Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🎈🎈🎈1🎈🎈🎈

Siedziałam właśnie na spokojnie w moim pokoju słuchając muzyki. Są wakacje ,czyli najlepszy i zarazem najgorszy czas w roku. Dlaczego najlepszy? Bo nie ma szkoły i nie muszę znosić dogryzek od strony rówieśników...
A dlaczego najgorszy? Bo siedzę w domu ,całe dnie i jestem skazana na łaskę rodziców...

- Gówniaro! Wychodzę! Masz posprzątać cały dom!

- Dobrze tato! *Szept* sukinsyn...

Usłyszałam człapnięcie drzwiami. Moja mama jest u kochanka... W Las Vegas... siedzi tam u niego przez kilka tygodni a później przychodzi z drogimi prezentami itd które sprzedaje. Dziwka. A ojciec znalazł ,,robotę,, ale nie chcę powiedzieć jaką. Przynosi pieniądze ,przynosi. To wystarczy.

Wzięłam paczkę krakersów i schowałam do kieszeni moich ogrodniczek. Zlazłam z mojego cudownie miękkiego łóżka i zeszłam na dół. Było tam pobojowisko. Ech... No tak ojciec zrobił imprezę wczoraj z kumplem.

*6 godzin później*

Kończyłam właśnie sprzątać kuchnie. Już zaczynało się ściemniać. A była dopiero 20. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wszedł ojciec a razem z nim zapach alkoholu.

- Co ty kurwa robisz?

- Sprzątam nie widać?

- Pyskujesz gówniaro?

Ojciec sięgnął po pas od spodni.

- Nie...Wysprzątałam cały dom tak jak prosiłeś.

- W dupie to mam. Gdzie kolacja?

- Odgrzej sobie kotlety z obiadu.

Chciałam odejść i go wyminąć ale on złapał mnie za ramię dość mocno.

- Ja cię kurwa nauczę szacunku.

Ojczym odwrócił mnie w swoją stronę i uderzył mocno w twarz. Upadłam na ziemię. Następnie złapał mnie za włosy i mocno szarpnął do góry.

- Auaa!! To ty kurwa robisz!? To boli!!

- Nie kurwuj mi tutaj! Idziemy dać ci karę!

Ojciec wyszedł z domu ciągnąc mnie za włosy. Jechałam po ziemi jak worek ziemniaków. W oczach zbierały mi się łzy z bólu.

- G.. gdzie mnie ciągniesz?!

- Dowiesz sie. I się nie szarp!

Po minucie byliśmy pod tym starym opuszczonym domem naprzeciwko mojego domu. Spojrzałam na hacjendę. Przyznaję miałam gęsią skórkę.
Ojciec zaprowadził mnie pod same drzwi a następnie wrzucił do środka domu. Upadłam na drewniane stare panele. Nabijając sobie przy tym kilka dość dużych śniaków oraz zdarłam sobie skórę z dłoni ,zaczęła lecieć mi krew.

- Jutro po ciebie tu wrócę! Masz się stąd nie ruszać rozumiesz?! Jeżeli opuścisz ten dom i rano cię tu nie będzie dzwonię do matki ,że uciekłaś! I wtedy będziesz miała dopiero przejebane.

Na dowidzenia rzucił we mnie starym brudnym kocem. I wyszedł. Rozejrzałam się po korytarzu. Wszędzie pajęczyny i kurz. Tapeta odchodziła od ścian które wyglądały jakby były zwęglone. W powietrzu unosił się zapach starości i spróchniałego drewna. Poszłam poszukać jakiegoś salonu czy coś. Spacerowałam sobie po parterze aż znalazłam małe łóżko. Usiadłam na nim wcześniej sprawdzając czy nie ma tam żadnego biednego gryzonia.

- Może tak skończyć tutaj z sobą...

Spojrzałam na moje blizny po cięciu się. Z zamyśleń wyrwał mnie pisk. Była to mysz. Miała szare futro. Była wychudzona. Przypomniałam sobie o krakersach które mam w ogrodniczkach. Wyjęłam paczkę i położyłam jednego krakersa na podłodze. Mysz odeszła do krakersa i zaczęła słodko chrupać. Zachichotałam na ten widok.

*Perspektywa Pennywisa *

Siedziałem w SPOKOJU w moim domu na piętrze w SPOKOJU zajadając się dziecięcymi rączkami. Gdy nagle usłyszałem że ktoś dosłownie wrzuca coś do mojego domu. Jak błyskawica znalazłem się przy poręczy schodów żeby dyskretnie wszystko obserwować.

- Jutro po ciebie tu wrócę! Masz się stąd nie ruszać!...

W podsłuchiwaniu rozproszył mnie zapach krwi. Ta krew miała... Tak cholernie słodki zapach. Zobaczyłem ,że dziewczyna która leżała na podłodze ma delikatnie rozciętą dłoń. Odrazu pomyślałem by ją zjeść ,ale coś mi nie pozwoliło. Dokładniej mówiąc mdłości. Cholera! Do jasnej kurwy! Zjadłem za dużo! A ona tak słodko pachnieeee... Jak wiśnie. O nie! Albo lepiej! Ciasto wiśniowe! Jeszcze lepiej! Tort czekoladowy w wiśniami!

Na samą myśl o słodyczach zaczęła mi lecieć ślinka. Nagle ojciec dziewczyny wyszedł. Ona jeszcze dostała kocem. Po chwili wstała i zaczęła spacerować po domu. Uważnie ją obserwowałem. Nagle weszła do ,,salonu,,.
Jeszcze chwilę i ucieknie z tego domu. Nie mogę na to pozwolić! Muszę ją tu przytrzymać aż zgłodnieje. Ale tak baaaardzo zgłodnieję. Muszę zjeść ją całą. Co do kropelki krwi ,co do ostatniej kosteczki. Zszedłem na dół i spojżałem na nią z ukrycia. Karmiła mysz? Chwilę ona chichocze. Ale to uroczy śmie.... Kurwa ogarni się!!! Ale w sumie mogę się pobawić jedzen....

- Jest tu ktoś?

Kurwa. Schowałem się za ścianą. Usłyszała mnie. Dobra. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. I ruszamy. Wychyliłem się zza ściany i ukazałem się cały. Ona spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. Na ręce miała mysz jedzącą
... Jakieś ciastko?

- Witaj moja droga!

Uśmiechnąłem się miło.

- Dobry wieczór.

Odwzajemniła uśmiech.

- Jestem Pennywise! Tańczący klaun! A ty to kto? I co robisz w moim domu?

- Felicja. To pański dom? B.. bardzo przepraszam za najście! Mój ojczym mnie tu wrzucił. Jeżeli opuszczę ten dom to...

W tym momencie przerwała ,odłożyła zwierzaka na ziemię i wstała ze spuszczoną głową.

- Toooo~?

Zapytałem melodyjnie.

- To mnie zabije. Lub zrobi coś jeszcze gorszego.

- Na przykład?

Podszedłem do niej.

- *szept* pozwoli mi dalej żyć...

Byłem szczerze mówiąc w szoku. Zazwyczaj dzieciaki w jej wieku nie są AŻ tak pesymistyczne. Dziwne połączenie. Zazwyczaj takie smutne dzieciaczki mają gorzką krew. *Patrzy na dłoń dziewczyny* Z przyjemnością zlizałbym chodź odrobinę tej słodkiej krwi. Ma taki idealny kolor. Pewnie ma grupę 0 Rh- Taaak. Najsłodsza krew jaką znam. Stosunkowo mało ludzi ją posiada.

- P..panie Pennywise. Wszystko dobrze?

Z zamyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.

- T..tak! Jesteś ranna.

Wskazałem na dłoń.

- To nic.

Uśmiechnęła się ciepło. Ma piękne białe ząbki.

- Chodź ze mną. Trzeba to opatrzyć.

Ona kiwnęła głową. Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju. Dziewczyna szła za mną. Doszliśmy do mniej zabrudzonej części domu. Były to 3 pokoje. Salono-kuchnio-jadalnia ,sypialnia i łazienka. Wyglądały tak jak w normalnym domu. Ej no bo w końcu jestem niby człowiekiem i muszę mieć gdzie mieszkać nie?

- ładnie tu...

- Dziękuje. Usiądź na krześle.

Ona posłusznie wykonywała rozkaz. Ja wziąłem małą apteczkę i wróciłem do niej.

- Podwiń rękaw.

- To raczej nie będzie konieczne.

Spuściła wzrok. Sam niewiele myśląc złapałem ją za rękę i podwinąłem rękaw bluzy. To co ujrzałem wprawiło mnie w niezły szok. Miała wiele blizn. Ale od czego?

- Co to jest?

Spytałem się przyglądając się uważnie.

- Blizny...

- od czego?

Spojrzałem w jej oczy. Miała je delikatnie zaszklone. Przyznaję w tych oczach też można było utonąć. Duże i zielonkawo szare.

- Od... Samookaleczania się.

Ukleknąłem przed nią.

- Po co to robisz?

- Już tego nie robię. Zresztą nie ważne. Mogę opatrzyć rękę?

-...

Patrzyła na mnie niepewnie.

- Ja ci ją opatrze.

Wziąłem watę i nasączyłem ją spirytusem. Zacząłem obmywać jej dłoń. Ona co chwilę syczała z bólu. Niespodziewanie krew z rany zaczęła mocniej wypływać. Moje oczy zmieniły kolor na wściekły pomarańcz. Lecz znów zebrało mnie na mdłości.

- Zaraz wracam.

Wybiegłem do łazienki i zacząłem wymiotować.

- Co jest kurwa! Czemu nie mogę jej zjeść? Może jest na coś chora... Nieee wyczuł bym to. A propo zapachu. Czego ona się boi? Nie wyczułem by przy mnie się bała. Dziwne.

*Puk puk*

- Panie Pennywise? Wszystko dobrze?

- Tak! Nie wchodz!

Spłukałem krwawą zawartość kibla przepłynąłem usta i wyszedłem z łazienki. Stała tam Felicja.

- Wszystko w porządku? Martwiłam się.

Martwi się? O..o mnie? Nie.... A może?

- T..tak wszystko ok. Po prostu e... Źle reaguje na... Widok krwi?

Brawo Penny. Kurwa brawo. Mordujesz ludzi często ociekając krwią a tu taka GENIALNA wymówka.

- Chodź dokończymy opatrywać ranę.

Wróciłem do kuchni. Po kilku minutach już wszystko skończyłem.

- Już po wszystkim.

- Dziękuje Panie Pennywise.

Poczułem że policzki mnie pieką.

- To drobnostka. I mów mi Pennywise albo Penny. (Lenny napisałam na początku xD 😏😏😏😏)

Siedzieliśmy tak z kilkanaście minut rozmawiając o niej i trochę o mnie. Wymyśliłem ,że jestem z trupy cyrkowej ,ale czasami też biorę udział w domu strachów. You are Genius Penny.

Po chwili dziewczyna usnęła. Wyglądała uroczo...Nie! Kurwa nie.... Ogar Penny.
W międzyczasie ,,spojrzałem" w jej przeszłość ( tak potrafi tak. W ten sposób poznaje człowieka lepiej) nie było za wesoło. Widziałem tylko dwie szczęśliwe chwile. Jedna była z psem ,bawiła się z nim jako dziecko ,a druga to jedzenie słodyczy na święta. A później same straszne rzeczy...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
- Biedactwo...



















🎈🎈🎈CDN🎈🎈🎈




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro