•17•
Pov Jessica
Byłam u niego. On zgodził się. W moim sercu zapanowało szczęście. Złudne szczęście. Na znak naszej miłości oddaliśmy się sobie. To było cudowne. Wszystko się zaczęło u niego. Spokojnie piliśmy wytrawne wino przy długiej rozmowie. Potem... był taki delikatny i czuły. Jego gra wstępna była niebiańska. Czułam się szczęśliwa i wyjątkowa. Jednak przy tym wszystkim towarzyszyły mi myśli o Michaelu... sama nie wiem, dlaczego... powinnam o nim zapomnieć po tym co mi zrobił.
- Jak się czujesz moja księżniczko? - zapytał cicho Mateusz szepcząc mi do ucha. Było już wcześnie rano. Już po wszystkim. Rozejrzałam się po pokoju lekko unosząc głowę do góry. Na podłodze leżało rozlane wino, kieliszki, ubrania oraz pełno rozbitego szkła. Na drzwiach szafy obok komody widniały zarysy. Na moim ciele zassane, malutkie czerwone ślady.
- Kocham cię - powiedziałam do chłopaka łącząc nasze usta w gorący pocałunek. Po długich minutach, gdy już się od siebie oderwaliśmy założyłam ubrania i zjadłam wcześniej przygotowane przez Mateusza śniadanie. Dwa sadzone jajka i duży ogórek. Przypadek? Nie sądzę. 8)
-Och Mati, masz ogromną wyobraźnię do tworzenia tak oryginalnego śniadanka.
- Nie tylko wyobraźnię mam ogromną - stwierdził chłopak spoglądając w dół na swojego członka.
- Chyba sobie teraz żartujesz...XDD
- Mrrrrrr ! ! ! ! !
- MRRRRR!!!!!!!!
- MRRRRRR!!!!!!11111ONE ONE ONE
Pov Gabriela
Odwiedziłam Marlyn, aby się nią zaopiekować. Podobno była w fatalnym stanie. Chciała również ze mną porozmawiać o czymś bardzo poważnym oraz dla niej ważnym. Wyszłam jak najwcześniej, by tylko się z nią spotkać. Pożegnałam się z Grześkiem i przeprosiłam go, że dzisiaj wieczorem nie zostanę z nim w domu. On planował dla nas wspólne oglądanie filmów romantycznych i kolację przy świecach. Jednak wybrałam przyjaciółkę. Bardzo mi szkoda tej straconej kolacji z Grzesiem, ale czego nie robi się dla Marlyn. Jeszcze w tak poważnej sytuacji.
- Hejka.pm4
- Cześć, siadaj. Muszę z tobą porozmawiać...
- O co chodzi? Jestem coraz bardziej niezapokojona...
- Słuchaj... od kilku dni nigdzie nie ma Victorii. Dzwonię do niej. Nie odbiera. Odwiedziłam ją. Nie było jej w domu. Nie widać jej w szkole, nigdzie. Wczoraj oglądając telewizję informowali o strasznym zabójcy znanym pod pseudonimem "Mikołaj Jehowy", który uprowadził kilkunastoletnią dziewczynę. Boję się, że to może być ona...
C.D.N. ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro