Rozdział 9
*Narracja Luny*
-Jak to pomogą?-zapytała Jazmin
- Matteo i Simon wymyślili jakiś plan, a my w tym czasie mamy siedzieć tutaj cicho- wyjaśniła Yam.
- Yam miałyśmy napisać do chłopaków jak wejdziemy- szepneła Jim.
- Właśnie...
- Ale my nie mamy już żadnych telefonów- powiedziałam.
- Ale my mamy- powiedziały równocześnie Jim i Yam, po czym je wyciągła i zaczęły coś pisać.
*Narracja Matteo*
- Dziewczyny są już w środku z Luną, Jazmin, Delfi, Niną i Ambar- powiedział Nico.
- Zaczynamy- oznajmiłem i wraz z chłopakami zakradłem się szybko do starego domu.
*Narracja Luny*
- Ktoś tu idzie-powiedziała Jim i szybko razem z Yam schowały telefon.
- Dlaczego jesteście rozwiązane?- wrzasnął Roberto.
- My....yyy...- jąkała się Nina.
- Zabrać je z tąd!-zarządził.
- ZOSTAW JE!!!!- stanęłam przed dziewczynami, patrząc na blondyna z pogardą i złością.
- Bo co mi zrobisz Lunitka? Pobijesz mnie?- zaśmiał się szyderczo i złapał mnie za nadgarstki.
- Zostaw je! One nic CI nie zrobiły!!!!-szarpałam się, żeby uwolnić się z jego uścisku.
- Zwiążcie je z powrotem, a z Tobą rozprawię się osobno Luno Valente!-oznajmił.
Mężczyźni związali dziewczyny, a Roberto zabrał mnie, szarpiącą się do innego pomieszczenia.
- Czego ode mnie chcesz człowieku?- wrzasnęłam.
- Zapłaty!
- Za co? Ja nic Ci nie zrobiłam!
- Przez Ciebie siedziałem w więzieniu, teraz za to zapłacisz!
Mężczyzna chwycił mnie mocniej i przyciągnął do siebie. szarpałam się z całych sił, ale on był silniejszy. Po chwili Roberto zaczął całować mnie wbrew mojej woli. Szarpałam się bardziej, miałam łzy w oczach. Po chwili blondyn wsadził mi rękę pod bluzkę. Momentalnie wszystkie wspomnienia powróciły. Próbowałam się uwolnić, ale on był dużo silniejszy.
-PUSZCZAJ JĄ NATYCHMIAST! - ktoś wrzasnął za plecami blondyna, kiedy ten próbował zdjąć mi spodnie.
- Matteo!!!- krzyknęłam przez lzy.
- Czego tutaj szukasz knypku?- zapytał groźnie Roberto.
- Puść Lunę natychmiast!!!
- Bo co?
Wykorzystałam nieuwagę blondyna i ugryzłam go w rękę, wyrwałam się z objęć i wpadłam prosto w ramiona Matteo.
- Dziękuję- szepnęłam płacząc.
- Chodź szybko...- zarządził.
- Nie mogę Matteo, nie mam już siły- po tych cichych słowach Matteo wziął mnie na ręce i wybiegł przed budynek, gdzie czekali już pozostali.
- Luna!!!- krzyknęły dziewczyny, kiedy nas zobaczyły.
- Szybko uciekamy!- powiedział Simon, wziął za rękę Ambar i wszyscy pobiegli w kierunku fontann koło Blake.
Roberto i jego pomocnicy biegli tuż za nimi, ale nie spodziewali się....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Polsat ze mnie jak nic XD Jak myślicie co się stanie dalej? Piszcie w komentarzach swoje propozycje, a jak ktoś zgadnie otaguję go w następnej części! POWODZENIA!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro