Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🎈🎈🎈4🎈🎈🎈

Wstałam z łóżka w podeszłam do szafy.

- Chwileczkę... Cz..czy ja zaproponowałam Pennywisowi... Kąpiel? Czy..czy mnie do reszczy pojebało?! N..nie ja nie mogę. Przecież j..ja ...

- Felicja.

Odwróciłam się w stronę drzwi był tam Penny b..bez koszulki.

- P..Penny ja...

- Nie tłumacz się. Jesteś roztrzęsiona. Rozumiem to , kąpiel jest już gotowa. Ty leć do łazienki a ja poczekam.

Penny posłał mi miły i łagodny uśmiech. Podbiegłam do niego i go przytuliłam. Był wyraźnie zaskoczony moją reakcją. Po krótkiej chwili obiął mnie delikatnie w pasie. Trwaliśmy tak chwilę.

- Kocham cię Felicja.

*Co? *

- Penny? Co ty powiedziałeś?

Czerwona spojrzałam na chłopaka. Wyglądał na zamyślonego. Po chwili jego oczy się mocno rozszerzyły a policzki wkradła się czerwień. Puścił mnie i zaczął machać szybko i chaotycznie rękami na boki.

- J..ja nie to chciałem powiedzieć!! Znaczy chodzi mi o to że jak przyjaciółkę!! Tak! Jak przyjaciółkę.

- Och... Ok.

Uśmiechnęłam się blado do niego. Przyznaję lekko... Zabolało.
Chwilę trwaliśmy w ciszy ,patrząc wszędzie tylko nie na siebie nawzajem.

- To... Idę się umyć...

- Ta... Ja.. może coś pójdę przekąsić heh.

Zaśmiał się i wyszedł na korytarz.

- Taa...

Wzięłam ciuchy na zmianę i udałam się do łazienki. Kąpiel była już przygotowana. Rozebrałam się (chyba tylko z bielizny xD) i weszłam do gorącej wody. W ułamku sekund poczułam jak cały brud i... Zapach krwi i... Bowersa ze mnie znika. Poczułam ulgę.
Spojrzałam na moją rękę oglądając dokładnie blizny biegnące po całym przedramieniu.

- Kiedy wy w końcu zniknięcie...

Wziąłem głęboki wdech i wypuściłam powietrze ustami z cichym gwizdem. Leżałam sobie tak i leżałam aż woda zrobi się zimna. Później umyłam tylko włosy ,wysuszyłam się ,ubrałam i wyszłam z łazienki. Byłam zmęczona. Mimo tego ,że nie było aż tak późno to padałam z nóg. Położyłam się na łóżku. Patrzyłam w sufit ciągle myśląc nad tym co powiedział Penny. Kiedy powiedział , że mnie kocha...to.. to było jakby ktoś rzucił czar na mnie. Czułam się... Dobrze. Tak... Lekko. Tak... Bezpiecznie. Aż sama nie wiem jak to nazwać.

Myślałam długo nad tym zdaniem ...

,,kochać kogoś"

,,kochać"

,,być kochanym"

I doszłam do wniosku... Że ja nigdy nikogo nie kochałam. Żadnego człowieka. Czy byłam bym w stanie kogoś pokochać po tym wszystkim co ze mną się działo? Czy... Ktoś byłby w stanie pokochać... Coś takiego jak ja?
Myślałam nad tym cały czas. W pewnym momencie zamknęłam oczy.

- Czy ja ogóle zasługuje na miłość...?

Leżałam tak dość długo. Nie wiem ile ,ale na pewno długo. W pewnym momencie po prostu zamknęłam oczy.

I koniec...


















































To już koniec.


















































Naprawdę koniec?














































A chuja. Z mojego cudownego snu wyrwał mnie czyjś krzyk. To był krzyk ojczyma.
Potem błagania o litość i cisza.
Wstałam z łóżka i spojrzałam przez zabite dechami okno. Ten krzyk dobiegał z... Mojego domu.... Spojrzałam dokładniej ,w pokoju ojczyma świeciło się światło. Niewiele myśląc wybiegłam z domu. Przebiegłam przez ulice. Po cichu otworzyłam drzwi do mojego miejsca  mieszkania. Szłam cicho próbując nie wydać nawet najcichszego skrzypienia. Byłam przed drzwiami do sypialni ojczyma. Chwilę się wahałam ,weszłam cicho i rozejrzałam się. Światło było zgaszone ,łóżko było puske. Nikogo nie było. Nie rozumiałam co się dzieje. Postanowiłam się wycofać. Lecz ktoś popchnął mnie na łóżko. Odwróciłam się ,światło się zapaliło. Mój ojczym stał za mną. W ręce miał pas skórzany.

- No... Nasza mała kurwa się znalazła.

- C..co?

W pokoju znalazła się moja matka.

- Co wy robicie?

Patrzyłam na nich nic nie rozumiejąc.

- Ty się jeszcze pytasz kurwo?!

Ojciec uderzył mnie pasem w twarz. Do moich oczu napłynęły łzy. Patrzyłam na nich w szoku.

- Uznaliśmy że chcemy się wyprowadzić. Ale TY przeszkadzasz nam w tym. Dlatego...

Moja matka wyjęła nóż.

- Czy wy chcecie mnie zabić?!

Skuliłam się na łóżku.

- Nieee haha. Nie skarbie. Upozorujemy twoje samobójstwo.

- Co?

- Myślisz ,że nie wiedzieliśmy ,że się cięłaś? Twoje blizny tylko potwierdzą twoje samobójstwo.

- To jak wytłumaczycie moje samobójstwo co?!

Wstałam z łóżka.

- Będziesz chciała popełnić samobójstwo ... Bo cię zgwałcono.

Moja matka się zaśmiała psychicznie.

- Co?

Do pokoju weszło kolejnych dwóch typów. Byli wysocy a na twarzach mieli kominarki. Później wszystko działo się szybko. Moi rodzice mnie związali ,te oblechy mnie rozebrały. Ja płakałam i błagałam o pomoc. Gdy już zdejmowali spodnie zamknęłam oczy i szykowałam się na ból.
























- Felicja!! Obudź się!!

- Aaaa!!!

Wstałam gwałtownie zderzając się z kimś głowami. Usłyszałam ciche syknęcie w moim akompaniamencie głośnego ,,KURWA!!,,
Spojrzałam na biedaka z który teraz zapewnie ma wstrząs mózgu albo przynajmniej guza.

- Penny?

Patrzyłam na clowna który miał śmiała na czole.

- Krzyczałaś przez sen. Co się stało?

- T..to był sen?

Rozejrzałam się po pokoju ,po chwili podbiegłam do okna i spojrzałam na mój dom. W pokoju ojca świeciło się światło. Padłam na kolana opierając głowę o parapet i zaczęłam płakać. Dosłownie wyłam jak jakiś potwór.

- Hej Felli. Ciiiii... Nie płacz.

Pennywise przytulił mnie od tyłu ,po chwili wtulił mnie w swoją klatkę piersiową a ja opierając się o jego tors siedziałam mu na kolanach.

- O..oni chcieli mnie...

- Ciiii... Nie mów nic. To tylko sen. Nic więcej. Nie przejmuj się tym.

Pennywise głaskał mnie po włosach i szeptał do ucha miłe słowa. Gdy już się uspokoiłam poczułam ,że całuje mnie w czoło.

- Lepiej cukiereczku?

Penny spojrzał mi w oczy.

- Tak... Dziękuje Penny.

- Drobnostka.

Siedzieliśmy tak jeszcze dłuższą chwilę. Ja przytulałam się do klatki piersiowej clowna a on zrobił sobie z mojej głowy podbródek. Pennywise był taki ciepły ,jak miękki grzejnik.

- Która godzina właściwie?

Uniosłam głowę i spojrzałam pytająco na moją przytulankę.

- Em... Koło czwartej nad ranem.

- Ja pierniczę. Echhh...

Oparłam się o klatkę piersiową rudowłosego i siedziałam tak chwilę próbując się doszukać bicia serca mężczyzny. Po chwili czekania usłyszałam lekkie i ciche bicie. Uśmiechnęłam się delikatnie zamykając oczy.

- Może kakao?

- Hm?

Uniosłam głowę i zobaczyłam Pennywisa w ludzkiej formie w samych szortach i bez koszuli. Zarumieniłam się delikatnie.

- W sumie czemu nie.

Uśmiechnęłam się i wstałam z kolan Pennywisa. Udaliśmy się do kuchni i zabraliśmy się za napój bogów (pozdro autorka xD)

- Penny?

- hm?

Chłopak spojrzał na mnie pytająco.

- Czemu zmieniłeś się na ludzką formę?

- Booo myślałem ,że bardziej ci się podobam w tej formie.

Spojrzałam na niego ze wzrokiem typu ,,panie ,ty pojebany jakiś jesteś"?

- Penny. Jeżeli mam być szczera to lubię cię takiego jaki jesteś.

- Nie boisz się mnie?

Patrzył na mnie w szoku ,ja podeszłam do niego i go przytuliłam.

- Jasne ,że nie. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.

- Dziękuje.

Penny mnie przytulił. Po kilku minutach zaczęłam sie czerwienić.

- P.. Penny możesz już puścić?

-A po cooo?

Uśmiechnął się szerzej i wtulił nos w moje włosy.

- Penny!! Mleko kipi!!

- Nieee!! Ratuj to!!












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro