Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kocham tylko Ciebie.

Pov. Michał.

Całowalibyśmy się dłużej, gdyby nie pewna kobieta, która na nasz widok zaczęła piszczeć. Oczywiście tym kimś była moja matka.

- Co tu się do jasnej cholery dzieje?! Czyś ty na muzg upadł?! To ja, twoja matka, specjalnie przywożę ci twoją narzeczoną, a ty się tu w geja bawisz?!- faktycznie tuż za nią, stała córka jej przyjaciółki, i niby wiem że była we mnie zakochana, ale ja do niej nic nie czuję.

Objąłem Pawełka w tali, przyciągając go bardziej do siebie.

- O, cześć Paulina. Jak tam?

- Ty się już nie przymilaj, lepiej zacznij się tłumaczyć. Co to ma znaczyć, co?- zapytała wściekła kobieta.

- No tak, zapomniałem was sobie przedstawić. Paweł to moja matka, mamo to jest Paweł mój chłopak.

-Co?!- zapytali jednocześnie.

- No tak. -rzekłem i ukleknołem na jedno kolano.- Czy ty Pawle, Dawidzie Piaskowcu, uczynisz mi ten zaszczyt, i zostaniesz moim chłopakiem.

- Ja, ja...tak, tak, tak. - zgodził się a w jego oczach, lśniły słone łzy szczęścia.

Objałem go w tali i obruciłem się z nim wokół własnej osi. Zatrzymałem się na chwilę i chwycilem moją kruszynkę, pod pachami, po chwili już mogłem czuć jego drobne dłonie, gładzące mnie po policzku.
Chwilę później jego slodkie usta wylądowały na moich.

- Ty już nie należysz do mojej rodziny!- powiedziała kobieta, która niegdyś była moją matka.

- Dlaczego to zrobiłeś? Przeze mnie, nie masz rodziców, a ta Paulina....napewno była by lepsza partią ode mnie. Mogła ci dać dzieci, czego ja nie potrafie, nie jest chora i nie umiera tak jak ja, więc powiedz mi, dlaczego?- jego wypowiedz była tak chaotyczna, że chwile mi zajęło przeanalizowanie jej.

- Paweł, wiem że to zabrzmi dziwnie ale..... kocham Cię, jestem w stanie dla Ciebie zrezygnować ze wszystkiego. Nawet z małżeństwa, z posiadania dzieci. Wiem że nie potrafisz mi dać potomka, dziwnie by było gdybyś potrafił.

- Ale Michał ja umieram, rozumiesz? Ja umrę wiem to, ja to czuję. Nie chce abyś cierpiał przez to, że mnie nie będzie. Kocham Cię ale nie jestem w stanie, ja nawet nie chce, wyobrazić sobie ciebie, płaczącego nad moim grobem. Rozumiesz?- spuścił głowę w dół, a mnie zakuło w serce.

- Paweł, spójrz na mnie.- dzwignąłem jego podbródek dwoma palcami.- Ty nie umrzesz, słyszysz? Nie pozwolę na to, a nawet jeżeli to ja umrę z tobą...

- Nie mów tak!

- Kochanie daj mi dokończyć. Nie będę w stanie żyć, że świadomością że cie straciłem. Nawet jeżeli byłbym z Pauliną, jakbyś zmarł, to czuł bym się z tym źle. Czułbym się, jakbym Cię zdradził. Kocham Cię, proszę zrozum to.

Oparłem swoje czoło o jego, w tej chwili to było jedyne czego pragnąłem. Wszystko co było mi potrzebne, mam tutaj. Mam swój dom(a raczej mieszkanie, w bloku), pracę a przede wszyskim chłopaka, chłopaka z którym chce przeżyć całe swoje życie, każdą chwilę w nim, nie ważne czy dobrą, czy zła. Byle bym przeżył ją z nim. Kocham Pawła i wiem ze on mnie też, jestem taki szczęśliwy. Wiem że razem będziemy sięgać gwiazd na niebie, że moja miłość życia wyzdrowieje i będziemy- pomimo przeciwności losu i na przekór matce naturze.- już na zawsze razem.

Witam was w nowym rozdziale, myszki moje😘
Rozdział miał być świetny, a wyszedł jak zawsze. Dzisiejszy rozdział, jest słodki jak cukier. W każdym bądź razie, no po prostu umieram na zawał. Codziennie wchodzę na wattpad'a i jak patrze na te wyświetlenia i gwiazdki, po prostu płaczę. Ja sie po prostu tak wzruszam, naprawdę dziękuję.
Ok, to tyle na dziś.
Kocham i żegnam: Ikiś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro