Rozdział 10
!!!MARATON!!!
- Teraz- powiedział głośniej Matteo i zza drzew wyszli mama Niny oraz policjanci.
- Co do cholery?!- krzyknął Roberto i próbował się wycofać, ale wpadł na jednego z mundurowych.
-Pójdzie pan z nami- powiedział wysoki, muskularny mężczyzna.
Policjanci zakuli blondyna i jego wspólników, a my mogliśmy wrócić spokojnie do domów.
- Nina odwieźć Cię?- zapytała jej mama.
- Nie wrócę z nimi- odparła dziewczyna- Pa mamo.
- Idziemy?- zapytał Matteo, który nadal trzymał mnie na rękach.
- Matteo chyba już poradzę sobie sama- szepnęłam.
- Nie, spokojnie- odpowiedział chłopak i uśmiechnął się szarmancko, puszczając mi oczko.
To było straszne, ale w ramionach Matteo czuję się naprawdę bezpieczna.
Odprowadziliśmy wszystkich po kolei, a później przyszła moja pora na mnie. Brunet odprowadził mnie pod same drzwi mojego pokoju.
- dziękuję za pomoc Matteo- uśmiechnęłam się do niego, kiedy ten położył mnie na łóżku.
- Nie ma za co mała. Już zapomniałaś, że Matteo Balsano zawsze pomoże jego Kelnereczkom?- zaśmiał się uroczo.
- Jak ja mogłam zapomnieć, że Król Paw jest niezawodny- również się zaśmiałam, ale w moim wykonaniu nie brzmiało to ani trochę uroczo.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, gdy w pewnej chwili....
----------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale lekcje zaczynam i następną część wstawię po szkole :) Papatki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro