Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rodział 8

!!!MARATON!!!
*Narracja Matteo*

-Wszyscy szybko na plac Blake!!!-zarządziłem.
-Gdzie jest ten budynek?- zapytała Jim.
-tam- odparł jej Simon i wskazał na stary, opuszczony budynek w lasku, za Blake.
- Jak to? Dlaczego?- Krzyknęła Yam, a Ramiro zasłonił jej usta.
- Cicho Yam- uspokoił ją Pedro.
- Dobra przepraszam, ale wyjaśnijcie nam o co chodzi, czemu one tam sa? Czemu je ktos porwał?- powiedziała zatroskana o los przyjaciółek blondynka, ale już znacznie ciszej.
- Kim w ogóle jest ten człowiek?- padło kolejne pytanie, tym razem z ust Nico.
- Ten człowiek porwał kiedyś Lunę, jak mieszkaliśmy jeszcze w Cancun- sprostował Simon.
- O nie...To się już po tych słowach bardzo źle zapowiada- powiedziała Jim.
- Jak mamy pomóc dziewczynom?- zapytał Gaston. Widać było po nim, że martwi się o Ninę. Jako jego przyjaciel potrafiłem wyczytać to z jego oczu.
-Chyba mam plan- oznajmiłem po chwili namysłu.
Przekazałem im nasz plan, a później zaczęliśmy go wtaczać w życie.

🎵🎵🎵

Wszyscy podeszliśmy bliżej domu i ukryliśmy się między drzewami.
- Dobra Jim i Yam schowajcie gdzieś obie telefony. Nie do torebek, ani widocznych kieszeni- zarządziłem i po chwili dodałem- idźcie tam jakby nigdy nic i dajcie się porwać, ale udawajcie, że nie chcecie. My z chłopakami zakradniemy się i was uwolnimy z powrotem, ale uspokójcie tamte dziewczyny. Rozumiecie?
- Tak -odpowiedziały równocześnie i ruszył roześmiane w tamtym kierunku.
Chwilę szły śmiejąc się i rozmawiając, gdy nagle chwyciło ich jakiś dwóch osiłków. Nico i Ramiro mieli się już na nich rzucić, ale z Simonem powstrzymaliśmy ich.
- Spokojnie nic im nie będzie- uspokoił ich Gaston, ale sam nie był tego do końca pewien.
-Puść mnie- krzyczała Jim.
-Zostawcie nas- wrzeszczała Yam.

Idealnie, spisały się idealnie...

*Narracja Luny*

-Słyszycie to?- spytała Delfi.
-Szybko na krzesła, żeby wyglądało jakby nic się nie stało-powiedziała Nina, a wszystkie dziewczyny jak na zawołanie siedziały jak na początku.
-Włazić tu- krzyknął jeden z pracowników Roberto.
- AAAAAAAAAA- krzyknęły Jim i Yam, a za nimi zatrzasnęły się z hukiem drzwi.
Rozwiązałyśmy się z powrotem rozwiązały i pomogłyśmy "bliźniaczkom" wstać.
-Co wy tu robicie?- zapytała Ambar.
- Chłopaki zaraz nam pomogą- powiedziała pewnie Yam.
- My byłyśmy odwróceniem uwagi- dodała Jim.

Czyli mamy szanse... tylko niech się pospieszą błagam...

•••

o 20.00 kolejna część maratonu!!!! Zapraszam <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro