🎈🎈🎈5🎈🎈🎈
- Penny...
- Hm?
Chłopak spojrzał na mnie wyciągając kubki z szafki.
- To co powiedziałeś... Wcześniej. To ,że mnie kochasz jak przyjaciółkę. To prawda?
Na twarzy Pennywisa zagościł smutek.
- Em. Tak! Jesteś naprawdę mi bliska. L..lubię cię.
Uśmiechnął się blado.
- Wszystko w porządku?
Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy. Patrzyliśmy na siebie chyba kilka minut. Nagle twarz mężczyzny zaczęła się powoli zbliżać do mojej. Już mieliśmy się złączyć ustami.
- Felicja!!
Odwróciliśmy się w stronę głosu. Po chwili spojrzałam na Pennywise ,był clownem jego oczy były pomarańcze a na twarzy widziałam gniew.
- Felicja do cholery jesteś tu!?!
- T..to mój ojczym.
Skuliłam się przypominając sobie o moim śnie. Pennywise złapał mnie za ramiona i zmusił bym na niego spojrzała.
- Powiedz słowo a już go tu nie będzie.
- J..ja...
- Co to kurwa jest?!
Mój ojciec wszedł do kuchni i nas zobaczył.
- Puszczasz się z nim?!
Ojczym zwrócił się do mnie ,był wyraźnie pijany i wściekły. W oczach zbierały mi się łzy gdy zaczął wyjmować pas i zmierzać w naszym kierunku.
- Zabij.
Penny odrazu rzucił się na ojca. Ja stałam tak tylko patrząc jak odrywa mu głowę a następnie pożera jego ciało w całości. Następnie zrobiło mi się słabo. Później ból głowy i ciemność. Chyba zemdlałam.
- H..halo? Jest tu ktoś?
Siedziałam w ciemności. Wokół mnie nie było kompletnie nic. Ale nie bałam się. Czułam ,że nic mi się nie stanie. Wstałam z ,,podłogi" i rozejrzałam się.
- Hej córciu.
Odwróciłam się.
- T..tata?
Mężczyzna uśmiechnął się i rozszerzył ramiona na boki. Podbiegłam do niego i go przytuliłam.
- Tato! No ty! To naprawdę ty!
- Tak to ja. Ale jak mnie poznałaś?
- Widziałam cię na zdjęciach. Ta..tato...
Odsunęłam się od ojca.
- Dlaczego mnie zostawiłeś?
- Co?
Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony. W moich oczach zbierały się łzy.
- D.. dlaczego się zabiłeś?! Dlaczego mnie z nią zostawiłeś?!
Zaczęłam płakać a tata mnie przytulił.
- Ciii nie płacz. To nie tak. Ja się nie zabiłem.
- A..ale matka...
- Kłamała.
Zamarłam. Nawet w sprawie śmierci ojca mnie okłamała? Nawet w tak ważnej dla mnie sprawie?!
- T..to jak ty?
Spojrzałam mu w oczy. Były... Całe czarne.
- Echhh... Gdy twoja matka dowiedziała się czym jestem... tak jakby zabiła mnie...
- A czym... Jesteś?
Odsunęłam się od niego. On uśmiechnął się lekko a wokół niego zaczęła pojawiać się czarna aura ,aż całkiem go pochłonęła. Po chwili zaczęła znikać a moim oczom ukazała się postać z wielkimi czarnymi pazurami ,dwiema parami rogów na głowie ,bladą skórą i czarnymi oczami.
- Jestem demonem.
- T..tato...
Podbiegłam do niego i go przytuliłam.
- A..ale czy to oznacza ,że ja też jestem demonem?
- Nie wiem. Może jakieś moce ci się ujawnią. Ale przez to że jesteś moją córką... Nigdy nie trafisz do nieba.
- Rozumiem. Ale nie jestem z tego powodu zła.
- Cieszę się. A teraz idź. Nie mamy już dużo czasu.
- A..ale ja..!
- Ciiii... kocham cię.
Tata pocałował mnie w czoło a mi w zaczęły się pojawiać przed oczami jakieś wspomnienia.
Tata i mama krzyczą na siebie.
Tata mówi mamie czym jest...
Ona... Ona próbuje mnie dźgnąć nożem!
Tata mnie broni...
O..on znika.
Gdzie on jest!?
Znów mama ...z jakimś facetem... To mój ojczym...
Zaczynają rozmawiać i pić wino.
Później się całują i idą do sypialni.
J..ja spadłam z łóżka!
Nic nie widzę!
Nie mogę wstać...
Jestem taka mała.
Czuję tylko zimno.
Mama nie przychodzi.
I znów ciemność.
- Feli... Błagam... Obudź się....
- Zrobię co zechcesz tylko się obudź.
- Prosze cię... *Płacz*
- Błagam nie zostawiaj mnie... Ja nie dam rady bez ciebie...
- Kocham cię.
Otworzyłam powoli oczy. Byłam w moim pokoju w domu Pennywisa, jest noc. Wszystko mnie boli. Po chwili poczułam ,że coś ściska moją lewą dłoń. Obrócilam głowę ,to Penny. On... Płacze?
- Naprawdę cię kocham Feli. Błagam zostań ze mną.
- Z..zostanę Penny.
Clown spojrzał na mnie w szoku a jego oczy rozbłysły. Przytulił mnie co wywołało u mnie jęk bólu.
- Błagam nie strasz mnie tak więcej!! Proszę!! Coś cię boli? Źle się czujesz? Może ci duszno? Jesteś głodna? Spragniona! Przyniosę ci wody!
Clown wstał jednak ja złapałam go za dłoń. Spojrzał na mnie wystraszony.
- Zostań. Proszę.
Penny jak na zawołanie usiadł na łóżku i patrzył na mnie zmartwiony.
- Co się stało?
- Ja... Nie wiem. Gdy zabiłeś mojego ojczyma... B..była ciemność ,później spotkałam ojca. *Opowiada co się działo* i to wszystko....
- Coś w rodzaju wizji.
- Hm...
Przytaknęłam a następnie oboje pogrążyliśmy się w ciszy.
- Penny... Czy ty wcześniej mówiłeś prawdę?
- To znaczy?
Patrzył na mnie smutny.
- To... Że mnie...
- Słyszałaś.
Chłopak zarumienił się a jego twarz zbladła jeszcze bardziej ,jego oczy się zaszkliły ,on... On się bał?
- Tak.
- Przepraszam. J..ja nie wiem jak to się stało ja nie chciałem ja...
Przerwałam mu delikatnym pocałunkiem w usta. Był krótki i czuły. W moim brzuchu zaczęły latać motyle a twarz rozpromieniła.
- Ja ciebie też.
Penny patrzył na mnie jak na jakiś cud. Od niego wręcz biło szczęście. Twarz się rozpromieniła ,z oczu leciały iskierki szczęścia a usta bez przerwy trwały w uśmiechu.
- Tak się cieszę...
Penny wyciagnał mnie z łóżka przytulił i obkrecił dookoła siebie kilkukrotnie. Następnie postawił na podłodze i pocałował.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro