Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

-Było ekstra!!!!- powiedział Ramiro wchodząc do szatni.
-Widzieliście Tamarę? Była zachwycona...-pisnęli podekscytowana Jim.
-Dziękuję Wam za ten wspaniały prezent. Musieliście naprawdę długo dopracowywać to wszystko...- powiedziała Tamara, która właśnie do nas podeszła.
-Nie ma za co Tamaro...- odparłam uśmiechnięta.
-To było dla nas naprawdę świetne przeżycie... Dogadywaliśmy się wszyscy jak nigdy...- dodał Simon. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z kierowniczką Rollera, a później kobieta poszła do innych.
- O nie, nie, nie, nie!- krzyknęłam patrząc na zegarek.
-Co się stało?- zapytał Matteo.
-Nic, muszę lecieć!!! Pa!- powiedziałam w pośpiechu zbierając swoje rzeczy i wybiegłam z Jam&Roller.
-Pa Lunita- powiedziała Ambar, kiedy właśnie przekraczałam próg budynku.
Biegłam w stronę parku, zatrzymałam się przy ławce i szybko zaczęłam ubierać swoje wrotki.
- Powiesz mi gdzie tak pędzisz?- usłyszałam czyjś głos nad moja głowa, podniosłam wzrok i ujrzałam nie kogo innego jak słynnego Matteo Balsano.
- Nie mam czasu na rozmowy Królu Pawiu, po co za mna przyszedłeś?- zapytałam lekko zdziwiona jego obecnością.
- Nie mogę przyjsc do parku?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Możesz ale to dziwne, że pojawiłeś się w parku podczas imprezy, która odbywa się w Rollerze.
-No dobra... masz racje- pokiwał lekko głowa i założył ręce na klatce piersiowej, po chwili dodając- czyli w takim razie przyszedłem tutaj tylko po to aby móc cię odprowadzić- chłopak patrzył na mnie z uśmiechem, a ja stałam trochę, bardzo zdziwiona.
- Tak, a po co?- wstałam z ławki i spojrzałam na twarz Balsano.
- A co nie mogę odprowadzać mojej Kelnereczki?- spytał i objął mnie lekko w talii.
- Z tego co wiem nie jestem rzeczą i nie jestem Twoja Matteo. A teraz Cię przepraszam, ale muszę już jechać- ściągnęłam jego dłonie z mojego ciała i odsunęłam się lekko. Zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę domu.
- Puść mnie Królu Pawiu!!!-krzyknęłam kiedy chłopak złapał mnie za dłoń.
- Nie!- zaśmiał się.
- Matteo puszczaj!- również się uśmiechnęłam i próbowałam się wyrwać, a po jakiś 2 minutach walki udało mi się i ruszyłam dalej, śmiejąc sie cicho.
- Luna stój!- usłyszałam za sobą krzyk Balsano.
- To mnie złap. Wtedy się zatrzymam!- odkrzyknęłam i zaczęłam jeździć między fontannami.
- Luna czekaj!- chłopak próbował mnie złapać, ale zatrzymał się po drugiej stronie zbiornika z woda, dokładnie naprzeciwko mnie.
- Co wielki Matteo Król Paw Balsano się zmęczył?- Zaśmiałam się na swoje słowa i widok jego zmęczonego.
- Ja się nigdy nie męczę... ale przy tobie mam czasami dość- brunet również się zaśmiał i zaczął podjeżdżać do mnie powoli.
- Taka jestem okropna?- uśmiechnęłam się patrząc na niego.
Patrzyliśmy tak chwile i nawet nie zauważyłam, że Matteo stoi tuż przede mną.
- O jak jest późno muszę lecieć Królu Pawiu...- powiedziałam po spojrzeniu na zegarek i przypomnieniu sobie, że za 3 minuty muszę być w rezydencji.
- Odprowadzę Cię Kelnereczko- zaproponował.
- Nie trzeba- odparłam i skierowałam się do domu.
- Trzeba- szepnął, chwytając mnie za rękę. Patrzyłam na nasze dłonie i po chwili mogłam dopiero coś z siebie wydusić.
- Co ty czynisz Królu Pwiu?- szepnęłam lekko drżącym głosem, chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie. Moje serce waliło niesamowicie szybko. Nagle stało się coś czego się w żadnym wypadku nie spodziewałam....

-----

Dziękuję za głosy i z czasem mam nadzieję, że będzie ich więcej... 😘😘😘 Następny rozdział będzie najprawdopodobniej wieczorem....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro