Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Dziwna ochota na pocięcie sobie ręki pojawiła się w moim umyśle. Uwaliłam się na czerwonej kanapie, jęcząc ze zmęczenia. Usłyszałam stłumiony śmiech Jay'a.

- Przestań. Coś mnie łapy swędzą, żeby sobie coś zrobić - mruknęłam niezrozumiale, co Jay skwitował cmoknięciem.

- Powinnaś zapisać się do psychologa - stwierdził, siadając obok i uśmiechając się jak głupek.

- Nie.

- Nie rób tego dla mnie. Zrób to dla siebie, kochanie.

- Miałeś mnie tak nie nazywać - warknęłam - Idę do siebie - rzuciłam Jay'owi na kolana opakowanie chusteczek, które dotychczas gniotłam w swojej spoconej ręce.

- Wyrzuciłem wszystkie żyletki - powiedział widocznie zadowolony z siebie Jay, kiedy już otwierałam drzwi.

Nie odwracając głowy do tyłu, mruknęłam cicho:

- Poradzę sobie.

I w ten sposób utknęłam w swoim pokoju na poddaszu. Denerwowało mnie praktycznie wszystko: psychopatyczne rysunki wiszące nad moim biurkiem, otwarte okno oraz skrzypienie łóżka, na którym obecnie się wylegiwałam. Westchnęłam z zażenowania. Niespodziewanie zaczęłam rozmyślać o Jay'u.

Dlaczego on się ze mną przyjaźni?

Dlaczego nadal do mnie przychodzi?

Dlaczego nie przesiaduje z drużyną ninja w tej swojej herbaciarni?

Z Jay'em poznaliśmy się w szpitalu. Po swojej misji z duchami miał kilka obrażeń i się nim zajmowali, ja zaś za bardzo się zacięłam. To Jay zaczął rozmowę:

,,Cześć."

Ja nic na to nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam głowę. Doskonale wiedziałam, kim on jest. W telewizji ciągle gadają o ninjach, jakby to byli jacyś super-bohaterowie i miałam ich dosyć. Bo jacy to oni nie są wspaniali! Taaa... Zwykłe nastolatki obdarzone nienaturalnymi mocami. Do zoo z nimi, a nie! Jednak Jay nie dawał za wygraną:

,,Przywitałem się z tobą. Normalny człowiek by odpowiedział, wiesz?"

,,Ale ja nie jestem normalna" - wypaliłam wtedy. Jay uśmiechnął się.

,,Mówią mi, że też nie jestem normalny" - mruknął.

,,W końcu jesteś wielkim ninja piorunów" - warknęłam, a po chwili dodałam: ,,Zajmij się swoimi mistycznymi wrogami, a nie..."

Jay zaśmiał się. Po chwili jego śmiech przerodził się w jakiś dziwny atak śmiechowy. Aż się odwróciłam, żeby sprawdzić, co się dzieje z wielkim ninja. Kiedy już się uspokoił, powiedział tylko:

,,Jestem Jay".

,,April" - przedstawiłam się, co mnie samą zdziwiło.

,,Ciekawe imię" - mruknął.

Skrzywiłam się i ponownie się odwróciłam. Ninja to musi mieć niesamowite życie, pomyślałam. Ja jego imię zapamiętam do końca życia, on pewnie zapomni o mnie następnego dnia. Westchnęłam.

A chwilę potem działy się niesamowite rzeczy.

Jay położył rękę na moim ramieniu. Zdziwiona spojrzałam na niego i zobaczyłam coś dziwnego w jego oczach. Współczucie? Smutek? Coś, co by okazywało jakąkolwiek sympatię do mnie?

,,Opowiedz mi o tym" - wskazał na moje ramię, gdzie było widać ślady cięcia się.

Westchnęłam.

,,Nie powinieneś słuchać historii o moim życiu" - mruknęłam.

,,Jutro stąd wychodzę" - uśmiechnął się - ,,Chcę posłuchać, póki tu jestem"

Spojrzałam niepewnie na niebieskiego ninja. Serio?

I zaczęłam opowiadać, jak w wieku 5 lat zmarła moja matka i jak tata wraz ze swoją nową dziewczyną się mną opiekowali. Co prawda ciągle ich nie było - wyjeżdżali za granicę praktycznie cały czas, wracali na niecały tydzień i znowu ich nie było. Potem, w wieku 14 lat, spotkałam swojego pierwszego chłopaka. Byliśmy w sobie zakochani do szaleństwa - ja, dziwna dziewczyna o wiecznie smutnych oczach i on - uroczy siłacz, za którym każda się ogląda. Wiele razy mnie ranił, jednak ostatecznie zdradził mnie z starszą o rok blondynką. Opowiedziałam Jay'owi, jak zaczęłam się ciąć. Na początku, kiedy nie rozumiałam, w jaki sposób może mi to pomóc, po prostu spróbowałam... i się uzależniłam. Widok krwi spływającej po ręce, potem po moich ubraniach i na koniec spływającej na podłogę dziwnie mnie satysfakcjonował. Na początku bolało, szczypało - ale potem się przyzwyczaiłam. Nie było dla mnie dnia bez żyletki. Jay zrozumiał. Co chwila kiwał głową w zrozumieniu. Kiedy zakończyłam historię, byłam wręcz przekonana, że powie mi, że powinnam się udać do psychiatry. A on co zrobił? Heh... Nigdy tego nie zapomnę. Po prostu mnie przytulił. I co było najdziwniejsze, spodobało mi się to. Nie żebym odrazu się w nim zakochała... Nie, nie, nie! Ale poczułam przecudowną więź - wieź przyjaźni. On chciał się przyjaźnić ze mną, a ja... średnio chciałam, ale się uwziął i w końcu wymieniliśmy się numerami. Pierwszy raz w życiu czułam, że mogę na kimś polegać. I faktycznie, przyjemnie było czasami się mu wypłakać albo zadzwonić w środku nocy, aby poplotkować. Co zabawne, Jay zawsze był dla mnie... A kiedy ja byłam dla niego? Czy kiedykolwiek zrobiłam coś, co mu pomogło? Szczerze mówiąc, zawsze tylko uprzykrzałam mu życie. Może pora go przeprosić?

No i zeszłam na dół, gotowa, aby porobić coś, na co on ma ochotę. Ale go już nie było. Zostawił kartkę:

,,Zadzwonili po mnie, idę na misję.

Kocham Cię

Jay"

No i znowu poczułam się samotna. Kiedy wreszcie chciałam dobrze, on sobie poszedł. Powinnam się przyzwyczaić do tego, że on nie zawsze będzie dla mnie. W końcu jest ninja.

Zaciekawiona, włączyłam wiadomości i postanowiłam posłuchać o tej ich misji. Zawsze, jak coś się dzieje w Ninjago, to od razu mówią o tym w wiadomościach. I zawsze to, co rozbawiało mnie najbardziej: ,,Czy i dzisiaj dzielni ninja stawią czoła niebezpieczeństwu?". Ten sam reporter, to samo pytanie no i oczywiście ta sama pomoc od ninja. Przylecieli na swoich smokach w tych zabawnych wdziankach i raz-dwa zaczęli załatwiać jakieś dziwne giganty za pomocą swoich mocy. Jay ciągle mi opowiada o swoich przyjaciołach i o swojej dziewczynie. Jak szły ich imiona? Ach, no tak: Kai - ten czerwony, Cole - ten czarny, Zane - ten tytanowy, Lloyd - ten zielony, Nya - ta, co miała strój taki jakby karminowy no i oczywiście niebieski Jay. Zawsze zwracałam na niego największą uwagę: kiedy ciska piorunami w przeciwnika, kiedy krzyczy "Cyklondo!" i unosi się nad ziemię, albo kiedy przybija piątkę innemu ninja. Nigdy nie poznałam przyjaciół Jay'a, a on zawsze nalegał. Chciał, aby jego przyjaciółka przyjaźniła się z jego innymi przyjaciółmi. Ale wiele razy powtarzałam mu, że nie należę do świata uzdolnionych fizycznie nastolatków z mistycznymi mocami. W mojej głowie pojawił się obraz wzdychającego Jaya. Wiele razy go zawodziłam, to nie jest tajemnicą, ale teraz dziwne kłucie mnie zaatakowało. Jak dobrze, że Jay nie wiedział o mojej tajemnej skrytce na żyletki - ich nie mógł wyrzucić. Taa, znowu pójdę się pociąć. 

~~~
Helou :3

Heh, zabawna historia, wiecie? Zaczęłam pisać nowy rozdział na Desire, a zamiast niego takie coś wyszło z mojej głowy. Bywa! Cóż, nie mam zbyt wielkich planów co do tego opowiadania, prawdopodobnie będzie miało kilka rozdziałów i się skończy. Co myślicie? Komentujcie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro