Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 - jak spadliśmy z drzewa.

Dwójka nastolatków siedziała na ławce w parku, trzymając w dłoniach śmietankowo-truskawkowe lody włoskie i zaśmiewali się w najlepsze z fanartów Stony. - Wyobrażasz sobie pana Starka całującego Kapitana? Przecież on prędzej dał by sobie nogę obciąć, niż się do niego zbliżyć! - chichotał Peter, wyobrażając sobie tą scenę. Shuri wyszczerzyła zęby w uśmiechu i ugryzła wafelek. Nagle za plecami usłyszeli huk, okrzyki zaskoczenia, serie przekleństw, a na końcu donośny głos: - Język!- . Odwrócili się, aby ujrzeć jedną z najdziwniejszych scen w swoim życiu; w gęstych parkowych krzakach leżał sam wielki, Tony Stark. Na twarzy miał nogi chluby Ameryki, a dalej leżał ich właściciel, przywalony grubą, pełną liści gałęzią. Jako wisienki na torcie, na tej że gałęzi leżeli lekko pokiereszowani Clint, Bucky i Natasha, w czym była rosyjska zabójczyni na Zimowym Żołnierzu. - Barton, czego nie rozumiesz w słowach ,,Nie ruszać się gwałtownie"?! - spytała wściekła Czarna Wdowa, gramoląc się niezgrabnie z Jamesa. Nie udało jej się to i upadła tylko ponownie na jego tors, robiąc się cała czerwona. Bucky zachichotał. Tony jak by nagle się obudził i wytrzeszczył oczy na widok butów kapitana tuż pod swoim nosem. - Mrożonko, zabieraj te swoje śmierdzące giry z mojej cudnej twarzy! - wrzasnął miliarder spychając stopy Steva. Dwójka zdziwionych nastolatków wstała szybko z ławki i ruszyła do sponiewieranych Avengersów. - Co wy tu robicie? - spytał Peter. Clint, któremu udało się stanąć na nogi, podrapał się nerwowo po karku. - Hmm... to trochę skomplikowane: Tony poszedł za wami, bo stwierdził ze jest waszym opiekunem, ja poszedłem za nim, bo was shippuję, za mną Bucky, który stwierdził że musi bronić randki swojej siostry, potem Natasha, w celu pilnowania Barnesa, a na końcu Steve, jako matka Avengers. I ja z Nat i Bucky'm ukryliśmy się na drzewie aby was obserwować z ukrycia, a Tony i Steve w krzakach, Tony by pilnować was, a Steve, by pilnować nas. - zakończył dumnie Legolas. Natasha sapnęła poirytowana. - Możesz już ze mnie zejść? - spytał Bucky. Rosjanka zmierzyła go morderczym spojrzeniem. - Nie. Bardzo mi tu wygodnie. - stwierdziła sarkastycznie, ciskając piorunami z niebieskich oczu. Zimowy Żołnierz wzruszył ramionami i podłożył sobie ręce pod głowę zamykając oczy. Natasha poderwała się na ten widok błyskawicznie, aby następnie kopnąć lekko Barnesa w bok. - Wstawaj. - rozkazała twardo i odwróciła się do osłupiałych nastolatków. - Wszystko okej? - spytała z troską w głosie. Shuri pokiwała powoli głową. - Ale to nie była randka... - powiedział czerwony Peter i podbiegł nadal zarumieniony do Starka. - Panie Stark?! Czy wszystko dobrze?! Jak się pan czuję?! - piszczał nerwowo nastolatek latając wokół mentora jaK szczeniak buldoga angielskiego. Niewytresowany szczeniak buldoga angielskiego. Biliarder machnął na niego ręką i zaczął niezdarnie wygrzebywać się z pod sterty liści i gałęzi. - Clint, możesz wybrać sposób swojej śmierci. - stwierdził, gdy stanął na przeciwko łucznika. - Jeszcze trochę, a śmierdzące stopy Mrożonki były by ostatnim, co bym w życiu zobaczył. - powiedział gburowato, strzepując z garnituru resztkę roślinności. Barton zachichotał, widząc minę autentycznie przerażonego stanem mentora Petara. Obok tej radosnej gromadki stanęła po chwili sama Mrożonka. - Wypraszam sobie! - oburzył się Kapitan na słowa Iron Mana. - Biorę prysznic dwa razy dziennie, więc moje stopy zawsze są czyste i pachnące! - bronił swoich stóp z większą zawziętością niż Bucky śliwek. A to już osiągnięcie. - I teraz wiem przez kogo mam takie rachunki za wodę. - prychnął Stark i, nie zważając na wciąż protestującą Mrożonkę, obrócił się na pięcie i ruszył żwawo w kierunku Stark Tower. Za nim pobiegł nadal rozhisteryzowany  Peter i chichocząca Shuri. 

Czekoladowy_Jez

Fanart dnia:

Zdjęcie dnia:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro