Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Wczoraj po kolacji spacerowaliśmy chwile po plaży, a później położyliśmy w ogromnych namiotach. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam po chwili rozmowy z Niną.

Rano wstałam jako pierwsza, a po kilku minutach wstała moja przyjaciółka. Zaczęłyśmy rozmawiać, kiedy do naszego namiotu weszli Gaston i Matteo.
-Chodźcie na śniadanie dziewczyny- uśmiechnął się Balsano.
-Już idziemy- odparłam, po chwili wstając z śpiwora, a zaraz po mnie uniosła się Simonetti.
Razem z chłopakami usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu poszłam z brunetką na spacer brzegiem plaży. Chłopaki w tym czasie przygotowywali kolejną niespodziankę, ale nie chcieli powiedzieć o co chodzi, bo „nie będzie niespodzianki". Szczerze chciałam wiedzieć co się świeci, nie przepadam za takimi „prezentami", ponieważ jestem niesamowicie ciekawska.
Idąc skrajem morza rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, w sumie jak zawsze. Po jakiś 30 minutach spaceru otrzymałyśmy SMS od Gastona, żebyśmy już wracały. Tak też zrobiłyśmy, ale mimo, że chciałyśmy się dowiedzieć co przygotowali, szłyśmy raczej pomału.
Po dotarciu na miejsce zobaczyłyśmy ślicznie nakryty stolik, a wokół niego mnóstwo poduszek. Wyglądało to niesamowicie.

(zdjęcie dla lepszego wyobrażenia, ponieważ nie potrafię tego opisać lepiej 😭😂😕)
-To jest cudowne... aż brakuje słów żeby to opisać- powiedziałam, patrząc z niedowierzaniem na to wszystko co znajdowało się przede mną. 
-Po prostu WOW- dodała Nina spoglądając raz na stół, a raz na swojego chłopaka.
-usiądźcie- powiedzieli jednocześnie, śmiejąc się pod nosem z naszych reakcji, po czym zaprowadzili nas na nasze miejsca.
-Jak udało wam się to zrobić w pół godziny?- zapytała Nina, biorąc pierwszy kęs swojej porcji.
- Tak, a co nie wierzysz w nasze możliwości?- odpowiedział jej pytaniem na pytanie Gaston z udawanym urażeniem.
-Wierzę, ale... No... kurczę...- brunetka próbowała się wysłowić, niestety z marnym skutkiem. Zaśmiała się cicho, a ja, Matteo i Perida jej zawtórowaliśmy. 
Jedliśmy z smakiem, znów zachwycając się tym, że chłopaki potrafią tak dobrze gotować.
-Teraz już wiem, że nie muszę się uczyć gotować- zaśmiałam się biorąc dokładkę placka śmietanowego.
-To ja też sobie taka naukę odpuszczę i zostawię wszystko w rekach tych dwóch panów- stwierdziła Simonetti, śmiejąc się cicho.

🎵🎵🎵

- Teraz mamy dla Was niespodziankę- oznajmił Gaston po skończonym posiłku.
- Jeszcze jakąś?- zapytała Nina patrząc na swojego chłopaka zdziwiona.
Myślałam, że po tym wszystkim nic mnie już nie zdziwi, a tu jednak.... coś czuję, że to nie jest ostatnia rzecz jaka mnie zaskoczy w dniu dzisiejszym.
-Tak i zaraz się przekonacie jaką- powiedział Matteo widocznie zadowolony z siebie.

Chłopaki kazali nam się spakować, więc tak też zrobiłyśmy, a oni nam w tym pomogli.  Po chwili do brzegu dopłynął jacht rodziców Matteo. Był ogromny! Cały z zewnątrz był w kolorach bieli oraz szarości, przez co wydawał się naprawdę nowoczesny.

- Zapraszam na pokład dziewczęta- zaśmiał się Perida widząc nasze miny.
Sama jak spojrzałam na Ninę prawie wybuchłam śmiechem. Pewnie ja nie wyglądałam lepiej z szeroko otwartymi oczami i ustami.
- To... to jest ta niespodzianka?- odezwałam się po chwili milczenia.
-Tak- odparł Matteo przechodząc obok mnie i mojej przyjaciółki z naszymi walizkami,, w stronę jednego z pracowników statku, który właśnie z niego wyszedł.
-A co nie podoba się?- zapytał Perida, patrząc lekko przestraszony naszym ponownym milczeniem i wpatrywaniem się w zatrzymany na brzegu, wielki jacht za miliony.
-Podoba?! Żartujesz sobie to jest... - zaczęła Nina, ale Balsano jej przerwał.
-Niesamowite? Super? Genialne?
-Tak!- prawie krzyknęliśmy z szerokim uśmiechem.
-W takim razie zapraszam na okręt!- zaśmiał się blondyn i wskazał na kładkę prowadzącą do wejścia na statek.
Podeszłyśmy kawałek w stronę chłopaków, a oni ujęli nasze ręce i zaprowadzili na pokład. Stanęłam przy barierce i kiedy tylko maszyna ruszyła momentalnie zacisnęłam palce mocniej na obręczy lekko przestraszona... Nie mam żadnej choroby morskiej, ani nic, ale po prostu pierwszy raz płynę czymś takim i dziwnie się czuję. Nie jest to taki całkowicie strach... jest to pomieszanie przerażenia z zachwytem i radością... wiem, że to głupio brzmi, ale nie umiem tego inaczej opisać.
Stałam nieruchomo, patrząc w morze przed nami, cały czas kurczowo trzymając się barierki. Po chwili poczułam czyjeś dłonie na mojej talii. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Matteo, uśmiechnęłam się lekko.
- Nie bój się Kelnereczko- szepnął mi do ucha i przytulił do siebie, tak abym był do niego tyłem i widziała cały krajobraz zachodzącego słońca.
- Ale tu ślicznie- powiedział ktoś obok nas. Była to Nina z Gastonem, którzy właśnie podeszli do barierki i stanęli w podobnej pozycji co ja z brunetem.
- Masz rację mała- powiedział blondyn, po chwili dodając- Poczekajcie w plecaku mam aparat, pójdę po niego i zrobimy parę zdjęć na pamiątkę.
- Dobrze- powiedziałam, uśmiechając się do moich przyjaciół.
Gaston odszedł od nas, ale po upływie niecałych 5 minut był z powrotem i zaczęliśmy robić zdjęcia. Chcieliśmy uwiecznić ten moment, ponieważ wspomnienia mogą się zniekształcić, a fotografia jest szansą na uwiecznienie wspaniałych, ale ulotnych chwil w życiu. 

🎵🎵🎵

Dzisiaj troszkę krótszy rozdział, ale mam dla was wynagrodzenie! Jeżeli dobijecie pod tą częścią 10  komentarzy oraz 7 gwiazdek przez najbliższe dwa dni pojawią się po dwie części dziennie... więc zapraszam :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro