Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🎈🎈🎈3🎈🎈🎈

Sobota. Dzień festynu.
( Ogólnie wszystko dzieje się tak jak w teraźniejszości)

Rano jeszcze smacznie sobie spałam. Aż ktoś nie wskoczył na mnie prawie łamiąc mi żebra. Oczywiście był to mój kochany kolega Pennywise!! Zabije go za straszenie mnie.

- P.. Penny! Mogłam dostać zawału!

Przestraszył mnie nie na żarty.

- Wybacz Felicja. Em... Przestraszyłem cię?

Albo mi się wydaje albo jego oczy błysnęły przez chwilę na pomarańczowo. Hm. Poranne zwidy.

-. A jak kuźwa myślisz! Oczywiście ,że tak!

- Wyyybacz. Ale mam coś dla ciebie! Zamknij oczy!

- O.K.

Zamknęłam oczy tak jak prosił. Minęła może minuta i mogłam otworzyć oczy.

- Ta dam!

Pennywise trzymał w dłoniach TORBĘ MOJEGO ULUBONEGO ZESPOŁU (Albo postaci z anime, co chcesz) Marzyłam o takiej torbie! Ale są one w cholerę drogie.

- Penny! Skąd miałeś na to pieniądze?! I skąd wiedziałeś jaki jest mój ulubiony zespół?! I jakim cudem kupiłeś tą torbę na takim zadupiu?!

- Sza sza sza. Nie ważne. Nie interesuj się. I.. magiaaa.

Podszas mówienia ostatniego zrobił taki ruch dłońmi


- Nie mogę tego przyjąć. To zbyt drogi prezent.

W oczach Pennywise ujrzałam smutek i zawód.

- Nie podoba ci się?

- Nie! Coś ty! Jest prze śliczna! Ale jak pomyślę ile pieniędzy wydałeś...

- O to się nie martw!

Rzucił mi torbą w twarz.

- To forma podziękowania za wczoraj! A! Ubierz się ładnie bo za godzinę idziemy na festyn! Ja robię śniadanie!

- Ok!

Penny wyszedł a ja podziwiałam przez chwilę torbę. Była śliczna. Zarumieniłam się delikatnie i uśmiechnęłam się.

- Jest kochany...

Wstałam z łóżka i podeszłam do małej szafki.

-Chwilę... Czy ja przypadkiem nie wzięłam mniej ubrań?

Patrzyłam na wszystkie ubrania. Większość nie była moja! Co jest grane.
Założyłam szare poszarpane jeansy , białą bluzkę na ramiączkach oraz czerwoną koszule która była na mnie za duża. Do torby spakowałam powerbanka ,słuchawki ,telefon ,bluzkę na przebranie tak na wszelki wypadek i portfel. Rozczesałam włosy i nałożyłam błyszczyk na usta. Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Nigdzie nie było Pennywisa. Postanowiłam sprawdzić na dole. Zgadza się był tam. Był w stroju clowna. No tak pewnie występuje na tej imprezie. Stał do mnie tyłem i coś jadł?

- Penny?

Pennywise odwrócił się zaskoczony. O..on.. jadł... Ludzką rękę!!

- P.. Penny... T..ty... Co ty robisz..?

Zaczęłam się cofać.

- Felicja ja ci wszystko wyt...

- Mów! To ty odpowiadasz za te zaginione dzieci z okolic?!

-...

- Mów!

Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Ja wiedziałam,że to było podejrzane. Podejrzewałam go nawet za ucieczkę z psychiatryka. Ale nie o kanibalizm!!
Patrzyłam na milczącego clowna.

- Tak to ja... Ale zrozum! Robię to by przeżyć!

Oparłam się o framugę drzwi by przetworzyć informacje o co w tym chodzi.

- P... przecież jesz normalne jedzenie.

- Ale ludzie to podstawa mojego posiłku. Tak zostałem stworzony. Zwyczajnie jedzenie nic mi nie daje. Nawet jego smak jest dla mnie nie co inny niż dla was. Przepraszam... Że nie powiedziałem ci tego.

- Czyli ty zabijasz i zjadasz ludzi... Tak jak my zabijamy i jemy na przykład kury czy świnie?

- Tak. Dokładnie tak.

Widziałam w jego oczach nadzieję.

-...

-... Felicja ja...

- Mnie też chciałeś zabić?

Jego oczy się zaszkliły ,bił od nich... Strach.

- N..niee

- Nie kłam!

Nagle clown zaczął się zmieniać. Zamiast jego śmiesznego kostiumu pojawiły się zwyczajne ciuchy ,włosy oklapły i zmieniły kolor na jasny brąz. Twarz nabrała kolorów. Tylko oczy zostały takie same.

- Tak chciałem! Ale coś mi nie pozwalało... Nie byłem w stanie cię zjeść. Nie wiedziałam dlaczego...

- Jak to nie byłeś w stanie?

- N..nie wiem. Dziwnie się przy tobie czułem. Rumieniłem się na przykład. A kiedy myślałem o tym by cię zabić to miałem ze sobą coś dziwnego... Z oczu leciała mi woda ,w klatce piersiowej czułem kucie i miałem mdłości...

Analizowałam wszystko co powiedział. Zamknęłam na chwilę oczy.

- Czy... Zostaniesz moją przyjaciółką?

Poczułam dłoń Pennywisa na ramieniu. Spojrzałam na niego z miną ,,o czym ty pierdolisz Gienek?,,  Roześmiałam się. Co zaskoczyło chyba nie tylko jego.

- Przecież ja już dawno jestem twoją przyjaciółką Penny. I... Co dziwnie nie jestem zła za to co robisz.

Pennego zielenice się rozszerzyły. W życiu nie widziałam tak intensywnego koloru w jego oczach. Nagle mnie mocno przytulił i podniósł. Zakręcił się wokół własnej osi. Zaczęliśmy się śmiać. Po chwili mnie odstawił.

- Dziękuje. Zależy mi na tobie. Jesteś jedyną osobą która mnie lubi.

- I vice versa.

Przytulalismy się jeszcze chyba z 5 minut. Było mi bardzo przyjemnie ,był taki ciepły. Sięgałam mu pod pachę wiec byłam przy nim cholernie niska.

- Pójdziemy zjeść śniadanie?

Zapytał po chwili. Zaśmiałam się znów.

- Ty to już chyba zjadłeś śniadanie.

I znów śmiech. Jestem popierdolona ,ale dobrze mi z tym!
Poszliśmy do kuchni na górze. Jak dotarliśmy do pomieszczenia zamarłam. Na stole były gofry ,naleśniki ,gorąca czekolada ,kanapki i miseczka słodyczy.

-Woooow. S..Sam to przygotowałeś?

- Magic! Nie zapominaj o tym!

Podczas śniadania Pennywise opowiedział mi więcej o sobie. O mnie wiedział nawet więcej niż ja.
Więc tak. Jest on jakby pod demonem. Żywi się strachem i ludzkim mięsem. Może przybierać różne formy i tworzyć różne rzeczy. Potrafi władać wspomnieniami i panować nad dorosłymi. Umie też zmieniać się w strach ludzi. Co jest łatwiejsze przy dzieciach. W porządku.
Po skończonym posiłku udaliśmy się na ten festyn.  Jedliśmy watę cukrową ,precle , popcorn.

This is beautiful 😍 😂


Graliśmy też w różne gry. Ja np na strzelnicy wygrałam dużego pluszowego słonia. Penny za to dostał czapkę bobra z napisem DERRY. Byliśmy bardzo zadowoleni. Po kilku godzinach zabawy zaczęło się ściemniać. Pennywise powiedział ,że idzie po popcorn karmelowy a ja mam zostać. On poszedł do budki oddalonej o jakieś 20 metrów a ja siedziałam na ławeczce.

- No proszę proszę. Co tu robisz mała ździro?

"Błagam tylko nie oni..."

- A co cię to Bowers?

Wstałam z ławki i skierowałam spojrzenie na chłopaka. Chwilę nie było przy nim jego bandy...

- Bierzcie ją chłopaki.

Nagle poczułam ,że zostałam unieruchomiona. Jego przydupasy mnie przytrzymali. Jak na złość nie było w okolicy nikogo. Kurwa!

- Dalej będziesz taka pyskata księżniczko?

Bowers zbliżył się do mnie a ja z cwaniaczkim uśmiechem powiedziałam.

- Idź possać tatusiowi tępa dzido.

Nagle oberwałam w nos od Bowersa. Dostałam tak kilka razy. Poczułam krew wypływającą z nosa. Później oberwałam w brzuch. Zaczęłam płuć krwią. Chłopaki zaciągnęli mnie gdzieś do pobliskiego lasu.

- Teraz się tobą zabawimy kurwo.

Bowers zdjął pasek od spodni i związał mi nim ręce. Poczułam łzy gromadzące się w oczach. Wszystko tylko nie to.
Zaczęłam się mocno szarpać ,ale znów obwerwałam w brzuch. Bowers rozciął mi bluzkę nożem odsłaniając mój stanik.
Zaczęłam płakać.

- Nie rzucaj się bo będzie bolało.

Chłopaki już zaczęli ściągać mi spodnie.

- Pennywise!!! Pomóż!!!

Zawyłam na cały las.

- Nikt ci nie pomoże durna suko.

Czułam łapy Bowersa na sobie ,miałam ochotę żygać. Gdy nagle usłyszałam jakieś warczenie. To P.. Pennywise. Ale wyglądał inaczej. Miał pomarańczowe oczy ,zamiast swoich delikatnych dłoni miał wielkie pazury.

- Co to kurwa jest?!

Krzyknął Patrick. Zaczęli wszyscy uciekać. Clown pognał na nimi. Usłyszałam tylko krzyki ,błagania o pomoc i śmiech Pennywisa. Po chwili mój przyjaciel wrócił cały we krwi.

- P.. Penny Dz..dziękuje.

Zaczęłam ryczeć jak bóbr. Pennywise mnie przytulił i gładził po włosach. Ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Zamknęłam oczy i jeszcze gorzej płakałam. Po chwili poczułam że wisze na rękach clowna na ,,pannę młodą,, otworzyłam oczy. Byłyśmy w domu clowna , dokładniej w mojej sypialni.

- P.. Penny?

Spojrzałam na niego a on się ciepło uśmiechnął. Położył mnie na łóżku i rozwiązał ręce.

- Zabiłeś ich?

- Oczywiście,że tak! Nikt nie ma prawa cię dotykać.

Poczułam się dość dziwnie ,z jednej strony poczułam się jak własność clowna ,a z drugiej... Zrobiło mi się tak ciepło na sercu.

- Idź się umyj ,ja zrobię kolację.

- D..dobrze.

Chłopak już miał wychodzić gdy nagle...

- Penny?

-Hm?

- Czy... Emm... No... Czy ty... Mógłbyś się wykąpać ze m..mną?

- Och. A skąd taki pomysł?

Zapytał lekko uśmiechnięty.

- Nie wiem. Chyba po prostu ... Boję się.

Penny zaśmiał się krótko i podszedł do mojego łóżka. Uklęknął koło mnie i pocałował w czoło.

- Puki ja jestem z tobą nie masz co się bać. Jesteś taka kruchutka.

Powiedział i pstryknął mnie w nos. Ja zareagowałam krzykiem bólu. Złapałam się za bolące miejsce.

- C..co się stało!?

Zapytał przerażony.

- Chyba mam złamany nos.

Popatrzyłam na niego ze łzami w oczach.

- Pokaż się.

Usiadłam na łóżku przodem do chłopaka okrywając się kocem. W końcu dalej jestem pół naga... Clown pocałował mnie w czubek nosa. Ja spojrzałam pytająco na niego. On się tylko uśmiechnął.

- Naprawiłem ci nos. Teraz chodź do łazięki.

Wstał i wyszedł z pokoju. A ja tak siedziałam po prostu zapatrzona w drzwi. Myślałam nad tym wszystkim. Pennywise... Próbował mnie zabić i zjeść ale nie potrafił tego zrobić. Jak myślę o tym jaki jest dla mnie to mam motylki w brzuchu i się rumienie. Jest... Dobry dla mnie. Jest jedyną dobrą dla mnie osobą. Ja chyba się zauroczyłam...




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro