Epilog
Na balkonie stał ubrany na czarno mężczyzna, obserwujący bawiących się poniżej ludzi i kosmitów. Prychnął. Śmieją się i bawią, nie mając pojęcia, co nadchodzi. I dobrze. Utkwił wzrok w bliźniakach Laufeyson. To oni byli jego celem. Może jeszcze nie teraz, ale za parę miesięcy, lat...
Taaak. Plan był idealny.
- Hej! Kim jesteś i co tu robisz?! Odpowiadaj! - obrócił się wolno do krzyczącego strażnika. Ten widząc jego twarz, wytrzeszczył oczy. - Ty~ - nie dokończył, bo mężczyzna uniósł dłoń. Nagle z ciało strażnika uniosło się nad ziemię. Czarnowłosy zacisnął dłoń w pięść. Lewitujący wydał z siebie pełne bólu stęknięcie i upadł na podłogę. Martwy.
Ci, którzy przeżyją, sami popełnią samobójstwo, widząc, co się stało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro