Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41/ pytanie

Przez jakiś czas mnie nie ma, ponieważ mam sporo nauki i chcę poprawić początkowe rozdziały tego opowiadania, a wy robicie takie coś?! Jesteście niesamowici! Jestem naprawdę miłe zaskoczona, z każdą chwilą jest coraz więcej z czego bardzo, ale to bardzo się cieszę! Mam nadzieję, że będzie tak dalej, bo to naprawdę motywuje mnie do pracy!

Narracja Ambar

-Śpij jeszcze słoneczko- usłyszałam szept mojego narzeczonego i poczułam jak wstaje z łóżka. Przebudziłam się do końca i zobaczyłam jak Simon próbuje uspokoić naszego synka. Owinęłam się kocem i podeszłam do nich.
-Miałaś jeszcze spać-znowu usłyszałam szept Alvareza przy uchu.
Uśmiechnęłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu.
-Ale wolę spędzać czas z wami- powiedziałam zasypanym głosem i poczułam dłoń na moim biodrze.

Jeżeli myślicie, że miłość to tylko piękne chwile, pocałunki, przytulanie czy tworzenie rodziny to się bardzo mylicie. Może zabrzmię teraz jak nie prawdziwa Ambar Smith albo jak jakiś mięczak, ale według mnie każda najgorsza chwila w związku coraz bardziej pogłębia to co łączy dwójkę osób... coraz bardziej pogłębia miłość. Nawet jeżeli teraz ktoś jest sam przyjdzie taki czas, że na ich drodze Bóg postawi kogoś, kogo szczerze pokochają...

-Skarbie?- szepnęłam patrząc na Nate'a.
-Mówisz do mnie czy do niego?- zaśmiał się cicho Alvarez.
-Do ciebie kochanie- uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego, chłopak odwzajemnił gest.
-To o co chodzi misia?- odezwał się po chwili milczenia.
Patrzyłam chwile na niego, wpatrując się w jego oczy, po czym przytuliłam się do niego bardziej. Simon objął mnie i Nate'a nic nie mówiąc. Nasze dziecko, patrzyło przez chwilę lekko zdziwione całą sytuacją, ale po dosłownie kilkunastu sekundach wtulił się w nas i uśmiechnął. Przymknęłam oczy i oddychałam powoli przytulona do dwóch najważniejszych osób w moim życiu.

Chciałam zapytać o coś Simona, ale nie potrafiłam... to było dla mnie za trudne... wszystkie wspomnienia i najgorsze chwile mojego życia wróciły... nie mogę wtrącać przeszłości, która była okropna przeze mnie dla innych i która raniła również mnie, do teraźniejszości, w której mam blisko siebie osoby, którym naprawdę na mnie zależy, i w której jestem całkowicie inną osobą....
-Chodźmy może się zbierać, ponieważ musimy pomóc w Jam&Roller- powiedziałam, aby zmienić temat. 
-To ty się ubierz, a ja pójdę ubrać małego- chłopak puścił mi oczko i wyszedł z małym z pokoju.

*godzinę później*
-Jesteśmy!- krzyknęłam w progu Rollera, kiedy wchodziłam tam z moją rodzinką.
-Okey, Flor z jej przyjaciółka zadeklarowały się do opieki nad Nate'm i Vi, wiec możesz małego do nich zaprowadzić- odpowiedziała mi Luna, która właśnie do nas podeszła.
-Dobra, a gdzie one są?- zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
-W garderobie- odparła i wróciła do pracy.

Zaprowadziłam mojego synka do kuzynki Matteo i dołączyłam do osób zajmujących się końcowymi przygotowanianiami Rollera do przyjazdu "gości". Pomagałam Lunie sprzątać wrotkowisko i trybuny, gdy nagle usłyszałam za sobą huk, spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Lunę, która leży obok drabiny.
-Luna!- podbiegłam do niej i uklęknęła- słyszysz mnie? Halo Lunita- delikatnie klepałam ja w policzki aby uzyskać jakiś kontakt, ale dziewczyna prawie w ogóle nie reagowała- Luna obudź się proszę... MATTEO! SIMON! NINA!- próbowałam zawołać kogokolwiek żeby jej pomógł, byłam strasznie roztrzęsiona. 
Po 3 minutach na tor wbiegli Gaston, Matteo i Simon, podbiegli do mnie, po czym Balsano i Perida zajęli się Luna, a mój narzeczony próbował mnie uspokoić.
-Gaston dzwoń po pogotowie- usłyszałam te słowa i jeszcze bardziej się przestraszyłam. 

Po 15 minutach była już karetka pogotowia i zabrali Valente. Flor i Tami stwierdziły, że zabiorą maluchy do domu Matteo, a my możemy jechać do brunetki. Tak też zrobiliśmy, zaraz po zamknięciu Rollera dołączyliśmy do Balsano, który dotarł do szpitala z ratownikami i jego narzeczona.
-Wiesz już co z nią?- zapytałam, kiedy podeszliśmy do bruneta.
-Nadal ją badają...- powiedział zrozpaczony, widać było po nim, że się obwinia o to wszystko, ale tak naprawdę do była moja wina... ja z nią tam byłam...

Siedzieliśmy tam ponad 4 godziny bez żadnej potrzebnej informacji. Lekarze wciąż ją badali i wciąż nic nie było potwierdzone. Nina, która siedziała na krześle na przeciwko mnie, zasnęła na ramieniu Gastona. Matteo cały czas chodził z kąta w kąt zdenerwowany.
-Prosze...-powiedział Simon, który przyniósł nam właśnie kawy.
-Dziękuję- odebrałam od niego jeden z kubków i wzięłam łyk. Siedzieliśmy tak kolejną godzinę, kiedy do szpitala wpadły zapłakane i przerażone Flor i Tamara.
-Dziewczyny co wam sie stało?- podszedł do nich Matte patrząc na ich potargane i ubrudzone ubrania.
-Przepraszamy... was Ambar.... Nina...-odezwała się drżącym głosem Tami.
-Za co nas przepraszacie? Co się stało? Gdzie są maluchy?- zaczęłam zadawać pytania, patrząc na nie.
-Byłyśmy z nimi w parku... i- podjęła tłumaczenie Flor- i... jakiś dwóch kolesi napadło nas... porwali Vi i Nate....- wyszeptała, a te słowa odbijały się echem w mojej głowie.
-Nie... wy żartujecie prawda?- odezwał się Perida, który właśnie obudził Ninę.
-Nie... przepraszamy...- szepnęły spuszczając głowy.
Spojrzałam na Simonetti, która miała łzy w oczach. Podeszłam do niej i ja przytuliłam. Wiem co ona czuje i to nawet za dobrze... ale zastanawia mnie jedna rzecz, kto był tak podły, aby porwać dwójkę niespełna rocznych dzieci.

Wiem, że nienawiść nie bierze się znikąd, zawsze ma jakieś umotywowanie. Ludzie mszczą się zawsze za coś, nigdy za nic...

Ale dlaczego tutaj padła zemsta na nas... zemsta poprzez porwanie małych dzieci.... nie umiem sobie tego wyjaśnić.
-To nie wasza wina dziewczyny... nie obwiniamy was o to...- sprostował Simon.
-Matteo przepraszam Cię, ale musimy ciebie zostawić...- powiedział Gaston, który miał w głosie i żal, i złość. Rozumiem go, ale w tym wypadku złość tylko pogorszy sprawę...
-Jasne... rozumiem...- odparł Matteo, patrząc na mnie i Ninę. Nawet nie wiedziałam, że zaczęłam płakać, wtulona w przyjaciółkę.
-Chodźcie dziewczyny... - odezwał się za moimi plecami Alvarez.
-Yhym...-odparła Nina, próbując się uspokoić.
-Napisz nam jak Luna się obudzi...- powiedziałam przy wyjściu, na co Balsano kiwnął tylko głowa.

Po drodze wstąpiliśmy do rezydencji Matteo, aby Flor i Tami mogły się w miarę ogarnąć. 10 minut później dziewczyny prowadziły nas już po parku i opowiadały gdzie to wszystko się działo. Z każdą chwilą bałam się coraz bardziej o mojego synka. Po Ninie też było widać przerażenie, a chłopaki próbowali trwać w nieprzerwanym spokoju, ale w ich oczach z każdym słowem przyjaciółek rosną gniew.
-A jak wyglądali ci faceci?- zapytał Gaston.
-Oboje byli ubrani na czarno i mieli nałożone kaptury, ale widziałam, że jeden z nich był blondynem- opowiedziała Tamara.
-Yhym... dziękujemy za pomoc...- powiedziałam smutno, po chwili dodając-Teraz już powinniśmy dać radę, wy wróćcie do domu, a jak będziemy chcieli jakieś informacje to będziemy dzwonić Okey?
-Yhym...- kiwnęła głową Flor.
Dziewczyny spojrzały na nas i po chwili poszły szybkim krokiem w stronę domu Matteo. My szukaliśmy jeszcze przez 2 godziny, ale bez rezultatów. Z każdą mijającą minutą byłam coraz bardziej przerażona. Chciałabym aby mój malutki synek był teraz przy mnie... bezpieczny...
-Gaston....- usłyszeliśmy szept Simonetti za sobą. Brunetka była wpatrzona w ekran telefonu, na którym był wyświetlony SMS od numeru prywatnego.

NIE ODZYSKACIE BACHORÓW DOPÓKI PERIDA, SIMONETTI, ALVAREZ, SMITH, VALENTE I BALSANO NIE POŻAŁUJĄ SWOICH DECYZJI, KTÓRE PODJĘLI PARE LAT TEMU...

-O co tu do cholery chodzi?!- krzyknął Simon. Ja byłam w patrzona z przerażeniem w ekran, to było dla mnie coś strasznego. Moje dziecko jest w rękach ludzi, którzy chcą się na nas zemścić... ale nawet nie wiemy za co...
-Nie wiem... ale ja muszę znaleść Vi... moja małą Vi!-powiedziała zrozpaczona Nina chowając telefon do torebki.

*Narracja Niny*
Moje dziecko jest w niebezpieczeństwie, a jedynym czego mogę się spodziewać to groźby... napisałam wiadomość na ten numer, chociaż nie wiem czy ona nawet do tej osoby dotrze, ale mam nadzieje... w SMS-ie zawarłam informacje o "wymianie". To znaczy on odda Gastonowi i Simbar dzieci, a mnie weźmie zamiast nich... jeżeli to się uda będę o wiele spokojniejsza, bo będę pewna, że moja córka jest w dobrych rękach.

~~~

Kiedy wróciliśmy do domów było coś około 3 nad ranem. Skierowałam się od razu do kuchni i kiedy przygotowywałam posiłek otrzymałam SMS.

SMS od Numer Prywatny: Może być, przyjdź dzisiaj o 4 do parku przy opuszczonym budynku obok BlakeSouthCollage. MASZ BYĆ SAMA INACZEJ TE BACHORY ZGINĄ!

SMS do Numer Prywatny: Okey... bede na pewno...

Położyłam się na łóżku i udawałam, że zasnęłam. Kiedy byłam pewna, że Gaston śpi, napisałam mu list i obok tego zostawiłam mój telefon.

GASTON KOCHAM CIĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE, TAK SAMO JAK NASZĄ MAŁĄ CÓRECZKĘ, DLATEGO TEŻ ZAJMIJ SIĘ NIĄ KIEDY MNIE NIE BĘDZIE... ZAPEWNIJ JEJ BEZPIECZEŃSTWO TAKIE JAKIEGO POTRZEBUJE...
NINA

Wyszłam szybko z domu i po prawie 5 minutach byłam na miejscu. Czekałam 10 minut i w pewnym momencie z zza drzew wyłoniły się trzy postacie. Dwoje z nich to mężczyźni, a trzecia była kobieta, ale nie widziałam ich twarzy, ponieważ mieli na twarzach kominiarki i byli ubrani całkowicie na czarno. Jedynie postury zdradzały ich płeć.
-Gdzie dzieci?- zapytałam przerywając ciszę.
-Nigdzie!- krzyknęła kobieta i w jeden chwili byłam związana przez jej wspólników. Nie mogłam nic powiedzieć, dlatego, że zakleili mi usta. Jeden z chłopaków podniósł mnie i wsadził do auta. Nie wiem gdzie jechaliśmy i ile jechaliśmy, ale z każda chwila byłam bardziej przerażona. W końcu pojazd się zatrzymał, zostałam wyjęta z bagażnika i zaniesiona do jakiegoś pomieszczenia. W kacie zobaczyłam dwa wózki, przyjrzałam im się i rozpoznałam jeden z nich... TO BYŁ WÓZEK VICTORII!

❤️💛💚💙💜

Kochani co sądzicie o rozdziale? Piszcie swoje odpowiedzi w komentarzach, ponieważ dzięki temu wiem co powinnam pisać w rozdziałach aby bardziej się wam podobały 😊

"Gwiazdkujcie oraz komentujcie
I do pracy autorów motywujcie"

⬇️WAŻNA INFORMACJA!NIE⬇️ ⬇️⬇️PRZEGAP! ⬇️⬇️

~~~
Mam do was też pytanie, które dotyczy nowego opowiadania, ale chciałabym się dowiedzieć czy chcielibyście takie zobaczyć na moim profilu. Moją propozycją jest: "Instagram". Myślę aby stworzyć to na temat jakiegoś serialu lub jakiś idoli. Napiszcie swoje propozycje w komentarzach 😉
~~~

Kocham i do następnego 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro