . I z takimi myślami zasnąłem koło osoby którą kocham i która będzie moja .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro