Prolog - Przypadek i niespodziewana niespodzianka
Pov. Autor
Trails jak to zawsze próbował odbudować swój wynalazek o nazwie telerporter do innego świata lub wymiaru. Bardzo często gada w kuli do swojej ukochanej, księżniczce Glacia.
- Prawie już jest gotowy, ale nie wiem czy będzie działać - powiedział Trails mówiąc do swojej żony, która wyjechała na spotkanie z swoją rodziną.
- Zawsze moje kryształy działają kochanie - powiedziała z pewnością Glacia - I wiesz, że za tobą tęsknie - powiedziała do niego, a nasz wilk się zarumienił
- ... Jak bardzo? - zapytał się lekko zarumieniony, ale Trails wraca do odbudowania telerportera - Już w prawie gotowy, tylko muszę teraz wstawić ten kryształ - powiedział Trails do Glaici.
- To ja już ci nie będę przeszkadzać. Na razie! - wtedy Glaicia się rozłączyła.
- Pa moje słoneczko - powiedział do niej zanim się rozłączyła, a Trails musiał być bardzo skupiony. Powoli wstawił i telerporter się urochomił.
- To działa! To naprawdę działa! - powiedział zadowolony wilk, ale poczuł w swoich plecach wiatr, ale była przecież piękna pogoda. Zrozumiał, że jego telerporter chcę coś wciągnąć. Trzymał się przy ziemi, z dalej od telerportera - Nie!! To nie może się stać!! - powiedział przerażony i zauważył, że jego maszyna została wciągnięta do środka, ale nadal telerporter był włączony i to zaniepokoiło wilka - Coś jest nie tak... - powiedział do siebie zaniepokojony Trails. Wtedy zauważył pęknięcia na telerporterze. Wybuchł i wyrzucił kogoś, ale niestety przez ten wybuch Trails zemdlał. Tą osobą okazała się być Sylwia. Po chwili dziewczyna się ocyka się.
Pov. Sylwia
Powoli się budziła i gdy uniosłam wzrok, ujrzałam dla siebie nie znaną mi krainę.
- Ugh... moja głowa... gdzie mnie ten portal zaprowadził? - zapytałam samą siebie. Postanowiłam porozglądać się i zobaczyłam... o matko!! To nieprzytomny wilk! Wstałam z ziemi i podbiegłam do niego by sprawdzić czy nic mu nie jest - Hej! Hej, młody nic ci nie jest? - wilk zakaszlnął. To był znak, że nic mu nie jest. Co za ulga... ale jeszcze zobaczyłam okulary na trawie.
- Chyba to są jego okulary... - powiedziałam do siebie i dałam mu do rąk okulary.
- Twoje okulary... - powiedziałam lekko nieśmiało gdy podawałam mu okulary.
- Dziękuję... ci... - zaciął się gdy zobaczył mnie - AAAAAAAAAAAA!!!! - puściłam go bo był bardzo głośno. Co mu jest? Jakby zobaczył ducha. Ale za to ma nie zły głos do krzyczenia.
- O matko, o matko! Zrobiłem tak, że człowiek się tu przetelerportował. Jestem geniuszem!! - upadł na kolana - Ale takim geniuszem, który będzie martwy... - powiedział zmartwiony do siebie... to całkiem normalne dla małego geniusza.
- Okej, spokojnie Trails. Na pewno wszystko się wymyśli i- AAA! - wpadł na kogoś i spadł na ziemię i spojrzał na czarno czerwonego jeża z jakimś okiem na czole - L-Lord Darren!! - powiedział lekko przerażony wilk na jego widok.
- Co tu się stało Trails? - zapytał się go z poważnym głosem czarno-czerwony jeż.
- N-Nic! - odpowiedział mu lekko wystraszony wilk.
- Twoje "nic" oznacza, że coś zrobiłeś. Znowu... - powiedział znowu poważnym głosem i wziął wilka za ucho i widać było, że mu to boli - A teraz mi powiedz, co tu się-- - nie skończył bo gdy się odwrócił, to spojrzał się na mnie. Miał minę jakby też zobaczył ducha - Mój Boże... - powiedział bardzo zaskoczony i wystraszony w jednym.
- Może mi pan wytłumaczyć, gdzie ja jestem? Zaczynam się nie co martwić - zapytałam się go lekko martwiącym się głosem. Pstryknął palcami i z ziemi wyszły jakieś dziwne rośliny i otoczyły mnie z wszystkich stron.
Pov. Darren
Gdy ośliny wzięły szybko rośliny ludzką dziewczynę żeby ona nigdzie nie uciekła - Dobrze. Teraz cię przeteleportuje do twojego biura byś pilnował tej dziewczyny - powiedziałem do Trailsa bardzo poważnie by wiedział, że to bardzo wielka sytuacja.
- *gulp* Dobrze lordzie - powiedział lekko zdenerwowany na temat tej sytuacji. Dotknąłem Trails'a i rośliny gdzie jest w nich dziewczyna.
- Kontrola... Chaosu!! - gdy to powiedziałem, teleportowali się do laboratorium Trails'a - Uff... mało brakowało. Teraz muszę wiedzieć czy ta osoba-- - zauważyłem z daleka mojego brata jak i jego żonę, którzy szli w tą stronę - Kurcze! - powiedziałem do siebie w myślach - Witaj bracie - przywitałem się z bratem gdy już byli blisko.
- Słyszałem jakiś hałas tutaj. Co tutaj się stało? - zapytał się zaniepokojony Kaze.
- Kolejny wynalazek Trails'a wybuchł - odpowiedziałem na jego pytanei.
- A co to był za wynalazek? - zapytała się zaciekawiona Sapphire.
- Telerporter. Prawie wyszedł, ale nie wyszło mu - odpowiedziałem znowu, ale tym razem na pytanie Sapphire.
- A gdzie teraz jest? - zapytał się tym razem Kaze. W mordę... Za jakie grzechy?
- Poszedł do pracowni by wziąść tu swoje narzędzia - odpowiedziałem na jego pytanie by było jak prawdziwe. Nie mogłem mu powiedzieć o ludzkiej dziewczynie.
- Rozumiem - odpowiedziała z zrozumieniem Sapphire.
- Gdybyś nas szukał, to jesteśmy w zamku - powiedział mi Kaze bym wiedział gdzie go najlepiej znaleźć - Do zobaczenia później bracie - pożegnał się ze mną i poszedł z swoją żoną do zamku.
- Do zobaczenia bracie - pożegnałem się z nim. Przez chwilę pomyślałem na temat co się stało i musiałem iść przetelerportować się do pracowni Trails'a, gdzie jest i tam ludzka dziewczyna - Kontrola chaosu! - gdy to powiedziałem, to od razu przetelerportowałem się do pracowni Trails'a.
-------------------------------------------------------
889 słów
Mały remake po kilku latach. Miło mi tutaj wracać trochę.
Gwiazdy już spadają⭐
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro