Rozdział 14
- Luna, mam dla ciebie propozycję...-odezwał się Matteo, siedząc obok mnie.
- Tak, jaką?- odparłam pytaniem na pytanie.
- Chciałabyś przyjść do mnie na weekend?
- Chciałabym, ale moi rodzice raczej się nie zgodzą...
- Już to załatwiłem... Twoja mama i tata zgadzają się, ale pod warunkiem, że będę się tobą opiekował, żeby nic Ci się nie stało- powiedział z uśmieszkiem zadowolenia z tego, że udało mu się mnie zaskoczyć.
- Naprawdę?
- Yhy...
Rzuciłam mu się na ramiona i mocno go przytuliłam. Na swoim karku czułam jego ciepły oddech, a na talii przyjemne mrowienie, w miejscach, gdzie mnie dotykał.
- Wiem, że przytulanie się do mnie jest kuszące, ale może Kelnereczka zacznie się pakować?- zaśmiał się chłopak.
Zawtórowałam mu i rozpoczęliśmy pakowanie się. Po 10 minutach byłam już gotowa do wyjazdu. Około 21 podjechał po nas samochód. Brunet zaniósł walizkę do pojazdu i po chwili jechaliśmy już do jego domu.
-Chodź tędy Kelnereczko- odezwał się kiedy weszliśmy do wielkiej willi państwa Balsano.
Zaprowadził mnie do ogromnej i jasnej jadalni, w której czekała już na nas kolacja. Matteo odsunął krzesło, tak abym mogła usiąść, po czym sam zajął swoje miejsce tuż obok. Po zakończeniu kolacji Chłopak poszedł się umyć, a ja skierowana zostałam do jego pokoju. Usiadłam na podłodze i otwarłem mój bagaż nerwowo go przeszukując.
- Czego tak poszukujesz Kelnereczko?- zapytał z rozbawieniem w oczach brunet, który wszedł właśnie do pomieszczenia.
- Matteo zapomniałam...-zaczęłam załamana.
- Czego?- chłopak usiadł obok mnie.
- Piżamy... -zasłoniłam twarz dłońmi i podpadłam się łokciami na kolanach.
- Poczekaj zaraz Ci coś dam, nie przejmuj się tak- wstał i poszedł do szafy. Wyciągnął z niej swoją koszulę i podszedł do mnie- proszę- podał mi ją, całując mnie w czoło.
Ruda: Ciekawe jak tam się rozwija akcja XD
Królowa: Matteo wziął Lunę do siebie na weekend
Perkusista: Coś się szykuje...
Blondynka: Czyli wygrałyśmy zakład..
Gitarzysta: Jeszcze nie...
Felicity: A skąd wiesz???
Król Paw: Ekm, ekm, ekm... Tak jakby piszecie na chacie, w którym jestem też ja i Luna...
RollerTrack: ups...
Przyjaciółka: To jak już wszedłeś Matteo to powiedz...
Król Paw: Ale co?
Gwiazda: Jesteście razem?
- Matteo to jest za duże!!!- powiedziałam patrząc na siebie w lustrze, kiedy wyszłam z łazienki.
- Wyglądasz słodko Kelnereczko...-odpowiedział z uśmiechem, odkładając telefon na półkę. Podszedł do mnie wziął mnie na ręce, a ja wydałam z siebie cichy pisk i uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak podszedł do łóżka i ułożył mnie ma nim. Patrzyłam na niego chwilę, po czym chwyciłam poduszkę i rzuciłam nią w Balsano.
- A masz!- uśmiechnęłam się, widząc jego minę.
- Za co to było?- zaśmiał się i wziął drugą poduszkę. Po chwili rozpętaliśmy małą, ale wielką bitwę na poduszki, którą zakończyliśmy padnięci po 10 min. Potem Matteo zaczął mnie łaskotać, tak że nie mogłam złapać powietrza. Kiedy oboje padliśmy wyczerpani na łóżko, które było idealnie pościelone białą kołdrą.
- Która godzina?- zapytałam po chwili odpoczynku.
- Dochodzi 23- odpowiedział patrząc na zegarek w telefonie, po chwili wracając wzrokiem na mnie.
- Pasuję już się położyć- powiedziałam jednocześnie delikatnie ziewając i zasłaniając usta dłonią.
Chłopak bez słowa podniósł mnie i ułożył pod kołdrą, przytulając do siebie.
-Matteo?- odezwałam się cicho po chwili milczenia między nami.
-Tak Luna?- odparł równie cicho.
-Czy my... jesteśmy już oficjalnie razem?- zapytałam lekko zmieszana swoim pytaniem.
-Na to wyglada Kelnereczko- uśmiechnął się, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Leżeliśmy wtuleni w siebie i nawet się nie zorientowałam jak odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro