Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 35

MARATON 6/6

*Narracja Gastona*
-Pańska dziewczyna została uratowana po piętnastominutowej reanimacji- lekarz uśmiechnął się delikatnie do mnie.
-Co z nią teraz?- zapytałem z lekkim uśmiechem. Kurwa kamień spadł mi z serca po jego słowach.
-Pani Simonetti jest na sali z waszą córeczką... chwilę temu odzyskała przytomność- mężczyzna odszedł, a ja wszedłem na sale po uprzednim pożegnanie się z Luna i Matteo, którzy przyjdą pózniej.
Nina leżała w białej pościeli, na dużym łóżku, z małym zawiniątkiem na rękach. Uśmiechnąłem się pod nosem i pomału szedłem bliżej. Brunetka uśmiechała się patrząc na dzieciątko.

Moje dwa aniołki....

Usiadłem na łóżku obok moich skarbków. Simonetti popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła. Spojrzałem po chwili na naszą córeczkę, jej duże brązowe oczka pięknie lśniły, a kąciki jej ust uniosły sie ku gorze.
-Hej skarbie- powiedziała moja dziewczyna.
-Hej kochanie- ucałowałem Ninę w czoło, a po chwili dodałem- a jak się ma moja malutka księżniczka?
Połaskotałem dziewczynkę po brzuchu, na co ta sie zaśmiała i włożyła paluszek do ust. Bawiłem się chwilkę z moją córeczką, a po chwili malutka zaczęła ziewać, więc moja dziewczyna zaczęła ją usypiać.
-Jak damy jej na imię?- zapytała Nina, kiedy nasze dziecko wreszcie zasnęło.
-Nie wiem... Em... może... Victoria?- powiedziałem po chwili zastanowienia.
-Vi... moja mała Victoria- szepnęła Simonetti uśmiechając się do naszej córci.

Rozmawialiśmy tak chwilę o nas, o malutkiej i o naszej przyszłości... podczas rozmowy przypomniała mi się tajemnica Niny... tajemnica, którą ukrywała przede mną przez 8 miesięcy...
-Ninuś mogę o coś zapytać?- powiedziałem zmieniając temat i jednocześnie mając nadzieje, że dziewczyna wszystko mi to wyjaśni.
-Znaczy już zapytałeś, ale tak- uśmiechnęła się do mnie.
-Czemu... czemu przede mną to ukryłaś?- spytałem patrząc jej w oczy. Po moich słowach mina Niny się zmieniła... posmutniała i spuściła wzrok na malutką.
-Nie chciałam... nie chciałam cię martwić-odparła smutno.
-Skarbie mogło ci się coś stać.
-Wiem, ale gdybym zrobiła krzywdę Vi nie potrafiłabym dalej normalnie żyć...
-Kocham cię skarbie... kocham was...- przytuliłem moje dwie królewny i uśmiechnąłem się delikatnie.
-My ciebie też kochanie- brunetka pocałowała mnie w policzek.

🎵🎵🎵
Widzicie nie jestem zła... nie uśmierciłam Niny 😜

Gwiazdki dajcie, komentujcie...
...i do pracy motywujcie 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro