Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

 Avalon stała skamieniała i przyglądała się jak Ryan oraz jej najstarszy brat okładają się pięściami na szkolnym dziedzińcu. Jej dolna warga zaczęła drżeć, a łzy zaczęły powoli spływać po jej zaróżowionych policzkach.


- Przestańcie... - powiedziała - przestańcie już... proszę. - Kiedy to nie poskutkowało, wzięła głęboki wdech i z całej siły wykrzyczała - Przestańcie do kurwy nędzy!

Jak na gwizdek chłopacy zatrzymali się w momencie, gdy Ryan siedział okrakiem na Michaelu, przymierzając się do kolejnego uderzenia. Oboje wbili zaskoczony wzrok w ciężarną dziewczynę. Rzadko zdarzało się, aby podnosiła głos, a szczególnie przeklinała.

- Mam dość. Chcę wrócić do domu i odpocząć. - Mruknęła zrezygnowana. Posłała Ryanowi błagalne spojrzenie. Brunet zszedł z Michaela i ostentacyjnie otrzepał ubranie z kurzu. Nawet się nie skrzywił, kiedy przez przypadek potarł rozcięty łuk brwiowy. Posłał leżącemu spojrzenie pełne pogardy, po czym wrócił do ukochanej.

- Przepraszam, że musiałaś to oglądać. - Powiedział uspokajająco, gładząc jej czerwone policzki. Starł kciukiem ostatnią łzę i pocałował ją w czoło.

Chwilę później usłyszeli, jak Michael podnosi się z betonu i spluwa krwią z rozciętej wargi. Z nosa kapała mu krew, ale zignorował to. Nawet się nie zorientowali, kiedy Lily raz z Olivierem wyszli ze szkoły i skonfundowani przyglądali się zajściu. Pierwsza dostrzegła ich Avalon.

- Jedźmy już.

Kiedy upewniła się, że przyjaciele ją usłyszeli i skierowali się do samochodu, sama obróciła się do brata plecami z zamiarem schowania się w bezpiecznym jeepie Ryana.

- Poczekaj... - wychrypiał szatyn - ... proszę. Powiedz mi tylko czy są jakieś szanse na odbudowę naszych relacji.

Ava ku niezadowoleniu Ryana zatrzymała się i obróciła do brata. Chwilę mu się przyglądała nieobecnym wzrokiem.

- Na razie nie mam ochoty cię oglądać. Nikogo z WAS. - Jej warga znowu zaczęła drżeć. Powstrzymała jednak kolejną falę łez i wskoczyła szybko do srebrnego samochodu. Była potwornie zmęczona, a czekała ją jeszcze rozmowa z przyjaciółmi.

***

Avalon siedziała na czarnej kanapie wciśnięta w bok ojca swojego dziecka. Naprzeciwko siedzieli ich przyjaciele i powoli sączyli gorącą herbatę. Avalon po tym jak opatrzyła rany "swojego" chłopaka, w ciągu dziesięciu minut streściła im, jak doszło do tego, że została wywalona z domu, gdzie spędziła dwa miesiące i jakie ma teraz relacje z rodziną. Co w sumie tłumaczy całe zdarzenie, jakie miało miejsce pod szkołą, gdy Lily i Oliver musieli zostać dłużej po lekcjach.

- A więc... jeszcze raz przepraszam, że tyle milczałam. Kiepska ze mnie przyjaciółka. - Dodała na koniec.

Lily westchnęła ciężko i pokiwała głową na boki.

- Wcale nie. Jesteś cudowna, chociaż fakt. To, że nic mi nie powiedziałaś, było kiepskim posunięciem. Nawet nie wiesz, jak walczyłam z tym, aby nikomu nic nie powiedzieć. Całe szczęście, że Oliver podstępem wydobył ze mnie tę informację o babci Holly, bo dalej ukrywałabyś się w górach, a Ryan wariowałby tu na miejscu coraz bardziej.

- Lily ma racje. Tyle że my to jeszcze pół biedy. Nawet nie wiesz, co przeżywał Ryan! - Powiedział Oliver z przejęciem. - Chodził w tę i z powrotem jak kot z pęcherzem. - Jakby na potwierdzenie swoich słów pokiwał głową w przód i w tył. - Tak. Był w kompletnej rozsypce.

Avalon zaskoczyły te słowa. Wiedziała, że Ryan jej szukał, ponieważ powiedział jej o tym, co robił przez te dwa miesiące, ale nie wspominał jej o swoim samopoczuciu. Tylko że się martwił.

- Naprawdę? - zapytała zakłopotanego Ryana. Nijak nie mógł temu zaprzeczyć. Było nawet gorzej, niż ujął to Oliver.

- Tak. - przyznał. - Więc ani mi się waż to powtarzać. - Spojrzał jej prosto w oczy z ostrzegawczym pomrukiem. Zatopił nos w jej rozpuszczonych włosach i przymknął oczy. Mógłby tak siedzieć godzinami.

- Aż dziw bierze, że nie spikneliście się wcześniej. - Trafnie zauważyła Lily. W zadumie zapomniała, że herbata jest gorąca, przez co przy łyku sparzyła sobie język. Syknęła przeciągle i odstawiła feralny napój.

- Też się dziwię. - Zawtórował Oliver, podając rudej czekoladę deserową. - W sumie to nigdy nawet nie brałem pod uwagę waszej dwójki.

Lily przytaknęła głową, zajadając się czekoladą w międzyczasie.

- W sumie... Ryana zawsze traktowałam jak... brata? - Przyznała Avalon, zerkając na Ryana niepewnie.

- Ja zawsze byłem w niej zakochany. - odpowiedział niezrażony uwagą ukochanej. - Tyle że przyznałem się sam przed sobą po... fakcie dokonanym. A raczej w trakcie tworzenia tego faktu dokonanego. - Powiedział, uśmiechając się rozbrajająco, masując przy tym wystający brzuszek Avy.

Avalon nieomal zakrztusiła się pitym sokiem pomarańczowym. Czuła jak cała jej twarz płonie i robi się gorąco. Jej przyjaciele rozbawieni zaczęli rzucać jakimiś sprośnymi żartami, ale nie miała ochoty tego słuchać.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro